Rozdział 303

Chłopak miał na sobie czarne legginsy. Spodziewał się czegoś bardziej... nieodpowiedniego? Tymczasem policjant miał na sobie zwykłą parę spodni.
- Em... A nie możesz w nich wyjść, bo...? - Spytał w dalszym ciągu wpatrując się w jego nogi.
- Żartujesz sobie?! - Warknął. - One-
- Chcesz przetestować? - Starszy wszedł mu w słowo.
- Przetestować...? - Powtórzył policjant. Mężczyzna bez słowa wyciągnął do niego ręce. - No dobrze. - Westchnął w końcu i złapał jego dłonie, a potem niepewnie wstał. Poczuł nieprzyjemne mrowienie w nogach. Aru złapał go za przedramiona i powoli zrobił krok w tył.
- Nie bój się, trzymam cię. - Zapewnił ciepło. Chłopak w końcu niepewnie przesunął się w jego stronę.

Spędzili tak kilka minut, gdy nagle nogi ugięły się pod policjantem, a ten jęknął zaskoczony i pewnie by się przewrócił gdyby nie to, że Aron w momencie go złapał i przycisnął do siebie.
- Mam cię. - Zapewnił. - I jak? - Usiedli razem na kanapie.
- Felix miał rację, nie bolało tak jak wcześniej... - Zastanowił się na głos. - Ale na zewnątrz i tak w nich nie wyjdę. - Rzucił od razu, na co starszy tylko się uśmiechnął.
- To super, że coś wreszcie ci pomaga. - Ucieszył się. - Idę nam po coś do jedzenia, żebyśmy skończyli zanim przyjdą rodzice. - Oznajmił nagle, cmoknął go i poszedł. Chłopak wzruszył ramionami i wyjął telefon.

---

Aron wrócił do pokoju z talerzem kanapek i dwoma kubkami herbaty.
- Postarałeś się. - Skomentował ze śmiechem policjant zerkając na małe dzieła sztuki zdobiące ich wspólny talerz. Aron parsknął śmiechem i klapnął na kanapę obok. 
- Co tam czytasz? - Zagaił zgarniając jedną kanapkę. Zerknął na jego telefon i zmarszczył brwi. - Nie wiedziałem, że interesują cię takie tematy. - Mruknął zaskoczony.
- Wiesz, po tym jak z Felixem załatwiliśmy formalności i zaczęliśmy sesję, to jakoś tak zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Najpierw o ćwiczeniach, potem o pracy, potem o tobie... 
- I na czym stanęło? - Spytał biorąc następnego gryza.
- No, poopowiadałem o nas i o dzieciach, Felix też zaczął opowiadać o sobie i swojej drugiej połówce. Przyznał się, że jest a... - Zaczął i zerknął w telefon. - Ace? A jego druga połówka jest chyba agender, jeśli dobrze pamiętam. - Zastanowił się na głos. Aron tylko się uśmiechnął. - No co? - Obruszył się policjant.
- Chciałem jakoś z tobą poflirtować, ale kurde, to jest tak urocze, że starasz się doedukować w tym temacie, że jakoś tak nie mam nastroju na podrywanie cię. Za bardzo mnie rozczuliłeś. - Przyznał i przytulił do siebie policjanta.
- Trochę było mi wstyd przyznać się, że jestem zielony w temacie. - Zaśmiał się, ale z przyjemnością odwzajemnił uścisk. Aru nachylił się do jego ucha.
- Gdybyś chciał poedukować się w... nieco innym aspekcie z przyjemnością ci pomogę. - Wymruczał do jego ucha, pocierając szorstką skórą o jego policzek. Chłopak poczuł motylki w żołądku.
- A było tak miło... - Odgryzł się i perfidnie uśmiechnął.
- Może być jeszcze milej. - Zamruczał starszy. Chłopak westchnął i oparł się plecami o jego tors. -Hah! Wygrałem! - Oznajmił tryumfalnie. - Komuś skończyły się odzywki. - Zaśmiał się.
- Ty się lepiej zajmij jedzeniem. - Mruknął policjant nie mogąc pohamować uśmiechu, który wpłynął mu na usta. Starszy przewrócił oczami i już miał znów zacząć drażnić młodszego gdy jego telefon oznajmił przychodzące połączenie. Aru od razu odebrał drugą ręką obejmując chłopaka.

---

- Dzwonił Młody, ten ochroniarz z mojej firmy. Zdał raport, że sekretarka dokończyła robotę i poszła do domu. - Rzucił do jedzącego policjanta.
Zerknęli na zegarek. Dochodziła 20.
- Hm, rodzice powinni już być. - Mruknął Aru. W końcu uznał, że może się spóźnią i odniósł naczynia do kuchni. Policjant w tym czasie przetarł blat, gdy nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Chłopak udał się do korytarza, żeby je otworzyć. Przywitała go rozanielona Ami i rzuciła się na policjanta. Usiadła mu na kolanach, a chłopak zagryzł zęby, żeby nie dać po sobie poznać, że go to zabolało.
- Cześć, maluchu. - Mruknął i szczelnie ją objął.
- Tęskniłam. - Szepnęła smutno.
- Cześć, kochanie. - Powiedziała Luiza i schyliła się, żeby go objąć.
- Co tam słychać? - Dodał Nataniel i pochylił się, żeby pogłaskać psa, który się do niego łasił.
- Jak widzisz, życie. - Mruknął maskując rozczulenie związane z małą na kolanach.
- Cześć, zastanawialiśmy się kiedy przyjdziecie. - Aron zjawił się obok nich i przywitał z rodzicami.
- Tata! - Ucieszyła się mała i wskoczyła biznesmenowi na ręce.
- Cześć, królewno. - Uśmiechnął się.
- Tata! - Zaskoczony policjant spojrzał w dół i zobaczył przed sobą uradowanego Adasia. 
- Cześć, maluchu. - Ucieszył się i wziął chłopca na ręce od razu mocno go do siebie przytulając.
- Tata! - Powtórzył dogłębnie rozczulając policjanta. 
- Krystian, idziesz? - Zapytał rozbawiony Aru przywracając chłopaka do rzeczywistości. Nie czekając na jego odpowiedź po prostu zabrał ze sobą cały wózek wraz z policjantem i Adasiem.

- Całkiem łatwo cię porwać. - Skomentował siadając razem z nim na kanapie. Dopiero widząc minę policjanta zorientował się co powiedział i jaki mogło mieć to wydźwięk. - Jezu, Krystian, przepraszam. - Zaczął się tłumaczyć. - Nie pomyślałem-
- Daj spokój. - Odparł ten czule. - W końcu trzeba nauczyć się z tym żyć. - Westchnął i poprawił sobie chłopca na kolanach.
- Chłopcy? - Zagaiła Luiza. Ci momentalnie zwrócili ku niej swoją uwagę. - Z Natanem chcielibyśmy coś wam powiedzieć. - Zaczęła. Aron i Krystian wymienili spojrzenia. 
- Zastanawiamy się nad otworzeniem restauracji. - Wypalił Natan. Mężczyźni wlepili w nich zaskoczone spojrzenia.
- To super! - Odparł po chwili Aron. - A skąd ten pomysł? Nigdy o tym nie mówiliście. - Dodał.
- Chcielibyśmy się podzielić naszą księgą z przepisami. - Odparła Luiza i złapała męża za rękę.
- Ale oczywiście nie mamy zamiaru jej oddawać. - Zaśmiał się Natan. - Po prostu uznaliśmy, że w jakiś sposób odda to hołd rodzinie. - Powiedział. Krystian ukradkiem otarł łzę wzruszenia.
- Widziałam. - Zaśmiała się Luiza, a chłopak spłonął rumieńcem. Aron objął go wolną ręką.
- Potrzebujecie może pomocy? Chętnie dam wam pieniądze na rozkręcenie interesu. - Obiecał podekscytowany.
- Co? Nie, nie, dzięki. Mamy już potrzebną sumę. - Wyjaśniła.
- Po prostu chcieliśmy osobiście się wam pochwalić naszymi planami. - Dodał Natan.

***

Wybaczcie brak rozdziału, straszny zamęt ostatnio.

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top