Rozdział 285
- Wiem, szefie, wiem! - Warknął Sebastian. Westchnął ciężko. Mężczyzna od paru dni suszył mu głowę. Potrzebował jakiegoś gorącego tematu, a jak na złość żaden z reporterów nie mógł takiego znaleźć. Westchnął ponownie gdy mężczyzna zaczął swoją tyradę o tym jak ważne jest to dla ich dalszej pracy. Ścisnął palcami nasadę nosa. Usłyszał, że przyszła mu wiadomość, ale mężczyzna robiący mu wykład przez telefon skutecznie odsuwał od niego chęć sprawdzenia urządzenia.
- Wiem, szefie, naprawdę. Postaram się czegoś poszukać. - Obiecał zrezygnowany. Mężczyzna westchnął, lecz w końcu dał mu spokój.
Blondyn rozłączył się z ulgą i zsunął się po oparciu kanapy.
W końcu spojrzał na wyświetlacz. Uśmiechnął się blado na widok wiadomości od brata. Według lekarzy takie pisanie mogło mu pomóc w odzyskaniu pełnej sprawności.
Krystian:
Weź sprzęt, którego używasz do robienia wywiadów i przyjedź do mnie.
Sebastian zmarszczył brwi.
:Ja
?
Coś się stało?
Chłopak już nie odpisał. Blondyn poczuł niepokój. Wahał się dłuższą chwilę, a potem zazgrzytał zębami, wziął sprzęt i pojechał do szpitala.
---
Szybkim krokiem przemierzał kolejne korytarze aż w końcu dotarł do celu. Przez chwilę uspokajał oddech, a potem wszedł do sali. Brunet leżał na łóżku ze wzrokiem wlepionym w sufit.
- Cześć. - Zaczął blondyn. - Miałem przyjechać. - Rzucił jeszcze i lekko się uśmiechnął. Krystian tylko na niego spojrzał. W jego oczach było coś takiego, że blondynowi włosy na karku stanęły dęba.
- Wszystko w porządku? - Spytał cicho. Podszedł do łóżka i usiadł obok.
- Masz sprzęt? - Spytał chłopak.
- Mam... Ale po co ci on?
- Włącz go. - Rzucił brunet. Sebastian zmarszczył brwi, ale posłusznie uruchomił dyktafon, którego używał.
- Dlaczego kazałeś mi to tu przywieźć? - Spytał blondyn nie mogąc się dłużej powstrzymać. Najwyżej później to wytnie.
- Co ci powiedzieli kiedy wylądowałem w szpitalu? - Spytał. Sebastian zmarszczył brwi i powtórzył usłyszaną wersję. Brunet prychnął.
A potem zaczął opowiadać...
---
Sebastian ze łzami wściekłości w oczach wyszedł ze szpitala. Mdliło go na samo wspomnienie opowiedzianej historii. Przez chwilę rozważał pojechanie na komendę w celu zrobienia awantury, lecz potem zreflektował się. Miał lepszy pomysł na zemstę.
---
Sebastian odchylił się na krześle i westchnął ciężko. Dochodziła 4 nad ranem. Nie mógł się doczekać aż wreszcie położy się do łóżka. Uruchomił pocztę. Nie bawiąc się w żadne gierki wysłał szybką, krótką wiadomość do swojego przełożonego wraz z dołączonym do niej plikiem.
:Ja
*Przesłano plik*
Zadowolony?
<><><>
Następnego dnia w budynku CBP poranek zaczął się dość... Leniwie. Po raz pierwszy od dawna nikt nie wariował ze stresu. Nikt nie przychodził do pracy z przeczuciem, że Szwarc rozerwie ich na strzępy. Olgierd westchnął cicho i przyłożył kartę do automatu z kawą. Urządzenie wydało z siebie bliżej nieokreślony dźwięk i rozpoczęło mozolne wyciskanie napoju bogów z małych, czarnych ziarenek. Mazur przetarł twarz dłonią.
Maszyna wreszcie wypluła gotową kawę, a on z cichym westchnięciem schylił się po papierowy kubek. Usłyszał, że przyszła mu wiadomość więc zrezygnowany wziął duży łyk kawy i wyjął komórkę. Zdziwił się gdy zobaczył wiadomość od swojego starego znajomego.
XXX:
*przesłano link*
To prawda czy kolejny fake news? Cała komenda u mnie od tego huczy.
Olgierd zmarszczył brwi. Kliknął w link i czekając na załadowanie strony przyłożył kubek do ust. Od razu rzucił mu się w oczy tłusty, czarny napis "CENTRALNE BIURO POLICJI PRZYKŁADA RĘKĘ DO HANDLU LUDŹMI. PORAŻAJĄCA HISTORIA POLICJANTA, KTÓRY W POJEDYNKĘ MUSIAŁ ZASTĄPIĆ CAŁĄ KOMENDĘ". Policjant wypluł kawę z powrotem do kubka. Z szeroko otwartymi oczami i kubkiem uniesionym do uchylonych ust zagłębił się w lekturę.
---
- Siema, Olo! - Krzyknął Adam i wraz z Ewą podszedł do Mazura. - Co tam czytasz? - Spytał Bogusz i stanął obok. Policjant nawet nie drgnął, jakby w ogóle ich nie zauważył. - Olo, jesteś tam? - Spytał ze śmiechem. Mazur nie odpowiedział. Adam zajrzał mu przez ramię. Z każdym kolejnym przeczytanym słowem jego oczy coraz bardziej się powiększały. Ewa, widząc reakcję swojego policyjnego partnera, sama zainteresowała się czytanym przez kolegę tekstem. Stanęła z drugiej strony i wyciągnęła głowę, żeby móc dojrzeć co tak szokuje jej przyjaciół.
---
Zarębski i Szwarc wyszli z gabinetu z zamiarem pójścia na szybkie drugie śniadanie. Przemierzali kolejne korytarze w przyjemnej ciszy gdy nagle dojrzeli grupkę policjantów obok automatu z kawą.
- Cześć. Wszyscy na kawę? - Zagaił Piotr. Nie otrzymał żadnej odpowiedzi i zmarszczył brwi. Policjanci stali plecami do niego, zbici w ciasną grupkę. Znów spróbował zwrócić ich uwagę, a gdy to nie przyniosło skutku po prostu przecisnął się przez nich aż dotarł do źródła całego zamieszania. Wziął telefon z ręki Olgierda i przewinął do samej góry. Przeczytał tytuł i poczuł jak krew odpływa mu z twarzy. Zaskoczony Robert stanął tuż obok i zerknął na trzymane przez niego urządzenie. Zmarszczył brwi.
- Czyli Sebastian już wie. - Wymruczał cicho Bartek. Natalia, Żaneta, Krzysiek, Marcin, Aneta, Adam, Michał i cała reszta policjantów w milczeniu wpatrywała się w telefon.
- To... nagranie? - Spytał cicho Zarębski. W końcu odpalił film i podgłośnił urządzenie. Policjanci zamrugali zdziwieni gdy dotarło do nich jak dziwnie brzmi ich kolega. To na pewno był jego głos, co do tego nie było żadnych wątpliwości. Ale brzmiał... Inaczej.
Jego słowa były przepełnione nieopisanym żalem i złością. Bartek czuł jak serce mu pęka gdy jego przyjaciel z każdym kolejnym słowem pełnym gorzkiej pogardy wbijał mu kolejną szpileczkę w serce. Najgorsze w tym wszystkim było to, że miał rację. Miał ją we wszystkich oskarżeniach, wszystkich gorzkich słowach, wszystkich zarzutach... Miał stuprocentową rację.
- Cholera, strasznie żałuję, że nie stanąłem po jego stronie gdy przedstawiał nam swój plan... - Westchnął Michał gdy nagranie dobiegło końca.
- Napiszę do administratora, żeby zdjął ten artykuł. - Wymruczał Szwarc.
- To nic nie da. - Rzucił smutno Olo. - Mój kolega mi go wysłał. Podobno cała jego komenda od tego huczy. Nawet jeśli to usuną, już jest za późno. - Westchnął ponuro. - Wszyscy to już widzieli.
- Trzeba będzie do niego pojechać i spróbować go udobruchać. - Wymruczał Szwarc zastanawiając się na głos.
- POJEBAŁO CIĘ?! - Warknął Bartek. - Co to niby nam da?! Tylko się wszyscy zdenerwujemy. A poza tym, nie wiem jak wy, ale ja aż czuję jak bardzo nie chce nas teraz widzieć. I mam zamiar uszanować jego prośbę. - Warknął.
- Poza tym, jest szansa, że Sebastian też tam będzie. - Dodał cicho Olo. - A ja zdecydowanie nie chcę teraz znajdować się w zasięgu jego wzroku. - Policjanci poparli kolegów wymownym milczeniem.
***
Rany, już tak blisko! QwQ
Do przeczytania,
- HareHeart
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top