Rozdział 259
Obudziło go lekkie szturchnięcie. Otworzył oczy i zamrugał. Chwilę zajęło mu zastanowienie się gdzie się właśnie znajduje i dlaczego jest tam tak ciemno.
- Wstawaj, księżniczko. - Rzucił porywacz i ponownie lekko go kopnął. Krystian potrząsnął głową, żeby nieco się otrzeźwić. Mężczyzna musiał zauważyć, że policjant kontaktuje, bo złapał go za ramię i podniósł do pionu. Odczepił łańcuch od jego bransoletki i rzucił go na ziemię. Ten zabrzęczał zderzając się z kamienną podłogą. Następnie zabrał policjanta na korytarz, rozpiął jego nogi i zaczął go gdzieś prowadzić.
Przeszli kilka, może kilkanaście metrów, aż mężczyzna w końcu się zatrzymał i dał chłopakowi odpocząć. Następnie otworzył kolejne, ciężkie drzwi i wprowadził go do pomieszczenia. Tu czekał na niego kolejny szok. Pokój do złudzenia przypominał szatnię na siłowni. Porywacz zaprowadził go na ławkę. Podał mu spodenki nad kolano.
- Przebierz się w to. - Polecił i odsunął się od chłopaka. Krystian w końcu niepewnie zsunął z nóg spodnie i zastąpił je ubraniem od porywacza. - Koszulka, buty, skarpetki... Rusz się, nie mamy czasu. - Polecił mężczyzna. Chłopak nieco się zmieszał ale w końcu zrobił to, co chciał tamten typ. Porywacz uklęknął przy jego nogach. Złapał go za kostkę i zaczął owijać jego stopę bandażem. To samo zrobił z drugą nogą. Potem złapał go za rękę i owinął bandażem jego dłonie. Chłopak zamrugał zaskoczony. To już nie przypominało handlu organami.
Gdy mężczyzna wreszcie skończył złapał go za ramię i podniósł go z ławki, na której ten siedział. Znów wyprowadził go na korytarz. Chłopak ze zdziwieniem usłyszał jakieś dźwięki dochodzące z miejsca, do którego zapewne prowadził go porywacz. Zamiast krzyku i płaczu słyszał jednak... śmiech?
Nieubłaganie zbliżali się do drzwi spod których sączyło się światło.
Mężczyzna otworzył je i przetargał młodszego przez próg. Jasne światło na moment go oślepiło, więc zamknął oczy i nieco przekręcił głowę. Odczekał chwilę i dopiero wtedy otworzył oczy niepewnie rozglądając się po pomieszczeniu. Ostatkiem sił powstrzymał się, żeby nie otworzyć ust. Znajdował się w ogromnej sali po brzegi wypchanej kanapami. Większość była zajęta. Pomiędzy nimi przechadzali się skąpo ubrani kelnerzy i kelnerki. Przypominało to jakiegoś rodzaju bar. Tylko co on miał tam robić...? Kanapy były ustawione na stopniach o różnej wysokości przez co Krystian poczuł się jeszcze mniejszy i słabszy niż był w rzeczywistości. Porywacz zaprowadził go do klatki stojącej na podwyższeniu na środku tego wielkiego pomieszczenia. Otworzył drzwi i wepchnął go do środka. Ku jego zdziwieniu na przeciwko również znajdowało się wejście, przez które wprowadzano właśnie jakiegoś mężczyznę. Był ubrany podobnie do niego. Jego strój różnił się kolorem spodenek. Krystian dopiero patrząc na tego faceta zauważył, że na tychże spodenkach znajdują się numery. Od razu pomyślał, że były to te same numery, które przyklejał im ten doktorek. Zupełnie już zgłupiał. Jeśli to nie burdel, ani nie handel organami, to gdzie on właśnie trafił...?
Mężczyzna naprzeciwko niego wyglądał na dokładnie tak samo zagubionego i przerażonego jak sam policjant.
Mężczyzna, który go wytargał, złapał w dłoń mikrofon i zwrócił się do tłumu zgromadzonego na kanapach.
- Panie i panowie, witam was serdecznie na naszym turnieju! Będziemy zaszczyceni, jeśli zechcecie zakupić coś do jedzenia albo do picia. Przypominamy o zakazie nagrywania turnieju. Widzę wiele nowych twarzy! Bardzo cieszymy się z tego powodu i liczymy na wspólną zabawę. Pozwólcie zatem państwo, że przypomnę zasady. Mamy określoną grupę chłopaków, którzy wylądują w klatce, w duecie. Ten, który przegra zostanie państwu odsprzedany. Ten, który wygra wyląduje w kolejnej parze. I tak aż do finału. Przypominamy, że ceny wzrastają wraz z rangą potyczki w klatce. Aby zakupić przegranego należy udać się do jednego z naszych pracowników. Mają na sobie koszulki w kolorze czerwonym i z chęcią państwa obsłużą, a i udzielą całkiem rozsądną poradę. Pewnie niektórzy z was zapytają teraz ,,ale dlaczego oni mają się bić?". Zapewniamy, że mają powód i to doskonały! Zwycięzca dostaje bowiem jedno życzenie. Od papierosów aż po krokodyla ludojada! Cokolwiek tylko zechcą! Dożywotni zapas narkotyków, alkoholu, prostytutek! Wystarczy wygrać i szepnąć słówko, a to, o czym pragną będzie ich! - Oznajmił. Tłum zawył zachwycony. Chłopak zbladł. Spojrzał na mężczyznę naprzeciwko. Ten już nie wydawał się taki przerażony. Był raczej... zaciekawiony. Za to policjant wystraszył się jeszcze bardziej.
- Nie rób tego. - Powiedział tylko cicho. - Nie warto. - Dodał jeszcze. Miał nadzieję, że okrzyki tłumu zagłuszyły jego wypowiedź.
- Słyszałeś? - Mężczyzna przygarbił się i uniósł pięści. Zaczął powoli obchodzić policjanta. - Wystarczy słowo... i wszystko może być nasze. - Powtórzył cicho. - Wystarczy słowo. I będę miał tyle kasy, że wykupię sobie pół Warszawy. - Powiedział. - Będę pieprzonym królem tego miasta! - Warknął. Rozbrzmiał krótki gong. Mężczyzna rzucił się na niego z pięściami. Policjant zrobił unik i odsunął się na drugi koniec klatki. Agresor zawył sfrustrowany, odwrócił się i ponownie na niego rzucił. Krystian znów zrobił unik. Napastnik zderzył się z metalową siatką i osunął się na podłogę. Chłopak odsunął się pod kratę.
- No, co jest? - Syknął głos za nim. Krystian rozpoznał mężczyznę, który go tu przytargał. - Czemu się nie bijesz? - Dopytał. W tej chwili jego przeciwnik znów się na niego rzucił. Policjant zrobił kolejny unik, przetoczył się pod jego ramieniem i znalazł się z drugiej strony. Odsunął się pod samą kratkę. Tłum ewidentnie zaczął się nudzić. Do jego przerażonego umysłu docierały niezbyt przychylne komentarze. Ku zaskoczeniu policjanta zabrzmiał gwizdek.
- Drodzy państwo, proszę chwilkę zaczekać. - Wtrącił się jego porywacz. - Wygląda na to, że mamy tu pewnego rodzaju... problem. - Cmoknął z niezadowoleniem. - Zaraz go naprawimy. - Obiecał i wcisnął jakiś przycisk na pilocie. Krystian poczuł bolesne i cholerne nieprzyjemne uczucie w całym swoim ciele. Z jego ust uciekł krzyk. Złapał obrożę, którą miał na swojej szyi i spróbował zerwać ją z siebie. Nie przyniosło to rezultatu.
W końcu opadł z sił i osunął się na kolana. Oparł się dłońmi o podłoże. Mężczyzna dopiero wtedy wyłączył prąd, którym raził policjanta.
- Wstaniesz czy mam ci pomóc? - Spytał kpiąco. Chłopak powoli podniósł się z kolan. Rozbrzmiał gong. Mężczyzna na przeciwko niego uśmiechnął się z wyższością. ,,Myśli, że wygra.", pomyślał policjant i rzucił mu spojrzenie spode łba. ,,Myśli, że jeśli nie chcę walczyć, to znaczy, że nie umiem. Że nie dam mu rady.", zacisnął pięści. ,,JUŻ JA MU, KURWA, POKAŻĘ!", wrzasnął w myślach i rzucił się na osłupiałego przeciwnika.
***
Wybaczcie, że taka długa przerwa :<
Do przeczytania,
- HareHeart
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top