Rozdział 247

Zebrani popatrzyli na Krystiana. Ten odwrócił się do Zarębskiego. Mężczyzna chwilę nad czymś myślał. W końcu podniósł się z fotela.
- Zrobimy tak: Ta część policjantów, która popiera plan Krystiana pójdzie z nim. Zrobicie tak jak wymyślił. Po każdym przeszukaniu raportujecie do mnie. Będziemy odkreślać sprawdzone już miejsca. Druga grupa na czele z Robertem będzie prowadzić normalne śledztwo. O wszystkim oczywiście raportujecie. Ja jestem odpowiedzialny za grupę w terenie, Robert weźmie grupę na komendzie. Czy to wam pasuje? - Spytał Zarębski. Policjanci popatrzyli po sobie. Nikt nie wyraził sprzeciwu.
- A ja co mam robić? - Zapytał cicho Potok. 
- Ty zastąpisz Krystiana w terenie. - Postanowił Zarębski.
- Jak to mnie zastąpi? - Spytał chłopak.
- Musisz być tu na miejscu. We dwójkę będziemy koordynować przebieg akcji. - Powiedział. Chłopak kiwnął głową.
- Ruszajcie. - Zarządził Piotr. Robert uniósł dumnie głowę i wyszedł. Policjanci wymienili spojrzenia. Zespół wspierający Krystiana bez słowa odwrócił się w stronę tablicy, plecami do kolegów i współpracowników. Zapanowała cisza.
Wyglądało na to, że w CBP właśnie dokonał się jakiś podział.

- Jak chcesz nas podzielić? - Spytał Bartek. Chłopak odwrócił się w stronę tablicy. Chwilę myślał.
- Natalia i Maja, jesteście pierwszą grupą. Bierzecie ten kawałek. Kolor zielony. - Powiedział zakreślając wybrany punkt. - Jesteście niezrównane w lesie. Plus jesteście zwinniejsze i lżejsze od nas, więc będzie wam tam łatwiej. - Powiedział i popatrzył im w oczy. - Te tereny to głównie lasy, ale jest tam jeszcze parę działek, które trzeba sprawdzić. Podeślę wam namiary do leśniczych. Skontaktujecie się z nimi. Może coś słyszeli, widzieli. - Kobiety pokiwały głowami i nieco odsunęły się od grupy.
- Stefan i Krzysiek, grupa druga. Lubicie przeskakiwać płoty, więc wam przypadają ogródki działkowe. Kolor żółty. Wasza strefa graniczy ze strefą Majki i Natalii. Z moich ustaleń wynika, że te działki w większości należą do emerytów i rodzin, ale są tu też tereny należące do byłych skazańców. Jak widzicie, jest tu jeszcze jeden budynek. To jakiś stary magazyn. Też byłby dobrą kryjówką, ale nie ma tam piwnic, a całe wnętrze można zobaczyć przez okna, więc to raczej marna kryjówka. Ale nigdy nic nie wiadomo.
- Olo i Bartek, grupa trzecia. Kolor pomarańczowy. Tu pojawiają się większe, rodzinne domy. Głównie mieszkają tam rodziny, chociaż znalazło się też parę samotników. Tu macie starą, przedwojenną rezydencję. To jest pierwsze miejsce na mapie, które może służyć za faktyczną kryjówkę. - Mężczyźni pokiwali głowami.
- Janek i Marcin, grupa czwarta. Kolor czerwony. - Powiedział chłopak. Jan zamrugał zaskoczony. - Wiem, nie spodziewałeś się, że wezmę cię w teren. Ale nie bez powodu jesteś wybrany do tej grupy. - Powiedział i zaznaczył ostatni, czwarty teren. - Strefa czwarta jest najbliżej szkoły. Obejmuje miejsce, gdzie znaleźliśmy plecak. Jak tak myślałem o tej sprawie to dotarło do mnie, że może coś jeszcze ominęliśmy. Jesteś w tej grupie, bo masz dobre oczy i dobrą intuicję. Jestem pewien, że zdołasz coś wypatrzeć. - Chłopak posłał mu lekki uśmiech. - Marcin, zdajesz sobie sprawę, że jak ktoś coś znajdzie, to będziesz musiał kołować sobie zastępstwo albo radzić sobie sam?
- Zdaję. - Odparł poważnie mężczyzna. Krystian skinął głową.
- Wasza strefa jest najgęstsza, obejmuje parę domów, a reszta to głównie kamienice. Nie ma tam miejsca, w którym można by było ukryć samochód. Równocześnie jest tam kilka sklepów. Może będą mieli monitoring. Każde nagranie z kamer przesyłacie do nas. 
- Jasne. - Odparł Potok. Krystian zerknął na pozostałe zespoły.
- Rozglądacie się za czarnym Audi A6. Najprawdopodobniej ma zmienione blachy, ale wyślę wam te, w których dokonano porwania. Trop z tą kradzieżą okazał się ślepy - ten facet nie jest w stanie nam powiedzieć, kto zlecił mu kradzież fury. Porywaczy jest dwóch lub więcej. Zakładamy, że moja Amelka nie jest jedyną ofiarą, bo ostatnio porwano dużo dzieci. Zwracacie szczególną uwagę na wysokich, umięśnionych facetów, bo tacy dokonali napadu. Jak powiedział Zarębski, raportujecie po każdej przejrzanej działce czy domu. Będziemy je odkreślać, żebyśmy się nie pomylili. Jak jakaś grupa skończy strefę robi sobie 20-30 minut przerwy, a potem wbija na radio i pyta gdzie jest potrzebna. Zrozumiano? - Zapytał. Policjanci pokiwali głowami. - Na każdym połączeniu terenów będą stały po dwa auta z tajniakami, w razie gdybyście potrzebowali wsparcia. - Dodał i szybko zerknął na szefa. Ten pokiwał głową.
- Pytania? - Zapytał. Nastała cisza. Chłopak odczekał chwilę. - Dobra! - Klasnął w dłonie. - To zaczynamy. Macie jeszcze 20 minut, żeby się zebrać. Do tego czasu wyślę wam mapy. Potem wyjeżdżacie w teren. Powodzenia. - Powiedział jeszcze. Zespoły opuściły pomieszczenie.
- A wy co? - Zapytał Zarębski. - Myślałem, że macie śledztwo do prowadzenia. - Dodał. Strona popierająca Szwarca szybko się ulotniła. Został sam z Krystianem.
- Wiesz co...? Rewelacyjnie sobie poradziłeś. Szwarc myśli, że ty nie powinieneś mieć prawa głosu, bo jesteś jednym z młodszych policjantów. Szlag go trafia, że tak mu się sprzeciwiasz. Uważa, że liczy się doświadczenie. Ale właśnie udowadniasz, że doświadczenie to jedno, ale przebiegły i sprawny umysł to zupełnie inna kategoria. Naprawdę świetny plan. Jestem pewien, że się powiedzie. Nie mów tego reszcie, ale jak tak cię obserwowałem, to jestem zdania, że powinieneś w przyszłości przejąć moje stanowisko. - Zakończył i popatrzył na chłopaka. Ten w zamyśleniu analizował narysowaną przez siebie mapę. - Krystian? - Zagaił. Młodszy drgnął.
- Wybacz. Mówiłeś coś? - Spytał. Piotr z rozbawieniem pokręcił głową.
- Nieważne. - Powiedział.
- Zaraz wracam. Idę po tablet. Przerysuję im tą mapę i im ją wyślę. - Rzucił i wyszedł.

Zamykając za sobą drzwi zobaczył Dominikę opierającą się o ścianę. Kobieta spojrzała na niego. Nieco dalej Kuba, Adam i Aneta zawzięcie o czymś dyskutowali. Darek i Żaneta też prowadzili ploteczki. Chłopak cicho syknął, a potem poszedł do operacyjnego. Wrócił po chwili z tabletem.
- Krystian, możemy chwilę pomówić? - Zagaiła Dominika. Chłopak zmierzył ją spojrzeniem.
- Jestem zajęty. - Przypomniał. Kobieta westchnęła.
- Naprawdę się o ciebie martwimy. - Mruknęła. Młodszy poczuł jak pozostali wlepiają w niego spojrzenia. Dzielnie wytrzymał ich wzrok nie odwracając swojego spojrzenia od profilerki. - Gdyby to była inna sprawa stanęłabym po twojej stronie. Ale widzę jaki jesteś zmęczony. Od rana na nogach, ciągle w nerwach, ciągle w biegu... Martwisz się o dziecko, a w dodatku o chłopaka, który w nocy wraca do kraju... I nie myśl, że tego po tobie nie widać. - Dodała. - I jeszcze wymyślenie takiego planu. - Westchnęła. - To na pewno też dużo cię kosztowało.

***

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top