Rozdział 214

Krystian cicho westchnął i spojrzał w górę. Przed nim rozciągał się znajomy, kamienny mur. Powiedział swojej rodzinie, że poszedł potrenować. Prawdę mówiąc, nie kłamał. Od pamiętnego dnia nie dostał ani jednego listu, co cholernie go stresowało. Zasiewało kolejne ziarno pełne goryczy w jego obecnie idealnym życiu. 

Zazgrzytał zębami. Złapał się krawędzi najniższego muru i wskoczył na niego. Przez ostatnie parę dni całkiem porządnie trenował. Ręka już nie sprawiała mu problemu. Miał tylko nadzieję, że Zarębski zgodzi się, żeby wrócił do służby. Szlag go trafiał w tym domu. Więc odkąd tylko odzyskał pełnie władzy w ręce każde miejsce w ich wielkiej willi było tak czyste, że można by było z niego jeść. Aru zaczynał już się z niego śmiać i nazywać go ,,swoją małą pokojóweczką". Wspominał coś nawet o kupieniu mu jakiegoś stroju, ale raczej tego nie zrobi. ...Prawda?
- Kurwa, oczywiście, że nie prawda! - Warknął policjant. Strasznie drażnił go jego partner, bo co chwila rzucał jakimiś zboczonymi tekstami. I o ile mógł mu to wybaczyć, jeśli byli sami lub w otoczeniu bliskich przyjaciół, tak zachwalając jego ,,seksowny tyłeczek" przy dzieciach naprawdę mało brakło, a sam zostałby przełożony przez kolano. Policjant prychnął. Nic dziwnego, że biorą ich za zboczeńców, jeśli jego facet co chwilę rzuca takimi tekstami! Jak wróci do domu z treningu, to mu pokaże! Będzie go przepraszał na kolanach!

---

Wziął głęboki oddech i przeskoczył na następny fragment. 

---

Spędził tak dobre 4 godziny, wskakując i zeskakując z różnej wysokości.
Po skończonym treningu usiadł na chwilę na najwyższym murku i z zachwytem rozejrzał się po pięknym dzikim lesie tuż pod swoimi stopami. 

Stanął na kamieniu, wziął głęboki oddech i zeskoczył. Z jego ust uciekł śmiech.
Wylądował na miękkiej trawie i ruszył w kierunku swojego domu. Jak przez mgłę pamiętał, że był cholernie zły. Nawet już nie pamiętał na co.

Teraz miał ochotę na kąpiel i wieczór spędzony w ramionach swojej miłości. Zachodzące słońce jeszcze bardziej podsycało te romantyczne pragnienia.

Gdy wszedł do domu zdał sobie sprawę z ciszy, jaka w nim panuje. Zmarszczył brwi. Światła były zgaszone, a przez półmrok widział, że nic nie zostało przestawione.
Powoli udał się na górę, do swojej sypialni.

Zawahał się na chwilę, ale w końcu położył dłoń na klamce i niepewnie otworzył drzwi.
Widok, jaki zastał w środku był nie do opisania.

Całe pomieszczenie tonęło w ciemnych barwach. Okna były zasłonięte, więc było naprawdę mrocznie. Wzdłuż krawędzi sufity porozwieszane były żółte lampki. Dawały śliczne, nieco przyciemnione światło. Nagle coś zaczęło mu się nie zgadzać. Na ich łóżku znajdowała się czarna, satynowa pościel, o której posiadaniu nawet nie wiedział. Obok łóżka stał mały stolik z tacką pełną pyszności, oraz dwoma kieliszkami. Jego mężczyzna stał do niego plecami i właśnie uzupełniał szkło jakimś jasnym płynem. Po całym pomieszczeniu rozchodził się zapach podniecającego chłodu, a jednocześnie ciepła i zapachu świeczek, które paliły się stojąc na kilku szafkach i półkach. Po podłodze rozsypane były płatki czerwonych róż, podobnie zresztą było na łóżku. Chłopak spojrzał na swojego mężczyznę. Był ubrany w ciemne, eleganckie spodnie, ciemnoczerwoną koszulę i czarną marynarkę. Policjant przełknął ślinę. 

Dopiero po chwili nieco go otrzeźwiło. Wyciągnął telefon i zrobił parę ładnych, szybkich zdjęć. Nie był osobą, która przejmuje się takimi pierdołami, jednakże uznał, że warto mieć takie fotki. Tak na wypadek, gdyby Aru znów zrobił mu jakąś sesję zdjęciową bez jego wiedzy.
Schował telefon do kieszeni. Brunet odwrócił się w jego stronę.
- Wróciłeś... - Zamruczał i zbliżył się o parę kroków. Wyciągnął dłoń do swojego chłopca. - Zamknij drzwi. - Dodał jeszcze, tak samo nisko i cicho. Policjant grzecznie spełnił polecenie, a potem podszedł do swojego ukochanego. Brunet odwrócił się i zgarnął z łóżka czarne pudełko, owinięte lśniącą wstążką. Krystian zamrugał zdziwiony. Nie zauważył go wcześniej. Brunet objął go w pasie i cmoknął w skroń.
- Ja jestem odpowiednio ubrany. Teraz twoja kolej, Laleczko. - Zagruchał.
- Ale muszę iść się umyć i- - Zaczął się tłumaczyć.
- Nieważne. - Uciął krótko brunet. Chłopak w końcu udał się do łazienki, która była przygotowana podobnie jak ich sypialnia.

Krystian otworzył pudełko... I zamarł.

W środku znajdowała się czarna sukienka z białym fartuszkiem, biało-czarna czapeczka, falbowana, biała obróżka, cienkie, białe rękawiczki po łokcie i białe zakolanówki, z czego dwa ostatnie przedmioty na swoich końcach były dodatkowo ozdobione kokardką. Chłopak otworzył usta. I on miał to założyć?!
Przypomniało mu się dlaczego był taki zły. Westchnął cicho. Jego mężczyzna tak się postarał, żeby to wszystko przygotować... Więc chyba może się poświęcić, prawda?

Zsunął z siebie ubranie i zaczął rozglądać się za jakąś bielizną. Przełknął ślinę gdy dotarło do niego, że takowej nie posiada. Ubrał zakolanówki i rękawiczki, a potem sukienkę i czapkę. Założył też tą nieszczęsną obróżkę i wziął głęboki wdech. Mniej więcej ogarnął wszelkie opakowania i z rozdygotanym sercem stanął przed drzwiami. Spuścił głowę, a potem otworzył drzwi i wszedł do sypialni.

***

Rozdział krótszy (775), bo naprawdę chcę Wam zrobić słynne ,,Ciąg Dalszy Nastąpi" :>

Spokojnie, w następnym będzie się działo ^^

Do przeczytania,
- HareHeart

PS. Cholera, właśnie zdałem sobie sprawę z tego, że chciałem już w następnym przejść do jego pracy... 

No cóż, TRUDNO. Będziecie musieli przemęczyć się z naszą słodką parką przez jeszcze jeden rozdzialik.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top