Prolog .1.
*** Perspektywa Bill'a ***
Głęboko wciągnąłem powietrze ...
To nie możliwe ...
- Nie ! Nie zgadzam się ! - wydarłem się tak głośno jak tylko mogłem
- JAK !? W JAKI SPOSÓB !? - kontynuowałem , łapiąc się za włosy ...
Moje kolana ugięły się przez co upadłem na podłogę ...
- USPOKÓJ SIĘ !! - krzyknął Ford i podbiegł do mnie ... przez co jakieś fiolki upadły na ziemię , rozbijając się i wylewając ciecze ...
Staruszek kucnął przede mną , kładąc dłonie na moich ramionach i potrząsnął mną ...
Moje ręce bez władanie opadły na kolana ...
- Mamy czas ... - powiedział spokojnie stary Pines , starając się mnie uspokoić
- Czas ? ... Jak ? W jaki sposób cie znalazł ? - zapytałem cicho i podniosłem wzrok na pomarszczoną twarz Stanforda ...
*** ***
Jej! I jak ? Podoba się ?
=^^=
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top