Rozdział 6: Gadaj, zboczony nerdzie
Bakugo, z jednej strony, bardzo spodobał się pomysł z dormitorium. Szkoła, chcąc zapewnić uczniom najwyższy stopień ochrony, czuwała nad przyszłymi bohaterami siedem dni w tygodniu. Uczniowie, oczywiście, mogli wracać do rodziców, jednak proces ten był bardzo długi i składał się z masy papierkowej roboty. Katsuki, będący porażką na rodzinnym zdjęciu, nie tęsknił za swoimi rodzicami, a szczególnie za matką.
Zaraz po obiedzie, Katsuki, Denki, Kirishima oraz Sero siedzieli wygodnie przed telewizorem na parterze. Była sobota, co oznacza czas wolny od nauki. Z racji tego, że sofa była wolna, chłopcy od razu ją zajęli. Katsuki nie był zadowolony z faktu, że musi siedzieć tutaj z tymi pacanami. Ostatnio miał wiele na głowie i chciał w samotności porozmyślać nad swoimi problemami.
— Oi, Bakugo pograjmy na konsoli!
— Spierdalaj, Gówniane Włosy!
— Ki - ri - shi - ma. Geeez, tak ciężko?
Katsuki spiorunował czerwonowłosego wzrokiem, przy okazji pokazując mu środkowy palec. Eijiro westchnął podając Denkiemu kontroler, aby ten zagrał z nim w grę.
— Czemu wczoraj tak nagle zwiałeś z lekcji? — zaczął Kaminari zerkając na zdenerwowanego blondyna.
— Nie twój interes — odwarknął krzyżując ręce na piersi.
— Ahhh, jak zwykle — mruknął pod nosem wracając do gry.
— Przekazaliśmy te notatki Midoriyi — zaczął Sero. - Pytał, czy coś się stało, skoro sam nie możesz ich oddać.
— He, he, martwił się o ciebie.
— Uuuuuuu — powiedzieli chórem chłopcy, słysząc to, co powiedział Denki.
Bakugo zacisnął nerwowo pięść, słysząc jak jeden z tych idiotów gwizda, a inni zaczynają chichotać pod nosem.
— Kurwa, to obleśne! Pojebało was?! — krzyknął rzucając poduszką w najbardziej rozbawione towarzystwo. Robiąc to, przy okazji, wysypał popcorn, który elegancko rozsypał się na podłodze.
— Co ty odwalasz, Bakugo?! — wrzasnął Sero widząc cały ten bałagan.
— Stary, to tylko żarty — powiedział ostrożnie Kirishima kładąc dłoń na barku swojego przyjaciela.
Blondyn od razu ją odtrącił mrucząc przekleństwa pod nosem. Zbulwersował się całą tą sytuacją i faktem, że jest ona powiązana z zielonowłosym. Chłopak wstał z miejsca wsadzając dłonie do kieszeni.
— Wracam do pokoju — rzucił odchodząc od towarzystwa.
— Oi, oi, wracaj tu! - zawołał go Eijiro. — Mieliśmy grać!
— I ktoś musi to posprzątać... — mruknął Sero wpatrując się w popcorn.
Katsuki zignorował nawoływanie kolegów i ruszył w stronę wind. Zawsze był w gorącej wodzie kąpany, dlatego od razu się podburzał, gdy inni powiedzieli coś, co mu się nie podoba. Nawet jeśli były to tylko żarty.
— Jebani idioci, tch — szepnął wciskając przycisk windy.
Czekał w ciszy, mając nadzieję, że Kirishima lub inny debil, nie przyjdzie po niego. Eijiro jako jedyny starał się rozwiązywać sprawy pokojowo, pomimo utrudnień, które fundował mu Katsuki. Blondynowi przeleciała przez głowę myśl, aby potem jakoś go przeprosić, jednak szybko z tego zrezygnował.
Wchodząc do windy, spojrzał na tablicę z przyciskami. Przyłożył palec do guzika z czwórką z zamiarem naciśnięcia go. Katsuki spojrzał nagle na guzik z dwójką, intensywnie się w niego wpatrując. Izuku mieszkał na tym piętrze. Bakugo walczył z własnymi myślami, nie wiedząc, co począć.
Ponoć martwił się o mnie, huh.
Zaraz, co mnie on, kurwa, obchodzi. Ogarnij się.
Katsuki wcisnął czwórkę, cały czas burcząc pod nosem. Gdy winda dojechała, natychmiast pokierował się do swojego pokoju. Zamknął za sobą drzwi, nie zapominając o przekręceniu zamka.
Od razu rzucił się na łóżko i zamknął oczy wsłuchując się w przyjemną ciszę.
°˙°
— Bakugo! Ej!
Ktoś potrząsał energicznie ciałem chłopaka, próbując go obudzić. Czerwonooki niemal od razu się ocknął, będąc nieco wystraszony nagłym wybudzeniem z drzemki. Odepchnął Denkiego, który zaczął go poganiać.
— Co jest, kurwa?! — warknął widząc Kaminariego i Sero w swoim pokoju. — Jak tu wleźliście?! — zapytał zdenerwowany pamiętając o tym, że zamknął drzwi na zamek.
— To nieważne! — krzyknął wyraźnie zdenerwowany Denki.
— Chodzi o Midoriye!! Coś poważnego mu się stało! Nie wiemy co robić! — powiedział przerażony Sero łapiąc się za głowę.
Bakugo usiadł na łóżku wpatrując się w dwójkę zdenerwowanych kolegów. Rozkojarzenie, spowodowane przez drzemkę, od razu minęło. Chłopak przetrawił informację, którą otrzymał.
Deku coś się stało?
Nie wiedzieć dlaczego, jego serce zaczęło szybciej bić. Ono wręcz wściekle waliło, a uczucie to rozeszło się po całym ciele czerwonookiego. Nie słyszał własnych myśli, jedynie bicie serca, które całkowicie go sparaliżowało.
— Bakugo, szybko, zanim dojdzie do tragedii!
Zacisnął pięści wpatrując się w podłogę. Doszło do niego, jak czuł się z faktem, że Izuku jest w niebezpieczeństwie. Martwił się. On, Katsuki Bakugo, martwił się o osobę, której szczerze nienawidził przez większość swojego życia. Na samą myśl, że uśmiech Izuku mógł zniknąć, czuł strach. Jego pozytywna energia, mamrotanie i te wkurzające plątanie słów podczas rozmowy.
— Bakugo! — usłyszał ponownie.
Tym razem wstał, z wyraźnym zdenerwowaniem wymalowanym na twarzy. Sero i Denki, widząc jego przerażony wzrok, zaniemówili.
— Gdzie on jest?! — krzyknął biegnąc w stronę drzwi. — Gdzie, do cholery?! — warknął zaciskając dłoń na klamce. Czekał aż któryś z tej dwójki udzieli mu jakiejkolwiek informacji. Chciał już stąd wyjść i pognać do zielonowłosego, jednak najpierw musiał wiedzieć, gdzie on jest. — Kurwa, na co czekacie?!
— Phahahahahahah! — usłyszał w odpowiedzi blondyn.
Obydwoje śmiali się ze łzami w oczach, łapiąc się przy tym za brzuch. Próbowali coś powiedzieć, ale nie potrafili pohamować rozbawienia.
— Hahaha, Bakugo, tego się po tobie nie spodziewałem! — wypalił Kaminari wycierając łezki z oczu.
— Naprawdę się przejąłeś! — dodał Hanta.
— To tylko żart! Midoriya jest cały i zdrowy — powiedział z uśmiechem Denki. — Już nie musisz się o niego martwić.
Katsuki poczuł nagłą lawinę furii. Ciało zrobiło się momentalnie gorące, nie mogąc powstrzymać jego zabójczych eksplozji. Widząc dziką śmierć w krwistych oczach blondyna, żartownisie zaczęli trząść się ze strachu.
— Oi, wy... — wysyczał Bakugo przez zęby. Z jego dłoni zaczęły uwalniać się średnich rozmiarów eksplozje.
— Ka - Kaminari... — szepnął Sero trzęsącym się głosem. — T - to był twój pomysł... Zrób coś.
— Bakugo... Przepraszamy, okej? My nie wiedzieliśmy, że to tak...cię poruszy — wyjąkał zdenerwowany chłopak. — Nikomu o tym nie powiemy...
Rozgniewany Katsuki dał radę opanować swoją żądzę krwi. Wiedział, że druga bójka może poważnie mu zaszkodzić, a za nic w świecie nie pozwoli, aby wywalono go ze szkoły przez tych idiotów. Bakugo otworzył z hukiem drzwi piorunując wzrokiem swoje niedoszłe ofiary.
— Wypierdalać, bo zamorduję!
Sero i Kaminari od razu zniknęli z zasięgu wzroku Katsukiego. Wciąż wkurzony chłopak, zamknął z trzaskiem drzwi kierując się w stronę windy. Jedynie zimny powiew wiatru mógł go teraz uspokoić.
— Bakugo, co oni znowu zrobili?! — usłyszał głos Kirishimy. Blondyn widząc, jak kieruje się w jego stronę, od razu pobiegł do windy, szybko naciskając na pierwszy lepszy guzik. — Ej, zaczekaj!
— Pierdolcie się wszyscy! — warknął pokazując mu środkowe palce zanim drzwi windy zamknęły się.
Cholera, będzie mnie szukał żeby to wyjaśnić. Pomyślał kopiąc nogą w metalową ścianę. Katsuki próbował się wewnętrznie uspokoić, jednak to prawie nigdy mu nie wychodziło. Jedynie rozwalenie paru rzeczy lub ewentualne dokuczanie Izuku pozwoliło mu uzyskać harmonię ducha.
— Co tak szybko? — mruknął widząc, że drzwi windy zaczynają się otwierać. — Hę?
Piętro nerda?! Co ja tu, kurwa, robię?!
Katsuki wychylił się rozglądając się po korytarzu. Zaskoczyło go to, że jest tutaj tak cicho. Bakugo nie miał pojęcia kto, prócz Izuku, mieszkał na tym piętrze. Zazdrościł, że było tu tak spokojnie. Na jego piętrze zawsze panował chaos. Najprawdopodobniej przez obecność Kirishimy, który często się wydzierał.
Ciekawe, co Deku teraz robi... Co nerdy robią w sobotnie wieczory?
Zanim się zorientował, sterczał już przed jego drzwiami, waląc w nie tak mocno, że nawet głuchy by usłyszał.
Czerwonooki następnie wsadził ręce do kieszeni, czekając na rozwój sytuacji.
— Ka - Kacchan?
Spojrzenie Bakugo zawiesiło się na zarumienionej buzi Midoriyi. Chłopak był już w swojej piżamie, co trochę zaskoczyło blondyna. Nie było aż tak późno żeby szykować się do snu.
Z ciała mniejszego chłopaka biło gorąco, a jego zielone włosy były lekko przemoczone. Najwyraźniej musiał właśnie wyjść spod prysznica.
— Nie widać? Cholera Deku, przestań zgrywać takiego debila — Katsuki potrącił go delikatnie barkiem i wprosił się do środka.
Biedny chłopak nie wiedział, co się dzieje. Był w szoku widząc Bakugo w jego pokoju, na dodatek, późnym wieczorem. Jeszcze nigdy go nie odwiedził, co było podwójnie niezręczne.
— Nie spodziewałem się tutaj ciebie... — zaczął ostrożnie zamykając drzwi.
— Tch — prychnął rozglądając się po pokoju z lekko przerażonym wzrokiem.
Izuku, jako oddany fan, posiadał każdy merch* All Might'a.
(*merch - produkty związane ze znanymi osobami, posiadające ich logo, znaki graficzne. W skrócie - gadżety)
Dookoła wisiały plakaty z jego podobizną, a po półkach walały się figurki bohatera.
— Podobno wczoraj źle się poczułeś. Już w porządku? — zmienił temat Izuku widząc, jak Bakugo wpatruje się w figurki stojące na jego biurku.
— Po prostu się zerwałem, idioto — odparł podnosząc jedną z figurek. Wiedział, że Izuku interesuje się All Might'em, jednak nie zdawał sobie sprawy z tego, że to obsesja.
— Eh? — mruknął zielonowłosy nie za bardzo pojmując odpowiedź Katsukiego.
— Ja pierdole... Wagary. Wiesz co to?
— Mh... tak... — odmruknął speszony. — Dlaczego przyszedłeś?
— Masz z tym jakiś problem? — zapytał wbijając w niego swoje groźne spojrzenie.
— S - skąd!
Pomiędzy nimi zapanowała niezręczna cisza. Izuku, z lekko zarumienioną buzią, bawił się nerwowo palcami, podczas gdy Bakugo, w dalszym ciągu, rozglądał się po pokoju. Ostatnio sporo myśleli o sobie nawzajem. Nie mogli temu zaprzeczyć. Zarówno Izuku, jak i Katsuki dochodzili do własnych wniosków, co do swoich uczuć. Fakt, że są teraz sam na sam w małym pokoju, wywierał na nich dużą presję.
— Nauczyłeś się już tej funkcji kwadratowej?
Midoriya przez chwilę nie wiedział o co chodzi. Spojrzał na swojego rówieśnika ze zmieszaniem wymalowanym na twarzy. Po namyśle zorientował się o co mu chodziło.
— Ah, tak. Już rozumiem. Todoroki-kun wszystko mi wytłumaczył.
Blondyn przytaknął wpatrując się w duży plakat All Might'a zawieszony nad łóżkiem.
— Umiesz spać z tyloma All Might'ami dookoła? To cholernie przerażające.
Policzki Midoriyi jeszcze bardziej pokryły się czerwienią. Nie potrafił odpowiedzieć na to trudne pytanie. Chciał po prostu zapaść się pod ziemię i zapomnieć o tym wszystkim.
— On wie, że jesteś jego Plus Ultra fanboy'em? — zaśmiał się wprowadzając Izuku w jeszcze większe zakłopotanie.
— Przyszedłeś się ze mnie naśmiewać? — wtrącił nagle patrząc na Katsukiego zdenerwowanym wzrokiem.
— Tamte dupki mnie wkurwiają, a u ciebie na pewno nie będą mnie szukać.
— Racja... — mruknął pod nosem omijając Bakugo szerokim łukiem. — Może skoczę po coś do picia? Chcesz coś z kuchni, Kacchan?
— Nie.
— Okej. Zaraz wracam.
Gdy drzwi się zamknęły, Katsuki w dalszym ciągu przyglądał się rzeczom Izuku. Łóżko było rozgrzebane, a na biurku walały się książki. Poza tym, panował tu porządek. Wszystko było na swoim miejscu.
W pomieszczeniu unosił się specyficzny zapach. Bakugo musiał z obrzydzeniem przyznać, że zapach ten wydawał mu się być kojący. Przywracał wspomnienia z dawnych lat. Pamiętał, że w domu Midoriyi unosiła się ta sama woń. Ciężko było ją opisać w słowach. Dla blondyna było to coś podobnego do zapachu lasu powiązanego z miętą. Izuku pachniał dokładnie tak samo.
Jego wzrok zawiesił się na półce z książkami. Przyjrzał im się dokładniej, będąc ciekawym jakiego typu książki czytają nerdy.
Eh, zeszyt?
Wziąwszy jedną z nich do ręki, zorientował się, że to nie książka, a notes.
— "Bohaterskie analizy na przyszłość" — przeczytał cicho na głos. — Gdzieś już widziałem to gówno.
Blondyn zauważył, że boki papieru były wypalone. Nagle przypomniał sobie o pewnym incydencie, który kiedyś zaszedł między nim, a Izuku.
To ten zeszyt, który zabrałem mu w gimnazjum...
Bakugo, z kamienną twarzą, jeździł opuszkiem palca wzdłuż spalonych krawędzi.
Zaczął wertować strony notesu, jednak szybko go zamknął uznając to za nudne.
Odłożył zeszyt na swoje miejsce przyglądając się całej kolekcji Izuku. Zainteresował go jeden, wyjątkowo stary, notes. Wyróżniał się na tle innych, dlatego też Katsuki chciał sprawdzić co to jest.
Co do kurwy nędzy...? Jego stary pamiętnik, czy jak?
Niektóre zapiski były zapisane dziecięcym charakterem pisma, a inne obecnym. Udało mu się rozszyfrować parę słów, które były dla niego trudne do pojęcia. Było to tak dziwne, ponieważ układały się one w zdania, które były na temat Katsukiego. Chłopak czytał zawartość pierwszej strony próbując stwierdzić, czy to jakiś żart, czy Izuku na poważne gromadził te wszystkie informacje o nim.
Ja pierdole, ale to pokręcone. Deku, ty jebany stalkerze.
Kilka stron dalej znajdował się szkic kostiumu Bakugo. Wokół niego było dużo dopisków, najprawdopodobniej związanymi z jego strojem. Katsuki wertował kolejne strony przeglądając ich treść. Ciężko było się rozczytać z powodu niewyraźnego pisma. W końcu zaczęło go to denerwować, więc zajrzał na końcowe zapiski.
— To wygląda jak jego obecne pismo - mruknął czerwonooki przyglądając się ostatniemu wpisowi. — "Dlaczego Kacchan mnie nie nienawidzi". ...NIE nienawidzi?! — warknął gniotąc ze złości kartki zeszytu. Katsuki upewnił się, że Izuku się nie zbliża, a następnie powrócił do czytania tekstu. — "Dlaczego mnie do siebie dopuścił? "Czemu mnie przytulił?" Eh, co kurwa? "Po co zaprosił mnie wczoraj na trening...? I dlaczego jest mi z tego powodu tak... ciepło na sercu...?" ...Ciepło na sercu?
Chłopak natychmiast zamknął zeszyt, ściskając go w swoich dłoniach.
Denerwujące ciepło ogarnęło jego policzki, a on doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co to było. Rumienił się. Zapiski zielonowłosego poruszyły jego serce, którego przecież nie miał. Był potworem, który zostawiał za sobą jedynie popiół i zranione uczucia innych. Jakim cudem ktoś taki jak Izuku, opisywał go w tak pozytywny sposób? I co ważniejsze, w jaki sposób odebrał ostatnie działania Bakugo? Najpierw przytulas, potem pomoc w sprzątaniu, wspólny trening i... ta otwarta rozmowa. Z nikim innym nie rozmawiał tak otwarcie, jak z Izuku. Zielonowłosy może i był kulą u nogi, ale był również kimś, kto go rozumiał i wspierał.
"Dlaczego jest mi z tego powodu tak ciepło na sercu?"
Ale dostanie wpierdol. Głupi Deku! Nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, przez co przechodzę z jego powodu. Nienawidzę uczuć... Pomyślał zakrywając jedną ręką czerwoną twarz.
— D - dlaczego przeglądasz moje osobiste rzeczy?! — Katsuki usłyszał nagle głośny, piskliwy krzyk. Zanim zdążył się odwrócić, zeszyt zniknął mu z ręki. — T - to niegrzeczne, Kacchan...
Bakugo spojrzał na chłopaka, który mocno przyciskał zeszyt do klatki piersiowej. Jego twarz była czerwona, a wzrok zakłopotany.
On doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co jest w tym zeszycie. Pomyślał Katsuki opierając się o biurko. Obdarował biednego Izuku przenikliwym wzrokiem.
— Tak samo niegrzeczne, jak stalkowanie kogoś.
— ...Eh?
— Sporo kartek, w tym twoim chujowym zeszycie, jest o mnie.
Izuku pogodził się z faktem, że jego wstydliwy sekret wyszedł na jaw. W dodatku sam Katsuki miał zaszczyt dowiedzieć się o tym jako pierwszy.
Chłopak wbił wzrok w podłogę, nie mogąc znieść całej tej sytuacji.
— ...Wi - widziałeś wszystko? — zapytał zerkając na czerwonookiego.
Bakugo pokiwał głową twierdząco oczekując wyjaśnień.
— B - bo... Ja... Uhm, t - to nie tak jak myślisz... Już wiesz, że od zawsze cię podziwiałem. ...Zresztą, opisuje każdego z niesamowitą umiejętnością! Mam nawet notatki o osobach z naszej klasy!
Blondyn podszedł do Izuku i od razu zabrał mu zeszyt szukając w nim czegoś.
— E - ej!
Midoriya próbował mu go zabrać, jednak był bezsilny. Czerwonooki złapał za jego twarz, trzymając go na bezpieczną odległość, podczas gdy wertował strony kciukiem drugiej ręki.
— "Kacchan lubi pikantne jedzenie i wspinaczki górskie". Skąd, do cholery, o tym wiesz? Tu jest nawet grupa mojej krwi, której ja sam nie znam.
— N - nie czytaj tego!! — poprosił łamiącym się głosem. W dalszym ciągu próbował odebrać swoją własność, nawet jeśli było to bez sensu.
— Nawet nie chce — prychnął rzucając zeszyt na biurko. — Jeszcze znajdę jakieś zboczone zapiski.
— N - nic z tych rzeczy! T - to tylko... tylko...
Nie wiedział, jak ma to wszystko wytłumaczyć. Katsuki nie zrozumiałby, że to tylko dziecinne wygłupy, które Izuku postanowił zatrzymać. Mniejszy chłopak był tak zawstydzony, że jego oczy zrobiły się szkliste. Miał głęboką nadzieję, że nie popłacze się przed Bakugo. Wiedział jednak, że w tej chwili stracił kontrolę nad swoim ciałem i nie da rady się powstrzymywać.
Widząc stan rówieśnika, blondyn westchnął ciężko, a następnie podszedł bliżej zielonowłosego. Cały czas patrzył mu w oczy, chcąc aby i ten na niego spojrzał.
— Oi, Deku... Ukrywasz coś przede mną? — zapytał całkiem spokojnie, lecz surowo.
To wszystko, co działo się w tej chwili, wywołało przyjemny spokój w umyśle naszego agresora. Patrzył z opanowaniem na czerwoną twarz Izuku, zastanawiając się, co świadczy o tym, co przed chwilą odkrył. Zeszyt poświęcony Katsukiemu. Za tym musiało kryć się coś poważniejszego. Bakugo musiał się dowiedzieć, co to było.
— Co... co masz na myśli? — zapytał w końcu odsuwając się od większego chłopaka.
— Ty mi powiedz — odparł, od razu zmniejszając dystans między nimi. — Mów.
Zielonooki poczuł, że rumieni się jeszcze bardziej, choć wcześniej wydawało mu się, że osiągnął limit czerwoności. Blondyn zbliżał się dyskretnie do ciała chłopaka, jednak ten to wyczuł i od razu uciekał w tył.
— Ja...nie mam nic do ukrycia. Poznałeś już mój sekret... — wymamrotał zakrywając buzię ramieniem.
Blondyn prychnął cicho pod nosem, opierając się ręką o ścianę. Izuku jeszcze tego nie wiedział, ale zaraz skończy mu się droga ucieczki.
— Masz obsesję na moim punkcie, czy co?
— C - co?!
Właśnie w tej chwili plecy Midoriyi spotykały się z zimną ścianą. Spojrzał, z paniką w oczach, w krwistoczerwone tęczówki Katsukiego. Nie poznawał go. Jego oczy nie wyrażały żadnych konkretnych uczuć. Mimo, że był przerażony, doznał również uczucia, którego wcześniej nie doświadczył. Jego serce waliło, nie z nerwów, a z czegoś innego. To Bakugo tak na niego działał. Ten sam Bakugo, z którym kiedyś bawił się w piaskownicy.
— K - Kacchan, co ty...? — ocknął się zauważając, że blondyn przycisnął go do ściany.
Izuku stał teraz pomiędzy dłońmi Katsukiego. Ich twarze były zbyt blisko siebie. W głowie zielonowłosego rozbrzmiał alarm, podczas gdy głowa blondyna była pełna kosmatych myśli.
Bakugo podobało się to, co miał przed sobą. Nawet jeśli było to ekstremalnie niesmaczne, nie mógł zapanować nad swoim ciałem. Katsuki sam był zaskoczony faktem, że docisnął go do ściany. Teraz jednak nie było już odwrotu.
— Gadaj, zboczony nerdzie.
— A - ale....
Ich serca biły wściekle, zupełnie jakby chciały wydrzeć się z klatki piersiowej.
— Myślałeś, że nie zauważę, jak kłamiesz mi prosto w oczy? ...Masz mnie za debila?
— C - co?! Ni - aah...!
Oboje spojrzeli na siebie zaskoczonym wzrokiem. Izuku zakrył buzie dłońmi, zdając sobie sprawę z tego, jaki dźwięk opuścił przed chwilą jego usta. Jęknął. Na dodatek w bardzo nieprzyzwoity sposób. Wszystko przez Katsukiego, którego kolano znalazło się nagle zbyt blisko krocza zielonowłosego.
Bakugo nie planował zrobić czegoś tak nagłego, jak to. Od razu odsunął swoje kolano, jednak to nie cofnie uczucia, które rozeszło się po całym ciele Midoriyi.
— Ukrywasz coś przede mną — zaczął blondyn nie mając zamiaru odpuszczać. — Doskonale wiesz, że wkurwia mnie takie zachowanie, dlatego... bądź posłusznym nerdem i gadaj.
Nie było drogi ucieczki. Oczka Izuku rozglądały się na lewo i prawo, ale nie znalazł ani jednej przestrzeni. Z każdej strony był Katsuki, a wraz z nim, ciepło jego ciała.
Zielonowłosy schował twarz w dłoniach, nie wiedząc co odpowiedzieć. Nie rozumiał, o co chodziło Bakugo mówiąc: "Ukrywasz coś przede mną." Wciąż chodziło o zeszyt? A może o to, co brokułek czuł do swojego dawnego przyjaciela? Jak miał odpowiedzieć, skoro sam nie był pewny odpowiedzi? Wszystko działo się za szybko, a on miał za mało czasu do zastanowienia się, co tak naprawdę czuje.
Lubię cię, głupku...
— Kacchan... Ja nie mogę. ...Czasami lepiej nie wiedzieć... Tak będzie lepiej — wyszeptał odrywając dłonie od twarzy, aby Katsuki zrozumiał, co powiedział.
Blondyn zdenerwował się widząc zapłakane oczy swojego rówieśnika. Miał już serdecznie dosyć obecności Izuku, jednak nie mógł odejść bez wyjaśnień.
Ostatnie dni sprawiły, że ujrzał tego nerda w innych barwach. Denerwowały go te uczucia i sama świadomość tego, że były one skierowane do Izuku. Tylko on go akceptował i znał jego prawdziwe myśli. Było to cholernie wkurwiające, ale nie mógł temu zaprzeczyć.
A teraz, gdy dowiedział się o sekretnych zapiskach na jego temat, chciał znać całą prawdę, włączając w to uczucia Midoriyi.
— Hah?! Co to za żałosne tłumaczenie się? Tch... Wielki mi bohater, który chroni własny tyłek!
Oczy mniejszego chłopaka ponownie zrobiły się szkliste. Tym razem wypłynęły z nich również gorzkie łzy.
— Głupi...Kacchan... — wymamrotał pociągając nosem.
Chciał zetrzeć łzy spływające po policzkach, ale coś mu przeszkodziło. Katsuki, jednym ruchem, złapał za oba nadgarstki Izuku, a następnie docisnął je do ściany, centralnie nad zieloną czupryną chłopaka. Tak nagły i brutalny ruch jedynie spowodował więcej łez. Izuku nie miał nawet rąk, którymi mógł ukryć swoje zawstydzenie i brzydką, zapłakaną twarz.
— Ja... — zaczął spotykając się wzrokiem z Katsukim, który, w dalszym ciągu, oczekiwał wyjaśnień. — Ja...
Nie dam rady.
Izuku użył swojego Daru do odepchnięcia blondyna. Ten nie spodziewał się takiego ruchu ze strony zielonowłosego. Wszystko było tak szybkie, że zanim się obejrzał, leżał na podłodze, a po Midoriyi wszelki ślad zaginął.
Chłopak uciekł na korytarz. Wciąż czuł na sobie ciało drugiego chłopaka i jego spojrzenie. Nie mógł powstrzymać szybkiego bicia serca i nerwów, od których zrobiło mu się słabo.
Udało mi się uciec...
Midoriya położył dłoń na piersi, chcąc się uspokoić. Nie wierzył, że Katsuki posunął się do takich czynów. Co prawda, był osobą dość gwałtowną i z całą pewnością dominującą, ale... docisnąć drugiego chłopaka do ściany?
W gimnazjum też tak robił, gdy jeszcze dręczył Izuku. Po prostu blokował mu drogę ucieczki i zaczął mu grozić lub się z niego naśmiewać. Teraz było całkiem inaczej. Patrzył na niego poważnym wzrokiem, który skrywał za sobą coś mrocznego. Jego czyny wobec Izuku były gwałtowne, ale zarazem delikatne.
Chłopak wziął parę głębokich wdechów, a następnie ruszył wzdłuż korytarza. Miał zamiar nacisnąć przycisk windy, ale nagle coś sobie uświadomił.
Przecież to mój pokój!
Wrócił do niego niczym błyskawica. Zastał Katsukiego siedzącego na jego łóżku. Izuku mógł stwierdzić, że on też był poruszony całą tą sytuacją. Dopiero teraz zauważył rumieńce na jego policzkach.
U - urocze... Pomyślał widząc zarumienionego blondyna.
— Wyjdź z mojego pokoju! — odezwał się nerwowo, wskazując na drzwi.
— Nie.
— Uhm... N - nie? Uh... Więc...
— Nie wyjdę dopóki nie wytłumaczysz mi o chuj chodzi z tymi dziwnymi zapiskami — wtrącił krzyżując ręce na piersi.
— To tylko...
— Hobby?
To brzmi absurdalnie...
Izuku nie wiedział, co powinien odpowiedzieć. Po prostu odwrócił wzrok i naburmuszył policzki. Był zmęczony Katsukim i jego dogryzaniu.
— ...
— Huh, czyli nie masz zamiaru gadać. Spoko.
Midoriya omal nie zakrztusił się śliną, widząc jak Bakugo wchodzi pod jego kołdrę. Blondyn odwrócił się do niego plecami, jak gdyby nigdy nic.
— C - co ty robisz?! T - to... — zaczął dukać właściciel łóżka.
— Powiedziałem, że nie wyjdę. Naucz się słuchać, nerdzie.
— Boże, Kacchan to tylko zeszyt!
— Właśnie, dlatego gadaj! — podniósł się gorączkowo, piorunując Izuku groźnym spojrzeniem.
— Nie! Nie powiem...! I tak tego nie zrozumiesz!
Jak biedny Izuku miał mu wytłumaczyć, że to tylko dziecięcy "pamiętnik", którego postanowił się nie pozbywać? Od czasu do czasu pisał w nim, gdy Katsuki go czymś zaintrygował. Po prostu lubił wylewać swoje myśli na papier. Miał wtedy wszystko przed sobą i lepiej wyciągało się z tego wnioski.
— Więc wygląda na to, że będziesz dzisiaj spał na podłodze, zasrańcu — mruknął wracając do poprzedniej pozycji.
— Co?!! To mój pokój i moje łóżko!
Katsuki pokazał mu środkowy palec, następnie zanurzając się w pościeli.
...Eh? On naprawdę ma zamiar tu spać? Kacchan? W... w moim łóżku? Całą noc...?
— Oddaj mi klucz do swojego pokoju - powiedział chłopak tupiąc nerwowo nogą. — Kacchan? — zapytał zbliżając się do łóżka.
Ekk?! Już zasnął??
Chłopak prychnął głośno pod nosem i usiadł przy swoim biurku.
Wziął do ręki swój stary zeszyt i zaczął przeglądać jego zawartość. Martwił się całą tą niekomfortową sytuacją. Katsuki poznał jego wstydliwy sekret, to oczywiste, że Izuku był przygnębiony z tego powodu.
To nie tak, że jestem jakimś zboczeńcem... Pomyślał czując nagły żar na policzkach. Czy podziwianie drugiej osoby to coś zboczonego?
Zielonowłosy nawet nie odważyłby się błądzić myślami wokół Katsukiego w taki sposób. W końcu oboje byli chłopakami.
Wzrok Midoriyi spoczął na śpiącej sylwetce Bakugou. Blondyn był przykryty kołdrą od pasa w dół. Zielone tęczówki obserwowały uważnie jak ciało jego rówieśnika unosi się lekko za każdym razem, gdy bierze oddech. Nigdy nie miał okazji przyjrzeć się budowie jego ciała. Obawiał się, że jeżeli będzie patrzeć na niego za długo, w końcu dostanie za to lanie. Teraz jednak nic mu nie groziło.
Izuku odłożył zeszyt na półkę i niepewnie podszedł do swojego łóżka. Ukląkł przed nim starając się nie wydawać jakichkolwiek dźwięków.
Teraz miał przed sobą rozczochrane blond włosy, które przy okazji, aż prosiły się, aby je pogłaskać.
Ciekawe czy są tak samo sztywne na jakie wyglądają...
Chłopak wiedział, że dotknięcie Bakugo niesie ze sobą tysiące bolesnych konsekwencji. Z tego też powodu wolał tego nie robić. Jednak Katsuki nigdy nie zabronił mu na niego patrzeć...
Ramiona blondyna były wyeksponowane. W końcu miał na sobie tylko swój czarny podkoszulek. Izuku przyglądał się rysom mięśni swojego rówieśnika.
Kacchan z całą pewnością trenuje od lat, dlatego tak niesamowicie wygląda!
Zielonowłosy uniósł się lekko chcąc się upewnić, że blondyn śpi. Jego oczy wciąż były zamknięte. Izuku uśmiechnął się delikatnie widząc spokój wymalowany na twarzy Katsukiego. Choć było to nie do pomyślenia, wyglądał niewinnie podczas snu. Midoriya zauważył, że usta chłopaka były lekko rozwarte. Zaczął żałować, że musiał się położyć akurat plecami do niego. Pragnął przyjrzeć się jego spokojnej, śpiącej twarzy, aby móc ją rozpamiętywać.
Gdy tylko Izuku zdał sobie sprawę z tego, że jego myśli zmierzają w bardzo złym kierunku, na jego policzkach pojawił się duży rumieniec. Wstrząśnięty tym faktem, odsunął się bezszelestnie na bezpieczną odległość.
Przyglądanie się śpiącemu Kacchanowi... To już trochę dziwne. Muszę przestać. Uhh, ale w takim razie gdzie ja mam spać?
Zielonowłosy zaczął rozglądać się po niewielkim pokoju. Było trochę miejsca przy łóżku, ale nawet jeśli zdecydowałyby się na spanie na podłodze, nie miał żadnego koca, czy poduszki.
Przecież nie będę spał na krześle...
Izuku westchnął cicho wracając wzrokiem do Bakugo. Wpadł w głęboki i spokojny sen. Zielonooki doskonale wiedział, że blondyna ciężko dobudzić. Nawet trzeba się bardzo przy tym nasilić.
Wybacz, Kacchan, ale koniec końców to moje łóżko!
Chłopak, cichutko, ominął ciało Katsukiego szerokim łukiem, po czym położył się plecami do jego twarzy. Zielonowłosy "wtulił się" do ściany, bojąc się chociażby wziąć oddech. Obawiał się, że Bakugo od razu wyczuje jego bliskość i natychmiast zamorduje.
Biedny Izuku nie mógł się przy nim zrelaksować. Gdy pomyślał o tym, co blondyn zrobił kilkanaście minut temu, fala gorąca zalała jego ciało. Przypomniał sobie, jak został przez niego unieruchomiony. Oczami wyobraźni widział jego czerwone ślepia chcące go pożreć. Chłopak dotknął nadgarstka, za który złapał go Bakugo. Od razu poczuł ciepło na swoich policzkach. Znowu się zarumienił myśląc o Katsukim.
Gdy zapanował nad swoimi emocjami, odwrócił się nieśmiało w stronę blondyna. Miał przed sobą jego twarz, którą oświetlało światło księżyca.
Ucieszył się z powodu jasności w pokoju, którą zafundował mu księżyc. Dzięki temu widział teraz śpiącą twarz Katsukiego.
Oczy Midoriyi zaświeciły się widząc piękność jaką skrywała twarz blondyna. Nigdy w życiu nie miał możliwości przyjrzeć się jego twarzy z tak bliska. Usta miał lekko rozchylone, co Izuku uznał za urocze.
Patrząc tak na swojego rywala, czuł przyjemne ciepło w serduszku. Było mu miło, co z wstydem sobie przyznał.
Dlaczego... gdy na niego patrzę... albo czuję jego obecność, ja...
chcę go przytulić...?
Uświadamiając sobie przez co przechodzi, jego oczy zrobiły się szkliste. Skulił się, będąc w dalszym ciągu odwrócony do Bakugo. Jego ręka nieśmiało dotknęła dłoni blondyna, którą miał zaraz przy twarzy. Przypatrywał mu się ze łzami w oczach i uśmiechem na ustach. Mimo smutku w sercu, wciąż cieszył się tą chwilą, chcąc zapamiętać każdy, najdrobniejszy, szczegół.
Przepraszam, Kacchan, ale chyba, niechcący, zacząłem darzyć cię pewnymi uczuciami. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz.
A teraz dobranoc...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top