Rozdział 10: To wszystko dla ciebie
Wychodząc z mieszkania, Izuku był bardziej nerwowy niż zwykle. W dodatku zmęczenie wyssało z niego całą energię. Ze względu na spotkanie z blondynem, ciężko mu było zasnąć. Nie wiedział czego powinien się spodziewać po dzisiejszym dniu. Był przerażony, a zarazem podekscytowany. Bądź co bądź, wychodzi gdzieś z Kacchanem, którego skrycie adoruje.
— Zaraz dojdę — mruknął spoglądając na godzinę w telefonie. — Trochę za wcześnie…
Chłopak poprawił swoje włosy oraz ubranie zanim oficjalnie minie ostatni zakręt. Jakiś tajemniczy głos z tyłu głowy kazał mu uciekać póki było to możliwe. Midoriya obawiał się, że wspólne wyjście okaże się być okrutnym żartem, albo że Katsuki go wystawi. Nie mógł być niczego pewny dopóki dotyczyło to blondyna.
Widząc kto stoi w umówionym miejscu, na dodatek tak wcześnie, Izuku miał nagle ochotę zawrócić. Czerwonooki nastolatek opierał się o mur, co jakiś czas zerkając na swój zegarek. Był ubrany inaczej niż zwykle, co przyprawiło Midoriye o dużego rumieńca. Dokładniej miał na sobie czarne, podziurawione jeansy oraz białą koszulkę na ¾ rękawa.
O - oh Boże…
Usta chłopaka otworzyły się w zadumie podziwiając piękno człowieka, który stał kilkanaście metrów od niego. Był olśniewający, niesamowity i zabójczo przystojny. Wyglądał inaczej, mimo iż jego wygląd wcale nie uległ zmianie.
Izuku przeszedł dreszcz widząc jak blondyn macha w jego stronę zapraszając go bliżej. Twarz brokułka stanęła w płomieniach, jednak czym prędzej popędził w stronę swojej sympatii.
— Cz - cześć! — wyjąkał nerwowo patrząc prosto w zmysłowe oczy rówieśnika.
— Hej, nerdzie — odparł z małym uśmiechem.
Widok ten wstrząsnął sercem Izuku na dobre. Zrobiło mu się momentalnie słabo, czując jak traci władzę w nogach. Obawiał się, że nie zdoła ułożyć słów w poprawne zdanie, gdy zostanie zapytany.
Katsuki był w pełni usatysfakcjonowany widokiem zawstydzonego Deku. Wiedział, że wygląda zajebiście dobrze. Spędził sporo czasu przed lustrem tylko po to, aby powalić Izuku swoją boskością. Zwykle ubierał luźne dresy, jednak tym razem postawił na coś bardziej stylowego.
— U - uhmmm… — odezwał się po chwili zielonooki wiercać się niespokojnie w miejscu — Więc gdzie idziemy?
Bakugo miał wszystko zaplanowane. Zerwał noc na czytaniu artykułów w internecie dotyczących pomysłów na randki. Musiał się odpowiednio przygotować, bo znając swojego uroczego nerda, nie miał on żadnych doświadczeń miłosnych. Katsuki też ich nie miał, ale nie mógł być gorszy od Izuku.
— Jeść.
— Eh? Jeść…? — Mniejszy chłopak zarumienił się lekko. Nie spodziewał się, że zostanie zaproszony na jedzenie przez samego Bakugo. Owszem, cieszył się, ale uważał to za podejrzane.
To musi być jakiś żart, prawda?
— Coś ci nie pasuje? — zapytał nieprzyjemnym głosem czerwonooki.
Nastolatek zadrżał widząc, że jego sympatia podchodzi zdecydowanie zbyt blisko niego. Katsuki uchylił się lekko, aby zrównać się z poziomem swojego rówieśnika. Do nozdrzy zielonowłosego wdarł się zapach perfum bijący od Bakugo. Był on zmieszany z wonią nitrogliceryny, która naturalnie wydzielała się z jego ciała. Taka mieszanka zapachów zawróciła w głowie Izuku. Na dodatek nie mógł znieść napięcia wiszącego w powietrzu.
— Wiesz… — zaczął nieśmiało starając się niezauważalne odsunąć od rówieśnika — nie wiedziałem, dlaczego chcesz się spotkać, a ty nie chciałeś mi powiedzieć, więc… no…
— Nażarłeś się w domu, co?
— T - tak jakby...
Ah, kurwa. Pomyślał czerwonooki głośno przy tym wzdychając. W wizji Katsukiego idealna randka zaczynała się od jedzenia. Jednak Deku musiał wszystko zepsuć tym samym rujnując plany blondwłosego młodzieńca.
— Jeśli jesteś głodny może-
— Nie jestem! — warknął od razu uciszając mniejszego chłopaka. Nie potrafił wybrnąć z tej zawstydzającej sytuacji, a Izuku cały czas się w niego wpatrywał. Wreszcie spojrzał na zegarek. Dochodziła dwunasta. — Idziemy — burknął pod nosem łapiąc piegowatego za rękę.
— Eh? Dokąd? — dopytywał Midoriya będąc zafascynowany faktem, że on i Katsuki trzymają się za ręce. Był to agresywny uścisk, ale liczył się gest.
— Zobaczysz!
°•°
— Centrum handlowe? — zapytał niepewnie Izuku spoglądając na swojego towarzysza.
Katsuki przyprowadził go tutaj, bo właśnie to miejsce jako pierwsze nasunęło mu się na myśl. W galerii zawsze napatoczyły się jakieś obrzydliwe pary, które obściskiwały się publicznie. Z tego powodu blondyn pomyślał, że to normalne miejsce na randkę.
— Jesteś ślepy? — odburknął piorunując zielonookiego wzrokiem.
— Czemu tutaj jesteśmy?
— Bo popsułeś moje plany i będę się musiał teraz z tobą włóczyć po sklepach — warknął wchodząc do windy.
Izuku szybko za nim podreptał. Większy chłopak nacisnął na losowe piętro następnie spoglądając na zielonowłosego. Przyglądał się jego smutnej minie zaciskając przy tym zęby.
Zabrałem cię na jebaną randkę, a ty nawet się nie uśmiechasz?
Midoriya nie rozumiał dlaczego blondyn robi to wszystko. Nie miał pojęcia co się dzieje, a mimo tego czuł się winny. Tak bardzo cieszył się na wieść o wspólnym spędzeniu czasu ze swoją sympatią. Bardzo się jednak zawiódł, ponieważ, jak na razie, miał ochotę się popłakać.
Wyszli z windy i zaczęli iść przed siebie, jeden obok drugiego. Widząc zniesmaczenie na twarzy blondyna, Izuku zaczął nerwowo rozglądać się po sklepach, aby zająć czymkolwiek myśli.
Nie mógł przestać przypatrywać się zakochanym, którzy trzymali się za ręce. Okrążali ich z każdej strony niczym rekiny gotowe rzucić się na świeże mięso. Bakugo zdawał się nie zauważyć tego faktu, ale niestety Izuku nie mógł myśleć o niczym innym.
Też chcę trzymać Kacchana za rękę…
Wcześniej czerwonooki złapał go za rękę, jednak trwało to zaledwie kilka chwil. Zrobił to najprawdopodobniej dlatego, żeby w ten sposób zmusić go do pójścia za nim.
Teraz ich dłonie były bardzo blisko siebie. Midoriya nie był na tyle odważny, aby tak po prostu go dotknąć. Pewnie od razu zostałby odrzucony i nazwany "dziwnym". Czasami zastanawiał się, czy jego nowo odkryta orientacja seksualna nie przysporzy mu kłopotów. Nie chciałby być ponownie dręczony przez Katsukiego tylko dlatego, że polubił go w romantyczny sposób, co może być uznane za obrzydliwe.
Nagle pewien sklep wyrwał chłopaka z dręczących go myśli.
— Popatrz, Kacchan! — zaczął radośnie klepiąc towarzysza po barku. — Nowy merch All Might'a!
— Ta, widzę — odparł obojętnie przyglądając się sklepiku z gadżetami związanymi z Pro Herosami.
— Pójdziemy zobaczyć? — poprosił zielonowłosy patrząc na Bakugo błagalnym wzrokiem. — Proszę! — mówiąc to, na ustach chłopaka ukazał się duży uśmiech.
Czyli tylko All Might i banda twoich debilnych przyjaciół są w stanie cię rozweselić? Przeleciało Katsukiemu przez głowę, tym samym zaciskając wściekle pięści.
— ...Idź sam — powiedział w końcu odsuwając się od chłopaka.
W ten sposób radość Izuku wyparowała nie zostawiwszy po sobie żadnego śladu. Powaga w głosie blondyna go zszokowała. Nie potrafił znaleźć odpowiednich słów, aby opisać uczucia, które teraz raniły go od środka.
Nie rozumiem… Pomyślał piegowaty czując, że jego oczy robią się wilgotne.
— Sam? — zapytał cicho.
Katsuki obdarował go najchłodniejszym wzrokiem, na jaki było go stać.
— A co, mam ciebie niańczyć, głupi nerdzie?
Midoriya zacisnął pięści i odwrócił się na pięcie. Bez słowa zaczął iść w kierunku sklepu, tym samym, powoli znikając z oczu Bakugo.
Czerwonooki poczuł nieprzyjemny ból. Z jakiegoś powodu ciężko mu było oddychać, a jego ciało oblał zimny pot. Patrząc na odchodzącego chłopaka, miał wrażenie, że ich relacja, którą zbudowali w ciągu tych paru dni, przecieka mu przez palce. Zupełnie jakby zaczynali od zera.
Czekaj, Deku…
Kurwa, to nie tak miało wyglądać.
°•°
Sam mnie tutaj zaprosiłeś, a teraz zostawiasz mnie samego… Głupi Kacchan!
Izuku od kilkudziesięciu minut krążył po sklepie udając, że czegoś szuka. Zapomniał o całej fascynacji All Might'em. Zamiast tego pojawiła się frustracja, złość i smutek. Uczucia te uderzyły w chłopca za jednym razem.
Dlaczego musisz być taki…?! Zachowywać się jakbym cały czas ci zawadzał! Sam się mnie uczepiłeś!
Midoriya przetarł oczy rękawem i wyszedł ze sklepu. Rozejrzał się dookoła szukając wzrokiem blondwłosego agresora. Nigdzie go jednak nie było, a to sprowdziło zielonookiego do jeszcze większej furii.
— Pewnie, teraz mnie tutaj zostaw! — burknął siadając na ławce. Chłopak skrzyżował ręce na klatce piersiowej i zaczął mamrotać, sam do siebie, z nadąsaną miną — Pewnie poszedł do domu. Kto chciałby gdziekolwiek ze mną wychodzić, przecież jestem nudny i do niczego się nie nadaję! Jakim cudem mogłem się zakochać w tak okropnej osobie…
Okropnej?
Izuku zamrugał kilka razy, aby otrząsnąć się z tych, przepełnionych złością, myśli. Rozejrzał się jeszcze raz, jednak Bakugo wciąż nie było w pobliżu. Zielonowłosy zaczął bawić się palcami, wpatrując się ponuro w podłogę.
Kacchan nie jest złą osobą… Po prostu jest kiepski w wyrażaniu swoich uczuć. Pomyślał chowając nagle twarz w dłoniach. Udaje twardziela, ale tak naprawdę jest kochany. Jak mogłem pomyśleć o nim w taki sposób?
Midoriya odsłonił twarz, która była cała zapłakana. Przyglądał się swoim czerwonym butom, na które raz po raz spływała gorzka kropelka jego łez.
Ale on też nie jest bez winy. Bawi się mną, a ja nie wiem jak mam to odebrać… Wczoraj był taki… niesamowity. Dzisiaj przesadził. Co to w ogóle ma być? Umawia się ze mną, a potem zostawia samego w centrum handlowym? Pewnie sobie poszedł.
— Tu jesteś, głupolu. Gdzie się szlajasz? Jeszcze się zgubisz — usłyszał nad sobą dobrze mu znany głos
Bakugo usiadł zaraz obok niego. Stykali się swoimi ciałami, a mniejszy chłopak poczuł ciepło bijące ze skóry tego drugiego.
— Możemy już wrócić do domu? — zapytał cicho odsuwając się od Katsukiego tak, aby nie mieć z nim żadnego kontaktu cielesnego.
— Nie — powiedział stanowczo. — Coś się nie podoba?
— Co ty, świetnie się bawię — odpowiedział z wyraźną ironią w głosie.
Bakugo całkowicie zignorował sposób w jaki nastolatek mu odpowiedział. Wyjął z kieszeni dwa bilety, którymi pomachał przed twarzą rówieśnika.
— Bilety na film, który chciałeś obejrzeć.
Izuku spojrzał na dwa skrawki papieru, a następnie na czerwonookiego. Przyglądał mu się z poważnym wyrazem twarzy. Midoriya zarumienił się lekko, biorąc jeden z biletów.
Więc zaprosił mnie żeby to ze mną obejrzeć?
Chłopak zarumienił się lekko. Jego humor uległ niewielkiej poprawie. Mimo tego, wciąż był zły na blondyna za to, jak go potraktował.
°•°
Katsuki od razu zaciągnął mniejszego chłopaka do kina, które znajdowało się zaraz obok centrum handlowego. Starał się nie zwracać uwagi na naburmuszony wyraz twarzy Izuku. Piegowaty wyglądał na poirytowanego, co nie dawało spokoju agresorowi. Wiedział, że to on był temu winny i z tego powodu, był jeszcze bardziej zdenerwowany.
Bardzo chciałby rozluźnić atmosferę, jednak wątpił w to, że dało się ją uratować. Między nimi było tak silne napięcie, że obydwoje zaczęli czuć się niekomfortowo w swoim towarzystwie.
Usiedli naprzeciwko siebie w kinowym bufecie. Izuku spoglądał obojętnym wzrokiem przez okno, przyglądając się obcym ludziom na ulicy. Był zmęczony fizycznie i psychicznie, a fakt, że osoba, z którą tutaj przyszedł jest wgapiona w telefon, tylko pogarszał jego nastrój. Miał ochotę nakrzyczeć na Katsukiego, jednocześnie zalewając się łzami. Wolał jednak nie podnosić głosu, czując, że mógłby stracić nad nim panowanie.
— Byłeś głodny, prawda? — zagadnął Izuku czując zapach świeżego popcornu. Nie miał siły na rozmowę z Bakugo, ale ta cisza między nimi, doprowadzała go do szaleństwa. Im dłużej wpatrywał się w beznamiętny wyraz twarzy czerwonookiego, tym bardziej miał ochotę wrócić do domu.
— Zjadłem czekając na ciebie — odparł nawet nie patrząc w oczy rozmówcy.
Katsuki nie zdawał sobie sprawy z tego, że takim zachowaniem rani uczucia Midoriyi. Czuł, że najlepiej będzie jak ograniczy się do prostych odpowiedzi na pytania, które ewentualnie zostaną mu zadane. Bakugo chciał już wejść do sali mając nadzieję, że film poprawi humor Izuku. Skoro on nie potrafił tego zrobić, może ten głupi film zdoła wszystko naprawić.
Krwiste tęczówki zerknęły na chłopaka siedzącego przed nim. Miał wzrok utkwiony w podłodze, jednak Bakugo podejrzewał, że znowu bawi się nerwowo swoimi palcami. Zawsze uważał to za uroczy nawyk, któremu z chęcią się przyglądał.
— Która część najbardziej ci się podobała? — zapytał Izuku patrząc nagle na Katsukiego. Ich wzrok się spotkał przez co poczuli się niezręcznie.
— Eh? Część? — zapytał blondyn nie wiedząc o co chodzi.
— Filmu, Kacchan — odparł zielonowłosy uśmiechając się nerwowo. — Jest ich pięć, a my idziemy na finał.
Katsuki nie obejrzał poprzednich części. Nie miał pojęcia na jaki film idzie. Nie obchodziło go to, ponieważ to Izuku chciał go obejrzeć. Jeśli mógł w jakikolwiek sposób uszczęśliwić swojego nerda, był w stanie poświęcić się i zmarnować swój czas na jakiś beznadziejny film.
— Sorry, nie oglądam takich głupot — powiedział wprost nie widząc sensu, aby kłamać.
Midoriya spuścił smutno wzrok, mając nadzieję, że Katsuki nie wpatruje się w niego. Usta zielonowłosego zaczęły drżeć ze złość.
Dlaczego zaprosił mnie na film, którego nawet nie zna?
— W takim razie dlaczego mnie tutaj przyprowadziłeś? — zapytał słabym głosem. Jego wzrok był utkwiony w podłodze. Próbował uspokoić swój oddech starając się stłumić wszystkie dręczące go emocje.
— O co ci chodzi? Chciałeś obejrzeć ten film, czy nie?
Od kiedy obchodzi cię to czego chcę?
Łzy zaczęły gromadzić się w jego oczach. Jeśli nie zdoła się uspokoić, popłacze się przy wszystkich tych ludziach. Z jednej strony tego nie chciał, a z drugiej było mu to całkowicie obojętne. Chłopak zaczął katować się przeróżnymi myślami, które jedynie sprowadzały go coraz głębiej dna.
Ignoruje mnie i wrzeszczy cały dzień… Obraża mnie i zostawia samego… A teraz jeszcze to?
Jak miał cieszyć się filmem będąc tak bardzo przybitym?
Zacisnął swoje pięści, czując ból spowodowany wbijającymi się w skórę paznokciami. Nie był w stanie znieść tej presji, która stopniowo pozbawiała go tlenu.
Uciekł.
Zostawił Bakugo samego, czym prędzej oddalając się od niego. Czuł się okropnie, a łzy nie przestawały spływać po jego policzkach. Był przekonany o tym, że Katsuki zaprosił go tylko po to żeby poznęcać się nad jego psychiką. Robił mu nadzieję, a następnie rozgniatał ją w drobny mak. Wiedział, że nigdy nie zrozumie, co siedzi w głowie blondyna.
Chłopak znalazł się w korytarzu, który prowadził do łazienek. Przez burzliwe emocje coś mu się pomyliło i skręcił w złą stronę. Ze strachem w oczach zdał sobie sprawę z tego, że stąd nie było wyjścia. Musiał się wrócić, a to było w tej chwili niemożliwe ze względu na Katsukiego.
— Deku! — usłyszał gdzieś za sobą zdenerwowany głos agresora. — Czemu nagle zwiałeś?! Jesteś nie do wytrzymania!
Izuku nie był w stanie ruszyć się z miejsca. Jego ciało się trzęsło, a on sam był bliski szlochu. Katsuki wpatrywał się w niego, nie wiedząc jak zareagować. Zdawał sobie sprawę z tego, że to on doprowadził swojego rówieśnika do takiego stanu.
— D - dlaczego po prostu… nie wrócimy? — zapytał Midoriya starając opanować swój łamiący się głos.
— Przecież to ty chciałeś obejrzeć ten film — odparł spokojnie czerwonooki robiąc krok w stronę zielonowłosego.
— Właśnie. ...Dlaczego zmuszasz się do spędzania ze mną czasu?
Katsuki nie mógł dłużej znieść tego żałosnego wyrazu twarzy. Nie chciał oglądać go w takim stanie. Chciał jedynie zrobić krok do przodu i wyjść gdzieś razem ze swoim uroczym nerdem.
Wszystko się jednak posypało, co doprowadziło go do furii.
Nie mogąc zapanować nad swoją złością, blondyn złapał za koszulkę Izuku i docisnął go do ściany. Chłopak nawet nie próbował się przeciwstawiać. Uciekał gdzieś wzrokiem nie będąc w stanie spojrzeć Bakugo prosto w oczy.
— Co ty pierdolisz?
— Nie rozumiem tego wszystkiego... Dlaczego poszliśmy na film, którego nawet nie chciałeś obejrzeć? Dlaczego mnie zaprosiłeś, skoro nawet mnie nie lubisz?! Tak bardzo się cieszyłem na myśl, że s - spędzimy trochę czasu ze sobą. Bo ja… zdałem sobie sprawę z tego, że… ja chyba cię... — Izuku oblał się rumieńcem, na myśl o tym, co chciał właśnie wyznać. Szybko jednak się otrząsnął i pokręcił głową. — Wracam do domu. Puść mnie.
Katsuki złapał za jego koszulkę i podniósł go lekko chcąc spojrzeć mu w oczy.
Izuku płakał. Przez niego. Znowu.
Wiedział, że ma problem z nawiązaniem pozytywnych relacji z drugą osobą. Wyniósł z domu różne nawyki, które okazały się być negatywne dla otoczenia. Nie potrafił być miły, delikatny i przeważnie wydzierał się na wszystko co popadnie. Zawsze wstydził się swoich prawdziwych uczuć, których nie potrafił ubrać w słowa.
Jestem beznadziejny.
Izuku spojrzał z przerażeniem na twarz swojego rówieśnika. Rubinowe tęczówki Katsukiego były szkliste. Zabrakło mu słów widząc, że z jego wściekłych oczu zaczynają spływać pojedyncze łzy.
— Ka…-
— Kurwa mać, jesteś taki denerwujący! — przerwał mu waląc ze złością w ścianę zaraz obok głowy Izuku. — Zawsze taki byłeś… Ktoś coś do ciebie mówi, a ty i tak robisz wszystko po swojemu, do kurwy nędzy!! Jedyne co potrafisz to jęczeć i beczeć! — Blondyn spojrzał wprost w zapłakane oczy swojego rówieśnika. Jego głos zaczął się łamać i drżeć, nie mogąc nad nim zapanować. Żałosne. Chłopak przetarł szybko swoje oczy, następnie przyciągając do siebie Izuku. — Zaprosiłem cię na film, ponieważ, kurwa, chciałeś go obejrzeć! Zrobiłem to dla ciebie, nie rozumiesz?! To wszystko dla ciebie! Miałeś być dzisiaj szczęśliwy! Miałeś się śmiać tym swoim pieprzonym, uroczym głosem, ale ja...! Znowu wszystko zepsułemm — wypłakał, a jego twarz zrobiła się niepokojąco czerwona. — Prawda, Deku?
— Ka...Kacchan… — wydukał Midoriya czując głowę Katsukiego na swojej piersi. Jego spiczaste włosy łaskotały go po szyi. Wkrótce potem poczuł ciepło na skórze, które było wywołane łzami przebijającymi się przez materiał koszulki Izuku.
— Dlaczego muszę być taki okropny? — wychrypiał ciągnąc za koszulkę drugiego chłopaka. Pod wpływem chwili zaczął się otwierać i ukazywać przed Izuku swoje prawdziwe emocje. Zupełnie jak podczas ich walki.
— Kacchan, to… Każdy jest inny — mówił niepewnie gładząc blondyna po plecach, aby ten się uspokoił. — Je - jesteś wyjątkowy na swój sposób.
Bakugo odsunął się od rówieśnika, jednak wciąż trzymał go za koszulkę, gniotąc ją w pięściach. Zielonooki spojrzał smutnym wzrokiem na swoją sympatię.
— Mówisz mi to ze łzami w oczach? — Blondyn wyprostował się i zabrał ręce z ciała piegowatego nastolatka. Zrobił to tylko po to, aby móc złapać za jego dłoń.
Katsuki spojrzał na trzymaną przez niego rękę. Była zniekształcona, a na skórze rozciągały się blizny. Jego wzrok wrócił do wciąż zapłakanej twarzy Midoriyi. Chłopak uspokoił się, jednak wciąż ciężko mu było opanować drżący głos i cichy szloch.
Bakugo umocnił uścisk ich rąk, co wywołało rumieniec na policzkach mniejszego chłopaka.
Blondyn zbliżył się do swojego obiektu westchnień. Zielonowłosy chciał odruchowo cofnąć się w tył, jednak od razu spotkał się ze ścianą. Był w niekomfortowej sytuacji, która nie wydawała się być aż taka zła.
Myśli Katsukiego były zamglone. Zapomniał o wszystkich konsekwencjach jak i o swojej dumie, która przeważnie grała rolę hamulca.
Rzucił Izuku drapieżne spojrzenie, następnie zbliżając się jeszcze bardziej. Zielonowłosy zacisnął mocno powieki, bojąc się co zaraz nastąpi. Spodziewał się uderzenia lub czegokolwiek innego, co sprawiłoby mu ból. Jednak Bakugo obdarował go czymś zupełnie nowym.
Poczuł ciepły oddech i słone od łez wargi na swoich ustach. Ich zimne, zapłakane twarze spotkały się ze sobą.
Zielonowłosy był zbyt zszokowany żeby w jakikolwiek sposób zareagować na pocałunek Katsukiego. Jego usta pozostały sztywne, mimo iż blondyn pragnął czegoś więcej niż niewinny całus.
Midoriya właśnie całował się z chłopakiem, który wydawał mu się być nieosiągalny. Teraz, gdy dostał oczywisty dowód odwzajemnienia sympatii, nie był w stanie nic zrobić.
Poczuł coś gorącego na swoich wargach. Był to język Bakugo, który usilnie próbował wedrzeć się do ust mniejszego chłopaka.
W momencie, gdy Izuku położył wolną dłoń na policzku blondyna, aby oddać pocałunek, coś nim szarpnęło. Katsuki oderwał się od niego gwałtownie. Od razu wytarł usta wierzchem dłoni, następnie odsuwając się od zakłopotanego Izuku. Z jego ciała zaczęło ulatywać podniecenie, które jeszcze przed chwilą buzowało w jego organizmie. Nie mógł ukryć zawstydzenia bądź obrzydzenia, które czuł sam do siebie.
Jasnowłosy odwrócił się na pięcie, bez słowa kierując się w stronę wyjścia. Midoriya nie wiedział co powiedzieć. Słowa ugrzęzły mu w gardle.
Chłopak zakrył usta dłonią spoglądając na Katsukiego, który zaraz zniknie mu z oczu.
Blondyn nagle zatrzymał się, tylko po to, aby wypowiedzieć słowa, które jeszcze bardziej zszokowały Izuku.
— ...Już nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top