4. Cierpienia młodego Marcina

 
Egzaminy skończyły się tak szybko, jak zaczęły. Zaledwie trzy dni pisania i robota z głowy.

– Nie rozumiem, jak można tego nie zdać – mruknąłem sam do siebie, wychodząc po ostatnim egzaminie. – To było zwykłe czytanie ze zrozumieniem. Co to, testy dla debili? A wiedza? Pfff! Wystarczy mniej więcej ogarniać lekcje, resztę można wywnioskować z podanych fragmentów..

I pomyśleć, że jakiś czas temu Diana śmiała się ze mnie, że nie zdam gimnazjalnych. Ja miałbym ich nie zdać?! Cóż za abstrakcyjna myśl! Ileż to gimbusów chciałoby mieć taki wynik jak ja!

Szczerze mówiąc, to po testach gimnazjalnych chodzenie do szkoły w gruncie rzeczy było bezużyteczne, ale musiałem czasem poświęcić się dla tej szósteczki z polskiego i pojawiać się regularnie na lekcjach. Nie wspominając o tym, że musiałem być grzeczny, ale nawet jeśli coś spsociłem, nauczycielki szybko mi wybaczały – w końcu ma się ten urok osobisty i piękne, żółciutkie ząbki.

Nawet nie mam pojęcia, jak ten czas szybko zleciał. Po prostu nagle nadszedł dzień wyboru szkoły średniej i przedmiotów, których chcemy uczyć się w przyszłości. Oczywistą oczywistością było dla mnie zapisanie się na biol-chem. O niczym innym w życiu nie marzyłem tak bardzo jak o odebraniu krowiego porodu. Ma ktoś pojęcie, jakie to przeżycie? Cielę się rodzi, krowa muczy z bólu, a ty stoisz obok niej i motywująco krzyczysz:

– No, dajesz, mućka, dajesz!

Spoglądasz na wystające z krowy czyściutkie kopyta mokrego cielaka i dodajesz: 

– Widać główkę, widać główkę!

Kłamiesz przy tym odrobinę, by krowa poczuła się lepiej.

Zwierzę wydaje z siebie kolejny jęk, a ty, widząc, że twoje słowa niespecjalnie jej pomagają, postanawiasz jej pomóc: zamierzasz wyjąć z niej cielaka. Łapiesz za mokre kopyta (bez obaw, że krowa cię kopnie – poród boli ją tak mocno, że jest jej kompletnie wszystko jedno, co robisz) i z całej siły za nie ciągniesz. Krowa znowu jęczy, a ty niemal w tej samej chwili lądujesz na tyłku w łajnie, które leżało w oborze.

Ale już się tym nie przejmujesz, bo cielę leży na twoich kolanach. To nic, że jesteś cały upaprany w gównie. Nie od dziś wiadomo, że większość porodów wiąże się z kupą (a robienie lewatywy krowom przed porodem to rzecz niespotykana – gdybyś jednak musiał ją zrobić, tak naprawdę wsadziłbyś całą rękę w odbyt zwierzęciu i raz po raz kawałeczkami wyjmował kał).

Po wszystkim krzyczysz do mućki:

– Gratuluję! Ma pani pięknego/ą syna/córkę! Ma pani oczy!

Nigdy nie mówisz, że jest podobne do ojca. Nigdy. W dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach przypadków krowy nie znają ojca swojego dziecka. Mogłyby źle zareagować, gdyby usłyszały, że ich potomstwo jest podobne do któregoś dawcy nasienia (w końcu żadna nie chce słyszeć, że jest puszczalska).

Ooo taaak. O niczym innym nie marzyłem tak mocno, jak o byciu krowią położną.

Spytałby ktoś, czy nie lepiej byłoby mi zostać zwykłym położnym, w sensie tym, który jest obecny przy odbiorze porodu u ludzi. Jeszcze czego! Gdy dziecko się rodzi, zazwyczaj jest brzydkie i bliżej mu wyglądem do ziemniaka niż człowieka. A cielę od razu rodzi się ładne. I słodkie. Zupełnie jak ja.

Mówiąc krótko: medycyna to mainstream. Weterynaria – to jest coś!

Gdy zatwierdziłem swoją decyzję o wyborze profilu, poczułem, że w moim życiu coś się zmienia. Przestałem być tym gimbusem-Marcinem, a stałem się kimś ważniejszym, lepszym i przede wszystkim – mądrzejszym. W końcu zdanie testów gimnazjalnych to jest coś!

Marcin, szesnaście lat, biol-chem, uroczy chłopak z masą pomysłów, prywatnie: administrator Wattpad Polska.

Spojrzałem na swoje profilowe na Facebooku. Och, nie mogłem powiedzieć, że było złe. W głębi tych oczu utonęły dziesiątki Wattpadowiczek, nie wspominając już o setkach kobiet, które, zerknąwszy na blask moich zębów, oślepły na wieki (dziwne, że do tej pory nie dostałem żadnego wezwania na komisariat w sprawie uszkodzenia czyjegoś ciała).

Pokręciłem głową. Wyglądałem tutaj zdecydowanie zbyt chłopięco. A przecież jestem już mężczyzną, no nie? No heloł, prawie licealista, potencjalny biol-chem, a to już coś poważnego!

Natychmiast zmieniłem profilowe. Teraz z miniaturki zdjęcia spoglądał na wszystkich niewątpliwej urody młodzieniec odziany w czarną bokserkę. Współczesny Dorian Gray. Marszczył brwi, a z jego oczu emanowało jedno pytanie: „grozisz mi?".

Uśmiechnąłem się kącikiem ust. Dobrze, bardzo dobrze. Niech wiedzą, że z administratorem Wattpad Polska nie ma żartów.

Wszedłem na grupę. Szybko wypatrzyłem kilka pierwszych ofiar. Na moich ustach pojawił się złośliwy uśmieszek.

– R e g u l a m i n – wypowiedziałem cicho, jednocześnie zapisując to w komentarzu.

Już miałem nacisnąć enter, ale moja dłoń zawisła nieruchomo nad klawiaturą. A może by tak dodać emotkę przy tym słowie?

Nie ma mowy, powiedziałem do siebie w myślach, marszcząc groźnie brwi. Niech wiedzą, że skończyło się śmieszkowanie.

Enter.

– Ooo, taaak – mruknąłem do siebie, spoglądając na szybko nabijające się powiadomienia. – To będzie słodkie.

Lajki lecą! A każdy kciuk w górę oznacza kolejną zabujaną we mnie Wattpadowiczkę.

Zaśmiałem się cicho i dalej scrollowałem.

Reklama od Diany. 2 kroki pod sercem.

Uśmiechnąłem się pod nosem. Diana mówiła mi kiedyś, że jej Chris Parker jest wzorowany na mnie. Nie wierzę, jak mogła zrobić ze mnie taką kluchę...

Powinienem ją zgłosić. To opowiadanie mnie szkalowało. Jak można było mnie tak okaleczyć?!

I jeszcze napisać, że spałem z własną siostrą...

Wzdrygnąłem się. To nienormalny romans. Gdyby był moralnie dopuszczalny, na RedTube istniałaby taka kategoria, a jej nie ma. Chyba...

Przy reklamie 2KPS zauważyłem coś jeszcze. Fakt faktem, od samego początku wydawało mi się, że coś się zmieniło, ale dopiero teraz zauważyłem co.

Profilowe.

Natychmiast wszedłem na jej profil i otworzyłem zdjęcie Diany w osobnej karcie.

Pokiwałem głową z uznaniem.

A więc to tak wygląda nasza Diana. No, nooo, nawet, nawet. Robiła wrażenie. Powiedziałbym wręcz, że była piękna, chociaż nie tak bardzo jak ja. Nie ma w końcu ładniejszych ode mnie. Gdyby jednak na Wattpadzie organizowano konkursy piękności, spokojnie mogłaby walczyć o wicemistrzostwo.

Wyszczerzyłem zęby w szerokim uśmiechu. Wybacz, mała, ale pierwsze miejsce jest już dawno zajęte. Ale dobrze prosperujesz, możesz wygrać w rywalizacji kobiet. W kategorii ogólnej nie masz szans. 

Wróciłem do przeglądania Wattpad Polska.

O, coś ciekawego sprzed kilku godzin.

Obrazek, właściwie screen, a na nim parę zaznaczonych słów. Przeczytałem – albo raczej tylko to przejrzałem – całą dyskusję (kilkakrotnie więcej komentarzy niż lajków – to oznacza zawsze wojnę) i na koniec pokiwałem głową.

Mogłem się tego spodziewać. Gównoburza. Szkoda, że już ucichła.

Pokręciłem z zażenowaniem głową. Niech zgadnę, skoro kłótnia ucichła, to pewnie pomyśleli, że nie dostaną bana, co?

Niespodzianka.

Ban.

Ban.

Ban.

Zaśmiałem się upiornie.

Koniec ery uroczego Marcinka. Lepiej, by wszyscy byli tego świadomi.

Nowy Martin Grey będzie dużo lepszy od starego. Ten nowy jest niczym pokemon po pierwszej ewolucji – znacznie ładniejszy i zdolniejszy.

Spojrzałem na swoje zdjęcie i podrapałem się po brodzie, gdzie pojawiały się już namiastki pierwszego w życiu koperku. Niedobrze, trzeba to zgolić. Moje lico nie może zostać skażone jakąś tam włochatą wysypką.

A może by to tak wydepilować? Mama pewnie gdzieś ma swój depilator, tylko czy to nie będzie boleć?

W sumie – czego to się nie robi, by ładnie wyglądać.

Mamy nie było w domu, więc szybko spenetrowałem wszystkie szafki i znalazłem to, czego szukałem – depilator marki Panasonic z jakimiś bajerami.

– Wraz z depilatorem Panasonic każda depilacja będzie już bezbolesna – przeczytałem na głos napis zawarty z tyłu opakowania.

Uśmiechnąłem się, idąc z zawiniątkiem do łazienki. Jak będzie bezboleśnie, to spoko luz! Zresztą, ile to niby może boleć? Kobiety wytrzymują, to ja nie dam rady?!

Zamknąłem się w łazience i stanąłem przed lustrem, trzymając w dłoni wyjęty już depilator. Przyjrzałem się dziwnym wypustkom i dostrzegłem resztki wyrwanych włosów.

Wzdrygnąłem się. Nawet nie chciałem myśleć, co było nim wcześniej depilowane i u kogo. Może siostra ostatnio to pożyczyła?

Zacisnąłem zęby i wziąłem głęboki oddech. No, do odważnych świat należy! Dajesz, Marcinku!

Włączyłem depilator i stałem tak, nadal patrząc w lustro. Bałem się przyłożyć to do brody, ale wiedziałem, że bez tego moje lico nadal będzie skażone młodzieńczym koprem.

– Raz w dupę nie pedał – wyszeptałem do siebie i zaraz po tym przyłożyłem depilator do szczęki.

...

.......

...........

– OŻESZKUR..............

Ten krzyk podobno słyszano nawet w drugim końcu miasta.

Natychmiast odrzuciłem to dzieło szatana. Matko Bosko Wattpadowsko, JAK TO BOLAŁO!!! Cierpienia młodego Wertera to NIC w porównaniu z tym, co poczułem!

Zerknąłem szybko w lustro, przyglądając się swojej brodzie. No kurde, to dziadostwo wyrwało trochę kopru, faktycznie nie ma już po nim śladu, ALE TO BOLAŁO! Nie mogłem powiedzieć, że nie zadziałało, bo zadziałało, ALE JAKIM KOSZTEM...

Łzy szybko napłynęły mi to oczu. Spojrzałem tak na leżący depilator i biłem się z myślami. Co robić? Depilować dalej? Przecież będzie to dziwnie wyglądało, gdy będę mieć brodę tylko po jednej stronie twarzy...

Pomijając już fakt, że moja twarz musi być gładka.

Boże, co robić?

Och, decyzja była prosta. Tylko ja byłem pieprzonym tchórzem...

– Jesteś administratorem Wattpad Polska – wycedziłem do siebie przez zęby, sięgając po depilator. – Z nie takich opresji wychodziłeś. DAJESZ.

Włączyłem depilator i, przeżegnawszy się (nigdy w życiu nie byłem tak pobożny jak w tej chwili), wróciłem do depilacji brody.

Ał. Ała. Aaaaał... Aaaaałaaaa....

Ja chcę do mamy...

Po mojej twarzy spływały już tylko gorzkie łzy. Dobry Boże, czegóż to nie robi się dla piękna?

Czas męki dobiegł końca.

Natychmiast przyłożyłem do brody kompres sowicie nawilżony wodą, by złagodzić ból. Piekło jak cholera. Nie potrafiłem zrozumieć, jakim cudem znoszą to dziewczyny. Przecież to straszne!

Schowałem depilator tam, skąd go wziąłem, mając nadzieję, że mama nie dostrzeże tam moich włosów. Chociaż... jeśli zobaczy, to w życiu nie domyśli się, że to byłem ja. Prędzej ochrzani moją siostrę za zapuszczanie długich kłaków.

Uśmiechnąłem się do siebie przez łzy.

To dla twojego piękna, Marcinku. Dla twojego cholernego piękna...




_________

Zdaje się, że można ogłosić powrót (w tym momencie możecie zacząć się cieszyć). Miejmy nadzieję, że następne rozdziały będą relatywnie śmieszne i będą ukazywać się w małych odstępach czasu.

Korzystając z okazji, zrobię sobie autoreklamę, bo co mi szkodzi?


Na moim profilu znajdziecie jeszcze 3 „książki". Tak w skrócie:

Deszcz łusek – post-apokalipsa w okolicach Czarnobyla (tzw. „Zona"), trochę stalkerów, mutantów, anomalii i złych ludzi; „książka" dość długa, polecam tym, którzy mają sporo czasu i lubią, gdy lektura jest wymagająca

Portal [wolno pisane] – urban fantasy dziejące się w Polsce, główną bohaterką jest Wiktoria, której przeznaczeniem jest zniszczyć ten świat; to już jest bardziej młodzieżowe i nie wymaga tyle skupienia co DŁ, no i jest krótsze

Zmiany [one shot] – opowiadanie dziejące się w Polsce, zawiera elementy paranormalne/fantastyczne – ok. 4300 słów; jak nazwa wskazuje – bez kontynuacji


To tyle. Jeśli wypatrzycie gdzieś błąd – wskażcie go i napiszcie w komentarzu, co jest nie tak, bo poprawiam to „na szybko" i niezbyt uważnie (przyznaję: 50ta to nie jest coś, co biorę na poważnie, więc ogarniam na tyle, by nie było większych zgrzytów)


Do zobaczenia (przeczytania?).

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top