Podduszenie i diabelski młyn (XII)

Reader POV.

To się źle skończy. Dlatego spojrzałam na Ciela, by uzyskać trochę pewności siebie. On zaś skinął głową. Powiedział coś Sebastianowi. To sprawiło że poczułam ulgę. Poszłam za Elizabeth do swojego pokoju.

- Czego ode mnie chcesz? Elizabeth?

- Dowidziałam się, że...POWIEDZIAŁAŚ CIELOWI PRAWDĘ! Co? Jak to? Przecież ja i Ciel specjalnie zamknęliśmy się w schowku abym mu o tym powiedziała! Jakim cudem to usłyszała?

- Skąd ty niby wiesz? Wtedy z balkonu wyszedł...Alois? 

- Alois? Jakim cudem się znalazłeś na balkonie? Czy ustaliłeś z panną MIdford że będziesz tam czekał aż ona nie da ci jakiegoś znaku żebyś zjawił się tak znienacka? Słabo.

- Mam swoje sposoby, a teraz przejdźmy do sedna; chcesz poznać tajemnicę swoich snów? 

- Czy masz coś z tym wspólnego?

- Owszem {T/I}.

- Dlaczego? Tyle nie przespanych nocy! Tyle wspomnień! Ty idioto! Rzuciłam się na niego z pięściami, ale miał szybszy orient więc odepchnął mnie na łóżko zanim zrobiłam jakikolwiek gwałtowniejszy ruch.

- Nie dotykaj mnie! 

- Czemu to zrobiłeś Alois?! Powiedziałam to ze łzami i adrenaliną w środku. Tak chcę mu dowalić! Ale ze względu na to że Alois jest w stanie zrobić mi dużo większą krzywdę, postanowiłam się pohamować. Odwrócił się do Elizabeth i kiedy skończył zdanie zdałam sobie sprawę co zrobiłam; "a jeśli śmiesz się powiedzieć mu o tej rozmowie, to obiecuję ci to że kiedyś tu przyjdę i uduszę własnymi rękoma więc miej się na baczności..." O boziu T_T, te słowa nagle mi się przypomniały.

- Hmm widzę że sobie przypomniałaś {T/I}. Mogę Alois?

- Mnie się pytasz? Do dzieła! Elizabeth zaczęła przychodzić do mnie wolnym krokiem (możesz włączyć 2:16 sekundę na górze) chwyciła mnie za szyję i zaczęła zaciskać ręce. To jakby wyciskała ze mnie łzy. Ja dzielnie walczyłam i...

Ciel Pov.

Usłyszałem ją! Usłyszałem {T/I}! Bez zastanowienia wbiłem do pokoju i zastałem Elizabeth nad {T/I}

- W samą porę Phantomhive. Pozwól że ten widok pokaże ci raz na zawsze; jak nie ładnie jest zdradzać czyiś tajemnic. Zastałem moją byłą jak poddusza moją teraźniejszą "ale to głupio brzmi" stałem w osłupieniu ale z niego wybudził mnie głos dziewczyny.

- Ciel *słuchy wdech* pomóż mi. Wyraźnie krztusiła się łzami, a jej głos wydawał się okropnie słuchy.

- ELIZABETH IDIOTKO NAJGORSZA NAJGŁUPSZA KURDE PÓŚĆ JĄ W TEJ CHWILI KURDE (xdd). Ona stała jak wryta, najwyraźniej zaskoczona moimi słowami w jej stronę. Tego sie nie spodziewała...po jej byłym. Również udało mi się odczytać z jej twarzy że jest zaskoczona swoim zachowaniem, i nie wierzy że to zrobiła na moich, oczach. Wydała się lekko przestraszona.

- C-C-Ciel...Wow chyba serio się mnie wystraszyła. A w sumie to dobrze. Niech się jeszcze bardziej przestraszy! (Ciel Phantomhive level up!) 

- ZAMILCZ! ODSUŃ SIĘ! Odepchnąłem ją i zrzuciłem z łóżka "dobrze jej tak hehe ᕦ( ͡° ͜ʖ ͡°)ᕤ" Teraz cała adrenalina i wściekłość ulotniły się w jednej chwili. Stałem się troskliwy i lekko smutny "kurde zaczęły mnie nareszcie interesować uczucia moje jak i innych"

- C-ciel *kaszel i równie płacz*...

-...Ciii {Z/T/I} "prawie gwizdnąłem xd" leż, już po wszystkim. Szeptałem. Widziałem w jakim ona jest stanie. 

Przytul się do mnie, albo wiesz co ja to zrobię. Powiedziałem po czym pocałowałem ją w czoło. Teraz już na prawdę zrozumiałem że ją kocham. A najlepsze jest to że jak ona poczuje się lepiej wyznam jej miłość w najbardziej romantyczniejszy sposób na świecie.

- Ciel? Powiedziała Elizabeth a ja prześwidrowałem ją piorunującym wręcz naturalnym spojrzeniem.

- Elizabeth. Odrzekłem wciąż na nią patrząc, jedynie mój niski ton głosu zdradził zdenerwowanie.

- Wyjdź, i nie wracaj.

- Ale ja...

-...Proszę. Wyszła, mówiąc do Aloisa. Trwała chwila ciszy. A ją przerwało uporczywe złapanie powietrza. 

- Teraz rozumiem dlaczego się tak bałaś. Nie wiedziałem że kiedykolwiek to nastąpi.

- Nie szkodzi. Uśmiechnęła się z resztkami łez w oczach. Jej szyja miała fioletowe pasy, co oznaczało bardzo silny ucisk. "Elizabeth, jej szyja jest tylko do dostawania czerwonych plamek, a nie fioletowych pasów( ͡° ͜ʖ ͡°)  "

- Bardzo cię boli? Powiedziałem opuszkami palców dotykając jej posiniaczonej skóry, była tak miękka i tak gładka, że nie było jej w ogóle czuć. Jakbym był wampirem to bym się w nią zachłannie wpił. I nikomu nie oddał.

- Nie, w sumię łapię już powietrze i jest w porządku.

- Przynieść ci wody?

- Poproszę. Wyszedłem z pokoju i poszedłem do Mei Rin po szklankę. Wróciłem i wręczyłem ją dziewczynie.

- Dziękuję. O wiele mi lepiej. W sumie już mi lepiej.

- Na pewno? Skinęła głową na tak.

- No, to chcesz iść jeszcze dziś na ten diabelski młyn? O ile się dobrze czujesz.

- Dobrze się czuję...

-...Ale zanim pójdziemy, to muszę zabrać słownik to języka francuskiego. "Tak to część planu"

- Po co ci? 

- Przypomniałem sobie że Sebastian mi kazał. Zaraz przyjdę, tylko jeszcze się przebiorę. Miała coś powiedzieć ale zanim to zrobiła to ja na to:

- Zimno jest ty też się przebierz.

***

Ja przebrałem się w mój najpiękniejszy smoking a na lewej piersi miałem przypiętą białą różę. Uczesałem się tak jak byłem na pogrzebie Madame Red. {T/I} zaś miała śliczną czarną suknię w stylu wiktoriańskim z kołnierzykiem w kolorze białym, tak jak część jej dekoltu. Miała czarną kokardę na kołnierzyku, a pod nią czarne guziki.

- Idziemy. Ja na to ostrożnie pokiwałem głową. 

***

Jesteśmy na miejscu i weszliśmy tak jak wcześniej do szklanego pomieszczenia. Wiedziałem doskonale że to ten moment. Ten w którym wszystko ma wyjść na jaw.

- Ej {T/I} nie zechciałabyś nauczyć się francuskiego? 

- No mogę coś tam zerknąć. 

- Mów jak chciałabyś się dowiedzieć jakiegoś znaczenia. Skinęła głową że rozumie. Otworzyłem stronę tak jak miało być zgodnie z planem.  Na niektóre pokazywała i starała się je wymówić jak najładniej. Ma talent. Aż w końcu...lekko się zawahała i pokazała na zdanie które było moim celem. Specjalnie zasłoniłem palcem tłumaczenie.

- Je t'aime. Powiedziała to z takim pięknym akcentem...a ja na to:

Je t'aime aussi. Powiedziałem równie z bogatym akcentem i złożyłem pocałunek, na jej ustach, ostrożnie robiłem koliste ruchy ręką na jej plecach. A ona odwzajemniła pocałunek zanurzając dłonie w moich włosach. Odkleiliśmy się od siebie, a jej oczy się zaszkliły i...mnie....przytuliła.

- Tak lepiej?

- Tak. Powiedziała z twarzą w szyi.

- Dziękuję (powiedziała to niczym Mikasa Ackremann w II sezonie Attack on Titan w odcinku 12 kiedy zwracała się do Erena ♥)

Reader Pov.

  Bo nie ma nic lepszego niż pocałunek w blasku księżyca...jego niebieskie oko hipnotycznie przyciągało mnie swym urokiem a głos był ukojeniem na każdą ranę. 

Nareszcie jesteś moja {T/I}. Kocham cię 

- Ja ciebie też, Ciel.  Po czym znów się pocałowaliśmy. Ciel odkleił się i chciał coś powiedzieć. Ja siedziałam na jego kolanach.

- Co ty na to aby nie długo urządzić kolejny bal? Na cześć naszego związku.

- Oczywiście! Kiedy? 

- Jeszcze pomyślę. Ale odbędzie się na pewno. Nie martw się nie zaproszę tej idiotki która zrobiła ci to *pokazał na moje fioletowe ślady*. Po tym znowu zanurzyłam twarz w zagłębieniu szyi. "Chyba bardzo polubiłam ten obszar" poczułam jak maszeruje swoimi dłońmi po moich plecach wzdłuż kręgosłupa. Jakby poznawał każdy obszar moich pleców i włożył rękę pod moje włosy i przejechał nią docierając do głowy. Odetchnęłam, moje włosy pachniały jego perfumami. 

Ciel Pov.

Czułem jej obecność, przy mnie nareszcie. Uwielbiam jej śmiech, nie jest jak Elizabeth, jest jej. Jest słodka, i urocza i piękna; wręcz cudowna. Całkiem mnie zmieniła, żadna dziewczyna jeszcze tego nie dokonała; nie uszczęśliwiła Ciela Phantomhive'a. Znaczy, jako dziecko byłem bardzo szczęśliwy itd, a gdy ją poznałem jako 8-letnią De Vilians tylko moje szczęście wzrosło. Lecz gdy straciliśmy oboje rodziców, i ja zawarłem pakt z demonem i straciłem ją, stałem się kompletnie zimny. A kiedy ona się zjawiła, to wszystko wróciło, znaczy odrobina radości która jest coraz bardziej pogłębiana. 

- Nie zaśnij, zaraz idziemy.

- A która jest? 

- Sprawdź Big Bena ;)

- 21:30? No to nie źle.

- Widzisz...wracajmy masz jeszcze siłę?

- Nie pozwolę byś mnie niósł całą drogę do rezydencji, na pewno już samo zaniesienie mnie od ogrodu do sypialni było ciężkie.

- Znaczy, to było całkiem przyjemne, i jeszcze tak się we mnie wtuliłaś. 

- Ooo ♥

- Nioo. ^^

Całą drogę nie odstępowałem jej na krok. Chciałem być przy niej cały (rok T_T) czas obejmowałem ją ramieniem, widać było że już opadała z sił, więc ją zaskoczyłem i złapałem ją w stylu panny młodej. Ona na to lekko pisnęła.

- Ciii...nic ci nie grozi mała :*

- Zaskoczyłeś mnie no (xd)

- I dobrze. Jesteś nie zwykle lekka.

- Ooo czyli dieta podziałała (xd) Ona zawiesiła ręce na szyi i była taka urocza. Po kilku minutach drogi stawała się już trochę cięższa, bo przysypiała więc pomiziałem jej szyję palcami na co ona się uśmiechnęła i od razu rozbudziła. Nie no {T/I} była jak taki uroczy kotek. Tylko że tego kota akurat kocham a inne wprawiają mnie w alergię więc ich nie lubię. A ją tak.

***

Puściłem {T/I} ledwo żywą, a kiedy się przebrałem tak jak i ona, skierowałem się do jej sypialni i pocałowałem ją gdy była w łóżku prawdopodobnie już spała. Ale poczułem uścisk w palcu wskazującym. Nie chciała mnie puścić spryciara, więc nie mając innego wyjścia położyłem się obok niej. Jej twarzyczka był skierowana w moją stronę, a ja mimowolnie się uśmiechnąłem. przybliżyłem się do niej i ponownie pocałowałem. Zasnąłem.

To chyba najsłodszy rozdział jaki kiedykolwiek napisałam *_* piszcie w komentarzach od skali 1-10 na ile oceniacie ♥






Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top