Sprawa Aloisa (II)

Przyjaźniłaś się z Cielem jakieś 4 lat, do czasu gdy przyjechałaś do Ciela, nie wiedziałaś że po raz ostatni się z nim spotkasz pojechaliście do miasta z twoją służącą, a gdy wróciliście cała rezydencja była w płomieniach. Oboje zostaliście sami, i po pogrzebie żadne z was się do siebie nie odezwało.

 Masz teraz 15 lat, całkiem zapomniałaś o Cielu, przyjaźnisz się teraz z chłopakiem z rodu Trancy. Poznaliście się w mieście gdy przypadkiem na siebie wpadliście, od tej chwili bardzo się zaprzyjaźniliście, nic nie opowiadałaś mu o Cielu, bo nie chciałaś wracać do wspomnień kiedy JESZCZE byłaś szczęśliwa.

- Panienko, już godzina 7:00. Uchyliłaś powieki powoli tak by przyzwyczaić się do światła, wyczołgałaś się z puchowej kołdry i spojrzałaś na swoje odbicie. Twoja smukła sylwetka na miejscu, nadal byłaś średniego wzrostu dziewczyną, włosy lśniące cały czas i nic. Służąca pomogła ci się ubrać i poszłaś na śniadanie. Jak co dzień prosiłaś na śniadanie naleśniki z miodem, to twoje ulubione danie na dobry poranek. Wyszłaś na balkon i przyglądałaś się Londynowi. Poranne promyki słońca ocieplały twoje ciało a z daleka czuć woń kwiatów, oraz lekko chłodnawy wiaterek muskający cię po skórze, rozwiewający twoje włosy.

- Panienko, panicz Alois Trancy oczekuje panienkę w swojej posiadłości. 

- Dobrze, przygotujesz pojazd?

- Oczywiście.

***

Byłaś w drodze do rezydencji, zastanawiałaś się dlaczego twój przyjaciel Alois, chce widzieć cię o tej porze. Może to coś ważnego...

- {T/I}! Przywitał cię chłopak gdy akurat był na dworze. 

- Cześć emm....co ja tu robię? 

- Chodź po prostu miałem cię zaprosić ponieważ...Nie dokończył ponieważ zza drzwi wyłonił się nie kto inny jak Ciel Phantomhive.

- Siedź tam idioto! 

-Ciel? Aloisa ogarnęło ogromne zdziwienie, był zdezorientowany a równocześnie wkurzony.

- {T/I} Skąd znasz tego psa?!

- Nie mów tak na niego! Poznaliśmy się w wieku 8 lat a w wieku 12 lat rodzice nam zginęli tego samego dnia. Później się do siebie nie odzywaliśmy...

- Więc dlatego byłaś taka depresyjna??

- Tak. 

- A ja miałem cię za przyjaciółkę.

- Ale o co ci chodzi? Nie lubisz już mnie?

- Jeśli przyjaźnisz się z tym psem królowej wynoś się z mojego życia! Oczy ci się zaszkliły, równocześnie cieszyłaś się że Ciel i ty się odnaleźliście ale z drugiej strony szkoda ci Aloisa. Co zaszło między nimi?

Wróciłaś zasmucona do domu i pierwsze co zrobiłaś to rzuciłaś się na łóżko i zaczęłaś płakać. "Dlaczego Alois mnie tak potraktował?" "Co zaszło między nimi?" "Myślałam że się przyjaźnimy" czułaś radość i smutek, lecz smutek był silniejszy. 

- Panienko, masz gościa. Przyszła twoja służąca i odeszła, za to w drzwiach ukazał twój PRAWDZIWY przyjaciel. Gdy zobaczyłaś jego twarz wszystkie smutki ulotniły się w jednej chwili. 

- {T/I}...Tak tęskniłem. Jak go zobaczyłaś już nie wydawał się taki jak wcześniej. Miał czarną opaskę na prawym oku był wyższy i bardziej jak na 15-latka przystało, przystojniejszy. Przytulił cię gdy zobaczył w jakim stanie się znajdowałaś.

- Co robiłeś u Aloisa?

- A w sumie to chciał mnie ciebie przedstawić, nie wiadomo po co, pewnie chciał się pochwalić tobą i w ogóle, ale kiedy zorientował się że się przyjaźnimy po prostu nerwy mu puściły. 

- Przyjaźniłam się z nim ponieważ nie miałam do kogo się odezwać gdy zerwaliśmy kontakt. 

- Boże, nie wiedziałem że aż tak ci było źle. Siedziałaś na łóżku a ten zaś przyklęknął przy tobie, i złapał za rękę.

- Wiem, że cię opuściłem na dłuższy czas, proszę przebacz mi moje błędy {T/I} De Vilians. Obiecuję że od teraz zawsze będziemy przyjaciółmi.  I od teraz zawsze przyjdę ci na pomoc i jestem do twoich usług.

- Zawsze byliśmy przyjaciółmi Ciel. Chłopak uszczęśliwiony przytulił cię raz jeszcze.

- Uwielbiam ten twój uśmiech jak za dawnych lat, hej a może wpadniesz do mnie na kilka dni do mojej rezydencji. Wynagrodzę ci twoją depresję. 

- Było by super, powiem służącej.





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top