Phantoms (XIX)

Elizabeth pov.  

Ohh Ciel błagam! Muszę cię tam zamknąć! Krzyknęłam z płaczem. Jak sobie uświadomię że jakaś suka idzie zabić Ciela, cała się trzęsę.

- Elizabeth, o czym ty gadasz co? Nie wierzę że moja narzeczona chce mnie zabić. Ciel, ranisz.

- BŁAGAM! TA DZIEWCZYNA TO POTWÓR! WIDZIAŁAM JAK COŚ ZAŻYWAŁA! Skłamałam.

- Łżesz, Elizabeth wychodzę. Nie wiem w ogóle po co tu przyszedłem. Miałam już go pociągnąć do siebie ale wtedy przyszedł Alois.

- Po kłopocie, z przykrością muszę ci powiedzieć psie... ekhem Ciel, że twoja piękna narzeczona {T/I} De Vilians, nigdy cię nie pocałuje, ani nie przytuli, ponieważ okazało się że zabiła się sama. Hmm poszło lepiej niż myślałam.

Ciel pov.

-(...) okazało się że zabiła się sama. S-sama j-jak to sama, ten kretyn coś knuje! Ja wierzę że {T/I} jeszcze żyje nie odeszła!

- Kłamiesz! Skoro ona jest martwa pokaż mi jej ciało. Ona mnie nie przytuli, ale ja będę ją trzymać w mych objęciach do końca mojego życia! Ale wyszło by to na nekrofilię. 

- Proszę bardzo. Zapraszam. Zobacz swoją...Co? Nie ma jej? Ten debil mnie wrabia.

- Gdzie ona jest?!

- N-nie wiem na prawdę. Ona jest jakimś paranormalnym wybrykiem natury. Chcę do niej iść, chcę ją zobaczyć tu, i teraz!

- Elizabeth ty na pewno wiesz!

- C-Ciel kochanie ja...

- Nie mów tak na mnie. Jeśli mnie kochasz gadaj czy wiesz coś więcej!

Elizabeth pov.

O boże, co mam zrobić? Kocham Ciela, ale co mam z nim zrobić? Dobra powiem mu całą prawdę. Ujrzy we mnie że nie jestem całkiem zła.

- Ciel ja powiem ci że...Alois spojrzał na mnie morderczym wzrokiem, więc nie pisnęłam ani słowa. Cóż teraz wiem jak {T/I} się czuła, jak ja ją tak mordowałam wzrokiem. Strach pomyśleć o groźbie. No cóż chyba powinnam się kłaść, {T/I} ahh nareszcie martwa a już jutro będzie jak dawniej. Czuję to.

- Nie wiem jak wy ale idę do siebie.

- Dobrej nocy Elizabeth! Powiedział uśmiechnięty Alois, odwzajemniłam to oczywiście i dałam Cielowi całusa w policzek. Tak z zaskoczenia na co on ze łzami w oczach na mnie spojrzał. Pocieszę go.

- Ciel *złapałam za nadgarstki i nie puściłam* uwierz mi że jutro będzie jak dawniej. Nadal cię kocham, śpij dobrze. Poszłam więc na górę do pokoju. Czuję to! To moja chwila wielkiego tryumfu! Jutro będzie (nie)najlepszy dzień mojego życia.

Alois pov.

Ja też powinienem się zbierać. Widziałem jak ten krętacz cierpi więc dowalę mu jeszcze bardziej!

- Ej, nie martw się, spotkasz {T/I} jeszcze dziś. Dodałem z szyderczym uśmiechem.

- Co chcesz przez to powiedzieć? Załkał śmieć, ale mnie już tam nie było. Czekałem by na prawdę zabić dziewczynę. 

Ciel pov.

 Upadłem bezwładnie na podłogę i zacząłem płakać, położyłem się na niej. Walić ubrania! {T/I} jest ważniejsza! I ładniejsza niż ta szata. Pozwoliłem by moje łzy swobodnie płynęły a ja leżałem na tej podłodze i darłem się wniebogłosy. Aż wtedy drzwi się otworzyły i w nich stała...moja narzeczona! Kamień z serca...ulga...będziemy jednak razem. Wiedziałem że kłamią...idioci...

{T/I}! Ukochana! Tak się cieszę że żyjesz! Proszę, pójdź w me ramiona misiu! Nie wiedziałem dokładnie co mówię xd.

- Wiesz, co wróciłam do rzeczywistości Phantomhive jak kazałeś! I wiesz co? Nikt mnie jeszcze tak nie upokorzył! Czuję się przez ciebie wykorzystana, poniżona! Jak ty mogłeś psie?! ZABIJĘ CIĘ! Komplenie nie wiem o co jej chodzi, to nie ta {T/I} którą znam, ta słodziutka itd.

- Ależ słońce, słońce moje najjaśniejsze, kocham cię!

- Zamknij się Phantomhive, wiem co zrobiłeś! (Wytłumaczenie: Reader-chan jest nadal w symulacji tylko tego nie wie, kieruje cały czas zdania do Ciela w jej śnie który zaprojektował Claude.) 

- Co zrobiłem?

- Nie wiesz? A więc mnie nabierasz?? Myślisz cały czas że jestem głupia tak?! Przed chwilą całowałeś się z Elizabeth żeby sprawić mi ból! Udajesz że wcześniejszej sytuacji nie było! Udajesz że nie pamiętasz TEGO prawda? Wiesz jak może czuć się dziewczyna leczy na łóżku ze swoim chłopakiem, a on próbuje rozwiązać jej gorset, byle tylko dostać się do jej wnętrza?! O czym ona gada? Czy ona rzeczywiście coś zażyła? A może ktoś dosypał czegoś do żywności? Nie, nie widziałem żeby dziewczyna brała coś przed naszym tańcem. Ale, jednego nie rozumiem; nie całowałem się nigdy z Elizabeth tak namiętnie jak z {T/I} i czy...czy jej chodziło o sex? TO NIE MOŻLIWE! Mam 15 lat nigdy bym nie zrobił czegoś podobnego!

- {T/I} na pewno istnieje jakieś logiczne wyjaśnienie *wyciąga nóż*. Głos mi się jąka, nigdy bym nie przypuszczał żeby moja własna narzeczona chciała mnie zabić.

- Ciel? Usłyszałem koło ucha.

- Na prawdę to dużo dla mnie znaczyło. Przy-przytula mnie, czuję to upragnione ciepło lecz poczułem coś ostrego, czuję mokro, to, to krew?! Ona, ona mi wbija nóż w serce! Przyspieszyłem oddech z bólu i oddychałem, to koniec...{T/I} chcę żebyś wiedziała że w twej pamięci zawsze moje oczy będą hipnotyzować tym urokiem, a głos z nieba będzie ukojeniem na każdą twoją ranę. Kocham cię. Zamknąłem oczy i powoli czułem jak uchodzi ze mnie życie. Moja dusza należy tylko do niej, do tej cudownej istotki. Wiem że pewnie tam w środku tej dziewczyny, kryje się moja cudowna, słodka {T/I}...

Reader pov.

Przytulam tego idiotę nadal żeby tylko cierpiał bardziej. Ma za swoje. Powoli czułam jak świat nabiera barw. Otworzyłam oczy i ujrzałam śpiącego Ciela, dlaczego jednak czuję coś lepkiego? Krew? 

O mój boże, to co zobaczyłam wywołał u mnie wodospad łez. To była symulacja! Demon Phantomhive! Jak mogłam mu wierzyć, temu zboczeńcowi który nawet sobie z gorsetem dać rady nie umie?! Mój narzeczony, najlepszy przyjaciel...Ciel...ZABIŁAM GO?! Jak mogłam być taka głupia płakałam w jego ramię, wręcz ryczałam. Wszystkie wspomnienia wróciły, te najlepsze chwile, te słodkie pocałunki, wspólne noce, pocieszenia, "BOŻE! NIE! " załkałam. Poczułam dotyk na ramionach, ostrożnie drżącym ciałem podniosłam się i odwróciłam głowę równie ostrożnie. Alois.

- {Z/T/I}...Pójdź w me ramiona...Wiem. Wiem że ten krętacz o mało nie pozwolił mnie zabić Elizabeth, ale w chłopaku znalazłam ostatnią deskę ratunku.

- Wystarczy jedno życzenie, a dostaniesz bilet na stację na którą jedzie dusza chłopca. Mam się też zabić? Czy moje życie ma jakiś sens? Oczywiście że ma! Głupia De Vilians! 

- Nie. Ja wiem że straciłam miłość ale całe życie jeszcze przede mną. Mam 15 lat i nie chcę umierać. Poznam jeszcze dużo pewnie takich cud jakim był Ciel. Powiedziałam ze łzami w oczach i smutnym uśmiechem.

- To szkoda, laleczko, ale za późno. Wszystko przygotowane! Claude?!

- Tak, wasza wysokość. Jedno pstryknięcie demona sprawiło że miałam zawiązaną chustkę na ustach i związana byłam mocno sznurem, tak mocno, że gdyby mnie teraz odwiązał to sznur pozostawiłby bardzo widoczne ślady. Alois ciągnął mnie na siłę do lochów Elizabeth! Jak on śmie! 

- {T/I}!!!!!!!!!!! Ciel czyli on jednak...pewnie nie wcelowałam

- ZOSTAW JĄ ZASRAŃCU! 

- mhmm, mhhhm!!! Krzyknęłam przez chustkę.

- Kochana już idę! 

- Nie mam mowy psie. Wyciągnął pistolet i strzelił we wcześniejszą ranę. Poległ na miejscu.

***

Lochy Midford

Miałam twarz całą zalaną, lecz poluzowali sznur. Ból ustał, jednak Claude mnie przytrzymał, byłam taka osrana ze strachu. Alois wcelował akurat pistolet przy mojej piersi.

- Hmm...{T/I} Gdybyś nie znała Ciela i nie przyjaźniła się z nim, to zamiast tego pięknego, śmiercionośnego urządzenia przy twojej cudownej, jędrnej, piersi były by moje usta, lub ciepłe ręce. Szkoda co? Ohyda! Nie wyszłabym nigdy za Aloisa! Posmyrał lekko spust po czym dociskał coraz bardziej i bardziej aż...pociągnął. Czas stanął w miejcu wszystko było czarne, nie czułam nic, czułam się zagubiona. Czułam się...martwa

I tym smutnym jak śmierć tych cudownych kochanków akcentem kończę tą książkę.Tytuł oznacza ich, to oni są zjawami. Przepraszam że bohaterowie są martwi.  W komentarzach zapalmy dwa znicze dla Ciela i Reader-chan T_T.






Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top