two |yoonmin flashback, first meeting|
13. październik 2014 (jm; 15, yg; 21)
-Więc twoi rodzice sprezentowali ci sesję zamiast jakiejś imprezy z przyjaciółmi? - mruknął starszy, ustawiając potrzebne rzeczy w aparacie.
-Mhm... Miał przyjechać mój brat, ale oni stwierdzili, że on nie może przyjechać, więc będzie sesja... Ale co będę pana zanudzać... Niech pan robi te zdjęcia. - mruknął rudowłosy i poprawił fryzurę.
-Mam pomysł, zadzwoń do przyjaciół, zamówimy jakiś tort, chwilę porobimy zdjęcia i poświętujesz, hm?
-Nie ma gdzie zamówić... Już za późno.
-Nie do końca. Mój kumpel gotuje, może upiec ciasto na szybko.
-Ja nie chcę sprawiać kłopotów...
-Jakie lubisz smaki?
-Ja naprawdę nie chcę robić-
-Smak?
-Uh... wanilia i truskawka... Dziękuję. - szepnął chłopiec oraz mocno się zarumienił.
-Nie ma za co. Taki śliczny chłopiec zasługuje na coś więcej niż tylko sesja.
-A-am... J-ja... W-wcale nie jestem śliczny... - nastolatek przypominał buraka.
-Racja. Nie jesteś śliczny. Jesteś najśliczniejszy.
-O-oh.. Pan chyba nie powinien tak do mnie mówić. - chłopiec był cały czerwony, a po chwili spojrzał niewinnie na mężczyznę, który nie wytrzymał i przyciągnął go do siebie. -C-co pan-
-Shhh... Jesteś taki piękny. - mruknął Min, kładąc palec wskazujący na pełnych wargach. Jimin patrzył głęboko w oczy fotografa, zachwycając się ich kolorem. Przekrzywił główkę jak ciekawy szczeniak oraz położył swoją rączkę na dłoni wyższego, a gdy ten zabrał rękę i zaczął się zbliżać do warg chłopca, ten zasłonił je łapką.
-Najpierw parę randek - mruknął młodszy niewyraźnie - później możesz mnie całować ile chcesz - zachichotał wciąż zasłonięty.
-Zgoda, więc daj mi swój numer. - chłopiec zaczął mówić ciąg cyfr, oczywiście wcześniej zdejmując malutką dłoń z usteczek. - Dzięki, później napiszę, maluchu. - Min uśmiechnął się do niższego, a gdy tamten odwzajemnił, jego oczka stały się dwiema kreskami, co rozczuliło wyższego. - Słodki. - starszy wybrał jakiś numer. - Jin, wiem, że masz dziecko na głowie, ale upiekłbyś tort waniliowo-truskawkowy?
-Jasne, na kiedy?
-Dzisiaj... I jakbyś mógł, przywieziesz mi go do studia?
-Okej... To do zobaczenia... To będą jakieś dwie godzinki.
-Jasne, czekam. Za dwie godziny będziesz miał tort.
-Dziękuję, hyung. - mniejszy objął starszego i pocałował go w policzek.
-Nie ma za co, mały. To co, dzwonisz do przyjaciół?
-Raczej przyjaciela... Tylko Taeś nie leci na to, że moi rodzice mają kasę... - chłopiec momentalnie posmutniał.
-Oh... Przepraszam...
-To nic. Jestem strasznie naiwny, ale Taeś jest od tego, żeby pacnąć mnie w główkę, jak się nabieram - zachichotał Jeon, a Min mu zawtórował. I tak im minęło półtorej godziny, a następnie Jimin zadzwonił do Tae, aby przyjechał, bo pół godziny Taehyung ma z obrzeżów Seoulu do centrum.
Po pół godzinie przyjechał Taehyung, Jin i Namjoon z tortem (dziecko zostawili u rodziców młodszego) oraz Yoongi zadzwonił jeszcze do swojego kuzyna, chodzącego słońca i nadziei; Hoseoka.
Jimin podziękował Yoongiemu za ściągnięcie tu swoich przyjaciół, chociaż wciąż brakowało mu Jeongguka. I mimo że bawił się wspaniale, to miał ochotę ryczeć jak bóbr. Tak bardzo liczył, że jego brat przyjedzie na jego urodziny, tak bardzo się na to nastawił. Zresztą jak co roku. Ostatnio starszy Jeon był na 10. urodzinach brata. Młodszemu zdecydowanie niewystarczyły rozmowy wideo. Nie wystarczały sms-y. On chciał przytulić brata, powiedzieć mu jak bardzo go kocha, jak bardzo tęsknił... Ale tego nie zrobi. Tak cholernie tęskni... Kiedy imprezka się skończyła namjiny odwieźli Hobiego i Tae, a Jimin, i Yoongi zaczęli sprzątać.
-Co cię gryzie, młody?
-Tęsknię za bratem...
-Oh... Właśnie, mam jeszcze jedną niespodziankę, czeka na dole.
-Am... Okej? - Jeon zszedł na dół, a na widok brata rozszerzył oczka. - Kookie?! - chłopiec pisnął i pobiegł przytulić brata. - Tak strasznie tęskniłem. - nastolatek pociągnął noskiem, a drobne ciało przykleiło się do umięśnionego.
-Ja też tęskniłem, Jiminnie. - wyższy pocałował brata w skroń, a tamten ufnie się wtulił.
-Jak ty tu...?
-Mój stary znajomy zadzwonił parę godzin temu, że prawie płaczesz, bo mnie nie ma, więc dosłownie rzuciłem mojego partnera, spakowałem się i jestem. Wiesz, że wystarczyło powiedzieć albo napisać?
-Wiem... Nie chciałem ci zepsuć tej randki, tyle razy z mojego powodu zrywałeś z kimś.
-Hej, Minnie... Młody, spójrz na mnie... Braciszku, jesteś najważniejszy na świecie, jesteś moim prywatnym krasnalem, tak?
-Tak. - zachichotał chłopiec. - A ty moim prywatnym Iron Manem. - uśmiechnął się młodszy. - Ale co za znaj- Yoongi... - szepnął Jeon i odkleił się od brata. - Zaraz wrócę. - powiedział rudy, a następnie pobiegł do stojącego przy wejściu Mina i uśmiechnął się. - Dziękuję. - szepnął chłopiec, a następnie pocałował wyższego w policzek. - Zadzwoń później. - gdy Jeon odszedł, wzrok starszego powędrował na jego pośladki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top