seven |things for a child|
a/n wracam po tygodniowej przerwie, kto się cieszy?
Czwarty miesiąc ciąży Taehyunga. Im bliżej było dziewiątego, tym bardziej chłopiec się stresował, a starał się jak najrzadziej, żeby nie zrobić maluchowi krzywdy. Razem z Jeonggukiem stwierdzili, że nie chcą poznawać płci dziecka, a pokój zrobią dla obu. Dzisiaj jadą najpierw do yoonminów, a później popatrzą za meblami dla niemowląt. Jeon też planuje oświadczyć się Tae w jak najszybszym czasie, a ślub wezmą po narodzinach malucha. Jakoś jak będzie miał pół roku.
-Koo, możemy jechać. - powiedział Kim i pocałował swojego chłopaka.
-Jasne, momencik. - zaśmiał się Jeon, a następnie wziął jeszcze prezent dla Jimina. Postanowili mu coś kupić, bo niedługo ten ma urodziny, ale wtedy jadą z Yoongim na Maltę. - Chodź. - złapał rączkę chłopca w swoją i ruszył do auta. Postanowił również wziąć wolne dopóki ich niemowlę nie będzie miało trzech miesięcy, co nie znaczy, że mu nie płacą.
-Kocham cię, Ggu...
-Ja ciebie też - cmoknął nosek niższego i otworzył mu drzwi od samochodu.
•••••••••••••••••••••••••
-Hej, Chim. - zachichotał ciężarny i objął przyjaciela, który był w takim samym stanie.
-Hej, Taeś. - uśmiechnął się Jimin, a następnie przytulił brata. U obydwu chłopców było widać już lekko zaokrąglony brzuszek i lekkie rozstępy, przez co starsi musieli latać po kremy oraz maści, żeby nie marudzili. Owszem nie obeszło się bez jeżdżenia do osiedlowego w nocy, bo ogórków i nutelli nie było. - Jak się czujesz?
-Świetnie Chimmie, a ty?
-Idealnie, ale dziwię się, że Yoonnie mnie z domu nie wyrzucił. - zachichotał chłopiec, a Min objął swojego partnera ramieniem.
-Nie mógłbym was wyrzucić. - starszy pocałował Jimina, który się zarumienił. Zawsze się rumienił, gdy ten go całował przy kimś.
•••••••••••••••••••••••••
-Kookiś, to łóżeczko jest idealne! - pisnął chłopiec i wskazał paluszkiem na dany mebel. - Co myślisz?
-Jest śliczne, zresztą umówiliśmy się, że ty wybierasz meble i inne rzeczy, a ja robię pokój.
-Ale twoja opinia też jest ważna, Koo.
-Słodki jesteś. - wyższy docisnął swoje wargi do czółka chłopca.
-Uh, dziękuję. - zarumienił się Kim. - To teraz jak mamy meble, pora to zabaweczki i ubranka?
-Tak, skarbie.
-Dobrzeeeee. To chodź. Tu kupimy zabawki, ale po ubranka to pójdziemy do jakiegoś markowego, dobzie? Znaczy, jeśli chcesz, możemy kupić tu, ale widziałem ostatnio takie piękne ubranka, jak byłem dla siebie po ubrania.
-Pójdziemy do tego markowego, rybko. - Jeongguk pocałował chłopca i objął go. - Kocham was.
-My ciebie też, Koo.
-Myślisz, że mnie pokocha?
-Ja tak nie myślę, bo to wiem. Dałeś mu albo jej życie, to już jest powód do kochania cię. Kolejnym powodem jest to, że pracujesz w domu, więc będzie mogło cię spytać o radę w każdym momencie, zwłaszcza będzie mogło się wypłakać, jak mnie nie będzie. Będzie mogło na tobie polegać jak i na mnie, tak? Pokocha cię. - Taehyung pocałował mężczyznę. Jeon uśmiechnął się i pogłębił gest.
a/n krótki, ale jest *^*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top