four |vmin & finally taekook|
a/n rozdział bardziej skupiony na relacji vminów
-Taeś, jesteś już! - Jimin szybko go objął, żeby ten nie zauważył pierścionka zaręczynowego, który był zrobiony z projektu Yoongiego. - Siadaj. - miauknął i usiadł. Byli w ich ulubionej knajpie, która mimo upływu lat wciąż była taka sama z tymi samymi daniami. Jako dzieci przychodzili tu z rodzicami Tae, bo rodzice Jimina uważali spędzanie czasu z dzieckiem jako jego stratę. Uwielbiali naleśniki wtedy 20. letniej właścicielki, która postanowiła przejąć biznes po babci, bo jej mama była chora. Teraz kobieta ta ma ponad 40 lat, męża i dzieci, a Jimin, i Taehyung uwielbiają z nią rozmawiać. Cieszą się, że dziewczyna nie zmieniła niczego, prócz odnowienia tapet oraz mebli, przez co knajpka była zamknięta na parę miesięcy*. - Zamówiłem nam już, zaraz ktoś przyniesie.
[*w każdy weekend rodzice Taehyunga zabierali chłopców do Seoulu specjalnie do tej knajpki]
-Dobrzeeee. Więc... Co to za nowinka, która nie mogła czekać?
-Hmmm... Yoonnie mi się oświadczył! - pisnął chłopiec. - I staraliśmy się o dzidzię. - zarumienił się Jeon.
-Gratuluje, Minnie! Jestem taki szczęśliwy z waszego powodu. - Tae ukazał swój kwadratowy uśmiech.
-Smacznego, chłopcy. - właścicielka uśmiechnęła się promiennie do młodszych, a oni odwzajemnili gest.
-Dziękujemy pani Shin. - odpowiedzieli równo, jak zawsze.
-Jiminnie musi się pani czymś pochwalić!
-A tak? Czym?
-Yoongi mu się oświadczył i chyba będą mieć dzidzię!
-Taeś! Ja chciałem to powiedzieć! - pisnął Jimin, a kobieta zaśmiała się.
-Gratuluje, Jiminnie. Tak szybko dorośliście... Niedawno wasi rodzice musieli płacić za szafę grającą, którą zepsuliście jakimś cudem.
-To wina Tae. Ja mu mówiłem, że to zły pomysł.
-Byłem dzieckiem, nie odróżniałem co mogę robić, a co nie.
-A twoja mama mówiła, żebyś tego nie robił.
-Stul się, Jeon.
-Już niedługo Min - rówieśnik Tae wyszczerzył ząbki.
-Nadal jak z dziećmi. - kobieta westchnęła teatralnie. - Mam nadzieję, że dostanę zaproszenie na ślub. - kobieta „pogroziła" palcem.
-Oczywiście, pani Shin. Dzięki pani odważyłem się powiedzieć Yoongiemu, co do niego czuję. - oczy Jimina zniknęły, gdy ten się uśmiechnął.
-To dobrze. A ja idę, No mój syn zaraz wysadzi mi kuchnię. - zaśmiała się kobieta.
-Jiminnieeeee.
-Tak TaeTae?
-Booo.... Jakiej orientacji jest Jungkook? - Kim spalił buraka.
-A po co ci... Czekaj... Ty zabujałeś się w Kookim?
-Może... Nie masz nic przeciwko?
-Nie, czemu miałbym mieć? A i jest homo, ale miał parę dziewczyn, żeby rodzice się nie kapnęli.
-Oki... Czyli na następne zajęcia mogę założyć spódniczkę i udawać jeszcze bardziej nieśmiałego oraz niewinnego?
-Będzie idealnie, poleci na to, zobaczysz... Jeszcze pomogę ci zrobić wodoodporny makijaż, żebyś się nie rozpuścił podczas ćwiczeń. - zachcichotał Jimin.
-Oki.
-Tae, o której masz jutro trening?
-O 15.
-Będę o 13.
-Okej. Mochi?
-Hm?
-Kocham cię mocno. - gdy Kim skończył jedzenie, mocno objął przyjaciela.
-Ja ciebie też. I nie mogę się doczekać, kiedy staniemy się prawdziwą rodziną...
-Skąd wiesz, że Kookie na mnie poleci?
-Bo znam mojego brata. I teraz jak o tobie mówi, to zanim dojdzie do ważnej sprawy mówi: „Taehyungie jest taki piękny... Te jego oczka, nosek, usteczka... Piękne pieprzyki, wystające obojczyki, figura, którą niejedna dziewczyna by chciała." Później mówi o twoim charakterze, jaki on to cudowny, a dopiero później dochodzi do tego, co chciał mi o tobie powiedzieć. - gdy Jeon zakończył swoją wypowiedź, Kim był mocno czerwony. Zawsze myślał, że te zawieszenia wzroku były przypadkowe, a klapsy w tyłek przyjacielskie, ale... Ale teraz wychodzi na to, że Jeongguk tylko dawał mu znaki. Znaki, że szaleje za Kimem.
-W-wow... Nie s-spodziewałem się tego...
-A ja tak. Tak myślałem, że na ciebie poleci, zawsze jak był w domu na wakacje, a ty w Daegu, przychodził do mnie tylko po to, żeby patrzeć na nasze zdjęcia, a szczególnie na ciebie.
-Czemu nic mi nie mówiłeś?
-Wbrew pozorom, Ggukie przez długi czas był łamaczem serc, podrywał, kwiatki, słodycze, a później? Zabawiał się i albo zostawiał, albo brał co jakiś czas... Nie chciałem, żeby cię zepsuł... Chociaż może... Może jakbym mu kiedyś powiedział, że jesteś w Seulu, w wakacje, a nie w Daegu, to może też miałbyś narzeczonego? Albo złamane serduszko...
-Rozumiem, Jiminnie. Po prostu się martwiłeś, to kochane. - uśmiechnął się Tae.
•••••••••••••••••••••••••
-Hej, Koo... Coś się stało? - chłopiec poprawił spódniczkę, patrząc na Gguka niewinnym wzrokiem.
-Nie... Tylko spódniczka nie jest praktyczna do treningu.
-A może dzisiaj spędzimy razem czas, hm?
-Zgoda. - Jeon przepuścił chłopca w drzwiach, patrząc na jędrne posladki.
-Jaki film chciałbyś obejrzeć? Alboooo... Może coś razem ugotujemy? Albo upieczemy? - niższy ruszył nieśmiało nóżką.
-Możemy upiec ciasto...
-Jakie ciasto?
-Sernik?
-Nie lubię... To może jakąś pieczeń? - szepnął nieśmiało Tae.
-Zgoda. Chodź. - chłopiec poszedł przodem, ruszając przy tym biodrami.
•••••••••••••••••••••••••
W czasie, gdy Taehyung wstawił pieczeń do piekarnika, tym samym mocno wypinając się, Jeongguk nie wytrzymał i gdy chłopak ustawił odpowiedni czas oraz się wyprostował, starszy posadził go na blacie, wszedł między jego nóżki, wpijając się w jego wargi.
-Czekałem aż w końcu to zrobisz, Koo. - powiedział między pocałunkami Tae.
-To dobrze. - Jeon zjechał pocałunkami na nieskaziletelną szyję Taehyunga i zaczął ją ssać oraz gryźć. Chłopiec jęczał z przyjemności i zaciskał nogi wokół bioder kochanka.
-Uh, Kookie... - miauknął Kim, odchylając głowę, aby starszy miał większy dostęp.
-Jaki film oglądamy? - Jeongguk oderwał się od chłopca i wziął go na ręce, aby zamieść go do salonu.
-Zaplątani. I mam nóżki. - fuknął młodszy, a starszy zaśmiał się.
-Gdzieś powinienem mieć nagrany na płycie, Jimin to zawsze ogląda jak to jest, a ja i Yoongi znamy to na pamięć, więc wtedy pijemy.
-Oh... To możemy obejrzeć co innego. - powiedział smutno chłopiec.
-Nie. Obejrzymy to, dawno nie zwracałem na to uwagi.
-Okej. Daj buzi zanim pójdziesz szukać. - niższy zrobił dziubek, który Jeon ucałował, dłużej niż planował, ale te wargi były takie kuszące, że nie umiał sobie odmówić.
a/n jak się podoba?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top