xxvii. you got me in chains. [+18]

Dopiero, gdy wyszła spod prysznica, uświadomiła sobie, że nie zabrała ze sobą czegoś na przebranie. Opuściła więc łazienkę, owinięta w biały puchaty ręcznik. Gdy znalazła się w pokoju, podniósł głowę od niechcenia. Jednak zobaczywszy na wpół nagą dziewczynę, uśmiechnął się pod nosem. Czuł jak jego mięśnie bardzo powoli napinają się, a oczy odzyskują ten dawny, cwaniacki blask.

Odłożył laptopa i podniósł się z łóżka. Przeczesując leniwie włosy, podszedł do znieruchomiałej dziewczyny. Jej serce zaczynało bić szybciej, jej ciało jakby w jednym momencie odrętwiało. I zaczynała lubić to, w jaki sposób reaguje na młodego mężczyznę i niewiadomą, którą niesie za sobą jego tajemnicze spojrzenie.

Potarł dolną wargę kciukiem i zlustrował dokładnie filigranową postać owiniętą jedynie w ręcznik. Jego dłoń znalazła się na jej odkrytym ramieniu. Przejechał koniuszkami po drżącej, coraz bardziej rozpalonej skórze ciemnowłosej. Przygryzła wargę, poruszając się niespokojnie. Kąciki jego ust uniosły się w tak świetnie znany jej sposób. Jeden krok, jeden ruch, a usta młodego mężczyzny pieściły już delikatnie jej wargi. Pocierał kciukami jej policzki i całował usta. Z coraz większą zachłannością. Oplotła rękami jego szyję, podchodząc jeszcze bliżej. Tak, by nawet przez ręcznik czuć ciepło jego ciała i napięte mięśnie. Pocałunek był w ich przypadku czymś szczególnym. Prawdziwie szczególnym. Nie potrafili oderwać od siebie spragnionych warg. Każde z nich wczuwało się tak, jak gdyby za chwilę ta słodycz miałaby być im odebrana.

Odsunął się na kilka centymetrów. Opuszkami palców ponownie przejechał po jej ciepłej skórze. Chwycił za kant ręcznika i zwinnym ruchem pozbył się go. Puchaty materiał opadł bezwiednie na podłogę, ukazując ciało ciemnowłosej, w pełnej okazałości. Oblizał wargę, lustrując powoli i dokładnie każdy centymetr. Robił to nazbyt ostentacyjnie i bezwstydnie. Właśnie dlatego poczuła swego rodzaju zawstydzenie. Zakryła dłońmi, miejsca, których wstydziła się najbardziej i odwróciła wzrok. Westchnął z uśmiechem i złapał delikatnie za jej nadgarstki. Przysunął je do swych ust i zaczął całować, zmuszając tym samym, by na niego spojrzała. Muskał każdy skrawek jej rąk. Wciąż nie odrywając wzroku i coraz bardziej napinając mięsnie.

I sam był pod wrażeniem swego zachowania. Bo kilka miesięcy wcześniej nie marnowałby czasu na takie zaloty, mając przed sobą nagą kobietę. Ale Ever nie była już tylko obiektem seksualnego pożądania.

- Jesteś cholernie piękna. - Wyszeptał wyjątkowo niskim głosem, gdy jego dłonie znalazły się na nagich plecach dziewczyny, a usta na jej skroniach.

Zmrużyła oczy, wczuwając się w każde przesunięcie jego warg po jej skórze. Bawił się jej mokrymi włosami, pieścił rozgrzaną skórę, wcale nie napierając na nią. I właśnie dlatego była pod ogromnym wrażeniem. To nie był już ten napalony Louis. Nie potrafiła wytłumaczyć sobie jego zachowania, ale świetnie wiedziała co sama czuje. Przygryzła wargę i wsunęła dłonie pod koszulkę chłopaka. Zadrżał od chłodu jej dłoni. Nie mając żadnych oporów, ściągnęła szybko materiał z jego ciała i odrzuciła go niedbale. Przesunęła dłonie po jego nagim torsie, czując pod opuszkami wybrzuszenia. Wszystkie ślady i blizny.

Nie musiała długo czekać na reakcję ze strony niebieskookiego. Całując zachłannie, popchnął dziewczynę na wysoką szafkę. Usadził ją tuż obok starego telewizora, a jego usta zniżały się coraz szybciej. Gdy znalazły się na piersiach ciemnowłosej, a w zęby chwycił jej sutek, wydała z siebie zduszony jęk. Uśmiechnął się cwaniacko i pozwalając sobie na więcej, ułożył dłoń na jej brzuchu. Masował go czule, kiedy poruszał głową. Ciemniejącymi już oczami wpatrywał się w piękną i coraz bardziej rozanieloną twarz dziewczyny.

Językiem wytyczał wilgotną ścieżkę. Poczynając od piersi, poprzez brzuch. Uklęknął i dłońmi rozsunął jej uda. Oddech dziewczyny znacznie przyśpieszył. Dokładnie tak jak tempo bicia serca. Wyprostował się, przeczesał włosy i zwilżył wargę. Zaraz potem nachylił się i całując jej podbrzusze, zniżał się bardziej.

Zduszony jęk, gęsia skórka i przygryziona warga. Jego język poruszał się w niej powoli, jego wzrok wciąż wbity był w jej twarz. bo uwielbiał obserwować ciemnowłosą, sprawiając jej jednocześnie przyjemność.

Ułożyła dłonie na jego głowie, lekko dociskając ją do siebie. zamglonym wzrokiem obserwowała jego ruchy. Przygryzała wargę na widok jego głowy, zmierzwionych włosów pomiędzy jej udami. To było coś, co zaczynało podobać jej się jeszcze bardziej. I w końcu nie czuła w sobie żadnych wyrzutów sumienia.

- Smakujesz tak cudownie. - Wyszeptał, odchylając lekko głowę i pocierając kciukiem wargę. Oblizał palec i podniósł się z kolan. Chwycił rozanieloną dziewczynę na ręce i oplatając sobie jej nogi wokół bioder, całował jej usta. całował, powoli zbliżając się do łóżka.

Niczym najdelikatniejszy skarb, ułożył ją pośród pościeli. Przysunął się bliżej, opierawszy dłonie obok jej głowy. Uwielbiał smakować jej skóry. Jego język błądził po jej policzkach, szyi i obojczykach. Jego zęby zaciskały się na jej sutkach, a dłonie błądziły po całym ciele.

Nie potrafiła powstrzymywać zduszonych dźwięków, wydobywających się z jej ust, kiedy on tak cudownie zajmował się jej skórą. Wbijała paznokcie w jego ramiona. Kiedy dyskretnie ocierał się o nią, swoimi napiętymi mięśniami, oblizywała wargę, oplatała jego biodra nogami i delikatnie dociskała. Tak, by czuć go jeszcze bliżej.

*

Zamknięte szczelnie okna, zaparowane od gorąca i oddechów. Ciemność pomieszczenia, cisza przerywana jedynie odgłosami skrzypiącego łóżka i ich pojękiwania. Mokre od potu i śliny ciała. Jego mocne i głębokie pchnięcia, jej zęby na ramionach mężczyzny. Zmysłowość i wyjątkowość tamtej chwili. Żadnej dzikości i zachłanności.

Wpatrywanie się sobie w oczy, ukradkowe pocałunki. Jego szybkie ruchy. Ruchy, które stawały się intensywniejsze za każdym razem, gdy usłyszał swoje imię wypowiadane pogryzionymi już ustami dziewczyny.

Wbiła paznokcie w jego ramiona, przekręciła na plecy i usiadła na nim okrakiem. Wydała z siebie cichy jęk. Uśmiechnął się, spoglądając na ciemnowłosą zamglonym już wzrokiem. Zwilżyła dolną wargę, odrzuciła ciemne, roztrzepane już włosy na bok i ułożyła dłonie na jego torsie.

Poruszała biodrami. Czując go tak cholernie głęboko w sobie, słysząc jego pojękiwanie i czując paznokcie wbijane w jej biodra. Unosił biodra, chcąc poruszać się szybciej. Chcąc mieć jej jak najwięcej. Odchyliła się lekko i spoglądała na niego. Poruszała się szybciej, masowała piersi, przygryzała wargę. Odrzucała włosy, wiła się seksownie. Nie była tą samą, nieśmiałą i dobrze wychowaną Ever co zawsze. Coś zmieniało się w jej sercu, kiedy to on był w niej. zachowując się w taki sposób, podkręcała go jeszcze bardziej.

Nie wytrzymał długo. Chciał znów przejąć kontrolę. Przewrócił dziewczynę na plecy i bezceremonialnie i do końca wszedł w nią, zaciskając jednocześnie zęby na jej skórze. Jedna chwila, głębsze i szybsze pchnięcia. Jęki przeradzające się w krzyki. Błaganie o więcej i spełnianie próśb. Mokre, pogryzione i czerwone od przyjemnego bólu ciała. Przyparł jej nadgarstki do łóżka, mocno zaciskając na nich palce. Odchylił głowę i wpatrując się w jej ciemne oczy, przyśpieszał. Czując zbliżający się koniec i nieodpartą chęć wypełnienia jej swoim ciepłem.

*

Pośród zmiętej pościeli, leżeli wtuleni w siebie. przy uchylonym oknie palili i milczeli. Co chwilę kradli sobie spojrzenia lub słodkie pocałunki. Spełnienie i wciąż nieustępująca z jakiegoś powodu ekstaza, mieszały się w nich na zmianę. Wtulała nos w jego gorącą klatkę piersiową. Głaskał jej roztrzepane, pachnące malinami włosy. I czuł spokój, czuł radość. I gdzieś w głębi serca czuł, że chciałby w ten sposób spędzić swoje życie. Mając jej filigranowe ciało w swoich ramionach. Zaraz potem przestraszył się tej myśli. Mimo to, nie wypuścił jej z rąk.

- To co wymyśliłeś? - Spytała nagle, lekko zachrypniętym głosem.

- Jutro wyjedziesz z kraju.

- Gdzie? - Oparła się na łokciach, wpatrując w chłopaka tępym wzrokiem.

- Do Barcelony.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top