Seven
~Chanyeol
Szedłem na spotkanie ze swoją siostrą. Ciekawiło mnie co ta wariatka ma mi do powiedzenia. Nie miałem z nią złego kontaktu, po prostu była lekko stuknięta. Nie widziałem jej też dawno, dlatego nie wiedziałem czego mogę się po niej spodziewać. Byłem przerażony tym, że wie o mnie i Baeku. Nie chciałem by ktokolwiek z rodziny się o tym dowiedział. Nigdy nie tolerowali związków jednopłciowych. Byli zacofanymi debilami, którym nie przemówisz do rozsądku. Kochałem ich, ale też w jakiś sposób nienawidziłem. Nigdy się mną nie interesowali. Mieli mnie w dupie, tak samo jak Yoorę. Dawali nam wszystko i co myśleli, że tym wszystko załatwią? Owszem cieszyłem się z tego, że miałem dużo zabawek, ubrań i innych rzeczy, ale nie miałem najważniejszego. Nie miałem ich miłości. Matka od kiedy tylko wyprowadziłem się z domu z siostrą szukała sobie co rusz nowych kochanków, a ojciec stał się takim pracoholikiem, że nie znajdywał czasu nawet na to by wrócić do domu spać. Zresztą on też chodził na dziwki. Byli siebie warci.
Wszedłem do mojej ulubionej restauracji, z daleka zauważyłem swoją siostrę, która wyglądała nienagannie. Zresztą jak zawsze. Była elegancką osobą i bardzo szykowną. Była całkowitym przeciwieństwem mnie. Przywitałem się z nią i ucałowałem jej policzek, następnie usiadłem na przeciwko niej.
-O czym mi chciałaś powiedzieć?- zapytałem bez ogródek.
-Po pierwsze, to zaproszenie na ślub, po drugie chodzi o Twój związek z Baekhyunem.- widać było, że jesteśmy rodzeństwem, nigdy nie owijaliśmy w bawełnę, zawsze wszystko szło prosto z mostu. Przeważnie.
-Czyj ślub?- zapytałem, pomijając mój związek.
-Mój i Junmyeon-shi.- odpowiedziała, a ja miałem wrażenie, że ktoś sprzedał mi plaskacza.
-Co takiego?- zapytałem wściekły.
-To co słyszałeś. Ja i Junmyeon bierzemy ślub.
-To jest niemożliwe, masz wrażenie jaką krzywdę wyrządzasz Yixingowi?
-Wiem, domyślam się. Powinieneś wiedzieć, że to nie był mój wybór, tylko...
-Naszych rodziców.- dokończyłem za nią.
-Dokładnie. Domyślasz się jakie są tego pobudki?- zapytała mnie, uderzając wskazującym palcem o kieliszek wina. Zawsze mnie tym denerwowała, miałem wrażenie, że przez ten ruch chce się wywyższyć.
-Wiem, że rodzice Suho są nie tolerancyjni.- powiedziałem po dłuższej zadumie.
-Nie tylko jego, nasi też.- powiedziała.
-Do czego zmierzasz?
-Dowiedzieli się o moim związku z Yooną.- odpowiedziała.
-Jaką Yooną? Chyba nie mówisz o Im Yoonie?- zapytałem nie dowierzając.
-Właśnie o niej.
-To Ty z nią jesteś?- zapytałem.
-Jak widać.
O. JA. PIERDOLE. Moja siostra jest z laską, którą dymałem w gimnazjum...Ja pieprze. Ciekawe czy ona o tym wie?
-Wiem o was spokojnie.- przejrzała mnie.
-Jak to wiesz?
-Właściwie to przez to się poznałyśmy, przybiegła do naszego domu z płaczem kiedy powiedziałeś, że się nią znudziłeś. Myślała, że znajdzie Cię w nim, ale drzwi otworzyłam jej ja. Wypłakała mi się i opowiedziała wszystko. Potem przychodziła codziennie i za nim się obejrzałam byłyśmy już razem.- zakończyła swoją opowieść.
-Jesteście ze sobą już jakiś czas i nic mi o tym nie powiedziałaś?!- warknąłem na nią.
-A co Ci miałam mówić, to była moja sprawa.- powiedziała zgorzkniale.
-Aha, czyli Ty możesz mi nie mówić nic na temat swojego związku, natomiast ja muszę Ci się spowiadać ze swojego, tak?- powiedziałem atakując ją.
-Nie karzę Ci się z niczego spowiadać, po prostu chciałam Cie uprzedzić.- powiedziała nad wyraz spokojnie.
-Przed czym uprzedzić?
-Uważaj na rodziców, jeśli dowiedzą się o Twoim chłopaku będą chcieli mu zrobić krzywdę.
-Nie mówisz poważnie.- powiedziałem kręcąc głową.
-Chan ja nie żartuję w takich momentach. Myślisz, że dlaczego biorę ten pieprzony ślub? Żeby chronić Yoonę, a Junmyeon robi to po to by chronić Yixinga.- powiedziała całkowicie poważnie.
Nie, nie mogłem w to uwierzyć. Jak nasi rodzice mogli by zrobić coś takiego?! Nie wyobrażałem sobie faktu, że mogli zrobić cokolwiek Baekhyunowi, powiedziałem mu że zabiję każdego kto go skrzywdzi i dotrzymam słowa.
-Zabiję ich jeśli tkną go choć palcem.- powiedziałem złowieszczo.
-Yeol uspokój się. Jeśli będziecie uważać to nic mu się nie stanie. Ważne by nikt nie wiedział o tym związku.- powiedziała łapiąc moją dłoń.
-Jaja sobie robisz? Cała uczelnia chyba o nas wie, przez moją głupotę.- ostatnie trzy słowa powiedziałem już ciszej.
-Zróbcie jakąś scenkę, że zerwaliście czy coś. Chroń go!
-Noona! Jak Ty to sobie wyobrażasz, że będę się chować ze swoimi uczuciami?- zapytałem podirytowany.- Nie chcę takiego związku jak Ty. Ty w ogóle pomyślałaś jak możesz zranić Yoonę? Będziesz miała cholernego męża! A ona co? Będzie Twoją odskocznią? Tak będzie się czućm jak odskocznia.- powiedziałem wkurwiony.
-Wiem, że to wygląda jak wygląda, ale rozmawiałam z nią o tym...i ona to rozumie.- powiedziała wyraźnie przygaszona spuszczając wzrok na swoje splecione dłonie pod stołem.
-Noona spójrz na mnie, nie chciałem tego tak powiedzieć, ale pomyśl. Jakbym zrobił coś takiego Baekhyunowi nigdy w życiu by się już do mnie nie odezwał. I tak długo walczył z tym żeby mi zaufać.- powiedziałem już uspokojony.- Baek naprawdę jest dla mnie ważny i nie ważne co się wydarzy, ja i on stawimy temu czoła.
-Zawsze podziwiałam Cię za tą odwagę.- przyznała, uśmiechając się lekko.- Tylko nie wiem czy teraz to odwaga czy zwykła głupota.- dodała na koniec, rozładowując całkowicie napiętą atmosferę.
-Jak on wygląda?- zapytała przełykając kęs jedzenia.
-Kto?- zapytałem wybity z rytmu.
-No Baekhyunnie.- powiedziała unosząc swoje ręce ku górze. Co ona nawróciła się czy jaki chuj? Wygląda jak ksiądz przy ołtarzu składający w modłach baraninę na talerzu w sosie własnym.
-Jest śliczny.
-I to wszystko?- zapytała nie dowierzając.
- A co Ci jeszcze mam powiedzieć? Mi się podoba, Tobie nie musi.- powiedziałem markotnie.
-Wiesz po prostu jestem ciekawa co za szaleniec musiał wyjść Ci na przeciw, żebyś go pokochał.- odpowiedziała śmiejąc się.
-Masz rację, Baekhyun jest szalony.- zaśmiałem się na własne słowa.- Chociaż próbuje udawać normalnego. Jest moją taką małą złośnicą i nie umie mi się oprzeć.- wyznałem.
-Musi być cudowny.- powiedziała.- Pierwsza miłość jest wspaniała, prawda Chanyeol?
-Nie wiem czy go kocham...wiesz, że zawsze miałem problemy z wyrażaniem swoich uczuć. Uwielbiam go ponad wszystko, w przeciągu paru tygodni stał się całym moim światem.
-To jest właśnie miłość Chanyeol. Miłość jest wtedy gdy nie potrafisz przestać myśleć o tej osobie, chcesz aby była zawsze blisko Ciebie, aby Cię wspierała, śmiała się z Tobą, płakała, żeby tylko przy Tobie była. Baekhyun jest taką osobą?- zapytała.
-Jest.- odpowiedziałem zwięźle na zapytanie.
-Właśnie, to kwestia czasu jak sam sobie zdasz sprawę ze swoich uczuć. A Baekhyun?
-Co Baekhyun?- zapytałem.
-Powiedział Ci co czuję?
-Powiedział, że chyba się we mnie zakochuje.
-Chyba?- zapytała.
-Chyba na pewno.- odpowiedziałem.
-Wy faceci nigdy nie potrafiliście dobrze pokazywać uczuć.
-Jedz to co masz na talerzu, bo inaczej Ci wystygnie.- wtrąciłem, aby już przestała gadać.
-Dobra już dobra. Ty też jedź kłapouchy!- nazwała mnie tak jak wtedy gdy byliśmy gówniarzami.
-Mówi to księżniczka, która siusiała do kubeczków dla misiów.
Jak za starych dobrych lat przekomarzaliśmy się, wyzywając się i przyprawiając drugą osobę o ból głowy. Jakie wspaniałe rodzeństwo.
-Chanyeol?- usłyszałem nagle za sobą.
-Bakehyunnie? Co Ty tutaj robisz?- zapytałem.
-Jak to co? Wysłałeś mi wiadomość, żebym tutaj przyszedł.- powiedział zdziwiony.
-Ty wredna ruda małpo!- krzyknąłem w stronę swojej siostry.- Kiedy zwędziłaś mi telefon?!
-Kiedy nie patrzyłeś, jesteś prawdziwym idiotą Chanyeol. Więc to Ty jesteś Baekhyun? Bardzo chciałam Cię poznać.- zwróciła się w stronę Bakehyuna.- Jestem Yoora i jestem jego siostrą. Siadaj.- wskazała mu miejsce obok siebie.
-Nie, nie, on siada przy mnie. Nie wiadomo co może jej odbić.- powiedziałem do Baekhyuna, ciągnąc go w swoją stronę.
-Opowiedz coś o sobie.- powiedziała do Baekhyuna, Yoora.
-Nie musisz, jeśli nie chcesz.- powiedziałem do niego.
Spojrzał się na mnie dziwnie, ale po chwili roześmiał się serdecznie. Miał piękny głos. Nic dziwnego, że moja siostra również zaczęła się śmiać.
-Park nie znałem Cię od takiej strony!- powiedział nadal się śmiejąc.
-Co masz na myśli?
-Takie przekomarzanie się, zawsze Cię brałem za poważnego i agresywnego faceta.- powiedział szczerze uspokajając się.
-Poważnego? Agresywnego? Dobre sobie, Chanyeol zawsze był łobuzem, który wiecznie o wszystko się kłóci!- powiedziała moja siostra.
-Nie prawda! Noona! Nie mów tak przy Baeku!
-Bo co? Chcesz zachować twarz przy swoim chłopaku? Ni chuja! Wiesz co zrobił gdy miał pięć lat?
-W nic jej nie wierz, jest chora psychicznie!- powiedziałem i zatkałem mu uszy.
Wpatrywałem się w jego oczy, które były ozdobione pięknymi ognikami.
Musnąłem szybko jego usta, tak że zdziwiony aż je otworzył.
-Wystraszyłeś mnie.- powiedział naburmuszony i uderzył mnie lekko w ramię.
-Przepraszam.
-Jesteście tacy słodcy. Baekhyunnie gratulacje, ujarzmiłeś chłopaka, który zarzekał się, że nigdy się nie zakocha.
-Ee dziękuję?- odpowiedział.
-Noona!- wydarłem na nią japę.- Jeśli się zaraz nie uspokoisz to wyjdziemy stąd.- zagroziłem.
-Dobra, dobra, już nic nie mówię.- powiedziała.
-Baekkie przepraszam za nią.- szepnąłem mu na ucho i ścisnąłem jego dłoń pod stołem.
-Nie szkodzi.- odpowiedział mi również szeptem.- Miałeś rację, jest trochę walnięta.
Zaśmiałem się na jego słowa, a ona pokręciła tylko zdegustowana głową.
-Właściwie to już wszystko co miałam Ci powiedzieć, idę spotkać się ze swoim narzeczonym.- zaakcentowała ostatnie słowo i tyle jej było.
-Ma narzeczonego?- zapytał Baekhyun.- Ten facet chyba nie wie w co się pakuje. - powiedział i się zaśmiał.
-Ten facet to Suho.- wyznałem.
-Że co?- zapytał otumaniony.
-To Suho.- powtórzyłem.
-Wiedziałeś i mi nie powiedziałeś?!- warknął.
-Dzisiaj się dowiedziałem! Po to się z nią spotkałem.- odpowiedziałem natychmiastowo łagodząc spór.
-Ahh...widzę, że jest zadowolona ze swojego ślubu...-powiedział naburmuszony.
-Nie koniecznie.- sprostowałem.
-Co masz na myśli?
-Obydwoje zostali do tego zmuszeni. I jest jeszcze coś...
-Co takiego?- zapytał.
-Musimy uważać. Jeśli moi rodzice dowiedzą się o nas, zrobią mi to samo co mojej siostrze.- powiedziałem.
-Czy Twoi rodzice są popierdoleni? Mamy uważać? Co to znaczy? Mamy ze sobą nie przebywać, nie dotykać się i nie całować?- zapytał.
-Nie o to chodzi Baekhyun...
-A o co? Wytłumacz mi to...bo ja chyba naprawdę nic nie rozumiem. Mamy się chować? Tak? Chanyeol jak Ty to sobie wyobrażasz? Przepraszam, że jestem facetem.- dodał cicho na koniec, po czym wstał.
-Gdzie idziesz?- zainterweniowałem.- Nie dokończyliśmy rozmawiać.
-Dokończyliśmy.
-Wiesz dlaczego mi tak na Tobie zależy? Bo jesteś jaki jesteś. Bo jesteś facetem, bo jesteś inteligentny, przebiegły, zadziorny, bo jesteś sobą. I nie chce nikogo innego i dobrze to wiesz. I nawet jeśli moi rodzice dowiedzą się o Tobie, będę Cię bronić, bo nie dam Cię skrzywdzić już Ci to mówiłem.- zakończyłem swoja wypowiedź przytulając go do siebie.
Mało obchodzili mnie ludzie znajdujący się restauracji. I nie obchodziło mnie to, że co najmniej połowa mnie zna. Nie dam skrzywdzić Baekhyuna.
-Chodźmy już stąd.- usłyszałem.
-Okej. Tylko jeszcze zapłacę.
-Mhm. Chanyeol?
-Tak?
-Przepraszam.
-Nie masz za co.- odpowiedziałem i ucałowałem go w czoło, następnie skierowałem swoje kroki, aby zapłacić. Po chwili byliśmy w drodze do domu.
~Suho
-Co Cię do mnie sprowadza?- zapytałem.
-Ostatnim razem nie dokończyliśmy naszej rozmowy.- odpowiedziała, wygodniej rozsiadając się na moim krześle.
-Widzę, że poszedłeś po rozum do głowy.- powiedziała, gdy milczałem dłuższą chwilę.
-Co masz na myśli?- zapytał.
-Widziałam jak Lay wychodzi z Twojego pokoju. I nie wyglądał wcale na zdołowanego.- dokończyła, uśmiechając się przebiegle.
-Nie Twój interes Noona.- syknąłem wściekle.
-Naprawdę aż tak trudno jest Ci zrozumieć, że tak będzie lepiej? Ty będziesz z nim, ja będę z Yooną. Wszyscy będą zadowoleni.- powiedziała, bijąc sobie brawa.
-Nie. To chore Noona. Ja nie chcę mieć powalonego związku. I przede wszystkim nie chce związku z Tobą. Ja i Yixing poradzimy sobie.
-Jak bym słyszała Chana. Zarzekł się, że on też będzie chronił Baekhyuna.- powiedziała znudzona.- Ale doskonale wiesz, że nie dasz rady, ani Ty, ani Chanyeol. Jak bardzo cenisz sobie ich życie?
-Nie pytaj o to, przecież wiesz.- odwarknąłem.
-Właściwie to ten Baekhyun jest niczego sobie.
-Poznałaś go?- zapytałem zdziwiony.
-Owszem. Dzisiaj. Byłam na obiedzie z Chanyeolem i doszedł do nas. Jest naprawdę słodki.- zachwycała się nim.
-Zachowujesz się dziwnie...i mam wrażenie, że coś mi tu nie gra.- powiedziałem podstępnie.
-Co Ci tu nie gra?- zapytała ostrożnie.
-Dlaczego aż tak zależy Ci na tym ślubie?- zapytałem.
-Już Ci mówiłam, że od tego zależy życie Yoony!
-Kłamiesz.
-Dlaczego miałabym kłamać?- zapytała śmiejąc się kpiarsko.
-Tego nie wiem, po prostu wiem, że nie mówisz prawdy. Tylko nie wiem dlaczego to wszystko robisz. Dlaczego akurat ja?- zapytałem będąc już pewny swoich racji.
-Dlaczego Ty? Bo jesteś przystojny, masz pieniądze, szczęśliwe życie i rodziców, którzy nienawidzą Cię jako geja. Perfekcyjnie. Tylko teraz się zastanawiam, czy aby na pewno chce Ciebie...Baekhyunnie jest świetny. I należy do Chanyeola.
-Jesteś chora!!! Zamierzasz zabrać swojemu bratu chłopaka?! Czy Ty siebie słyszysz?! Jesteś pojebana!- krzyczałem.
-Nie radzę Ci tak mówić, bo inaczej ja wyrządzę krzywdę Yixingowi. I nie radzę Ci mówić niczego Chanyeolowi, ani komukolwiek innemu.- powiedziała wychodząc.
Na odchodne dodała jeszcze, że Baekhyun będzie sto razy lepszy ode mnie.
Nie wiem, czy miałem się cieszyć, czy współczuć Baekhyunowi. Z jednej strony dała mi spokój, z drugiej mój przyjaciel wpadł właśnie w nie lada tarapaty. Sięgnąłem po telefon i już chciałem wybierać numer Chanyeola, ale przypomniałem sobie co powiedziała ta żmija. Nie byłem pewny co do jej zdrowia psychicznego. Zachowywała się jak wariatka, chciała czyjegoś faceta dla siebie. Boże! Ona chciała faceta swojego brata. Wybiegłem jak najszybciej z pokoju, kierując się w stronę bractwa. Biegłem najszybciej jak się dało. Nagle poczułem w kieszeni wibrację telefonu. Przystanąłem na chwilę, aby wyciągnąć dzwoniące ustrojstwo. Spojrzałem na wyświetlacz i zamarłem. Odebrałem.
Mówiłam, że nie radzę. Jeśli cokolwiek powiesz, to twojemu chłopakowi naprawdę coś się stanie. Trzymaj język za zębami. A Chanyeola z Baekhyunem i tak nie ma w domu. Do widzenia Suho.
Pierdolona sucz!!! Dziwka! Jak ona może! Splunąłem na ziemię i niemal słyszałem jej głośny śmiech. Skąd ona kurwa mogła wiedzieć, że leciałem do nich?! No skąd!? Przecież widziałem jak wsiadała do samochodu! Co ta wariatka wyrabia? Co ja mam zrobić?
-Jun?- usłyszałem.
-Xing Xing?- zapytałem.
-Co się stało? Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha.
-Wszystko dobrze.- powiedziałem i objąłem go w pasie.- Yixing przepraszam.
-Rozumiem, ale czy między nami będzie dobrze?- zapytał.
-Daj mi jeszcze trochę czasu, a rozwiąże całą tą sprawę.- powiedziałem.
-Ile mam czekać?
-Nie wiem Xing...- powiedziałem cicho.- Ale jest coś co muszę Ci powiedzieć.
-Co takiego?- zapytał przestraszony.
-Kocham Cię.- wyznałem. Nigdy mu tego nie mówiłem. Chciałem żeby to teraz usłyszał. Lay spojrzał na mnie jakby teraz to on zobaczył ducha. Przestał oddychać, a nawet zapomniał odpowiedzieć. Po prostu rozpłakał się i wtulił mocno w moje ciało. Staliśmy tak nie wiadomo ile, ale nie liczyło się nic. Czułem się dumny z wypowiedzianych słów, bo zrobiłem to chyba w idealnym czasie.
-Ja Ciebie też kocham.- powiedział.
-Wiem...
~Luhan
Gdzie są moje majtki?
Gdzie jest moja koszulka?
Gdzie są moje spodnie?
Gdzie jest moja czapka?
Gdzie jest do cholery Sehun!?
I czemu kurwa jestem przywiązany do łóżka?!
-SEHUN!!!- wydarłem się na całe gardło.
-Co jest? Czemu krzyczysz?- usłyszałem głos spod kołdry.
-Odwiąż mnie!- pisnąłem rozpaczliwie.
-Aaa, wczoraj nie miałem siły już tego zrobić, wybacz hyung.- powiedział i mnie rozwiązał.
Całe moje ciało krzyczało z bólu. Cholerny sadysta! Niech ja go tylko dorwę! ała.
-Masz pojęcie jak mnie teraz wszystko boli?!- zapytałem.
-Domyślam się.- powiedział znudzony i obrócił się do mnie plecami.
-Ty bezczelny szczylu! Odwróć się!
-Nie krzycz, jest jeszcze wcześnie, a ja się nie wyspałem!- odpowiedział mocno akcentując ostatnie słowo.
-Nie obchodzi mnie to, zapłacisz mi za to!
-Sam wpadłeś na ten pomysł!- zaczął się bronić.
-Niby jak ja? I dlaczego tego nie pamiętam?!- zapytałem.
-To proste. Extazy.
-Co Ty pierdolisz? Braliśmy extazy?- zapytałem mocno zdziwiony.
-Ano.
-Skąd my to w ogóle wzięliśmy?
-Było u Dyo.
-Jak to u Dyo? O cholera, pamiętam!- krzyknąłem, przypominając sobie poszukiwania świerszczyków u mojego współlokatora.
-Nie czaje tego jakim cudem prochy znalazły się u niego. Mam nadzieję, że nie będzie zły za to, że zabraliśmy mu dwie pigułki.
-Chyba nie powinien być.- powiedział Sehun.
-To musiał być niezły seks, po takich tabletkach.- powiedziałem.
-Chyba był, bo krzyczałeś głośniej niż zwykle i byłeś bardziej nie wyżyty niż zwykle.- powiedział układając się na mojej piersi.
-To jaka dzisiaj pozycja Hunnie?- zapytałem.
-Hyung!!! Zajeździsz mnie na śmierć. Przed 25 rokiem życia będę miał dosyć seksu! I wszystko przez Ciebie! A gdybyś tak poczekał parę dni?- zapytałem.
-Nie wytrzymam.- odpowiedział natychmiastowo.
-Dałeś rade, kiedy zaczynaliśmy się spotykać.
-Dalej zaczynamy się spotykać. Jeszcze nie jesteśmy parą.- powiedziałem uświadamiając mu coś.
-No raczej, bo muszę się jeszcze zastanowić czy dam radę z takim kimś jak ty.- powiedział w żarcie.
Roześmiałem się głośno.
-Brudzisz sobie dzieciaku.
-Ty też sobie brudzisz staruchu.
~Baekhyun
Siedziałem na łóżku Chana i uczyłem się do kolokwium, które miało odbyć się w środę. Temat był nudny. No bo co ciekawego może być w muzyce klasycznej? Według mnie? Nic. To dla ludzi poważnych. Ja taki nie byłem. Spojrzałem w bok na giganta, który również robił jakieś notatki. A to dziwne, zawsze myślałem, że płacił sobie za oceny, a tu taka niespodzianka. Park Chanyeol naprawdę się uczy! Odłożyłem książki i notatki na bok i skierowałem się w stronę Parka siadając mu na kolanach.
-Co byś chciał?- usłyszałem.
-W zasadzie to nic. Zróbmy sobie przerwę.- powiedziałem całując jego policzek.
-To co kawy?
-Kaaaaaawy!- krzyknąłem i zszedłem z jego kolan.
Swoje kroki skierowaliśmy do kuchni, gdzie zastaliśmy Krisa robiącego kanapki. Wyglądał na przybitego. Przywitaliśmy się z nim po czym Chanyeol zaczął przygotowywać dla nas kawę.
-Wszystko w porządku Kris?- zapytałem z grzeczności.
-Powiedzmy.- odpowiedział szczerze. Długo nad czymś myślał, bo zauważyłem jak przygryza nerwowo wargę.
-Wyduś to z siebie.- zachęcił go Park.
-Czy skrzywdziłeś kiedyś odbyt Baekhyuna?- zapytał wprost, a ja aż zadławiłem się własną śliną.
-Co masz na myśli?- zapytał Chan.
-Kochaliśmy się wczoraj z Tao i tak wyszło, że zrobiliśmy to bez jakiegokolwiek poślizgu i krew...matko! Tao jest taki wściekły. Nie wiem jak go udobruchać. Myślałem, że jest okej, ale jest jeszcze gorzej!- wyżalił się.
-Dlaczego zrobiliście to bez żelu?- zapytałem.
-Zapomnieliśmy?- odpowiedział niepewnie.- Byłem tak pijany, że nie myślałem o tym.
-Idiota.- powiedział Chanyeol.- Nie ważne jak bardzo byś nie był pijany, nie powinieneś włazić w dupę Tao bez poślizgu! Masz pojęcie jak to boli?- zapytał.
-Nie, a Ty wiesz?
-No ja też nie.- odpowiedział Chanyeol.
-Ja wiem.- powiedziałem.- Wsadź sobie w dupę stos żyletek i poskacz sobie na niej, to będziesz wiedział co to za uczucie.
-Auuuć.- powiedzieli jednocześnie.
-Tao jest trudny, zachowuje się jak pierdolona diva i ma swoje humorki, ale za nie długo mu przejdzie. Za bardzo mu na Tobie zależy, musisz też go zrozumieć. Nie łatwo jest przyjmować coś tak wielkiego w tak mały otwór.- powiedziałem na odchodne.
Z powrotem znaleźliśmy się w pokoju Chana, trzymając kubek w rękach ponownie usiadłem na jego kolanach. Przyglądałem mu się dłuższą chwilę i choćbym chciał nie umiałem sobie wyobrazić go w sytuacji na dole. Chanyeol po prostu wyglądał na dominanta i na ogiera.
-Myślałeś kiedyś jak to jest być na dole?- zapytałem.
-Nie i nie chce tego próbować.- powiedział natychmiast.
-Chanyeollie...tylko raz.- powiedziałem słodko, ukazując tyle aegyo ile tylko w sobie miałem.
-Nie Baekhyun, rozumiem, że to jest czasem naprawdę bolesne i doceniam ten fakt iż to Ty jesteś na dole, ale nie wyobrażam sobie, siebie kiedy Ty byś miał włożyć mi go tam...- powiedział zagmatwanie.
-Po prostu nie chcesz mnie poczuć w ten sposób.- powiedziałem markotnie.
-To nie tak Baekhyun. Po prostu się boję.- przyznał szczerze.
-Nie ma czego się bać! Chciałbym Cię rozdziewiczyć.- powiedziałem psotnie.
-Baekhyun! Nie jestem już pieprzoną dziewicą!
-Tam w dziurce jesteś.- powiedziałem i pocałowałem go w usta.
Pogłębił pocałunek. Splótł swój język z moim, a mi na ten gest zawsze miękły kolana. Miał bardzo zwinny język i chyba znowu się powtarzam, ale będę to robić, bo Park całował nieziemsko. Oderwałem się od niego, by móc na niego spojrzeć, ale i tak trzymałem się go bardzo blisko. Wyszło tak, że zezowałem na niego. Chanyeol zaśmiał się na moją minę i za pomocą swojej dużej ręki, przysunął moją głowę do swojej szyi, tak bym mógł się oprzeć na nim. W tym momencie wyglądaliśmy jak najnormalniejsza para. Mylne stwierdzenie, spokojnie jeszcze się rozkręcimy i dopiero będziemy robić rodeo. Usłyszałem dźwięk przychodzącej wiadomości. Sięgnąłem po telefon, który znajdował się na łóżku i odblokowałem go.
Od: Nieznany numer.
Jesteś cudowny. Chciałabym Cie poznać, bardzo blisko i głęboko.
Twoja cicha wielbicielka.
-Kto to?- spytał Chanyeol.
-Nie wiem.- odpowiedziałem i podałem mu telefon.
-To jakieś żarty?- zapytał.
-Może Chen z Xiuminem znowu robią sobie jaja. Już tak kiedyś robili.- powiedziałem pewnie.
Nadeszła kolejna wiadomość.
Od: Nieznany numer.
Chciałabym Cię całować, dotykać, muskać i klepać po tym zgrabnym tyłeczku.
TCW.
-Chen i Xiu muszą mieć niezły ubaw.- powiedział zniesmaczony Chanyeol, kiedy przeczytał drugą wiadomość.
-Wyjeb na to. Jak nie będziemy odpisywać to szybko się znudzą.
Kolejna wiadomość.
Od: Nieznany numer.
Zostań moim panem. Zrobię dla Ciebie wszystko. Wiem, że jestem bardziej pociągająca, niż Chanyeol. Odpisz mi kochanie. Czekam na wiadomość od Ciebie.
TCW.
-To już jest chore! Ja mało pociągający?- zapytał Park.- Idę do nich.
Zepchnął mnie nagle ze swoich kolan i skierował swoje kroki do pokoju Xiumina, podreptałem za nim. Bez pukania wpadł do jego pokoju i zaczął się awanturować. Kiedy wszedłem do środka, zobaczyłem jak gigant kurczowo trzyma dłonie na koszulce Xiu.
-Puść go Chanyeol! Co Ty wyrabiasz!- krzyknąłem do niego i oswobodziłem MinSeoka.
-Nazwał mnie mało atrakcyjnym!
-Mało pociągającym.- poprawiłem go.
-Czy wy możecie powiedzieć mi o co wam do cholery chodzi?!- przerwał nam Kim.
-Nie udawaj, że nie wiesz! Te wiadomości są Twoją i Chena sprawką.- powiedział zbulwersowany Park.
-Nie wiem jak Ty Baekhyun, ale ja nie widzę tutaj Chena.- powiedział w moją stronę.
-No nie ma.- zająknąłem się.
-Baek oni udają, chcą Cię wkręcić! Chen na pewno się gdzieś schował.- powiedział Chanyeol.
-Spytam jeszcze raz, O CO WAM CHODZI?!
-Wiadomości, piszecie obleśne wiadomości do Baeka!- sprostował mój chłopak i wyrywał mi telefon z rąk, w celu pokazania smsów.
-Ale to nie my to pisaliśmy...- powiedział cicho i szczerze Xiu.- Na pewno nie my.
-Jak to nie wy?- zapytałem przerażony.
-Znudziły nam się takie żarty po ostatniej akcji z Dyo. Po za tym w życiu bym nie napisał tak o Twoim tyłku! Jeszcze mi życie miłe, nie chciałbym zginąć z rąk Chana.- wytłumaczył.
-To w takim razie kto to pisze?- zapytałem.
W tej samej chwili dostałem odpowiedz w smsie.
Od: Nieznany numer.
Jestem kimś kogo znasz, ale na pewno nie jest to ktoś z Twoich znajomych. Jestem kobietą.
TCW.
-CO JEST KURWA?! ONA WSZYSTKO SŁYSZY?!
~~~~~~~~
To by było na tyle. Siódemeczka skończona! Jak sądzicie kto jest cichą wielbicielką Baekhyuna? Tego dowiecie się już niebawem :) Dziękuję za masę nowych gwiazdek i komentarzy. Bardzo dużo to dla mnie znaczy! Cieszę się z faktu, że jednak ktoś czyta to co piszę.
Do końca tygodnia powinien pojawić się też nowy one-shot!
Tytuł: Flower Boys!
Jak sądzicie jaki pairing?
Tym razem to nie Baekyeol! :D
Pozdrawiam!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top