Fifteen

~Luhan

-Założymy. Nigdzie nie pójdziesz.

- A to ciekawe. Patrz, właśnie wychodzę!- powiedziałem wściekły i złapałem za klamkę. Jednak nie dane mi było wyjść z pokoju. Sehun podniósł mnie jedną ręką, a następnie rzucił na obok stojące łóżko.

-Co Ty wyprawiasz?- zapytałem go głośno.

-Nie pozwalam Ci wyjść.- odpowiedział chłodno.

-Pogięło Cię już do końca? Nie jestem workiem, żebyś mógł mnie tak rzucać.

-Po co to robisz? Chcesz, abym był zazdrosny?- zignorował moją wcześniejszą wypowiedź.

-Tak! Chcę, abyś był zazdrosny, bo chcę żebyś w końcu się mną zainteresował!- wyrzuciłem wszystko z siebie.- A to, że Myeung przyjechał to przypadek!

-Nie sprowadziliście go z Baekiem tylko i wyłącznie dlatego?- zapytał, a ja aż z wrażenia usiadłem.

-Co?! Oczywiście, że nie! Czemu w ogóle wplątujesz w to Baeka?- zapytałem.

-Tylko on jest w stanie coś takiego wymyślić.- wytłumaczył mi.

-Nie ważne.

-Lulu, Myeung jest Twoją pierwszą miłością?- zapytał kucając przed moimi nogami.

-Oczywiście, że nie.- odpowiedziałem szczerze.- Był tylko moim pierwszym partnerem.

-To dlaczego w takim razie to zrobiliście?- dopytywał.

-Sam nie wiem, to było dawno.- odpowiedziałem.

-To było tylko raz?

-Nie.

-To przez niego stałeś się takim seksoholikiem?

-Uhm nie, ale polubiłem seks.- odpowiedziałem skrępowany, spuszczając wzrok.

-Kochasz mnie?- zadał ciche pytanie.

-O mój boże, tak Sehun, kocham Cię.- odpowiedziałem od razu unosząc wzrok ku jego twarzy. W moich oczach pojawiły się łzy, ale nie chciałem, aby zaczęły lecieć. Szybko zacząłem mrugać, aby je odegnać, ale Sehun i tak je zobaczył. Chwycił w swoje dłonie moją twarz i przysunął ją do siebie w celu pocałowania mnie. To było najlepsze lekarstwo na płacz. Kiedy nie mógł mnie uspokoić często zaczynał mnie całować. Było to z jednej strony słodkie, a z drugiej bardzo mnie podniecało. I teraz kiedy zaczynał tak powoli muskać moje usta, poczułem się napalony. Chwilowy brak seksu dał mi o sobie znać, ale to nie ja dzisiaj wykazałem inicjatywę. To Sehun, widocznie jemu też brakowało tej czynności. Nie przerywając pocałunków, wszedł na łóżko. Położyłem się pod naporem jego ciała, czułem jak jego udo zmysłowo ociera się o mojego penisa. Jęknąłem mu w usta. Można powiedzieć, że ten jeden jęk wystarczył, aby ze zmysłowego całowania nasze pocałunki przerodziły się w te dzikie. Nie znaliśmy czegoś takiego jak delikatny seks, obydwaj lubiliśmy ostrą jazdę, która mogła ugasić nasze ukryte bestię. Szybko pozbyliśmy się naszych ubrań. Z coraz większym zainteresowaniem obdarzaliśmy swoje dolne partie, niezliczonymi pieszczotami. Jęknąłem głośno kiedy Sehun wziął mnie całego w usta. To było wspaniałe uczucie znaleźć się w nim. Był cudowny pomimo iż czasem nieporadny, ale wiedział jak doprowadzić mnie na skraj. Kiedy czułem jak jego ręka pracuje, a język sunie po żyle, jęczałem i wiłem się pod jego dotykiem. Wplątałem swoje długie palce w jego rozwalone włosy, były trochę lepkie od potu, ale tym razem mi to nie przeszkadzało. Nie przeszkadzało mi to dopóki zajmował się mną w sposób należyty. Pociągnąłem jego głowę do siebie, nie mogłem pozwolić mu, żeby w tak prosty sposób mnie zaspokoił, chciałem go poczuć w sobie. Sehun warknął na mnie, widocznie użyłem za dużo siły, ale nie obchodziło mnie to, zaraz poczułem jak dwa place Sehuna ładują się w mój odbyt. Byłem tak zajęty całowaniem jego szyi, że nawet nie zauważyłem, jak sięgnął po lubrykant. Rozciągał mnie szybko i boleśnie, czułem pod przymkniętymi powiekami słonawą ciecz. Nie obchodziło mnie to, że będzie boleć, chciałem go poczuć dokładnie. Zamieniłem nasze ciała rolami, teraz to ja byłem na górze, a Sehun potulnie leżał pode mną. Prawie potulnie. Jego duże dłonie zacisnęły się na moich pośladkach. Ja sam przytrzymałem sobie jego penisa i po chwili będąc pewnym, że trafie usiadłem szybko na jego biodrach, wbijając sobie jego penisa boleśnie w dupę. Jednak jęk Sehuna przysłonił mi cały ból. Takich dźwięków mogłem słuchać codziennie i cały czas. Po chwili przyzwyczajenia, zacząłem się mozolnie poruszać. Każdy ruch sprawiał mi ból, tak dawno tego nie robiłem, że moja mała dziurka zrobiła się jeszcze mniejsza. Na przemian jęczałem to stękałem z bólu, Sehun widząc moją twarz pełną emocji i pojedynczych łez, zaprzestawał swoich ruchów, niestety sam go do nich zmuszałem, wiedziałem, że zaraz mi przejdzie. Zawsze przechodziło. Hun nie mogąc patrzeć na moją mękę, obrócił nas. Znów byłem na dole, tylko że teraz mój ukochany wtulił twarz w zagłębienie mojej szyi, którą muskał i przygryzał co jakiś czas. Kiedy w końcu przyzwyczaiłem się do bólu i zaczynałem odczuwać przyjemność, dałem znać Sehunowi, aby bardziej się postarał. Jego ruchy stały się szybsze i pewniejsze, zaś nasze jęki głośniejsze. Każdym kolejnym pchnięciem trafiał w moją prostatę, powodując u mnie niewyobrażalne drgawki. Dawno tak zwykły seks mnie nie usatysfakcjonował. Hun miał rację...jeśli odrobinę się poczekało, to seks mógł być najlepszym przeżyciem. Nie jakieś udziwnienia, chociaż i to na swój sposób jest podniecające. Ugryzłem go w bark, czując zbliżającą się rozkosz, nie wiele mi brakowało do tego, aby dojść. Sapanie i pojedyncze jęki Sehuna jeszcze bardziej potęgowały moje doznania. To było niesamowite.

-Sehun-ah...ja...zaraz...-wystękałem mu do ucha.

-Ja też...

-Sehun! Szybciej!

Przyśpieszył. Jednak już trzecie mocniejsze pchnięcie doprowadziło mnie do białej gorączki. Spuściłem się na nasze brzuchy, Sehun rozsmarował spermę po całej mojej klatce, patrząc na mnie dziarsko. On również doszedł, tylko nieco później niż ja. Obaj dyszeliśmy, nienaturalnie szybko. Już dawno nie czułem takiego uczucia. Przyciągnąłem go do silnego uścisku. Tak bardzo brakowało mi mojego chłopaka, że aż miałem ochotę płakać. Jak mógł tak nie zwracać na mnie uwagi!

-Kocham Cię, Lu.- usłyszałem głos przy swojej szyi.

-Powtórz, bo nie usłyszałem.

-Słyszałeś doskonale, więcej nie powtórzę.

-Ja Ciebie też kocham, ale teraz idziemy się wykąpać, jesteś cały spocony, a do tego w spermie.

-Ty też!- odszczeknął się.- Ale i tak wiem, kochanie, że liczysz na kontynuację pod prysznicem.

-Ojoj...chyba mnie przejrzałeś.

Tak spędziliśmy wieczór. Razem, tak jak kiedyś. Rozmawiając, śmiejąc się i kochając.



~Chanyeol



Przebudziłem się około czwartej. Wszędzie było cicho, nie słyszałem oddechu Baeka, dlatego szybko odwróciłem się w stronę gdzie powinien znajdować się mój chłopak, ale niestety go tam nie było. Co jest? Już miałem wstawać z łóżka, kiedy drzwi od pokoju się otworzyły i wszedł właśnie przez nie obiekt moich myśli.

-Gdzie byłeś?- zapytałem lekko zaspanym głosem.

-W kuchni, napić się.- wyjaśnił, zaraz gramoląc się do łóżka. Spokojniejszy już, ułożyłem się wygodniej na łóżku i już miałem z powrotem się przekręcić na bok, kiedy poczułem jak łapka Baeka ląduję na moich biodrach.

-Co jest?- zapytałem.

-Daj mi buzi.

-Chcesz się całować o czwartej nad ranem?- zaśmiałem się cicho.

-A co jest w złego w całowaniu się o czwartej nad ranem?- zadał mi pytanie, unosząc się nade mną.

-Nic nie jest w tym złego, śmiem twierdzić, że nawet mi to odpowiada.

Przyciągnąłem Byuna za szyję do swoich ust, jednak nie pocałowałem go od razu. Czekałem, aż zirytowany chłopak sam wykona pierwszy ruch, w końcu to on chciał, żebym go pocałował. Kochałem denerwować swojego chłopaka i pomyśleć, że byliśmy ze sobą tak krótko, a jednak tak długo. Wiedzieliśmy o sobie niemalże wszystko i czasem zachowywaliśmy się jak stare małżeństwo, ale to było na swój sposób piękne, bo chyba chciałem się zestarzeć z tym chłopakiem w moich objęciach. Pierwszy raz przeszło mi coś takiego przez myśl, ale czym dłużej na niego patrzyłem, tym bardziej wiedziałem, że za nic w świecie nie pozwolę go nikomu zabrać. Uśmiechnąłem się do niego ciepło, po czym złożyłem na jego ustach subtelny pocałunek. Krótki, ale bardzo czuły. Baekhyunowi widocznie się to podobało, bo zaraz chciał położyć się normalnie, ale nie pozwoliłem mu na to. Znowu połączyłem nasze usta w jedność tym razem wprawiając w ruch nasze języki. Mokry pocałunek był szczególny. Każdy nasz pocałunek był inny, ale zawsze tyle samo wzbudzał w nas uczuć. Oderwałem się od Baeka i popatrzyłem w jego piękne oczy. Mój słodki chłopak uśmiechał się nieśmiało. Zapewne był zarumieniony. Szkoda, że nie mogłem tego zobaczyć.

-Kocham Cię, Baekkie.- wyszeptałem, przeczesując dłonią jego włosy.

-Wiem, Chanyeol. Czuję to.- odpowiedział uśmiechając się szeroko. On również mnie kochał. Czułem to.- Chodźmy spać.



Rano:

-Channie, wstawaj. Musimy iść na wykłady.- budził mnie Baekhyun.

-Już wstaję.- odpowiedziałem niemrawo.

-Chodź to się razem wykąpiemy. Mamy jeszcze trochę czasu.

-To po to mnie obudziłeś?- zapytałem zadowolony, zwalając swoje leniwe cielsko z wyra.

-A po cóż bym innego mógł Cię budzić?- odpowiedział z przekąsem. Zaśmiałem się na jego słowa i skierowałem kroki zaraz za nim do naszej łazienki. Puściłem cieplutką wodę i zacząłem się rozbierać, Baek już był prawie goły. W momencie kiedy byliśmy już nadzy podszedłem od tyłu do swojego chłopaka i przytuliłem go do siebie. Ucałowałem jego wątłe i piękne ramiona.

-Nie nakręcaj się tak, nie masz co liczyć na coś więcej oprócz umycia moich plecków.- zachichotał Baek.

-Zobaczymy.- powiedziałem, wsadzając go do wanny. Sam zaraz usiadłem na przeciwko.

-Zauważyłeś, że ostatnio dość często lądujemy razem w wannie?- zapytał mnie Baek.

-Zauważyłem.- odpowiedziałem, przyciągając go do siebie bliżej. Musnąłem swoimi ciepłymi wargami, jego obojczyk. Baek to uwielbiał, zaś ja uwielbiałem te jego pięknie wystające kości.- Jesteś taki piękny.

-Powiedział brzydal.

-W porównaniu z Tobą jestem brzydalem.- powiedziałem szczerze.

-Błagam! Dajcie mi to na piśmie!- wykrzyknął Baek i ochlapał pół łazienki wyrzucając ręce do góry.

-O co Ci chodzi? Przecież zawsze Ci mówię, że jesteś piękny.- powiedziałem zdziwiony.

-Ale nigdy nie mówisz, że jestem piękniejszy od Ciebie.- odpowiedział dumny.

-Ile mamy czasu?- zapytałem z ciekawości.

-Jakąś godzinę.- odpowiedział.

-Kurczę, nie opłaca się zaczynać.- powiedziałem zawiedziony.

-Mam dzisiaj przerwę od dwunastej do piętnastej.- powiedział i mrugnął do mnie, wyczuwając aluzję uśmiechnąłem się szeroko. Miałem dzisiaj już wolne od jedenastej.

-Brzmi dobrze.- powiedziałem zadowolony.

-Umyj mi plecki.

-Murzyna sobie znalazłeś?!

-A nie widać?

-Właśnie widać.- odpowiedziałem zrezygnowany.

-Myj, a nie jęczysz.

-Lubisz, gdy jęczę. - powiedziałem i jęknąłem dla demonstracji. Całe ciało Baeka pokryło się gęsią skórką.- A nie mówiłem?

-Ohh Ty wielki ogrze, nie możesz poczekać do tej cholernej dwunastej?!

-Mogę, mogę.

Godzina dwunasta ku mojej uciesze wybiła szybciej niż bym mógł się tego spodziewać. Czekałem na Baeka w naszym pokoju, bo jak by nie patrzeć umówiliśmy się na seks. Jaka normalna para umawia się na seks? Tak, dokładnie tylko my. Zszedłem na dół do kuchni, aby jeszcze napić się jakiegoś soku. W kuchni siedział jak zwykle Kai, ale tym razem bez swojego uroczego chłopaka.

-Co tam gotujesz?- zapytałem, zaglądając mu przez ramię.

-Chce zrobić dla nas obiad, bo Kyungsoo dzisiaj nie będzie miał czasu.- odpowiedział mi.

-To coś nowego, Kyungsoo Cię naprawił, kiedyś w życiu nie zrobiłbyś nam obiadu.

-Bardzo śmieszne.

-Chanyeol?!

-O to Baek, spadam, czeka mnie coś przyjemnego.- powiedziałem jeszcze do Jongina, po czym swojego kroki skierowałem do korytarza, gdzie Baek ściągał buty.

-Długo czekałeś?- zapytał widząc mnie.

-Całą wieczność.- odpowiedziałem, szelmowsko opierając się o ścianę.- Myślałem, że już nigdy nie przyjdziesz.

-Uwierz mi, że ja też.- odpowiedział, ciągnąc mnie na górę. Zaśmiałem się krótko, mój słodki chłopak był napalony. W czasie podróży po schodach, z każdym schodkiem jęczałem mu do ucha.

-Chanyeol w takim tempie to ja nawet nie dojdę do pokoju...

-O to mi chodzi, możemy się kochać tutaj.- odpowiedziałem wskazując schody.

-Twoje wyobraźnia czasem mnie przeraża. Wolę to robić na czymś o wiele wygodniejszym.

Więcej już nie dał mi nic powiedzieć, bo zamknął moje usta pocałunkiem, wraz z zamknięciem drzwi do naszego pokoju. Zdecydowanie brakowało mi takiego napaleńca w nim. Baekhyun lubił seks owszem, ale czasami w jego ciele grasował istny zboczeniec i właśnie w tym momencie się objawił. Pchnął mnie na łóżko, siadając okrakiem na mnie. Zaśmiałem się, a mój głęboki głos wprawił jego ciało w dreszcze. Jednak nie zaprzestał rozbierania się. Pozbawił nas koszulek, po czym ucałował mnie w okolicy mostka, następnie skierował się na skórę szyi. Było mi niesamowicie przyjemnie. Jęknąłem gardłowo, czułem pulsujący ból w spodniach. Miałem bardzo ciasne spodnie, a do tego mój wciąż rosnący problem mi nie pomagał.

-Ciasno Ci Channie?- zapytał mnie seksownym głosem Baekhuyn. Warknąłem tylko cicho, kiedy przejechał delikatnie po moim wzniesieniu w spodniach.- Pomóc Ci?

-Nie masz wyboru, to przez Ciebie.- odpowiedziałem. To wystarczyło mu, żeby odpiąć mój rozporek i ściągnąć ze mnie spodnie. Następnie ujął moją męskość i włożył sobie głęboko do buzi. Lizał i ssał mnie na przemian, a ja nie miałem nawet ochoty tego przerywać. Poddałem mu się całkowicie. Starałem się nie jęczeć, ale zwinny język mojego chłopaka nie pozwalał mi na pozostanie cicho.

- Myślę, że powinieneś zrobić sobie kolczyk w języku, wtedy Twoje obciąganie byłoby najlepsze na świecie.- wystękałem z ledwością.

- A co teraz nie są dobre?- zapytał odrywając się od mojego penisa. W akcie złości delikatnie zgniótł mi go, ale na szczęście po chwili poluźnił uścisk.

- Nie przerywaj kochanie.- upomniałem go, kierując jego głowę z powrotem do mojego krocza.- Po prostu sądzę, że pasowałby Ci, a i moje fantazje by się spełniły.

-Czy Ty musisz tyle gadać w momencie kiedy ssę Ci fiuta?!- wydarł się na mnie i ostatecznym ruchem dłoni doprowadził mnie do pierwszego orgazmu dzisiaj. Potem wszystko poszło już szybko, przygotowałem go i wszedłem w niego zamaszystym ruchem. Baekhyun lubił gwałtowne akcje, dlatego teraz tak ciężko sapał. Był pod każdym pozorem słodki i niewinny...no dobra, prawie pod każdym pozorem. Czaił się w nim istny diabeł, ale mi to nie przeszkadzało. Owszem czasem wkurzało, ale on, on mógł. O mój boże, ja naprawdę go kocham. Dalej nie mogę uwierzyć w to, że taki chłopak mnie usidlił. Przecież jestem Park Chanyeol! Tak, ale ten Park Chanyeol chyba w końcu tego potrzebował. Stałego związku, stałego uczucia, no i stałego seksu. Muszę przestać myśleć o takich rzeczach, kiedy przed oczami mam taki widok. Baekhyun ze zmrużonymi oczami, otworzonymi ustami i zarumienionymi policzkach był sztuką w moich objęciach. Kiedy pomyślałem, że ktoś inny dotykał go w taki sposób to mnie trzęsie. Nie dam go zabrać. Jest mój. I wraz z tymi myślami osiągnęliśmy szczyt. Opadłem zmęczony na poduszki obok swojego chłopaka. Przygarnąłem go do siebie, owijając ciasno ramiona wokół niego. Wdychałem jego zapach...pachniał swoim ulubionym truskawkowym żelem pod prysznic no i seksem. Idealne połączenie.

- Jestem takim cholernym egoistom.- powiedziałem w pewnym momencie.

- Dlaczego?

-Bo nie chce, żebyś patrzył na kogoś innego oprócz mnie.- przyznałem.

- W takim razie ja też jestem egoistom.- powiedział wtulając się mocniej w moje ramiona.- Masz patrzeć tylko na mnie.- dodał.

-Twoje życzenie mym rozkazem.


~Kris


Leżałem na swoim łóżku, Tao szykował coś na swoje zajęcia. Znudzony wpatrywałem się w jego poczynania. Każdy jego ruch był zdecydowany, a jednocześnie niezdarny. Może i wyglądał jak płatny zabójca, ale jego osobowość była iście słodka. Lubiłem tę jego słodycz, nie chciałem chłopaka, który nie umiałby wzbudzić we mnie pozytywnych uczuć. Byłem facetem, który chciał się opiekować swoim ukochanym, a Tao? Tao spełniał każde moje wyobrażenie idealnego chłopaka. Miał idealne ciało, piękną twarz i wspaniałą osobowość. Mogłem chcieć coś jeszcze?

-Dlaczego tak na mnie patrzysz?- zapytał mnie, kiedy zauważył, że wpatruje się w niego intensywnie.

-Nie mogę na Ciebie patrzeć?- zapytałem, wstając do pozycji siedzącej.

-Możesz, ale to mnie peszy.- przyznał szczerze, lekko się rumieniąc.

-Chodź do mnie.

-Kris jestem zajęty...

-Na chwilkę, Tao.- powiedział, wyciągając jedną dłoń w jego kierunku. Bez odpowiedzi wstał i podszedł do mnie. Usadziłem go sobie na udach i przytuliłem się mocno do niego. Sam Huang objął swoimi rękoma moją twarz, leciutko mnie całując.

-Kocham Cię, Tao.

-Tylko to chciałeś mi powiedzieć?- zapytał śmiejąc się cicho.

-Chyba aż to.- odburknąłem.

-Dobrze już dobrze. Ja Ciebie też kocham.- powiedział i ponownie mnie pocałował. Następnie wstał z moich kolan, wracając do swoich spraw. Położyłem się ponownie na poduszkach, sam za nie długo musiałem się zbierać na trening. Jako kapitan wolałem znaleźć się szybciej na treningu. Przygotowywanie treningu leżało w moich obowiązkach. Przeważnie Tao mi w tym pomagał, albo Chanyeol, ale widać, że teraz mój chłopak tak szybko się nie uwolni od papierzysk. Wstałem z łóżka. Zacząłem przygotowywać rzeczy na trening. W między czasie zszedłem zrobić nam parę kanapek, ale jak zauważyłem Kai zdążył skończyć robić już obiad. Szczerze powiedziawszy bałem się zjeść cokolwiek co przygotował murzyn, ale warto spróbować. Nałożyłem sobie i Tao, po czym zaniosłem wszystko na górę. Postawiłem talerz przed Tao, a sam usiadłem obok pałaszując. Przyznam, że nie było to takie złe. Widocznie Kyungsoo nauczył go czegoś. Kiedy zjedliśmy odniosłem talerze do kuchni, umyłem je i wróciłem na górę, aby dopakować się do końca.

-Spakować Cię też na trening?- zapytałem swojego chłopaka.

-Jeśli byś mógł.- uśmiechnął się z wdzięcznością. Odwzajemniłem uśmiech i spakowałem również jego najpotrzebniejsze rzeczy.- Jak poczekasz jeszcze z 5 minut to będę mógł pójść z Tobą.

-Kończysz już?

-Tak, piszę już podsumowanie.

-Okej. To ja idę na posiedzenie.

-Nie musisz mnie o tym informować...




Trening trwał w najlepsze, wszyscy byli już zmęczeni, ale nie narzekali. To było pozytywne zmęczenie. Myeung przykuwał uwagę wszystkich, nawet Sehun przyznał, że jest dobry. To był dla nas plus...dzięki niemu mogliśmy wygrać dużą przewagą punktów. Pojutrze odbywały się półfinały, jego obecność bardzo podbudowała naszych zawodników, chociaż i tak byliśmy rewelacyjnie. Spojrzałem na zegarek wiszący na ścianie. Jeszcze chwilka. Po upływie dziesięciu minut trener zarządził koniec. Po sprzątnięciu sali, wszyscy już mieliśmy kierować się do szatni, kiedy Myeung zatrzymał się nagle.

-Sehun masz może ochotę jeden na jednego?- kiedy to usłyszałem, odwróciłem się zszokowany. Nie byłem co do tego przekonany, każdy wiedział jak Sehun reagował na tego faceta. Wiedziałem również, że mu nie odmówi, ja sam bym nie odmówił gdyby były partner Tao wyzwał mnie na pojedynek. W końcu to tak jakby walczyć o ukochanego.

-Czemu nie?- odpowiedział zapytany.

-Do pięciu koszów.

-Będę sędziował.- wtrąciłem.

-Okej.- zgodzili się.

-Może się o coś założymy?- zapytał go, Myeung, a mi aż stanęły włosy dęba. Tao obok mnie również się spiął. Każdy chyba domyślił się o co chciał założyć się student z wymiany.

-O co?- zapytał Sehun.

-O Luhana...


~~~~

Ta dam. Jesteście źli....wiem, że trzeba czekać mnóstwo czasu na moje wypociny, ale to nie moja wina T.T staram się pisać wszystko z sensem i tak żeby wam się podobało :) Przyznam się, że napisałam już 09 vogue i zaczęłam pisać 10 do tego rozpoczęłam też pisać już 16 Perfection. Dziękuję bardzo serdecznie za okazaną miłość "Welcome to the world of facebook" to wiele dla mnie znaczy, ponieważ pierwszy raz coś takiego pisałam :) Postaram się przyśpieszyć dodawanie rozdziałów :)

Dziękuje za komentarze i gwiazdki :*

Kocham was :*




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top