Epilog


6 lat później...

Szybko, szybko...przecież nie mogę się spóźnić na własny ślub! Jakim cudem udało mi się zatrzymać tego idiotę przy sobie to ja nie wiem. Wiedziałem, że muszę się spieszyć, bo inaczej spieprzę swój ślub i swoje przyszłe małżeństwo. Xiumin pewnie mnie zabiję, ale nie miałem jak wcześniej przylecieć do Seulu! Były te wszystkie cholerne opóźnienia, błagam żebym zdążył. Po dobrych sześciu latach w końcu spotkamy się wszyscy razem. Cała nasza dwunastka. Jak to się stało w ogóle, że to ja jako pierwszy odważyłem się razem z Xiuminem stanąć na ślubnym kobiercu. Nawet Luhan z Sehunem, mając już dziecko, nie byli po ślubie. Dlaczego ja dałem się w to wrobić? A no tak przez piękne oczy Minniego. Wbiegłem szybko do pokoju w którym czekał już na mnie smoking i Junmyeon, który myślałem, że zaraz wydrapie mi oczy. 

-To Twój ślub, a nawet i na to prawie się spóźniłeś!- warknął na mnie.

-To nie moja wina, tylko tych pieprzonych samolotów!- odwarknąłem.

-Przebieraj się szybciej, masz dziesięć minut.- powiedział i wyszedł. 

Gotowy już, wyszedłem na korytarz kierując swoje kroki w kierunku głównej sali, gdzie miał odbyć się mój ślub. Nasz ślub. Mój Boże. Ślub!  Z oddali widziałem zestresowanego Minseoka, który pewnie zjadł wcześniej stado tłustych kurczaków na uspokojenie. Kiedy zobaczył mnie jego nerwy odrobinę się ustabilizowały. Już był spokojny. Ja zresztą też.

************

Będąc świadkiem, czułem się odpowiedzialny za pana młodego numer dwa, który był kompletnym kretynem i nawet na coś takiego jak własny ślub się spóźniał. Sam też planowałem w najbliższym czasie oświadczyć się  Yixingowi. Jednak teraz bardziej obchodził mnie ślub przyjaciół niż moje własne plany. Widziałem już jak co rusz Lay uspokaja zdenerwowanego pana młodego numer jeden. Byłem ciekawy jak on będzie reagować na naszym ślubie, o ile się zgodzi... Na pewno się zgodzi...nie?
Ceremonia tak samo jak szybko się zaczęła, tak szybko się skończyła. Wszyscy bez wyjątku kierowaliśmy się do Villi gdzie miała odbyć się cała impreza. Tak jak przypuszczałem Xiumin nie pozwolił Chenowi być skąpcem. Wszystko wyglądało oszałamiająco. Dom był w kształcie pałacyku w kolorze białym. Wszystko zaprojektowane było w białych barwach z elementami szkła. Wchodząc do holu głównego czuło się ten klimat co w domu rodzinnym. Nie było przepychu, wszystko idealnie do siebie pasowało. Sala, która była przeznaczona do zabawy nie wyglądała gorzej.  Idąc z Yixingiem pod rękę, szukałem stoliku przy którym powinni znajdować się nasi przyjaciele. Z oddali widziałem siwą głowę Chanyeola, obok niego znajdował się niezmiennie Baekhyun. Po prawej stronie Baeka, siedział Luhan, z którym brunet rozmawiał żywo. Obydwoje śmiali się w najlepsze. Oczywiście obok znajdował się Sehun, ojciec ich wspólnego dziecka. Pięknego dziecka, byłem dumnym wujkiem, zresztą jak pozostała jedenastka. Sehun rozmawiał z obok siedzącym Krisem, który wydawał się być jeszcze większy niż sześć lat temu. Cała trójka koszykarzy krzyczała do siebie przez stół, ale nie dziwiło to tak naprawdę nikogo. Tao siedział obok Kyungsoo i Kaia. Podeszliśmy do nich. Zająłem swoje miejsce obok Chanyeola, Lay zajął miejsce zaraz obok mnie. Zaśmiałem się na gwar panujący przy stoliku.

- Nic się nie zmieniło, co?- zapytałem wszystkich.

- A co miało się zmienić?- zaśmiał się Park.

- No właśnie nic. Opowiadajcie jak turniej?

- A jak mógł się zakończyć? Oczywiście że naszym zwycięstwem!- zakrzyknął Sehun.- Dobrze, że już się skończył. Jeszcze trochę, a i mój syn zaczął by mówić do Baeka "tato".

- Tym się martwisz?- zakpił Luhan- Dobrze, że sezon się skończył, przynajmniej będzie komu zmieniać pieluchy.

- Teraz zamiast zawodowym koszykarzem będziesz zawodowym pieluchozmieniaczem.- dodał, głośno się śmiejąc, Baekhyun.

- Bardzo śmieszne.- odparł naburmuszonym chłopak.

- A co u was, Suhy?- zapytał mnie, Kyungsoo.- Dawno żeśmy się nie widzieli. Gdzie wybyliście?

- Prowadzę klinikę w Anglii, ale zamierzam stworzyć w Seulu jeszcze jedną i przenieść się tu z powrotem.- odpowiedziałem.

- A Ty Lay?

- Prowadzę klinikę razem z  Junem.- odpowiedział, słodko wtulając się w moje ramię. - A jak wasza kawiarnia?

- Dobrze. Będziecie mieli okazję spróbować naszych wyrobów cukierniczych tutaj.- powiedział Kyungsoo.- Niektórzy nie mieli jeszcze okazji ich spróbować. 

- To nie moja wina, że nigdy nie było czasu.- powiedział oburzony Tao.

- Skąd wiedziałeś, że mówimy o Tobie?- zaśmiał się Kai.

- Może dlatego, że tak bardzo deklarował się, że będzie pierwszą osobą, która zje wasze babeczki?- zarechotał Baekhyun.

-W takim razie będę pierwszą osobą, która zje ją tutaj. Gdzie są babeczki?!

-Tao, opanuj hormony!- powiedział do niego Kris, pociągając go z powrotem na krzesło. 

-Opanowałem.

Ryk Baekhyuna było słychać na całej sali, po chwili i cały nasz stolik wybuchnął śmiechem. Czuliśmy się jakby nie było tej przerwy. Jakby te sześć lat wcale nie miało miejsca. Czuliśmy się jakbyśmy nadal znajdowali się na studiach. 

-Tęsknie za czasami, kiedy martwiliśmy się o to, kiedy i jaką zrobić imprezę.- powiedział Chanyeol.

-Dokładnie.- dopowiedział Kai.- Ale wcale nie żałuję tego co się wydarzyło. Zobaczcie, mamy wspaniałych partnerów, świetne życie, no i Chen został pantoflarzem. Czy to nie jest piękne?- zapytał.

-Tak! W życiu nie pomyślałbym, że to Chen i Minnie będą pierwsi.- powiedział Lay.- Myślałem, że to Baek i Chan nas tym zaszczycą.

-Czemu akurat my?!- zapytał Baek.- Ja bym bardziej stawiał na Lu i Sehuna!

-Dlatego, że mamy dziecko?!

-Tak!

-A ty to co?!- zapytał Lu, wskazując brzuch Baeka. Momentalnie przy stoliku zrobiło się cicho, Chanyeol siedział z szeroko otwartymi oczami, wpatrując się w swojego chłopaka. 

-Baekhyun...co Luhan właśnie zrobił?- zaczął Park.

-No ten, no...

-To dlatego ostatnio rzygałeś jak kot?- zapytał głupio. 

-Tak.

-I dlatego darłeś na mnie japę, dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu? Nawet wtedy kiedy mnie nie było?

-Tak.- odburknął.

-I dlatego będziemy mieli dzidziusia?

-Tak, Chanyeol. Będzie dzidziuś.- odpowiedział.

-Słyszeliście?! Będę dzidziusiem! Tfu, tatusiem!- krzyknął do pozostałych.

-Tak dzidziusiem to Ty jesteś całe życie.- powiedział Kris, ale pogratulował im, tak samo jak reszta. Ja również życzyłem im zdrowego rozmnażania. Park był w takim amoku, że nie wiedząc kiedy zwalił swoje talerze ze stołu. Baekhyun zaśmiał się, ale natychmiastowo wziął w dłonie twarz Chanyeola, mocno całując go w usta. 

-Widzę, że wszyscy szczęśliwi. Ile dajecie, na to, że w tym właśnie oto momencie Xiu i Chen przechodzą kryzys małżeński.- zapytał Sehun.

-Na pewno Chen obrywa za spóźnienie.- zaśmiałem się na to.

Nagle rozległy się brawa, oznaczało to, że para młoda wkroczyła do sali. Chen szedł z odciśniętą, czerwoną dłonią na policzku. Ale oberwał. Minseok szedł dumny i zadowolony. Widać było kto ma władzę w tym małżeństwie. Stanęli przy naszym stole. Ich miejsca znajdowały się na samym środku. Zajęli miejsce obok Yixinga. Jednak po chwili i tak wstali, chcąc coś ogłosić.

-Bardzo cieszymy się za wasze przeżycie. Nie macie pojęcia ile nerwów kosztowało mnie przygotowanie tego wszystkiego, oczywiście Chen nie kiwnął palcem, bo miał lepsze zajęcia, no nie?- zaśmiał się ze swojego partnera.- Ale to nie zmienia faktu, że bardzo go kocham i jednak chce spędzić z nim resztę życia.Pomimo iż będzie mnie denerwował średnio trzy razy na pięć minut, ale przynajmniej będzie moim mężem. Nie będę miał żadnych przeciwwskazań do tłuczenia go wałkiem. Do tego chciałbym podziękować wszystkim moim przyjaciołom. Wspaniała dziesiątka, która przetrwała niejedno. Cieszę się, że jesteśmy tutaj razem, bo to najważniejszy dzień w moim życiu.- siorbnął nosem.- I naprawdę bardzo za wami tęskniłem, bez was nie było by tak samo.

-Minnie! Nie płacz!- krzyknął Baekhyun. I jak na zawołanie oczy chłopaka zapełniły łzami. A, że Baekhyun ma jedną, wielką rewolucje hormonalną, to i on zalał się łzami. Jeszcze brakowało, aby to Tao płakał. Ups. Za późno. Cała trójka beks, zanosiła się głośnym płaczem. W momencie ich uspokojenia, postanowiłem wstać i zająć głos.

-Chciałbym wznieść toast z młodą parę.- zacząłem.- Jak każdy wie, początki są trudne. A początki tej dwójki były niebywale ciężkie, jakby ominąć początki Chanyeola i Baekhyuna, bo tych dwóch to nikt nie pobije.- Sale wypełniły śmiechy.- Jestem dumny z Jongdae, nie przypuszczałbym, że odważy się na taki krok. Bardziej byłem skłonny uwierzyć w to, że Minseok się oświadczy. Ale jak widać, Kim nas zaskoczył. Ceremonia była piękna i wzruszająca. W szczególności dla Tao, który reaguje na wszystko niczym dziecko i Baekhyuna, który okazał się być w ciąży. Teraz Twoja kolej Xiumin. Czekamy na małych Kimów. Za jakieś dwadzieścia lat widzę nasze dzieci na studiach w podobnej paczce jak my i mam nadzieję, że będą dużo grzeczniejsze niż my. Gdyby nie studia nie byłoby nas tutaj. Nie mielibyśmy tak wspaniałych wspomnień i przede wszystkim nie byłoby tej więzi. Jestem szczęśliwy siedząc w tym gronie dzisiaj, ale przede wszystkim cieszę się waszym szczęściem chłopaki. Miejmy nadzieję, że spotkamy się za niedługo w podobnej sytuacji. Wasze szczęście! Do dna!

Wznieśliśmy toast. Za naszą historię. Za naszą przeszłość i przyszłość. Za nasze sukcesy i porażki. Po prostu za nas. Za dwunastką ludzi, którzy stworzyli więzi. 




A/N

Koniec. To już naprawdę koniec. Nie wiem co mam napisać, tak naprawdę czekam na wasze opinię, bo ja sama czuję, że was zawiodłam. Chyba nie tak chciałam to skończyć.
Jestem dumna z tego, że udało mi się ukończyć Perfection. I z drugiej strony jest mi smutno, bo kończę historię bliską memu sercu. 

Obiecuję, że po nowym roku ukażą się sequele! Będą o różnej tematyce, możecie mi też powiedzieć co byście chcieli zobaczyć, a ja postaram się przybliżyć wam historię :) 

Został nam Vogue, na którym skupię teraz swoją uwagę. Oczywiście będą się pojawiać jakieś nowe one-shoty, ale to Vogue będzie moim oczkiem w głowie.

Dziękuje za każdą gwiazdkę i każdy komentarz tutaj pozostawiony, gdybyście ostatni raz pokazali mi jak kochacie Perfection, to byłabym wam wdzięczna. !

Dziękuje :) Kocham Was!


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top