#1 - Ktoś do mnie pisze
Była sobota, godzina ósma wieczór. Jedna ze znienawidzonych pór kończącego się dnia. Wiedziałam, że za godzinę rodzice będą próbowali nakłonić mnie do pójścia spać. Ale ja nie chciałam. Siedziałam na swoim łóżka trzymając w dłoni telefon dotykowy. Co jakiś czas sprawdzałam godzine z nadzieją, że ktoś sobie o mnie przypomni. Nic, żadnej reakcji od strony ludzi. Zapatrzeni w siebie idą dalej nie rozglądając się, czy taka marna istota jak ja potrzebuje pomocy. Bo przecież mają swoje sprawy i nikt inny ich nie obchodzi. Tylko oni się liczą! Chociaż patrząc z drugiej strony sama nic nie robię by cokolwiek zmienić, komuś pomóc i nabyć doswiadczenia. I właśnie ta pora dawała mi wyraźnie do zrozumienia. Ze wściekłością wymalowaną na bladej twarzy, pukałam opuszkami palców o szybkę telefonu. Lekko sie zgarbiłam i z niezadowoleniem sapnęłam. Zamknęłam oczy i chciałam myśleć o czymś miłym i przyjemnym ale jak zwykle dopadły mnie parszywe myśli. Kezzz, jak długo to będzie mnie męczyć? Nagle wydawało mi się, że coś mignęło. Otworzyłam oczy i zerknęłam na wyświetlacz. "Kuroo Tetsurou napisał do ciebie wiadomość." Po przeczytaniu tego powiadomienia próbowałam przypomnieć sobie kim był Kuroo. Niestety nie mogła sobie przypomnieć. Kuroo, Kuroo, Kuroo... długo wymawiałam w myślach jego imię i nazwisko kiedy mnie tak trochę olśniło. To jest trzecioroczny z Nekomy oraz kapitan drużyny siatkarskiej. Zaskoczona tym niezwykle istotnym faktem od razu rzuciłam się, by sprawdzić co to za wiadomość. Szybko odblokowałam telefon i weszłam na dymek czatu.
Kuroo Tetsurou: Hej! Tak przeglądam sobie listę dostępnych znajomych i widzę ciebie.
Przekrzywiłam głowę patrząc niemo w wyświetlacz. Nie mam bladego pojęcia do czego zmierza ale zaczynam się bać. Chwilkę zastanawiałam się co by mu odpisać ale postanowiła na najprostsze rozwiązanie.
Asano Akawashi: Witaj! I co w związku z tym?
I wyłączyłam telefon z zastanowieniem wgapiając się przed siebie. Głupia, najpierw zapraszam pierwszych lepszych a później muszę się zastanawiać kto to jest. Znam jedynie siatkarzy z Aoby bo do tamtej szkoły chodzę. Jestem pierwszoklasistką w tamtym liceum i unikam jak ognia sławnego Oikawe Tooru. Jest dla mnie co najmniej śmieszny jak nie żałosny. Wykorzystywać swoją urodę tylko po to by się zabawić i stać się sławnym. Wyświetlacz mignął. Znów odblokowywanie i wiadomość od kapitana.
Kuroo Tetsurou: No a to, że cię dziewczyno całkiem nie kojarzę. My kiedyś rozmawialiśmy?
I znowu nie wiem co mu odpisać. Moją twarz wykrzywiłam w minę myśliciela. Paznokciami uderzałam o swoje kolano rozglądając się. Zastanawiała się czy powiedzieć mu prawdę, czy też skłamać.
Asano Awakashi: Kiedyś na ciebie wpadłam w centrum.
To było pierwsze lepsze kłamstwo, które udało ni się wymyśleć. Ciekawe czy łyknie... Ustawiłam wibrację na wiadomości z czatu i chowając telefon do kieszeni poszłam do kuchni coś zjeść. Ryzykowałam wiele bo rzadko się śmieje a śmieszą mnie właśnie kłamstwa. Jak długo w tym wytrzymam? Sama jestem ciekawa. Nigdy nie kłamałam a kłamanie przez internet jest o wiele prostsze niż wymuszanie uśmiechu na co dzień. Choć w sumie nie zawsze. Ludzie nie widzą moich problemów bo przyćmiewam wszystko uśmiechem. Kiedy weszłam do kuchni poczułam wibrację. Pospiesznie wyciągnęłam komórkę. Coraz szybciej mi odpisywał a ja... no cóż... zważając na to w co się teraz wplątałam... będzie ciężko ale da się żyć.
Kuroo Tetsurou: Naprawdę? Nie potrafię sobie przypomnieć...
Poczułam jak robi mi się gorąco. I co ja mam mu teraz odpisać. Muszę zacząć używać myślenia, to zdecydowanie dobrze mi zrobi. Westchnęłam próbując uspokoić nerwy. Nie umknęło to mamie przebywającek w pomieszczeniu.
-Washi, a z kim tam piszesz? Nie denerwuj się -jej ciekawość mnie wykończy.
-z nikim takim, chwilowo sobie o mnie przypomnieli -odpowiedziałam gładko nie odrywając wzroku od klawiatury.
Asano Akawashi: A bo to była tylko chwila, naprawdę! Wtedy się spieszyłam i nie miałam czasu z tobą dłużej porozmawiać.
Podeszłam do lodówki z której wyjęłam jogurt brzoskwiniowy. Z szafki wyjęłam łyżeczkę. Zaczęłam go powoli jeść kiedy znowu poczułam wibracje.
Kuroo Tetsurou: Musisz mieć rację. Nie dość że na mnie lecisz to jeszcze onieśmielona moją osobą odeszłaś wykręcając się, że ma się coś do załatwienia. No, no!
Nie mogłam uwierzyć. Kuroo Testsurou kupił to. Nie zorientował się, że skłamałam. Momentalnie pobladłam i dokończyłam jeść jogurt. No to będzie ciekawie.
********
Hej! Wydaję mi się, że kiepsko zaczęłam, lel. A wy co sądzicie o pierwszym rozdziale? Krótki, nie?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top