Rozdział 8

„If you like causing trouble up in hotel rooms"

Na lekcji literatury angielskiej Issac siedział zawsze z Penelope w ostatniej ławce. Kiedy lekcja nie była ciekawa lub, jak teraz, zbliżał się koniec roku i ostatni uczniowie walczyli o lepszą ocenę, dwójka przyjaciół plotkowała zawzięcie.

Tym razem padło na wspólne popołudnie Perry - tak oficjalnie brzmiał shipp wymyślony przesz Issaca, oznaczający oczywiście Penelope i Harry'ego.
Dziewczyna jak zwykle patrzyła na niego jak na ostatniego idiotę, tym razem z nad okularów, które postanowiła dzisiaj założyć. Issac z kolei świdrował ją wzrokiem, zdawało się, jakby jego oczy mówiły ''przestań udawać, wiem, że go lubisz, idiotko''. Jako prawdziwy przyjaciel, nie wyzywał jej aż tak często, na głos.
- No i pocałowałam go w ten przeklęty policzek, niedaleko tego przeklęcie uroczego dołeczka, wyzwałam i uciekłam.
- Wszystko byłoby takie romantyczne... gdyby nie ty. To znaczy te przezwisko.
Penelope uderzyła go w ramię, ponieważ Issac wciąż nic nie rozumiał.
Harry był uroczy, mega przystojny ale... no właśnie było, 'ale', którego dziewczyna nie potrafiła wytłumaczyć słowami a jak na złość, jej przyjaciel nawet nie próbował tego zrozumieć. Coś ją hamowało, dlatego wolała zachować zdrowy rozsądek, bo nie znała prawdziwego powodu, dlaczego nagle Styles zainteresował się tak bardzo jej osobą.
- Wszystko byłoby takie idealne... gdybyś do cholery raz pomyślał głową, a nie hormonami!
Dziewczyna zwinnie odbiła piłeczkę, wiedziała, że dzisiaj już nic z tego nie wyjdzie.
Chłopak, po raz kolejny tego dnia, otworzył buzię ze zdziwienia, co tym razem nie uszło uwadze nauczyciela.
- Issac, czy mógłbyś wyjaśnić klasie, co cię tak zdziwiło na mojej lekcji?
Jako że chłopak postanowił do końca szkoły denerwować Bethany w odwecie za swoją najlepszą przyjaciółkę, postanowił zrobić to i tym razem.
- Przepraszam, po prosu nie mogę się nadziwić, jak bardzo Bethany udaje inteligentną na pańskich lekcjach.

Cała klasa wybuchła śmiechem, Penelope zasłoniła twarz dłońmi, aby ukryć łzy ze śmiechu na stwierdzenie swojego przyjaciela. Sama Bethany kipiała ze złości, najbardziej chyba dlatego, że nie potrafiła od razu odpowiedzieć na to stwierdzenie. Issac również nie był zachwycony - już po chwili został wysłany do dyrektora.
Chłopak dumnie założył swoją różową czapkę polo na głowę i z przekąsem uśmiechając się w kierunku Beth, wyszedł z klasy.
Nauczyciel rozkazał absolutną ciszę w klasie i tak wszystko wróciło do normy.
Penelope zobaczyła na wyświetlaczu jej telefonu, który leżał na blacie, pojawia się nowa wiadomość od Lopeza.

Od: Bad Bitch Issac.
Jeśli on myślał, że naprawdę pójdę do dyrektora jest frajerem. Idę oglądać Trevora na treningu x

Penelope wiedziała, że zbyt szybko wyszedł z klasy, aby pójść tylko do dyrektora.
Teraz wiedziała, dlaczego.
Trevor i Issac wyglądali razem przeuroczo, ale jeszcze oficjalnie się nie umawiali, ani nic z tych rzeczy. Dziewczyna trzymała jednak kciuki za nich oboje, w końcu może ktoś taki jak Trevor zajął by się jej przyjacielem, aby wyszedł na ludzi. Nie na sassy queen.

Odświeżony po treningu, Harry Styles miał właśnie przerwę obiadową, ale zamiast biec do stołówki jak inni, wolał porozmawiać z Trevorem i Issackiem.
Ta dwójka pomimo tego, że mieli inny styl bycia, dogadywali się świetnie. Harry wierzył, że mogą stworzyć ze sobą coś pięknego, jeśli tylko będą się starać. Czuć było pomiędzy nimi tak zwane iskierki.
Przyjaciel Penelope opowiadał właśnie, jaki pocisk słowny rzucił w kierunku Beth na lekcji. Chcąc nie chcąc, wszyscy wybuchli śmiechem.
- Więc co, Lopez? Partyjka Fify ze mną i Stylesem po lekcjach, i zimne piwo?
Wcześniej Harry na treningu powiedział do Trevora, że dawno nie grał w Fifę, a przed meczem chciałby się jakoś wyluzować i mieć pewność, że wygra, chociaż ten udawany. Jakkolwiek.
Tak więc Trevor chciał się dołączyć i zaproponował Lopeza.
- Duh, jestem słaby. I tak przegram. Whatever. Chcę grać z Penelope.
- Nie chcesz grać ze mną w drużynie? - spytał Trevor.
Issac uśmiechnął się przebiegle, zauważając Penelope zmierzającą w ich kierunku, zapewne po to, aby zabrać go do Mc'a na przerwę obiadową.
Gdy była wystarczająco blisko, objął ją ramieniem i powiedział patrząc zaciekle w oczy Trevora.
- Skopiemy wam tyłki.
Harry w tym momencie wybuchnął śmiechem, ponieważ nie mógł połączyć w całość dziewczyny grającej w Fifę na konsoli z chłopakami.
- Penelope? Skopie nam tyłki? - wciąż się śmiał, patrząc maślanymi oczętami na dziewczynę.
Ta jednak uśmiechnęła się podobnie do swojego przyjaciela i pewnym siebie głosem stwierdziła, że skopie Harry'emu tyłek.


Kilka lat temu, kiedy Harry Styles postanowił oddać swojej starszej siostrze swój pokój i przerobić piwnicę na swoje królestwo, nie wiedział, że za kilka lat stwierdzi, że była to najlepsza decyzja w jego życiu.
Tak właśnie teraz było, kiedy miała przyjść do niego aż trójka ludzi, w tym Penelope - jedna z najładniejszych osób, jakie znał.

Od rana zdenerwował swoją mamę faktem, że znowu zostawił bałagan w pralni i nie posprzątał tego.
Efektem tej 'zbrodni wobec matki' były pokaźne krzyki, gdy wrócił ze szkoły i w biegu sprzątał swój pokój i przy okazji pralnię. Ann Styles nie dawała jednak za wygraną i do samego końca udzielała reprymendy swojemu synowi.
Na wpół zamkniętymi oczami, będąc nieźle zawstydzonym, otworzył drzwi Berry, która jak zawsze była punktualna. Uśmiechnęła się do niego, lecz zaraz jej mina zmieniła się w skonsternowaną do rozbawionej, usłyszawszy Panią Styles i na końcu jej syna.
- Ile razy muszę ci powtarzać drogi synu, że dom to nie hotel!
Postanawiając jakoś uratować sytuację, Harry zwrócił się do Pen.
- Witamy w hotelu trzygwiazdkowym Styles CO. Naszym priorytetem jest to, aby każdy czuł się u nas jak w domu.

Ann, gdy zobaczyła Penelope Porter w swoim domu, o mało co nie stłukła talerza z wrażenia. W jej oczach dziewczyna była wręcz aniołem, kochaną, pomocną wnuczką Pani Eleanor. Cieszyła się i jednocześnie była pod wrażeniem, że jej syn wreszcie zaprosił swoją sympatię do domu.

Kilka minut później, przyszli Trevor z Issackiem i usiedli na kanapie razem z Pen, która marudziła w tamtej chwili, że czuje się niezręcznie, będąc jedyną dziewczyną w towarzystwie.
Wyszło tak, że dla Harry'ego nie było miejsca na jego własnej kanapie, więc niby przypadkiem usiadł na środku, pod Penelope. Oparł swoje plecy o kanapę, bo dziewczyna miała splecione nogi w kokardkę na siedzeniu. Po za tym nie miał zamiaru wąchać stóp Trevora.
Nie wiedział, że jego włosy będą delikatnie łaskotać dziewczynę i właśnie dlatego na jej ustach pojawiać się będzie delikatny uśmiech.

Kilkanaście minut później jego męskie ego zostało podwyższone, był już pewien, że wygra ten mecz.
Nie domyślał się, że wszystko jest ukatowane i Berry specjalnie słabo gra, dlatego też właśnie teraz, zaproponował jego zdaniem najlepszą opcję, aby uhonorować swoje przyszłe zwycięstwo.
- Okej Berry, słonko, wybacz, ale kiepsko grasz - skomentował dumnie.
- Więc załóżmy się... Jeśli wygramy z Lopezem, robicie coś, co będziemy chcieli.Przegramy, my zrobimy to, co wy będziecie chcieli.
Penelope doskonale wiedziała, co robi, jednak pomysł z zakładem był Issaca.
- Już nie żyjesz, mała - uśmiechnął się zaciekle w kierunku zbyt spokojnej dziewczyny.

Po jakichś piętnastu minutach Harry i Trevor zostali pokonani, głównie przez dziewczynę, z drobną pomocą Issaca.
Styles nie mógł uwierzyć w wynik widniejący na ekranie telewizora, podczas gdy Penelope zadowolona uśmiechała się i podziwiała swoje paznokcie.
Wstał z podłogi, wciąż oniemiały, po czym uklęknął przed dziewczyną, chwytając jej małą dłoń w swoje.
Przestraszona jego ruchem, patrzyła na niego zdziwiona, jednocześnie wciąż zadowolona ze swojego zwycięstwa. Ten tylko odchrząknął i powiedział bardzo poważnym tonem.
- Penelope Porter, zostań moją żoną i grajmy razem na konsoli, bowiem jesteś moim ideałem.
Dziewczyna jak i reszta chłopaków wybuchli śmiechem na tę scenkę, rodem z hiszpańskiej telenoweli.
- Najpierw, Harry Stylesi,e muszę wymyślić jakąś perełkę na ciebie, bo w y g r a ł a m zakład. Później - ewentualnie - rozważę twoją ofertę.
Uśmiechnęła się do chłopaka, czując przyjemne ciepło, które ogrzewało jej lekko chłodnawą dłoń.

Po tym jak dwójka zakochanych gejów opuściła Hotel Styles CO w trybie natychmiastowym, aby nie musieć sprzątać, Penelope zaoferowała pomoc Harry'emu.

Jego pokój był średniego rozmiaru, miał szare ściany i jedną zupełnie białą, na której wisiały zdjęcia w ramkach, plakaty z gier komputerowych i kilka z zespołami. Pod oknem stało wielkie łóżko z porozrzucanymi ubraniami. Koło łóżka było biurko i szafa z ubraniami. Naprzeciwko kącik wypoczynkowy, mieściła się tam mała kanapa, telewizor, a obok regał z książkami i przeróżnymi nagrodami piłkarskimi.

Na pierwszy rzut oka było widać, że to pokój chłopaka, lecz mimo wszystko schludnie urządzony.

Harry z wdzięcznością przyjął jej ofertę, bo naprawdę nie miał ochoty sprzątać sam tego bałaganu.
W trakcie sprzątania opowiadali sobie najgorsze teksty na podryw, jakie tylko znali. Penelope, która w tym momencie odczytywała wiadomość, informującą ją o wygraniu już drugiego auta w tym tygodniu, schowała telefon z powrotem do kieszeni, wywracając oczami.
- Widzę, że masz Iphone - powiedział niskim głosem Harry.
- Ta, i co?
- Gdybyś nim była, ładowałbym cię całą noc, Berry.
Dziewczyna będąc w szoku, zapominając o ich małej grze, zahaczyła głową o półkę wiszącą na ścianie, zrzucając z niej jakąś figurkę.
Harry ze śmiechem podbiegł do niej, mając w tyle głowy myśl, że znowu nieświadomie (no może nie do końca) skrzywdził ją fizycznie.
Dmuchając w jej czoło, mimo jej zakazów, trzymał ją za ramiona, zupełnie jakby była trzylatką.
- Nie ma co, wygrałeś, Harry. Twoje podrywy naprawdę krzywdzą ludzi.
- A Ty zrobiłaś jeszcze gorszy syf, rozbijając figurkę w Hotelu Styles CO.
- Naprawdę martwisz się w tym momencie o figurkę?! - oburzyła się, nie wyczuwając żartobliwego tonu Harry'ego.

- Oczywiście, że nie, Pen, ale proszę, nie rób już więcej bałaganu, bo mnie mama zabije.



PRZECZYTAJ DO KOŃCA! :)

1. Dziękuję, za 2k wyświetleń. Idziemy jak burza!

2. Tak bardzo Was uwielbiam, że spięłam się w sobie i dodałam nowy rozdział :)

3. Zapewne zauważyliście, że bardzo często publikuję od nowa te same rozdziały. Nie robię jednak tego celowo!

Najprawdopodobniej, Wattpad znowu ma jakieś usterki, przez co wyświetla mi się, że ostatnie rozdziały są zapisane w szkicu - nieopublikowane. Nie wiem, czym to jest spowodowane.

Za złudne nadzieje, nowych rozdziałów - przepraszam. Nie jest to jednak moja wina.

4.Dostałam nominację od soczystapomarancza na LA. wow.

Tu od razu na nie odpowiem :)

1) Skąd czerpiesz wenę, pomysły?

Teledyski piosenek, najgorsze romansidła dla bab na świecie i własne marzenia, czy doświadczenia.

2)Największe marzenie?

Realne czy nie realne(hehe) W zasadzie realnym i mam nadzieję, że je spełnię, jest wyjazd do Uk, poznanie miłości życia i stworzenie z nią kochającej rodziny. Wiecie, drzewo, pies, dzieci :). Przyziemne, ale myślę, że ważne.

3)Jaki jest Twój ulubiony bohater z książki lub filmu/serialu i dlaczego?

Jest ich zdecydowanie zbyt wiele, by wymieniać xD

4)Prawo czy leworęczna?

Prawo.

5)Jaki masz cel na najbliższy czas, który chciałbyś osiągnąć?

Tak najbardziej... zdanie matury, wyprowadzka i studia :)

6)Rzecz, której nigdy nie zrobisz?

NIGDY nie przejdę na jakąś restrykcyjną dietę. Życie jest zbyt piękne, by ograniczać dobre jedzenie lol

7)Czego w sobie najbardziej nie lubisz?

Czasami zdecydowanie zbyt szybko zniechęcam się do pewnych rzeczy, jestem strasznym leniem.

8)Ulubiona pora dnia i dlaczego?

Wieczór zdecydowanie. Wtedy najczęściej piszę, oglądam filmy albo spotykam się z przyjaciółmi.

9)Ulubiony film/serial.

Ponownie, zbyt wiele propozycji :D

10) Ulubiona piosenka?

Na tą chwilę zdecydowanie Sigala - Give me your love z John Newmanem&Nile Rodgers

Jeśli, ktokolwiek dotarł aż tutaj, proszę o gwiazdkę i komentarz. Naprawdę było mi ciężko dodać dzisiaj ten rozdział :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top