Rozdział 8 + Liebster Awards

Przepraszam za opóźnienie, problemy z internetem :(


W czwarte rano, młodzi narzeczeni mieli kolejne spotkanie z organizatorką. Dzisiaj padło na wybór kwiatów ślubnych do bukieciku, oraz na te ozdobne. Harry i Laura nie zamienili ze sobą żadnego słowa od porannej kłótni, dotyczącej ubioru Styles'a.

Pomimo silnego wiatru i dość ogólnie nieciekawej pogody, jego narzeczona zdecydowała na jeansy, szpilki i marynarkę. Harry tymczasem był jej zupełnym przeciwieństwem. Założył czarną bluzę w akompaniamencie rurek, z którymi się nie rozstawał. Na stopy wciągnął czarne buty do biegania, jeszcze tez z rana a włosy związał w kitka.
Zdaniem Laury, nie powinien on mieć tak ignoranckiego podejścia, mimo, że spotkanie nie należało do oficjalnych.
Jednak ta para i tak zdążyła skoczyć sobie do gardeł.

Z tyły głowy Laury Burton majaczyły się myśli na temat tajemniczego 'perfect', które znalazła przypadkiem. Nie chciałam jednak poruszać tego tematu, bowiem wyszłoby na jaw, że grzebała w rzeczach osobistych swojego narzeczonego.
Czuła się źle z faktem, iż naruszyła jego przestrzeń, lecz z drugiej strony ciekawość zżerała ją od środka, dla kogo było to owe cudo.
Wiedziała, że przed jej poznaniem, Harry był cholernie zakochany w innej kobiecie, lecz nie wiedziała, co się pomiędzy nimi stało. Nigdy nie chciał o tym mówić, sądząc, że starych rzeczy nie warto wyciągać na wierzch.
Tamtego dnia, gdy poznała chłopka, przyrzekła sobie, że uleczy jego serce. Spotykała się z Harrym coraz częściej, aż po jakimś czasie zostali parą a później zaręczyli się po namowach rodziców.

Na początku było jak dawniej, poranna kawa, rozmowy o planach na dzień, obiad, spędzanie wspólnego czasu i spanie. Ich terminy były napięte, ale dawniej znajdywali czas dla siebie i na własne przyjemności.
Im bliżej było ślubu, tym gorzej.

Po za tym Laura nie mogła zapomnieć o jej wyjeździe. Gdyby inni dowiedzieli się, co tam zaszło jej reputacja, znacznie by się pogorszyła, nie mówiąc już o reputacji. Wiedziała, że to, co tam zaszło, musiało również zostać.
Bez względu na wszystko.

Tymczasem Harry myślał, jak wyrwać by się dzisiejszego wieczora z domu i przebalować całą noc z Liamem i jego kumplem, który zabierze swojego kumpla.
Dość skomplikowane, ale do ogarnięcia.
Wiedział, że potrzebuje wytchnienia i wyluzowania się w męskim gronie. Nie wiedział jednak jak załatwić sobie całonocne wyjście, bez kolejnej kłótni.

Parkując swoje ukochane auto, wysiedli z pojazdu i bez słowa skierowali się do budynku, który posiadał najpiękniejsze kwiaty. Czuł wzrok Laury na sobie, słysząc przy okazji stukot jej obcasów. Nie wiedział jak ma się zachować, bowiem nie czuł się dobrze zaczynając coraz więcej poranków w ten sposób, jednak z drugiej strony nienawidził, kiedy chciała zmieniać jego styl na siłę. I ściąć włosy przed ceremonią.
W pewnej chwili poczuł jej dłoń na przedramieniu, która powoli wędrowała do jego dłoni, którą chciała objąć.
- Przepraszam... - Powiedziała cicho.
Harry spojrzał na kobietę, która spoglądała na czubki swoich butów. Potarł kciukiem wierzch jej dłoni i uśmiechnął się delikatnie.
- Chciałabym pojechać dzisiaj do rodziców, jeśli nie masz nic przeciwko temu.
Pojawiło się światełko w tunelu.
- Jeśli chcesz, zostań na weekend. – Powiedział tak, by nie brzmiało to jakby ją wyganiał. – Umówiłem się na męski wieczór. Może przerwa nas trochę uspokoi.
- To dobry pomysł, tylko nie wypij za dużo i bądź ostrożny.
Harry uśmiechnął się do szatynki i pocałował szybko jej policzek.
Chociaż raz, poszło coś po jego myśli i był z tego powodu naprawdę szczęśliwy. Wersja wypicia kilku drinków w klubie z kumplem i kumplami kumplów naprawdę mu się podobała.

Po kolejnym spotkaniu, które przebiegało tak samo jak zwykle, Penelope marzyła tylko o wyluzowaniu się w towarzystwie swojej najlepszej przyjaciółki.
Miała dość palących spojrzeń, ukratkowych uśmiechów pod nosem, czy może tych wszystkich bezsensownych pytań, mających na celu zwrócenie uwagi, gdy Laury nie było obok.
Wciąż widziała w jego oczach smutek, jednak dzisiaj uśmiechał się częściej i może nawet szczerze.

Jadąc samochodem do domu, znowu utknęła w korkach. Nie chcąc usnąć z nudy, wybrała numer Ginny, aby omówić szczegóły spotkania.
- Gotowa na nasze wieczorne szaleństwo?! – Wykrzyknęła radośnie Ginny, po odebraniu.
Penelope szczerze zaśmiała się do słuchawki.
- Dzisiaj potrzebuję alkoholu. Do końca tego ślubu, albo się wykończę, albo popadnę w alkoholizm i depresję.
- Penelope... boże dziewczyno.
- Nawet nie zaczynaj, Ginny. Lepiej powiedz, jakie mamy plany.
- Ok, więc Niall umówił się na męski wieczór z Lou i jego jakimiś znajomymi, nie wiem.
Mam plan go pilnować, bo nie ufam tym wszystkim szmatą, które będą chciały podrywać mojego biednego, pijanego blondynka.
- Serio? Ginny! – Zaśmiała się.
- No, co?! Jestem zakochana i zazdrosna, to nie grzech. – Ginny również się zaśmiała. – A jak skończy nam się kasa, to się dołączymy do chłopaków. Powiedz, że jestem genialna i idziesz na to.
Penelope ruszając z miejsca, wywróciła oczami, biorąc głęboki wdech. Chociaż w zasadzie pomysł był nie głupi.
- Jesteś genialna, idę na to.

Jakieś cztery godziny później, gdy obie kobiety były już absolutnie odmienione i wypielęgnowane (i po dwóch piwach, pod sklepem), jechały taksówką roześmiane pod klub.
Pan kierowca był na tyle w porządku, by pogłośnić śpiewającym przyjaciółką radio.
Cała droga była zabawna i wprost śpiewająca.
Zapłaciwszy należytą sumę pieniędzy, życzył Ginny i Penelope miłego wieczoru i niczym jak ojciec, kazał im na siebie uważać.

Przy wejściu dostały świecące w ciemności bransoletki, które były jaskrawo różowe.
Ginny, ubrana w kobaltowy kombinezon na długie nogawki, właśnie zastanawiała się, jak zrobi szybko siku, jeśli będzie musiała pobiec za potrzebą do zaludnionej toalety. Nie uśmiechało się jej rozbieranie do połowy, by móc się tylko wysikać.
Pepe, która dzisiaj postawiła na klasyczną czerń, nie miała tego problemu i była dumna z siebie, że założyła czarną, rozkloszowaną sukienkę, która nie była na szczęście zbyt opinająca, ale urzekł ją dekolt, który wycięty był w serduszko. Założyła do tego cieliste szpilki a charakteru i lat dodała sobie czerwoną matową szminką i kreskami w stylu kocie oko.
Poprawiła świeżo kręcone włosy i mrugnęła do swojej przyjaciółki, wskazując na bar.

W rytmie muzyki, przeciskały się w kierunku wielkiego baru, gdzie kilku barmanów wykonywało sztuczki. Siadając na wysokim krześle, mogła dokładnie przyjrzeć się wnętrzu.
Ściany były szaro-granatowe, a na suficie były różowe światełka, które co jakiś czas zmieniały kolor na inny.
DJ miał swoje stanowisko naprzeciwko baru, gdzie na wysokim podeście miksował znane utwory. Na ogromnym parkiecie, w najlepsze tańczyły tłumy, co jakiś czas machając do znajomych, gdzie siedzieli w lożach na balkonie, który szedł po całej długości klubu. Po schodach u góry, były strefy VIP, wielkie loże i jak sądziła Penelope, ładniejsze toalety.

W klubie było wielu przystojnych facetów, do których uśmiechała się szczerze, bez żadnego podtestu. Atmosfera tam panująca działa tak dobrze na brunetkę, że zapominała o swoich zmartwieniach, ciesząc się wspaniale zapowiadającym się wieczorem.

Po zamówieniu kilku drinków, i pójściem do toalety, zanim zaczną się schodzić tłumy, dziewczyny były w idealnych imprezowych nastrojach.
Ani jedna ani druga nie zabrały ze sobą telefonów komórkowych, by nikt im nie zawracał głowy czy nie daj boże zniszczył humor jakąś durną wiadomością.
Gdy DJ zaczął puszczać nową piosenkę, której jeszcze nie słyszały, szybko poszły na parkiet, bo tak nakazywał alkohol w żyłach i cudowny rytm utworu.

Po jakimś czasie, do tańca zaprosiła ich para bliźniaków, którzy byli wprost identyczni i przystojni. Bardzo przystojni.
Wymieniając swoją aprobatę, dziewczyny zgodziły się na jeden mały taniec.
Jak powiadała babcia Eleanor „Nie ufaj facetowi, który dobrze tańczy", Penelope cały czas była czujna i ostrożna, śmiejąc się pod nosem ze swoich myśli.

W pewnej chwili, jej wzrok uniósł się ku górze a cały dobry nastrój uszedł w mgnieniu oka, zalewając ciało dziewczyny potem.
U góry na balkonie, ze szklanką w ręce przypatrywał się jej Harry.
Harry Styles był w tym samym klubie, co ona i właśnie mordował wzrokiem jej tańczącego partnera, jednego z bliźniaków.

Dziękuję za nominację, misiu <3 perfstylesx

Odpowiedzi na pytania:

1. Jak spędzasz wakacje?
Aktualnie pracuje, zarabiam na laptopa.

2. Ulubiona bajka z dzieciństwa.
Zdecydowanie, "Gdzie jest Nemo?"

3. O kim najczęściej czytasz ff?
Harry Styles, eh.

4. Co myślisz o moich okładkach?
Są cudowne, wykonywane z wielką starannością. To się ceni :)

5. Jakie są Twoje zainteresowania?
Muzyka, gotowanie/pieczenie, pisanie, rzeczy typu beauty? Hahaha

6. Masz jakiś ulubiony film?
Jednego nie jestem w stanie wybrać, więc nie odpowiem lol.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top