|18|(koniec)
Luke's pov
Nareszcie urodziny Mike'a. Szykowałem tą niespodziankę od dawna. Jednak do tej pory nie miałem okazji mu ją sprezentować. Teraz nadarzyła się idealna okazja. Razem z Ashtonem i Calumem zajęliśmy się organizowaniem przyjęcia u mnie w domu. Luna co prawda była na mnie obrażona bo "jak mogę zapraszać Ashtona do domu" ale szybko zmieniła zdanie kiedy dostała w przydziale zajęcie się prezentem. Zaproszenia rozdaliśmy już naszym znajomym dobre 2 tygodnie temu. Mam nadzieję że Mike się za to nie obrazi.
-Luke!-usłyszałem wołanie z ogrodu więc udałem się tam. to co zobaczyłem przeszło moje oczekiwania. Ashton przykryty ogromnym prześcieradłem biegał po ogrodzie a Calum próbował go złapać tak żeby nie staranował ani stołów ani rzutnika stojącego na trawie. -pomocy..- powiedział Azjata w tym samym momencie kiedy Ash wpadł na niego wywracając obu. Śmiejąc się leżeli na trawie. Kiedy niespodziewanie ich twarze się zbliżyły trochę za bardzo. Obserwowałem to nie mogąc się otrząsnąć ze zdziwienia.
-Idioto to miało zostać między nami!- krzyknął Calum do Ashtona.
- Nic na to nie poradzę że mnie pociągasz.- odpowiedział chłopak z powrotem kładąc się na ziemię.
- To wy? No coś ten tego?-zapytałem zdziwiony. Dopiero wtedy dwie pary oczu skierowały się na mnie.
-Już jakieś 3 tygodnie. Ale proszę nie mów Mike'owi.-odezwał się Calum.
-Okey. Ale powieście to prześcieradło bo inaczej nie obejrzymy tego filmu. I powiedzcie że skończyliście ten film - chłopaki pokiwali głowami a ja wróciłem do kuchni szykować przekąski. Tort chłodził się w lodówce. Tak samo owoce i napoje. Przygotowałem miski żeby móc wsypać do nich chipsy. Kiedy wszystko już rozstawiłem na stołach na dworze ostatni raz sprawdziłem jedna z dwóch części prezentu. Sprawdziłem listę 2 razy. Luna właśnie przyjechała więc powiedziałem że właśnie idę po Michaela i jak będę niedaleko domu wyślę SMS'a żeby ukryła prezent.
- Mike, skarbie! Jesteś gotowy?- krzyknąłem wchodzą do mieszkania. Jednak teraz odpowiedź wydawała mi się zbędna. W pełni przygotowany siedział w kuchni i kończył herbatę. Kiedy mnie zobaczył łzy spłynęły po jego policzkach.
- Heej, nie płacz, jestem przy tobie- podszedłem do chłopaka i przytuliłem go.
-Wiem ze jesteś i zawsze będziesz. Płaczę bo nie wierzę że spotkało mnie tak wielkie szczęście.- powiedział czerwonowłosy. Uśmiechnąłem się do niego.-Idziemy?
- Jasne.- szybko napisałem do Luny że właśnie wychodzimy. Dzisiaj bardzo doceniłem to że udało się znaleźć Mike'owi nowie mieszkanie w bloku z windą. Niedługo później byliśmy u mnie w domu. Kiedy weszliśmy Calum i Ashton odrazu zajęli się chłopakiem. Rozejrzałem się po ogrodzie szukając Luny. Nagle pojawiła się obok mnie.
- Wszytko robimy tak jak planowaliśmy?-zapytała. Skinąłem głową żeby potwierdzić. Cały czas obserwowałem Mikeya. Miałem nadzieję że będzie bawił się dobrze.
Mike's pov
Bardzo się stresowałem przez przyjęciem.Co jeśli coś nieoczekiwanego się stanie. Albo co jeśli rozwalę coś przez przypadek. Miliony myśli przewijały mi się przez głowę ale wszystko ustało wraz z wejściem Luke'a.
Niedługo później już byliśmy u niego. Nie spodziewałem się że będzie tu tyle osób. Zaraz po wejściu zostałem otoczony przez Ashtona i Caluma. Było całkiem zabawnie. Na ogrodzie zebrało się sporo naszych znajomych z liceum. Od kiedy skończyliśmy szkołę nie widziałem ich chyba ani razu. Bardzo się cieszyłem że przyszli bo właściwie tylko dzięki nim udało mi się skończyć. Gdyby nie notatki które mi wszyscy przynosili nadal byłbym w ostatniej klasie. Nagle dosłownie w jednym momencie zapadła cisza. Na środku ogrodu stał Luke.
-Proszę wszystkich o uwagę. - wszystkie oczy skierowały się na niebieskookiego- Jesteśmy tutaj z okazji urodzin mojego wspaniałego chłopaka Michaela- Popatrzył na mnie a ja próbowałem powstrzymać ogromny rumieniec na mojej twarzy- dlatego chciałbym podziękować wszystkim za przybycie i za pomoc przy prezencie.- oczy wszystkich skierowały się na mnie z wyczekiwaniem. Wtedy spojrzałem w kierunku domu. Była tam Luna trzymająca labradora, z wielką czerwoną kokardą, na smyczy. W tym momencie puściła go i pozwoliła żeby podbiegł do mnie. Pies od razu zaczął prosić o głaskanie. Wtedy podszedł do mnie Luke.
-Możesz nazwać ją jak chcesz. Od dzisiaj będzie ci pomagała we wszystkim czego będziesz potrzebował. Jest specjalnie wytrenowana do tego. -uśmiechnął się do mnie a ja odwzajemniłem ten gest.-podoba ci się prezent?
- Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo. Chyba nazwę ją Juliet.- uśmiechnąłem się - Dziękuję. Bardzo cię kocham.- chłopak schylił się żeby mnie pocałować. Wtedy rozległy się brawa. Delikatnie się zawstydziłem jednak to uczucie szybko przeszło. Od tego momentu suczka wszędzie poruszała się ze mną.
Wszyscy goście już rozeszli się do domów. Zostałem tylko ja, Luke, Ashton, Calum i Luna. Luke zaczął rozkładać leżaki kiedy chłopaki poszli po rzutnik. Janet oczywiście usiadła obok mnie żeby w razie czego móc działać. Po chwili kiedy wszystko było już rozstawione myślałem że wybierzemy jakiś film jednak na prześcieradle zobaczyłem całą kolekcję zdjęć moich i Luke'a przeplatane z życzeniami od gości. Na samym końcu filmu wyświetliło się ogromny napis " Czy wyjdziesz za mnie" oniemiałem z zaskoczenia. Luke przyklękną przede mną. -Michealu Cliffordzie, Czy wyjdziesz za mnie?- powiedział i wyciągnął pierścionek. W jednym momencie wiedziałem że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi pomimo tego że łzy ciekły strumieniami po moich policzkach.
-Tak Luke, wyjdę za ciebie- powiedziałem po tym jak trochę się uspokoiłem. Wszyscy zaczęli wiwatować. Chłopak wsunął pierścionek na moją rękę oraz pocałował. Nie chciałem żeby ta chwila kiedykolwiek się skończyła. Jednak Juliet zdecydowała za nas wpychając swój mokry nos pomiędzy nasze twarze. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Wtedy czułem że jesteśmy nieskończonością.
I jak odczucia. Nie pisałam tu prawie 2 lata ale udało się zakończyć. Dziękuję wszystkim za wsparcie przy tej książce i za dobicie do 4 tysięcy wyświetleń. Zapraszam również na moje 2 inne książki. Jeszcze raz dziękuje za czytanie, gwiazdkowanie i komentowanie bo to znaczy bardzo dużo dla mnie jako autorki. Chyba nie znajdę stosownego sposobu żeby zakończyć tę książkę, rozstać się z postaciami i oczywiście czytelnikami. Mam nadzieję że jesteście zadowoleni z tego zakończenia. <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top