Rozdział 1
Dzień zaczął się zupełnie normalnie, przynajmniej jak na mnie. Wstałam z łóżka i potknęłam się o dywanik znajdujący się pod nim. Podeszłam do lustra i się przeraziłam, moje włosy były po kołtunione, a twarz jak u trupa. Po prostu normalny wtorkowy poranek. Zeszłam do kuchni, żeby zjeść śniadanie, ale kiedy zobaczyłam, która jest godzina bez zastanowienia wróciłam do pokoju ubrałam losowego T-shirta i spodnie, a na koniec założyłam białą bluzę z kapturem i wyskoczyłam przez okno. Chwila chwila, że co wyskoczyłaś przez okno?! Tak, zgadza się. Nie było to dla mnie nic dziwnego. To była moja codzienna rutyna. Wyskocz przez okno, wyląduj na starym materacu znajdującym się pod nim i biegnij do szkoły ile sił w nogach, o jeszcze jedna podstawowa informacja nie chcą mnie wpuścić do autobusu szkolnego (Jeśli chcesz wiedzieć dlaczego to "przeze mnie" raz autobus miał dziurę w kole, a konkretniej w czterech oponach, więc nie dojechaliśmy do szkoły (kierowca miał kłopoty)). No cóż mówi się trudno i żyję się dalej, ale wracając do tematu to dobiegłam do szkoły około piętnaście minut później, czyli po dzwonku.
Kidy wbiegłam do klasy nauczycielka nawet nie zwróciła uwagi na to, ze ktoś wszedł do klasy, bo wiedziała, że to ja. W sumie mnie to też nie obchodziło, tym bardziej, że akurat ta nauczycielka nie liczyła mi tych spóźnień do frekwencji. Po pewnym czasie usiadłam obok Meliny, która chciała mnie udusić lub zamordować, bo siedmiu latach znajomości to już nie ma znaczenia i tak wiem, że chcę mnie zabić przy każdej możliwej okazji. A za nami siedzi Logan niezawodny sportowiec i kumpel, który jakimś cudem zamiast trzymać się z innymi chłopakami trzyma się z nami. Dlaczego? Nie mam pojęcia, ale następne co pamiętam to świat pogrążający się w ciemności i moja poduszka z bluzy.
Niestety na moją niekorzyść Melina odczuwała wielkie pragnienie zemsty i obudziłam się z z wielkim napisem na mojej bluzie brzmiącym "Chodzący pech lepiej nie podchodzić!". Takie smutne, a za razem takie prawdziwe. No ale cóż ja na to powiem. Melina potrafi być bezwzględna jeśli chodzi o moje kary za zawalaniem szkoły, bo z tego co pamiętam to raz nie przyszłam do szkoły przez to, że autobus sturlał się ze wzgórza, ale na szczęście przeżyłam (Od tamtego dnia mam zakaz poruszania się komunikacje miejską), jednak potem tego trochę żałowałam, ponieważ kiedy dotarłam pod jej dom z nadzieją, że da mi notatki zostałam znokautowana, a kiedy odzyskałam przytomność wisiałam przywiązana do worka bokserskiego w jej pokoju, z którego tak naprawdę tylko ja korzystałam (dbałam i nadal dbam o formę). Ciekawie się żyje z nią w sytuacji pokojowej.
W każdym razie ruszyłam dalej przed siebie korytarzem z nadzieją, że nie trafie na wściekłą damę grozy (Melinę) i przeżyję wtorek do końca, ale życie mnie nienawidzi i okazało się, że pomyliłam dni tygodnia i jest środa, a Logan jak zawsze musiał mnie ratować z strojem na ukochane wychowanie fizyczne (zawsze mylę dni tygodnia, a Logan pożycza mi jeden z jego dwóch strojów, które zawsze bierze z mojego powodu). I gdyby ktoś się zastanawiał są na mnie za duże, ma ktoś problem? Nie, że miałam coś do tej lekcji, ale ja po prostu nie lubiłam tego, że mnie do tego zmuszali, więc musiałam się przygotować na dwie godziny tortur fizycznych, które jakimś cudem są legalne.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top