Rozdział 16
~Ahira~
Nie wiem dlaczego stałam w ludzkiej formie. Byłam w pewnym stopniu skołowana. Na dodatek otaczały mnie inne wilki, i okryli ciepłym kocem. Zdekoncentrowana rozejrzałam się dookoła. Venenor leżał nieprzytomny. Oddychał. I w niektórych miejscach krwawił. Coś mnie poruszyło w tym obrazku. Nie wiem konkretnie co, ale się dowiem...
Moją uwagę diametralnie przykuł czarny basior, podchodzący do młodej wilczycy.
Leżała skulona na przednich łapach kuląc się pod jego dominującą aurą.
~ Ros? Ros?! - krzyczałam mentalnie do samej siebie. Nic. Cisza pustka. Co się stało? Nigdy nie oddawała mi pełni kontroli. Jedyne dni, kiedy mogłam się wyszaleć, to była pełnia. Wtedy odchodziła z naszej podświadomości. Dziwne uczucie. Niespotykane. A teraz miałam do czynienia nie tylko z Morrem, ale i również z jego wilkiem. Był ogromny. Ciężko mi określić, czy dlatego, że był cały najeżony. Czy dlatego, że puszył się jak paw.
Morr szczerzył swoje ostre zębiska na wilczycę. Widziałam w niej tyle buntu. Tak dużo, że musiała się przed nim, mimowolnie ukorzyć.
Odeszłam od wilków, które mnie otaczały i wyszłam na przeciw wielkiemu basiorowi. Ta kłótnia wydawała się bezsensowna. Ros, gdzie jesteś, kiedy jesteś potrzebna?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top