Dzień świra 《000》
Jest czternasty czerwca roku dwa tysiące siedemnastego, godzina dziewiętnasta czterdzieści jeden.
Czas mija. Ulatuje nam z rąk. Mnóstwo wierszy, które tworzymy, mówi o przemijaniu. A potem nasze drogie wattpadowe fejmy mówią, jak to u nas wiersze wszystkie takie nijakie.
Ale to nie od tego mam zamiar zacząć.
Pierwsze, o czym chcę rzec, to osoby, które tu przywołuję:
Optypesyreal
BezpanskiLiterat
S_h_a_d_e
RustyCloud
ImiczuChan
Rejraes
Adiss_HorseRider
Nie narzucam wam niczego, nie jest to też nominacja. Po prostu chciałam was poprosić, byście posłuchały.
Jestem teraz dla was nikim, tajemnicznym, pustym kontem, pozornie anonimowej dziewczyny. Ale teraz pragnę odkryć karty.
Jestem Kizuka. Tak, wróciłam, ale bez fajerwerków. Chcę tylko wyjaśnić, dlaczego stworzyłam nowe konto i o nim nie mówiłam.
Przemyślałam to sobie wszystko.
Na tamtym koncie jest mnóstwo prac, które mają swój urok, mają swych czytelników, ale często odbiegają od mojego obecnego warsztatu, kunsztu, stylu. Gdy miałam zamiar usunąć chociażby zapomniany fanfik "Ostatnia Zagadka" od razu odezwały się głosy sprzeciwu, głosy osób, które doceniły tamtą historię.
Poza tym tam jest tyle prac, że większość osób i tak czyta tylko pierwsze trzy z brzegu i zostawia pozostałe. Zapragnęłam, by osoby, które teraz przyjdą do mnie, które będą czytać to, co piszę teraz, nie pojawiały się dlatego, bo czytały jakieś byleco sprzed dwóch lat, które do mojego aktualnego pisarstwa nijak się ma.
Jesteście osobami, które swoimi słowami dały mi szczęście i pokazały, że wcale nie jestem taka kiepska jak mi się wydaje. Niejedna z was powiedziała, że chce doczekać mego powrotu, więc jestem.
Zaczynam niemal od zera, zobaczymy co z tego będzie.
Au revoir, wam i innym, którzy to przeczytają. Do następnego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top