Dzień filmomana 《003》

Jest siedemnaty czerwca roku dwa tysiące siedemnastego, godzina dwudziesta druga trzydzieści dwa.

Nie rozumiem ludzi, którzy wstawiają na watt książki ze starymi dowcipami, bandą memów i splagiatowanymi rysunkami. Czy naprawdę musicie wyrwać od innych te pierdzielone gwiazdki i wyświetlenia? Nie prościej otworzyć własne memowe forum? Miliardową stronę z sucharami? Bloga z obrazkami?

Aktualnie leniwie biorę się za pisanie tego fantasy. Mam zawrotną liczbę 1370 słów.

Aktualnie oglądam też Piratów z Karaibów. Tą najnowszą część.

Uwielbiam jej tytuł.

Dead man tell no tales.

♡•♡

Jednego dnia mówię, że moja sztuka pisania się rozkręca, a rozdziały w Pałacu będą dłuższe, drugiego zużyję wenę na coś innego, a w Pałacu nie ma totalnie nic, ani słowa.

No dobra, jest sto słów.

Zrzuciłam z siebie ciężar kilku historii.

Potem weszłam w starego dobrego minecrafta. 

I spieprzyłam generator dwa razy.

XD

Żeby nie było, dla mniej wtajemniczonych, mam na myśli prosty mechanizm tworzący kamień. Składa się z dobrego ułożenia wiadra lawy i wiadra wody. Z deka to nielogiczne, ale to utrata lawy jest gorsza. Bo właściwie wodę to miałam kurde wszędzie.

No, ale powinnam się na filmie skupić, nie na durnych pierodłach.

Film jest naprawdę fajny, podoba mi się i w ogóle.

Dobra, poprawiam się, jest genialny!

Nie ustępuje poprzednikom, jest wspaniały, a i wątek Turnera jest kontynuowany. Jakie to niesamowite! Wspaniałe! Boskie!

Tak, jaram się bez kontroli.

Ale są też inne rzeczy do jarania się. Chociażby historie, które sama wymyślam. Albo takie, które wymyślam za wami. Nie jesteśmy ogarniczeni blokadami, które w jakikolwiek sposób niszczą nam wyobraźnię.

Opowiadamy historie, zaraz po nich tworzymy nowe.

Świat na każdym kroku może nam dać wenę, musimy tylko wiedzieć, gdzie jej szukać.

Czasem bawię się, biorąc losowy motyw, słowo, zdanie, cokolwiek, by stworzyć coś z niczego.

Wzięłam na przykład książkę.

Książka o książce to banał? Jeśli prowadzisz to w taki sposób jak wszyscy, to tak.

Najbardziej znany scenariusz to dążenie protagonisty do wykonania wyznaczonego celu - w tym przypadku napisania książki - pokonując przeciwności losu.

Można jednak zrobić wariację tego.

Zadaniem może być przeczytanie książki, nauczenie się z niej na sprawdzian, a przeszkodą przejście przez labirynt albo Krainę Czarów.

Ewentualnie zamiast skupiać się na jednej postaci, skupmy się na przedmiocie.

Książka, wydrukowana w tym zakładzie, tego dnia. Ma wadę fabryczną i została sprzedana w księgarni. Albo nie została i ją wyrzucili albo dali na nadmorską wyprzedaż taniej książki.

Później została obdarta, porysowana, naprawiona i ukradziona. Czytają ją dzieci, samotni dorośli, jest gubiona i podróżuje po świecie. Jej historia zapełnia kolejne kartki i to od nas zależy, czym jej dzieje się skończą - śmiercią? zapomnieniem? a może wręcz przeciwnie, postawią ją na piedestale i będą z namaszczeniem czytać?

Możemy też pojechać po dziecięcej wersji, dopasować książce oczka, nóżki, rączki i kazać jej tańczyć.

A to wszystko od jednej, nieokreślonej książki.

W ten sposób można też skakać po gatunkach.

Fantasy: książka niekoniecznie musi ratować świat, może być spisem alchemicznych specyfików, które co noc waży nieostrożny hobbysta.

Kryminał: to nie musi być Death Note, książka może opowiadać prawdziwe historie zaplanowanych we wszelkich szczegółach zbrodni.

Akcja: książka zawiera sekrety mogące zniszczyć rządy.

Science fiction: może to być pamiątka naszego własnego retro świra, który nie potrafi żyć własną technologią.

Et cetera, et cetera, przykładów mnożyć można w nieskończoność.

A co ty wymyślisz?

Do zobaczenia, moi mili.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top