Rozdział 46

Lena 

Dochodziła szesnasta. Siedziałam w salonie na kanapie, razem z półrocznym Tedem czekając na powrót Cedrika z uczelni. Cały czas bawiłam się z maluchem zabawkami albo go łaskotałam, przez co malec śmiał się na okrągło. Po powrocie z hogwartu zdecydowaliśmy z Cedrikiem zając się chłopaczkiem. Jako matka chrzestna należy to do moich obowiązków. Spakowaliśmy jego rzeczy i przywieźliśmy je do domu rodziców chłopaka. Początkowo myśleliśmy nad przeprowadzką, na własne, ale to zdecydowanie za szybko. Cedrik się uczy, a ja nie otworzyłam jeszcze swojej firmy, by mieć zapewnione wsparcie finansowe. To, że mam dużą kwotę na swoim koncie w banku, niczego nie zmienia. Może zmieni się to za dwa lata. Jak na razie jestem na etapie planowania wnętrz, szukania pracowników itp. Sama, jako siedemnastoletnia "matka" nie dam rady pracować. Pomimo tego wszystkiego cieszę się, że Ted zamieszkał właśnie ze mną. Uwielbiam go i kocham. Mój chłopak oraz jego rodzice również ubóstwiają nowego członka rodzinny. Chcąc nie chcąc musiałam ustąpić swój pokój malcowi, przez co teraz śpię przez cały czas z Cedem. W sumie dla mnie to lepiej. Wiecie, jakie to wspaniałe uczucie zasypiać i budzić się koło swojego narzeczonego? Właśnie! Wszyscy na wiadomość o naszych zaręczynach ogromnie się ucieszyli. Ślub planujemy również, za dwa-trzy lata. Na spokojnie. Nic i nikt już nas nie pospiesza. Co do szkoły jest w czasie odbudowania, jednak dzięki życzliwości profesor Mcgonagall ja razem z Nevillem i kilkoma innymi uczniami, co odbywali swój najgorszy rok nauki, nie będę, musieli robić go na nowo. Ukończyłam szkołę o rok szybciej, dzięki czemu jeden ciężar mam już za sobą. Niestety Harry, Hermiona i Ron będę, musieli wszystko nadrobić. Staruszka stała się nową, przyszłą dyrektorką Hogwartu. 

-Kto jest największym Słodziakiem na świecie? -zapytałam malucha, kręcąc głową na jego brzuszku. Chłopczyk tylko zaczął się śmiać, kładąc swoje malutkie dłonie w moje włosy, a następnie zaczął je ciągnąć. Na szczęście miałam, je związane w kucyka, przez co ból nie był za mocny.

 -Ciekawe gdzie jest wujek? -zapytałam dzieciaczka, podnosząc go i usiadając, go na moim podbrzuszu robiąc z kolan jakby ścianę, by mógł się oprzeć. Dziecko jednak tego nie chciało, tylko położyło się na mojej klatkę piersiowej, i przytuliło się do mojej lewej piersi. Tedy bardzo często tak robił, jak chciało mu się spać. Nie wiedzieć dlaczego, nigdy nie lubił zasypiać w kołyskach czy innych takich tylko na mojej lub Cedrika klatce piersiowej. U mnie miał na tyle dobrze, że miał jeszcze się do czego przytulić, wujka zawsze musiał dostawać kocyk. 

-Cześć kochanie. -powiedział Cedrik, podchodząc do kanapy, na której w połowę leżałam, a w drugiej połowie siedziałam i zajął miejsce koło mnie. -Wiedzę, że Ted znowu zajął moje miejsce. -zaśmiał się, całując się ze mną na przywitanie. 

-Najwyraźniej. -zachichotałam. -Ale spokojnie wieczorem będę cała twoja. -powiedziałam, w kuszący sposób. 

-Taaaa, jeśli Tedy znowu nie zacznie płakać, podczas kiedy się kochamy. -powiedział, chłopak, zaczynając się śmiać. -Wiesz to, że płacze nie znaczy, że od razu masz go do nas przynosić i przerywać naszą przyjemność. -powiedział, mój narzeczony całując mnie w czubek głowy. 

-No wiem, wiem, ale to najbardziej i najszybciej go uspokaja. Mały chyba nie chce mieć konkurencji. -zachichotałam, uważając, żeby maluszek się nie obudził. 

-Pewnie tak. Na jego miejscu też nie chciałbym się dzielić tymi piersiami. -powiedział, Cedrik chwytając za prawą, która była wolna i zaczął się nią ot, tak bawić. Boże, jaki on jest niewyżyty, ale muszę przyznać, że ja też. 

-Dobrze, że nie ma twoich rodziców. -zaśmiałam się. -Cedrik... uspokój się. -jęknęłam. 

-Też się z tego cieszę. Przez tydzień mamy wolny dom. W tej chwili czuje się, jakbym mieszkał z wami na swoim. -wyznał chłopak ze szczerym uśmiechem. -Przynajmniej możesz głośno jęczeć kochanie w nocy i nie martwić się, że teściowie usłyszą. -oznajmił chłopak mi na uchu, następnie je przygryzając. Było to przyjemneee i jeszcze ta jego dłoń.... 

-Właśnie, że też nie mogę, bo potem budzi się Ted. -powiedziałam, troszeczkę pojękując. Malec jak na złość przewrócił się na drugą piersi, obejmując ją, przez co Cedrik musiał wziąć swoją dłoń. 

-On jest na serio o mnie zazdrosny. Nie pozwala mi zrobić ci dobrze. -powiedział "oburzony" chłopak, krzyżując swoje dłonie na klatce piersiowej. 

-Wynagrodzę ci to. -tym razem, to ja szepnęłam brunetowi na ucho, również je przygryzając. 

-Trzymam cię za słowo kochanie. -powiedział, Cedrik następnie mnie całując. -Wiesz, że dzisiaj przychodzą inni? -zapytał. 

-Tak, tak wiem. -przyznałam. -Ale to dopiero pod wieczór więc nie ma się czym przejmować. Ginny i Hermiona pewnie zamęczą malucha na śmierć, przez co będzie spał jak zabity, a my się trochę pobawimy. Poza tym lubię, jak masz trochę wypite i dobrze o tym wiesz. -powiedziałam, całując go w policzek. 

-Nadal tego nie rozumiem. -przyznał, marszcząc brwi. 

-Po prostu jak masz, trochę wypite seks z tobą jest bardziej brutalny. Na trzeźwo traktujesz mnie jak piórko i to jest urocze, ale lubię się czasem zabawić. -przyznałam, czując,  jak dwa rumieńce pojawiają się na moich policzkach. 

-Od teraz zawsze będziesz się dobrze bawić. -wyznał chłopak, namiętnie mnie całując. Na pewno doszło, by do czegoś więcej, ale płacz chłopczyka znowu nam przeszkodził. On chyba naprawdę jest o mnie zazdrosny. I to cholernie. 

******

-Trzeba mu zrobić mleczko, nakarmić go, ponosić, żeby mu się odbiło i na końcu uśpić. Ktoś chętny? -zapytałam, w szczególności patrząc na dziewczyny. 

Tak jak się spodziewałam, pierwsza wystartowała Ginny. Podczas gdy ona robiła mleko, ja stałam obok dziewczyny i mówiłam jej co i jak ma robić, trzymając chłopczyka. Hermiona, Ron, Harry, Cedrik, Ernest i jego dziewczyna siedzieli, u nas w salonie oglądając, mecz quidditch jedząc, niezdrowe jedzenie, i pijąc piwo, whisky i inne takie. Po przygotowaniu posiłku dla malucha Ginny nakarmiła go, ponosiła i na końcu uśpiła. Trochę to zajęło, ale w końcu wróciłyśmy do towarzystwa. 

******

-Na kolejny raz zapraszamy do nas. -odezwała się Emilia, zapraszając mnie i Cedrika do swojego wspólnego mieszkania z Ernestem. 

-Na pewno wpadniemy. -odpowiedziałam, tuląc się z dziewczyną na pożegnanie. Chwilę później zamknęłam drzwi, zakluczając je od środka. Chciałam się odezwać do Cedrika, aby udać się z nim na wspólną kąpiel, ale uniemożliwił mi to chłopak, przerzucając mnie sobie przez ramię i zaczynając kierować się ze mną w stronę jadalni. Chłopak posadził mnie za stole, wchodząc pomiędzy moimi nogami. Przygryzłam wargę, nie wiedząc, co chłopak chce ze mną robić. Znaczy, wiedziałam, ale żeby robić to na stole w jadalni? 

-Pomyślałem, że jeśli zrobimy to z dala od pokoju Teda, nie będzie trzeba iść do niego. -powiedział chłopak, składając na mojej szyi mokre pocałunki. 

-Czyli mamy robić to na stole w jadalni? -zapytałam, pojękując przez te cholerne malinki. 

-Mamy jeszcze kanapę, w salonie, ale tam będzie ciężej posprzątać. -powiedział. Musiałam przyznać mu rację. -Chcesz, żebym był niegrzeczny? -zapytał tuż przy moim uchu, powodując u mnie przyjemny dreszcz. 

-Nie jesteś napity? -zapytałam ze zdezorientowaniem. 

-Nie piłem, specjalnie po to, by udowodnić ci, że kocham równie dobrze na trzeźwo, jak i po pijanemu. -oznajmił, wkładając swoje dłonie pod moją koszulkę. 

-Czekam więc na udowodnienie. -powiedziałam, kusząco wbijając się w jego usta. 

Chłopak, niespodziewanie zdjął ze mnie moje majtki, pozostawiając mnie w spódnicy. Sam zdjął z siebie pasek od spodni, a później dżinsy i bokserki za pierwszym razem. Szybko założył na swojego przyjaciela gumkę i wszedł we mnie mocno i niespodziewanie. Trochę zabolało, ale było przyjemnie. Jęknęłam, jak zaczął się poruszać i włożyłam palce w jego gęste włosy, lekko za nie ciągnąć. Pocałował jedną moją pierś i zassał sutek, więc się odchyliłam lekko, żeby było mi wygodnie. Chłopak zaczął poruszać się jeszcze szybciej i jego ruchy zaczęły być mocniejsze. 

-Przecież ty bierzesz proszki. -powiedział chłopak, na co ja przytaknęłam. Nie dałabym rady powiedzieć chociaż jednego słowa. 

Cedrik wyszedł ze mnie i zdjął gumkę, gdzieś wyrzucając ją na ziemie. Uśmiechnęłam się, na informację, że poczuję go w pełni. Brunet znowu we mnie wszedł, nie za delikatnie. Narzucił szybkie tempo. O jejku. Jękłam, ale nie na tyle głośno, jakbym chciałam, żeby nie obudzić Tediego. Chłopak znowu wyszedł ze mnie i schylił się, po czym przejechał językiem po mojej łechtaczce. Zaczął ją ssać i lizać, odpływam. Jejku.. mój narzeczony jest najlepszy. Położyłam się na stole z rozkoszy. Po chwili ukochany przeniósł nas na kanapę. A jednak. Zaśmiałam się, a on mnie pocałował i od razu zdjął bluzkę. Również zdjęłam mu bluzkę i uśmiechnęłam się, kiedy pozbył się mojego stanika. Spódniczki też się pozbył, dzięki czemu byliśmy całkowicie nadzy. Owinęłam ręce wokół jego szyi i go pocałowałam, mocno ciągnąc za końcówki jego włosów, przez co jęknął i zacisnął ręce na moich pośladkach. Boże, tak mi rób... Spojrzałam w jego oczy, następnie zagryzając wargę, żeby go sprowokować. Udało się, bo chłopak przyssał się do mojej szyi. Już widzę te malinki jutro w lustrze. Położył rękę na mojej kobiecości i zaczął mega szybko poruszać palcem, przez co automatycznie się szybko wyprostowałam na kolanach. Tego się nie spodziewałam. Poczułam, jak na szyi się uśmiecha i zassał teraz skórę na piersi, dalej ruszając palcem, przez co zaczęłam jęczeć. O jejku.. Chłopak niespodziewanie odwrócił mnie do siebie tyłem i wszedł we mnie, opierając mnie o oparcie kanapy tak, że się wypięłam, w jego stronę a tłowiem leżałam na kanapie. Zaczął się szybko poruszać, o jejku.. Nie wyrobię. Zacisnęłam pięści na poduszkach, a on włożył we mnie dwa palce, dalej się we mnie poruszając i drugą ręką mnie klepnął w pośladek. Odwrócił mnie, a ja się wygięłam. Podniósł mnie tak, że siedzę na oparciu. Zaczęłam wyżywać się na niego plecach, a on się uśmiechnął, coś robiąc we mnie palce. Po chwili pierwszy raz wyprysnęła ze mnie woda, a on znowu we mnie wszedł. Mogłabym się z nim kochać dniami i nocami. Przyłożył znowu kciuk do mojej łechtaczki, zaczynając nim poruszać, przez co mega mocno przejechałam paznokciami po jego plechach i głośno jęknęłam, tak samo i on, ale on chyba z bólu. 

-Cedrik... 

-Tego się nie spodziewałaś kochanie? -zapytał, z rozbawieniem nie poprzestając swoich czynności. 

-Doszłeś już? -zapytałam. 

-Oczywiście, że tak. Tylko że tobie jest tak cholernie dobrze, że tego nie zauważyłaś. -zaśmiał się. 

-Och zamknij się i rób, co masz. -powiedziałam.

🌟🌟🌟🌟🌟

Liczba słów: 1644
Publikacja: 01.09.2019r 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top