Rozdział 2

Lena

  2 tygodnie przed końcem wakacji

Minęło, siedem miesięcy co oznacza, że jest, już sierpień i to właśnie dziś mają, przyjechać po mnie jacyś ludzie, by zabrać mnie do świata magi? Od kilku dni cała moja rodzina szaleje tak samo, jak ja. W sumie co w rodzinie to nie zginie nie prawda? Pomimo takich dość prostych pytań, czy będę miała różdżkę lub, czy moje moce zaliczają się do super? Mam jeszcze takie dość nietypowe jak na dziesięciolatkę. Kim są ludzie, którzy po mnie przyjadą? Czy będę do nich pasowała? Czy to wszystkie mi się śni? Uwierzcie mi lub nie, ale takie pytania znajdują się w mojej głowie od kilku dobrych miesięcy.


W pewnym momencie ktoś zadzwonił do drzwi wejściowych, a ja wraz z moim bratem doskonale wiemy, że nadszedł na mnie czas. To właśnie za nim będę tęskniła, najbardziej oczywiście nie licząc, rodziców czy mojej najlepszej przyjaciółki Oliwi. Z Mateuszem wychodzę z mojego pokoju, zabierając z sobą moje drogocenne walizki. Na dole zauważamy kobietę i mężczyznę rozmawiających z naszymi rodzicami. Obydwoje mają rudy kolor włosów i na pewno są po czterdziestce. Gdy tylko mnie zauważają, zaczynają się ze mną witać oraz tłumaczyć jak mniej więcej wszystko ma przebiegać. Dostaje od nich również mój kochany eliksir na mówienie i rozumienie płynnie języka angielskiego. Po ostatnim już pożegnaniu się z moją rodziną wsiadam do auta z rudowłosą kobietą, gdy jej mąż pakuje moje walizki do bagażnika. Odjeżdżając, od mojego rodzinnego domu macham, mojej rodzinie na pożegnanie co powoduje uronienie jednej samotnej łzy na mój policzek. Podczas całej podróży rozmawiałam z małżeństwem na wszelkie możliwe tematy. Na początku, kiedy wjechaliśmy, w las strasznie się wystraszyłam, ale kiedy zbiliśmy, się w powietrze niczym jakiś samolot zrozumiałam, że jestem bezpieczna. Chyba. Nie mogłam w to uwierzyć! Przez długi czas nie odrywałam się od okna. Po półtora godzinny locie znajdowaliśmy się na miejscu. Dom był na odludziu, nie wyglądał, jak zwykły budynek dlatego mnie zachwycił. Był wysoki, bez elewacji i innych bogatszych elementów. Gdy weszłam, do salonu nie mogłam, w to wszystko uwierzyć. Wszystko wydawało się zaczarowane. Dopiero po chwili zorientowałam się, że wszystkie dzieci Państwa Weasleyów również znajdują się w salonie i lustrują mnie swoim wzrokiem.

-Dzieci to Lena. Lena Krawczyk, nasz nowy gość. Leno, a to są moje dzieci. Najstarszy jest Charlie, którego tutaj nie ma, bo mieszka i pracuje przy smokach w Rumunii.

-Przy smokach?! Jakich jak w książkach i tak dalej? -zapytałam w nie lada szoku.

-Tak dokładnie te kontynuując, następcy jest Bill, potem Percy, bliźniacy Fred i George, Ronald, i Ginny najmłodsza z całego rodzeństwa. Ron jest w twoim wieku i pojedzie z tobą do Hogwartu. Gdyby, jednak nie chciał, ci pomóc masz, jeszcze bliźniaków i Percy'ego.

-Ale ja z chęcią jej pomogę! -wykrzyknął Ron, chyba o wiele głośniej niż planował, ponieważ od razu po powiedzeniu tego zarumienił się i usiadł, ponownie na swoje miejsce nie odzywając, się już więcej.

-Dziękuję to bardzo miłe z twojej strony -powiedziałam, uśmiechając, się przy tym.

-Ginny zabierz Lenę do siebie do pokoju, pewnie jest zmęczona po podróży. Chłopacy, niech któryś z was weźmie walizkę Leny na górę -rozkazała matka rodzeństwa.

-Ja to zrobię! -krzyknął Fred.

-Nie, bo ja! -krzyknął George.

Po powiedzeniu tego, obydwoje ruszyli ze swojego miejsca biegiem po mój drogocenny bagaż. Natomiast gdy ja wraz z młodszą od siebie dziewczyną zaczęłam zmierzać do jej sypialni. Od razu znalazłyśmy wspólny język. W szczególności rozmawiałyśmy o jej kolekcji misi, które znajdowały się w jej królestwie. Kiedy tylko weszłam, do środka zaniemówiłam. To był istny raj dla dziesięciolatki. Aż do późnego wieczora siedziałam z prawie całym rodzeństwem Weasleyów w moim dotychczasowym pokoju. Bardzo dużo im opowiedziałam o moim świecie, natomiast oni o swoim. Rozmowa bardzo się kleiła, dzięki czemu już na kolejny dzień dowiedziałam się i spróbowałam słynnego w świecie czarodziejów sportu. Dobrze słyszeliście, latałam, na miotle! To było straszne, ale za równo wspaniałe.  

🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟

Liczba słów: 630
Publikacja poprawy: 20.01.2019r 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top