Rozdział 17
-Hej wszystkim. -powiedziałam, siadając na swoje stałe miejsce w wielkiej sali.
-Hej-Hejka-Siemka -odpowiedzieli wszyscy, obecni przy stole.
-Lena słyszałaś o zajęciach integracyjnych z innymi szkołami? -zapytał Hermiona, kiedy ja nakładałam, sobie poranny posiłek na swój talerz.
-Nie, nic mi nie wiadomo. A na której godzinie to ma być? -zapytałam.
-Po pierwszej lekcji. Obrony przed czarną magią, już nie mogę się doczekać! Słyszałem, że na tych zajęciach również będą wybierane osoby z naszej szkoły do samorządu uczniowskiego. -powiedział Ron.
-O cholipka. -przyznałam.
-No właśnie! Tym bardziej że jesteś, już na czwartym roczniku, przez co uczniowie z innych klas będą mogli nominować Cię na naszą "królowe" Hogwartu. -oznajmił Fred.
-O co jak tego nie chce? -zapytałam.
-Masz z Hermioną dwa wyjścia. Albo przyjąć to na klatę, albo schować się w toalecie dla perfektów. -odpowiedział Harry.
-A co ja mam do tego? -zapytała brunetka.
-Razem z Leną jesteś najbardziej rozpoznawalną dziewczyną w Hogrwarcie. Lena jako zawsze uśmiechnięta od ucha do ucha dziewczyna, a ty jako najlepsza uczennica. -odpowiedział George z jasną oczywistością w głosie.
Po wypowiedzi chłopaka pokierowałam swój wzrok na brunetkę, która zrobiła to samo. Kiedy nasze spojrzenia się ze sobą spotkały, obydwie poruszyłyśmy, naszymi głowami w górę i dół rozumiejąc się bez słowa. Chłopacy nawet nie zauważyli, kiedy podniosłyśmy się z miejsca i zaczęłyśmy szybko podążać w stronę wyjścia. Wybiegając, z wielkiej sali poczułam na swojej stali czyjeś dłonie. Modliłam się w duchu, żeby nie był to Malfoy, ale zmieniłam swoje nastawienie, kiedy dana osoba przerzuciła mnie przez swoje ramię i zaczęła podążać ze mną w jakiś kierunku. Po odniesieniu głowy zobaczyłam, że nigdzie nie ma mojej, najlepszej przyjaciółki, przez co zaczęłam się wiercić.
-Lena nie wierć się tak, bo zaraz mi spadniesz. -odezwał się tak dobrze mi znany głos.
-Cedrik?! -zapytałam w szoku.
-Tak to ja. -odpowiedział chłopak.
-Co ty robisz? -zapytałam z niezrozumieniem.
-Mam zamiar zanieść cię na twoje lekcje, byś nie schowała się w toalecie i nie została "królową" naszej szkoły. -powiedział pewny siebie.
-A co ci do tego?! -zapytałam z wyrzutem. -I nie mów, że "królową" bo to głupie. Po prostu przewodniczącą rady uczniowskiej. -dopowiedziałam.
-Dobrze królowo. Więc chce, żebyś to ty została przewodniczącą rady uczniowskiej, a nie żadna Charlotte czy Bianca. Każda z nich była raz na tym stanowisku i wszystko zrobiły nie tak. -odpowiedział.
-Cedrik. Ja to wiem, ale to nie powód, by nieść mnie już przez drugi korytarz w taki sposób. Jestem, przerzucona na tobie jak jakiś worek z ziemniakami, przez co wszyscy patrzą się na nas z zainteresowaniem. Myślisz, że przyszła przewodnicząca rady uczniowskiej powinna tak się reprezentować? -zapytałam.
-Po tym, co robiłaś z bliźniakami to nic takiego. Nie pamiętasz, już jak w tamtym roku pomalowałaś cały korytarz na różowo? -zapytał.
-To nie było nic takiego. Jedno zaklęcie i już tego nie było przecież, a poza tym robiłam o wiele gorsze rzeczy z bliźniakami! -odpowiedziałam dumna z wszystkich swoich wybryków z poprzednich lat. -A tak z innej beczki. Gdzie do cholipki zapodziała się Hermiona?
-Ernest się nią zajął. Idą inną drogą, żebyście przypadkiem niczego nie wymyśliły i nam nie uciekły, jakbyśmy was nieśliśmy przez ten sam korytarz. Ty z kimkolwiek jesteś niemożliwa, więc to tak na wszelki wypadek. -odpowiedział.
-Yyy potraktuje to jako komplement, ale czy teraz możesz mnie już podstawić na ziemie. Twoje barki czy co ty tam masz, wbijają mi się koło bioder, a to boli.
-Poradzimy coś na to. -powiedział chłopak, a następnie przerzucił mnie tak, że niósł mnie teraz coś w stylu panny młodej. -Lepiej? -zapytał, spoglądając mi w oczy, zwalniając przy tym odrobinkę kroku.
-Mam własne nogi Ced. Królową jeszcze nie zostałam, żebyś nosił mnie w taki sposób. -odpowiedziałam.
-Nie ma takiej mowy. Zostaniesz tutaj, aż nie zadzwoni dzwonek. Ej wiesz co? Wpadłem na super pomysł. Zostanę z tobą tak długo, że sam będę, musiał, cię usadzał na twoim krześle. -powiedział zadowolony ze swojego pomysłu chłopak.
-Cedrik... -nie dokończyłam.
-Panno Krawczyk czy wszystko w porządku? -podeszła do naszej dwójki moja opiekunka domu.
-Tak, tak oczywiście tylko zaczęło boleć mnie kolano i Cedrik jako dobry przyjaciel zaproponował mi swoją hojną pomoc, na co się zgodziłam. Na pewno lada moment przestanie mnie boleć i wrócę do swojej stałej formy. -odpowiedziałam, ze sztucznym uśmiechem.
-Oby nie za szybko... -powiedziała profesorka pod nosem. -Dobrze postąpiłeś Diggory. Plus dwadzieścia dla Hufflepuff za twoje dobre serce. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia panno Krawczyk. Teraz przepraszam dzieci, ale muszę już uciekać. -powiedziała kobieta, a już po kilku sekundach nie było jej widać.
-Wiesz, że powinieneś odwdzięczyć mi się za to, że nie powiedziałam całej prawdy? -zapytałam.
-Kiedyś to zrobię. -odpowiedział.
Gdy dotarłam, z chłopakiem pod klasę zadzwonił od razu dzwonek, przez co Cedrik wszedł ze mną do środka i tak jak powiedział, mi wcześniej usadził mnie grzecznie na krzesełku oraz poklepał po głowie, za jaka to niby "grzeczna" byłam podczas naszej podróży do tego pomieszczenia.
-Pamiętaj, będę na ciebie czekał pod klasą królowo. Nigdzie mi nie uciekniesz. -powiedział na moje ucho, następnie wychodząc z klasy, gdzie mogłam zauważyć zadyszanego Ernesta, który wchodzi do klasy z Hermioną, która jak ja wcześniej była przerzucona przez ramię chłopaka jak worek z ziemniakami.
-Ja tu jeszcze wrócę. -powiedział chłopak, chwytając się za brzuch, a następnie posłał, do naszej dwójki swój czarujący uśmiech wychodząc z pomieszczenia, w którym obecnie się znalazł.
-Pobiłaś go czy co? Wyglądał, o wiele gorzej niż Cedrik niosąc mnie, a ważę o ciebie o pięć kilo więcej. -powiedziałam, zakrywając swoją twarz od ataku śmiechu.
-Uciekłam mu z dwa razy? Może trzy. A ten, zamiast mnie zostawić w spokoju i dać święty spokój na schowanie się w toalecie biegał za mną jak głupi. -przyznała, brunetka również hamując swój bliski atak śmiechu.
-A to ja myślałam, że mam przerąbane. -zaśmiałam się, ale szybko przestałam, kiedy do naszej klasy wszedł nowy nauczyciel.
🌟🌟🌟🌟🌟
Liczba słów: 916
Publikacja: 24.03.2019r
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top