Rozdział 13
Lena
Pierwszy tydzień szkoły okaz się być dość nieprzyjemny. Już pierwszego dnia po kolacji udałam się do Dumbledore, by, opowiedzieć mu o zaistniałem sytuacji w pociągu tego samego dnia. Po długi sporach i rozmowach ze mną, młodym Malfoyem, Cedrikiem i innymi wygrałam. Co nie zmienia wcale faktu, że ojciec Malfoya zaczął mi grodzić. Jednak kiedy znowu zwróciłam, się o pomoc do dyrekcji szkoły dał mi święty spokój. Może i teraz masa z was uzna mnie za konfidenta lub kogoś innego, ale ja nie pozwolę sobie wchodzić na głowę. Nie boję się i nie wstydzę prosić o pomoc innych. Dlatego właśnie idealnie prasuję do Gryfindoru. Odwaga piękna cecha charakteru. Poza tym "tragicznym" obrocie sytuacji działy się same pozytywne rzeczy. Nie mieliśmy na razie, aż tyle nauki, a pogoda dopisywała, dlatego bardzo dużo czasu spędzałam z moimi bliskimi na błoniach. Dużo się na nich działo, w szczególności, kiedy bliźniakom zaczęła wchodzić faza po moich domowych wypiekach. Moja kochana mamusia dawała mojej sowie Stefanowi swoje coraz to nowsze pyszności, z czego byłam bardzo szczęśliwa. Jej jedzenie jest niesamowite! Na prawdę! Jeśli chodzi, o moją rodzinę bardzo dużo pisałam do niej listów, i nadal to robię, jednak kursy do Polski od Hogwartu robią swoje i moja sowa potrzebuje czasem bardzo długiego odpoczynku. Wracając, do Freda i George wpadliśmy, na niesamowity pomysł jak można zemścić się na Malfoyu, jednak na razie pozostawię to w tajemnicy. Uwierzcie, mi jest na co poczekać i nawet fakt, że zaniedbałam, czytanie książek przez tę dwójkę słodkich rudzielców mi już tak nie przeszkadza, jak kiedyś. Bo warto, nie czytasz, skoro ma się odbyć.... Jejku prawie wygadałam, mam za długi język. Obecnie jest środek nocy, a ja znowu siedzę w opuszczonej części Hogwartu i wpatruje się w gwiazdy. Uwielbiam je obserwować i odpływać bardzo daleko myślami. Kiedy wróciłam, do świata realnego zaczęłam kierować się do dormitorium, gdy nagle na kogoś wpadła.
Mam przewalone.
Kiedy podniosłam wzrok na osobę, na którą wpadłam, odetchnęłam z ulgą. To był Cedrik.
-Cedrik co ty tu robisz? -zapytałam ze szokiem.
-O to samo mogę spytać ciebie...
-Byłam pierwsza! -powiedziałam z uśmiechem.
-No dobrze więc jestem Perfektem i kontroluje korytarze, a ty? Chcesz punkty ujemne już na dzień dobry czy powiedz, mi co tu robiłaś?
-Dobrze wiesz, skąd wracam. Poza tym to już dzisiaj trzeci raz, kiedy perfidnie na siebie wpadamy! Wypadało, by, teraz zaproponować mnie piwo kremowe nie sądzisz? -zapytałam z rozbawieniem.
-Ah, czyli ja jako facet mam to zrobić, a ty jako kobieta albo się zgodzisz, albo odmówisz? -zapytał również z rozbawieniem.
-Dokładnie tak! -oznajmiłam, śmiejąc się przy tym, jak głupia.
-Dobrze więc -klęknął na jedno kolano -Leno Krawczyk czy uczynisz mi ten zaszczyt i wybierzesz się ze mną na piwo kremowe w najbliższym czasie? -zapytał, chwytając mnie za rękę.
-Tak! -odpowiedziałam, rzucając się mu na szyję, przez co obydwoje zaczęliśmy się tarzać po podłodze jak jakieś koty czy psy. -Ale ty jesteś głupi -dodałam, kiedy obydwoje wpatrywaliśmy się w sufit.
-Jak za starych dobrych czasów, moja droga. -przypomniał.
-Jak za starych dobrych czasów -powiedziałam, uśmiechając się na wspomnienie samej siebie z pierwszego roku szkoły w Hogwarcie.
🌟🌟🌟🌟🌟
Liczba słów: 496
Publikacja: 02.03.2019r
Proszę o wybaczenie jeśli ten rozdział wydał wam się chaotyczny czy coś innego ale, pisałam go również na fazie co nasze kochane bliźniaki po zjedzeniu wypieków mamy Leny, dlatego wiele ode mnie nie oczekujcie okey? Haha
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top