Rozdział 12
Lena
Dzisiaj jest pierwszy dzień szkoły! Po dotarciu do szkoły będę mogła powiedzieć, że jestem, już czwartoklasistką, z czego niemiernie się cieszę! Odkąd znalazłam na peronie dziewięć i trzy/czwarte z przyjaciółki i z moją przyszywaną rodziną ciągle słyszę plotki na swój i Harry'ego temat. "Patrz to ta Polka"," Patrz to Harry Potter". Odkąd pamiętam zawsze mnie i Harry'ego oceniano po nazwisku, a nie po tym, kim jesteśmy. Po bardzo szybkim pożegnaniu się z Weasley'ami wraz z ich dziećmi, Hermioną oraz Harrym wbiegliśmy w ostatniej chwili do pociągu. Po chwili poszukiwań wraz z Golden trio znaleźliśmy, wolny przedział, przez co od razu stał się naszym przedziałem. Rozmawialiśmy ze sobą już bardzo długo, gdy nagle uznałam, że jestem głodna, a kobiety z jedzeniem nadal nie było, widać, przez co postanowiłam jej poszukać.
-Hej chcecie może coś do jedzenia? To będzie wasza pierwsza i chyba ostatnia możliwość wykorzystania mnie w tym roku DOBROWOLNIE -oznajmiłam z uśmiechem.
-Weź mi jakąś kanapkę i coś do picia -powiedziała Hermiona.
-Mi weź fasolki wszystkich smaków i żaby w czekoladzie -oznajmił Harry.
-Ja mam, swoje więc wiesz -powiedział Ron.
-Ron, jeśli chcesz, mogę, ci coś stawić nie ma z tym problemu -zaproponowałam.
-Ja też -odezwał się od razu po mnie Harry.
-Nie nic nie chcę dzięki -powiedział Ron.
-Dobra więc ja kupuje za swoje, a potem się rozliczymy okey? Poza tym Ron, ja i tak coś ci kupie -powiedziałam i szybko wyszłam z przedziału, aby rudy chłopak nie zdążył mi zaprzeczyć.
Od chyba siedmiu minut chodzę po pociągu i ani razu nie widziałam starszej Pani z wózkiem. Nagle ktoś zaczął do mnie mówić do moich pleców. Dobrze wiedziałam, że to fretka.
-A ty czego tu szukasz szlamo?! -krzyknął Malfoy.
-Na pewno nie ciebie. Nie wolno już iść normalnie korytarzem? -zapytałam z obojętnością.
-Taka szlama jak ty nawet nie powinna uczęszczać do tej szkoły, jak i cała reszta tych zdrajców krwi.
-Łał Draco niezły pocisk wiesz? Po prostu, aż moje serce krwawi. A jeśli coś ci nie odpowiada, to chyba wiesz, gdzie jest gabinet dyrektora? Kiedy tam będziesz, porozmawiaj sobie z nim o tym i staraj się to wszystko bardzo dobrze zapamiętać, a nie za każdym razem przychodzisz do mnie i robisz tę samą awanturę. Co roku to samo Draco. Nie jest to dla ciebie nudne? Bo do mnie jest. -Zapytałam ze sztucznym uśmiechem.
Chłopak nic nie mówił, tylko stał i uważnie mi się przyglądał, na co przewróciłam oczami i zaczęłam iść dalej. Jednak niedługo po tym zostałam przywarta do ściany.
-Nie wiedziałem, że taka wzorowa i wręcz idealna uczennica jak ty potrafi być taka zadziorna. Teraz o wiele lepiej mi się na Ciebie patrzy. Nawet pomimo twojej krwi. Zachowuj się tak do mnie o wiele częściej. Kręci mnie jak dziewczyna jest zadziorna i wredna.
-Jestem taka tylko do Ciebie idioto! Teraz mnie puszczaj, bo inaczej zacznę krzyczeć i wtedy na pewno znajdziesz się u dyrektora! -wysyczałam.
-Krzycz, ile chcesz, ale pamiętaj, że zawsze mogę czymś zamknąć twoje usteczka. -oznajmił, chłopak, jeżdżąc swoim palcem na moich ustach.
-O nie, nie, nie, ale z drugiej strony wolę za ryzykować. Pomocy! Ratunku! Ratunku jakiś psychol chce mnie pocałować! -wykrzyknęłam, specjalnie akcentując ostatnie zdanie.
-Ranisz, moje uczucia nazywając mnie w taki sposób. Dlatego zasługujesz na karę. -powiedział chłopak, a następnie zaczął mnie całować. Próbowałam, się wyszarpną, jednak Draco pomimo pozorą był bardzo silny. Jego pocałunki zaczęły, zjeżdżać na moją szyję, przez co ponownie zaczęłam wołać o pomoc. Pomimo nie chęci łzy wypłynęły na moją twarz. Byłam bez ranna i słaba...
-Zostaw ją Malfoy! -krzyknął bardzo dobrze mi znany głos.
-Diggory nie psuje nam tej chwili, spadaj z tą. Obiecuję, że ją zostawię, kiedy skończę. To znaczy, kończymy prawda kochanie? -zapytał, Draco z zadowoleniem patrząc prosto w moje zapłakane oczy.
-Drętwota -wypowiedział Cedrik, na co Draco opadł na ziemie i stał się drętwy, dzięki czemu mogłam szybko się od niego odsunąć.
- Dziękuję Cedrik, gdyby nie ty... -nie dokończyłam, przez który płacz stawał się coraz silniejszy.
-Ciii -powiedział, brunet przytulając mnie do siebie. -Zawsze będę cię chronił, spokojnie jestem tu. Spokojnie Lena, już wszystko dobrze. Jestem. -mówił, szarooki spokojnym głosem głaszcząc mój tył głowy.
-Chodźmy stąd, zaraz znowu mnie zaatakuję. Cedrik proszę, chodźmy stąd -mówiłam błagalnie, na prawdę bojąc się Malfoy'a.
-Dobrze -odpowiedział, a następnie chwycił za moją rękę i pociągnął, w tą samą stronę skąd przyszedł. Prawie cała droga minęła nam w ciszy. Szliśmy bardzo powoli, żeby mogłabym się uspokoić. Byłam, cholernie wdzięczna Cedrikowi za to wszystko, co dla mnie zrobił. Nie wiedziałam co mam mu teraz powiedzieć. Uratował mnie. Gdyby nie on.... Nie chce o tym myśleć.
-Lena! -krzyknął radośnie za moich pleców Fred. Zawsze rozpoznam ten charakterystyczny głosik. Gdy odwróciłam, się w stronę Weasleya jego uśmiech automatycznie zniknął, za pojawiło się niezrozumienie i wkurzenie. Wpatrywał się we mnie bardzo uważnie, a następnie pokierował swój wzrok na Diggory'ego. -Co ty jej zrobiłeś?! -wykrzyknął mu w twarz.
-Fred, to nie rozmowa na teraz. Cedrik mi pomógł, a teraz odprowadza do Hermiony i reszty. Nie krzycz, na Cedrika proszę, on nic złego nie zrobił -wyjaśniłam.
-Ja cię odprowadzę i tak szedłem do was. Dzięki Cedrik, że pomogłeś Lenie. Na razie -powiedział Fred, a następnie chwycił za moją dłoń i zaczął ciągnąć za sobą. Oddalając, się od bruneta odwzajemniłam jego piękny i słodki uśmiech. Strasznie było mi szkoda, że to właśnie nie on odprowadzi mnie do mojego przedziału. Przez całą drogę między mną a Fredem panowała o bardziej niekomfortowa cisza niż ta z Cedrikiem. Po dotarciu na miejsce od razu zostałam przytulona przez Hermione i Ginny? Skąd ona się tu wzięła? Tak samo, jak George?
-Szli razem ze mną, ale ja postanowiłem, cię poszukać jak dowiedziałem się, że ciebie tutaj nie ma. -oznajmił Fred, kiedy posłałam mu pytające spojrzenie.
-Lena co się stało? Czemu płakałaś? Co się z tobą ostatnio dzieje? -zapytał George, który teraz mnie przytulił. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć dlatego posłałam ponownie pytające spojrzenie do Freda i jeszcze do Hermiony, która jako jedyna wiedziała o mojej chwilowej desperacji co do świata czarodziejów. Obydwoje pokiwali mi głowami, że czas na ujawnienie prawdy.
-Lepiej niech każdy z nas usiądzie, to nie jest za fajne tematy -oznajmiłam.
***
Przez całe dwie historię nikt ani razu nie śmiał, wchodzić mi w zdanie, dzięki czemu mówiłam płynie, szybko i dokładnie. Kiedy po moim ostatnim zdaniu zapadła cisza wiedziałam doskonale, że każdy z moich przyjaciół bardzo intensywnie myśli. Nawet Ron co w tym momencie zaliczało się do cudu.
-Chciałaś nas zostawić? -zapytał Fred.
-Przyznam, że zastanawiałam się nad tym, ale dzięki rozmowie z Hermioną, która podkreślam, jako jedyna wiedziała, co czułam, w tamtej chwili potrafiła, mi najlepiej z was wszystkich doradzić postanowiłam, że zostanę w Hogwarcie. Nie wiem, czy moją dorosłość spędzę w Londynie, czy może w Warszawie, czy u mnie na wsi. Mam dopiero czternaście lat, w marcu piętnaście. Jestem młoda i piękna mam cholernie dużo czasu na zastanowienie się co będę robiła w przyszłości, jak i kim będę. Wszystko przede mną, a jeśli Oliwia postanowiła, o mnie zapomnieć niech to robi. Wiem, jedno prawdziwych przyjaciół poznajecie się w biedzie i nigdy pod żadnym pozorem się ich nie zostawia, nawet gdyby mieszkał na drugim końcu świata. -oznajmiłam z determinacją.
-A co z Malfoy'em? -zapytał George -Może jakiś żarcik na nim, by wybić cię z jego cholernego łba? -zaproponował, pocierając, przy tym swoje ręce co dodało mu złowieszczego charyzmu.
-Może za jakiś czas, ale chce to zgłosić do dyrektora. Jeśli dobrze pójdzie, Slytherin dostanie, masę punktów już w pierwszym tygodniu szkoły dzięki Gryfindor wybiję się na ich głupocie. -oznajmiłam, uśmiechając się pod nosem.
-Czuli sugerujesz, że mamy masę czasu, by zorganizować coś bardzo dobrego? -zapytał Fred.
-Dodaj dwa do dwóch sam sobie odpowiedź na to pytanie -oznajmiłam, uśmiechając się złowieszczo.
-Nasza stara Lena powróciła, nadal nie rozumiem, czemu nie przywaliłaś mu w jaja i nie nawiałaś, zamieniając go przy tym we fretkę. -oznajmił George.
-Ponieważ strasznie się bałam?! Kiedyś zamienię się w jakąś ohydną dziewczyna z naszej szkoły i też zrobię z tobą co Draco ze mną. Zobaczymy, jak wtedy zareagujesz -oznajmiłam zbulwersowana.
-Na pewno nie tak jak to opisałem przed chwilą -powiedział.
-Co za idiota do mojej własnej siostry tak się przystawiać kto to widział -powiedział Ron z żartem w głosie, gdy mówił "siostra".
-Ron ty masz zapłon jak zeszłoroczny śnieg, czyli znikomy. -odezwała się Ginny.
-Już dawno nie słyszałam, jak mówisz do mnie "siostra" z naszymi "braćmi". -powiedziałam, spoglądając na pozostałych Weasleyów.
-Może to się zmieni... -przerwano w połowie słowa Fredowi.
-Kawa, Herbata, Napoje!! -krzyknęła kobieta, a ja myślałam, że ją zabiję -Coś z bufetu kochani?
-Nie, ochota na cokolwiek odeszła ode mnie bardzo dawno temu. -oznajmiłam ze sztucznym uśmiechem.
Gdy kobieta zamknęła drzwi podeszły do niej trzy dziewczyny z Ravenclaw. Znałam jedną bardzo dobrze była to Cho Chang, do której Harry ewidentnie robił maślane oczy. Już chciałam się odezwać, ale uprzedziła Hermiona, która zaczęła czytać o sytuacji zaistniałej na światowym meczu w Quidditch.
-To okropne, jak oni nie mogą, wiedzieć kto to zrobił? Nie było tam ochrony? Czy - zwróciła się do Rona
-Była tak mówi tata, bardzo się tym przejmują... już kontrolują sytuację. -po wypowiedzi Rona, Harry zaczął się dotykać po swojej bliźnie. Wraz z Hermioną to zauważyłyśmy, co spowodowało, że obydwie przemówiłyśmy. Co dla niektórych może wydać się albo zabawne, albo słodkie.
-Znowu ci dokucza? Twoja blizna?
-Nic mi nie jest -prychnął.
-Na pewno Syriusz będzie, chciał, wiedzieć co widziałeś podczas finału i w twoim śnie. - powiedziałam na zmianę z dziewczyną.
-A ty dokąd? -zapytałam, kiedy Harry się podniósł z miejsca.
-Napisać list.. Chodź, ze mną potrzebuje zwiadu.
Po pewnych chwilach Harry już dawał napisany list do swojej sowy Hedwiga, a ta odleciała. Następnie wróciliśmy, do przedziału gdzie chwile porozmawialiśmy, a potem już musieliśmy się przebrać w szaty.
🌟🌟🌟🌟🌟
Liczba słów: 1543
Publikacja: 02.03.2019r
Hej miśki jak podoba wam się rozdział? Pisząc to rok temu o wiele bardziej mi się podobała mi się fabuła tego rozdziału niż dzisiaj. Nie wiem czy nie jest to czasem oklepane i nudne, ale miłego czytanie. Szczerze mówiąc nie zdziwię się gdy znajdę tu masę hejtu, ale cóż takie życie pisarki.
Chcecie dzisiaj jeszcze jeden rozdział?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top