Pewne słowo zmieni wszystko
"-Pierdolisz?
-Nie. to prawda."
***
"It's hard to say, but everything will be okay"
***
Czasem najmniejsza rzecz może zabić.
***
"i was run in the circles, i hurt myself, just to find my purpose"
***
Pewnego, słonecznego dnia, w niewielkim miasteczku był sobie chłopak. Na pozór taki jak inni. Miał normalne życie. Rodziców, siostrę, przyjaciół...
Czasami ktoś dokuczył mu w klasie, tylko dla tego że wyglądał inaczej. Nie był szczupły, ani wysportowany. Nie miał markowych ubrań. Ani najnowszego telefonu.
Ale miał przyjaciół. Przyjaciele nie zostawiają siebie nawzajem.
Lecz w tej historii było inaczej....
***
"Who will be first to fall? Who will be last to stand? Who will stopped of this madness, and it's consecuences, no man understand"
***
- Idziesz? Znowu jestes na końcu! Nie możesz isć szybciej?
- Wiesz przecież, że nie jestem taki jak ty. Nie przebiegnę maratonu. Nie zagram całego meczu na ataku! nie obwiniaj mnie o to, że nie jestem tobą. Jak ci to nie pasuję to proszę cię bardzo! Możesz sobie isć!
Diego wiedział, że Mikołaj zostawi go tu. I tak się stało.
Diego nie chciał ukrywać tego w sobie. Uronił pierwszą łzę, drugą...
W końcu płakał bez opamiętania.
Nie wytrzymywał tego.
Chciał odejsć z tego swaita...
Ale...
Była jena osoba.
Liliana.
Diego kochał ją całym sercem.
Lecz ona o tym nie wiedziała.
Nie śmiała się z niego, nie dobijała go.
Czasem mu pomogła...
Ale Diego był niesmiały.
Nie miał nic do stracenia, więc postanowił zaryzykować.
Otrząsnął się i poszedł do domu.
***
"We are, we are, we are make from broken parts"
***
- Liliana! P-poczekaj!
- Cos się stało Diego?
- Ja... to znaczy... no... ja cię kocham...
- D-diego, ale... ja mam chłopaka... nie mogę
***
"I now. I could, I could be better"
***
Diego stał przy drzewie.
Jego jedyna, i ostatnia miłosć, odrzuciła go.
Miał sznur.
Przewiesił go przez gałąź i zawiązał pętlę na szyi.
Stał nad dołkiem...
Skoczył. Słychać było nie przyjemny dżwięk łamanych kosći.
Diego zmarł.
***
"How can I save...
A fallen angel...
***
Do Liliany zadzwonił telefon.
Dzwonił Mikołaj. Nie miał dobrych wiesci.
-" Lil... Diego... on... się powiesił."
-Pierdolisz?
-"Nie."
Liliana rozłączyła się... nie chciała go zranić...
Ale w tym momęcie obiecała sobie jeno.
Nie pozwoli zabić się kolejnej osobie z jej powou.
---
PAMIĘTAJ ABY NAJPIERW POMYŚLEĆ DWA RAZY, ZANIM COŚ POWIESZ!
*-*-*-*-*-*-*-*
Takwięc... Schot pisany dawno. Co mnie natchnęło? Nie wiem ┐(゚д゚┐)
Trzymajcie się
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top