#2


Myśli. Myśli, myśli, myśli. MYŚLI, MyŚlI, myŚLI, MYŚlI, myŚli, mYŚli. Tyle MYŚLI. Wstaję. I mam myśli. Idę do łazienki, spędzam tam 40 minut. Myślę o wszystkim i o niczym. Myślę, czy nie jestem chora. Myślę, czy dobrze zaplanowałam sobie ten dzień. Myślę, czy byłam i jestem dość dobra dla przyjaciół, rodziny. Myślę, czy ich kocham. Myślę, czy oni kochają mnie. Myślę, czy zależy mi na moim psie. Myślę, czy zależy mi na ludziach. Myślę, czy byłabym zdolna kogoś zabić. Myślę o horrorach, które oglądałam. Czy oglądanie horrorów jest normalne? Czy ja jestem normalna? Myślę o serialach, filmach animowanych, spotkaniach ze znajomymi, nauce, studiach. Myślę, czy podjęłam dobre decyzję. Myślę, czy nikomu nie zagrażam. Myślę, czy na pewno wszystko ze mną w porządku. Boję się. Cholernie się boję. Boję się moich myśli. Spędzam 40 minut na tłumaczeniu samej sobie, że wcale nie życzę nikomu źle, wszystkie moje skojarzenia nie są nienormalne, tylko po prostu za bardzo się wszystkim martwię, kocham moją rodzinę, a oni mnie, to nic, że wczoraj nie napisałam jednej pracy, mogę to zrobić dzisiaj, tak, mam prawo spotykać się ze znajomymi, nie, nie jestem socjopatką, tak, mogę być trochę egoistką, bo nikt nigdy ode mnie nie wymagał wiele, zawsze dostawałam to, czego chciałam. Nie, nie zrobię nikomu nic złego, nie chcę nikogo krzywdzić. Nie, nie jestem opętana, chora psychicznie. Myślę o wczorajszym spacerze z mamą i psem. Rozmawiałyśmy o kwiatkach, które rosły w rowie. Wyglądały na jakąś dziką odmianę fiołków, według mnie. Mama pochyliła się. Powiedziała, że to mogą być też zdziczałe bratki. Zaczęłam się zastanawiać, gdzie ona widzi tam bratki. Też się pochyliłam. Nagle strach. Co jeśli te kwiatki wyglądają jak bratki, ale dla mnie wyglądają jak fiołki? Co jeśli widzę coś innego niż inni? Nie, to niemożliwe, daj sobie spokój. Ale co jeśli tak jest? Nie, to niemożliwe. A może jednak? Nie, przecież to byłby stan jakiejś psychozy, schizofrenii, a ja na to nie cierpię. A jeśli kiedyś wpadnę w stan psychozy? Uznam, że świat wokół mnie jest wymyślony? Że ludzie są dla mnie zagrożeniem i będę chciała ich skrzywdzić? Wmówię sobie, że moja rodzina to nie moja rodzina? Potem staram się zapomnieć o tych myślach z wczoraj, o których sobie przypomniałam. Wychodzę z łazienki. Idę do pokoju. Biorę tabletki od lekarza. Błagam, aby zadziałały i aby te myśli zniknęły. Tak wygląda nerwica myśli. Tysiące myśli na każdy temat. Czy jesteś normalny? Czy nikogo nie skrzywdzisz? Czy kochasz swoich bliskich? Możesz godzinami myśleć nawet nad tym, czy lepsze są truskawkowe czy waniliowe ciastka, a mimo to nigdy nie podejmiesz decyzji. Do tego ciągłe liczenie. Liczenie liter w wyrazach, słów w zdaniach, dodawanie cyfr w godzinie na elektrycznym zegarku. A wszystko to dlatego, że jebana serotonina szwankuje w twoim mózgu i brak ci tego neuroprzekaźnika. Jeden neuroprzekaźnik, a tysiące myśli. Głupia serotonina. Jesteś wściekły. Masz dość jebanej serotoniny, przez którą masz te wszystkie myśli, masz nerwicę. Ale wciąż potrzebujesz serotoniny. Nienawidzisz jej, bo to wszystko jej wina, ale musisz ją mieć, bo bez niej...jest tylko więcej myśli.

~*~

Moje kolejne autorskie opowiadanie, moje przemyślenia. Zachęcona dość dużym jak na moje opowiadania odzewem, postanowiłam napisać coś jeszcze. Z racji że temat chorób psychicznych, a zwłaszcza nerwicy myśli, jest mi bliski i sama zmagam się z tym od kilku miesięcy, postanowiłam tym razem napisać coś o nim. Dopisek ten daję, aby powiedzieć coś, bez czego nie mogłabym opublikować tego rozdziału. Nigdy nie bójcie się skorzystać z pomocy. Ja się bałam, ale przemogłam się, i nie żałuję. Buduję zaufanie między mną, a lekarzem, który naprawdę mi pomaga i jest już odrobinę lepiej. Psychiatra, psycholog, oni są po to, żeby wam pomóc. Aby wasze życie nie było pełne łez i cierpienia, bo nie musi takie być. Wystarczy tylko znaleźć odpowiednią pomoc.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top