0.8°°0.8

Odpoczywałaś z Hidanem pod jednym z drzew.
Opierałaś głowę o swoje dłonie i wsłuchiwałaś się w naturę z zamkniętymi oczami.
Musiałaś przyznać, że Hidan wbrew pozorom jest całkiem silny i choć wydaje się nieco ignorancki - to słuchał cię uważnie i potrafił (albo chociaż próbował) wykonać to o co go prosiłaś.
Zerknęłaś na niego kątem oka, jak próbował zetrzeć ze swojej kosy piach i kurz. Zdawało ci się, że nawet gdyby skapła na nią kropelka wody, Hidan zaraz ruszyłby żeby ją wytrzeć.
Nie okłamując nawet samej siebie, zapamiętałaś go jako nieporadnego i niezdarnego chłopczyka, nie umiejącego usiedzieć w miejscu przez 5 minut. Teraz co prawda niewiele się zmienił, aczkolwiek możesz powiedzieć, że stał się bardziej cięty na przeciwników i prawdopodobnie jedyny tego powód to to, że jest jashinistą i za wszelką cenę chce ubić wszystko i wszystkich i wszystko to zwołać w czeluści piekielne dla swojej satysfakcji i nieśmiertelności.
Wracając wspomnieniami do waszych dziecięcych lat, właściwie możesz wnioskować bardzo dużo zmian jakie w nim dostrzegasz, a których on nie widzi.

=

-Nie umiem utrzymać jej prosto! — spojrzałaś na niego, wzdychając lekko.
Od pół godziny próbowałaś poćwiczyć z szaro-włosym panowanie nad bronią. Może błędem było dawanie mu od razu twojej dużej, pożądnej kosy.
Podeszłaś do niego i odebrałaś narzędzie, a ten westchnął tylko i skrzyżował ręce przed sobą.

-Nie potrafię... — mruknął pod nosem.

-Nie oceniaj się przez pryzmat jednej rzeczy, Hidan. — powiedziałaś i położyłaś mu rękę na głowę.

-Musisz być cierpliwy. Zrobiłam błąd dając ci moją broń, jest dla ciebie trochę za ciężka. — podsumowałaś, a ten spojrzał się na ciebie z dołu.

-Wcale nie! Mogę ją utrzymać! — uniosłaś jedną brew.

-Przed chwilą mówiłeś co innego. — podśmiałaś się pod nosem.

-Ale chce żebyś była ze mnie dumna! I nie była mną zawiedziona! — chłopiec zabrał ci broń z rąk.

-Nie będę tobą zawiedziona, Hidan. Nigdy, okej? — szaro-włosy spojrzał na ciebie.

-Ale tak nigdy, nigdy? — zaśmiałaś się cicho.

-Nauczyciel, który zawodzi się na własnym uczniu jest złym nauczycielem. To znaczy, że nie potrafi dobrze uczyć. — Hidan uśmiechnął się szeroko.

-Ty jesteś najlepszą nauczycielką! — również uśmiechnęłaś się do niego radośnie.

=

To wspomnienie przelatywało ci przez głowę najbardziej ze wszystkich kiedy tylko spoglądałaś na niego.
Uwielbiałaś je, nie dlatego bo miałaś ego-top i twoja samoocena szła za każdym razem w górę jak tylko twoja głowa je przywoływała, ale dlatego bo właściwie nie często słyszy się żeby uczeń pochwalił swojego nauczyciela prosto w jego twarz. Ba, to sie kiedyś w ogóle zdarza?
Było cenne bo dla ciebie znaczyło ono początek... czegoś. Nie wiedziałaś do końca czego. Ale te pamiętne słowa wypowiedziane przez chłopczyka były startem tego "czegoś".
Z transu wyrwał cię głos twojego przyjaciela.

-[Y/N]! — krzyknął na co wzdrygnęłaś się.

-Co? — spytałaś.

-Ja wiem, że jestem boski, ale nie musisz sie na mnie tak przerażająco gapić, wiesz? — zdałaś sobie sprawę, że wryłaś w Hidana swój wzrok kiedy rozmyślałaś nad przeszłością.

-Sory, zamyśliłam się tylko. — wyjaśniłaś po czym wstałaś z ziemi. Hidan prychnął pod nosem.

-Jasne... to ten, robimy coś jeszcze? — zerknęłaś na niego przez ramię.

-Nie sądzę żeby to było na dziś konieczne. Wykonałeś dobrą robotę i myślę, że na dziś możemy skończyć. Z resztą pewnie i tak musisz już wracać. — Hidan wstał i wyciągnął się.

-Szczerze w dupie mam co ten rudzielec powie. I tak zawsze prawi mi monologi jak to nie poprawnie jest migać się od obowiązków i takie tam. Nigdy go nie słucham. — uśmiechnęłaś się pod nosem.

-To ten, może cię odprowadzę? Skoro i tak to nie ma dla mnie znaczenia. — odwróciłaś się do niego całkowicie.

-Nie sądzę żeby to był mądry pomysł. Pamiętasz? ANBU się tu kręci. Nawet jeśli masz to gdzieś, lepiej dla ciebie będzie, jeżeli już pójdziesz. Ale dzięki za chęci. — podsumowałaś i miałaś już odchodzić.

-Hej! Czy ty mi właśnie dałaś kosza?! — zachichotałaś i odeszłaś w las.

-Hej! No co ty! —

===

Wracając do domu, czułaś w jakiś sposób ulgę, że znowu możesz mieć kontakt z Hidanem. Tak właściwie to jesteś całkiem samotna, nie masz za wielu znajomych w okół siebie, a Hidan sprawia, że czujesz jakbyś miała ich setkę.
Ale na dobrą sprawę cię to nigdy nie obchodziło bo twoim celem życiowym nie jest żeby mieć dużo przyjaciół. Właściwie to nie masz celu w życiu. Żyjesz tu i teraz, nie potrzebujesz konkretnego powodu, dlaczego.
Idąc ścieżką, wyczułaś czakrę niedaleko siebie. Obca, zupełnie chaotyczna i nieprzewidywalna. Co to ma być? Rozejrzałaś się po okolicy. Nie wiedziałaś jednak skąd pochodzi. Postanowiłaś sprawdzić to swoją specjalną zdolnością, jednak nawet i z nią - nikogo nigdzie nie dostrzegłaś.

-Co do cholery? — pomyślałaś nerwowo obracając się w okół siebie.
Mimo swojej pewności siebie, nagle poczułaś strach. Niepewność i niebezpieczeństwo. Twoje serce przyspieszyło nagle. Nigdy nie miałaś do czynienia z "niewidzialnym" przeciwnikiem. Przynajmniej do teraz.
Stałaś w miejscu. Bałaś się ruszyć co nie było u ciebie normalne. Co sprawiało, że adrenalina w tobie rosła do tego stopnia, że nie mogłaś nic z siebie wykrztusić? Dlaczego bałaś się ataku skoro mogłaś sobie ze wszystkim dobrze sama poradzić jak do tych czas? Coś było kompletnie nie tak.
Po jakimś czasie zjawił się jeden z członków ANBU, a wraz z jego przybyciem, przestałaś odczuwać niepokojącą aurę.

-Hej, wszystko w porządku? — spytał podchodząc do ciebie.
Wzięłaś kilka głębokich wdechów i spojrzałaś jeszcze raz dookoła siebie.

-Przeszukajcie cały las. Teraz. — zażądałaś.

-Co? Cały-? — nie dałaś mu dokończyć.

-Natychmiast. — warknęłaś na co mężczyzna szybko zareagował i zniknął powiadomić resztę oddziału.
Ty szybko ruszyłaś do domu by zamknąć się w nim i z niego nie wychodzić. Pierwszy raz nie czułaś się we własnym kraju bezpiecznie. Od wielu lat.
Wiedziałaś przynajmniej, że to nie Akatsuki. Chyba, że czakra, któregoś z nich potrafi płatać takie figle? Choć wątpiłaś, nie mogłaś ignorować tej teorii. I choć wierzyłaś Hidanowi, to nie mogłaś mieć bezgranicznej pewności, że powiedział ci prawdę. Że to nie oni kręcą się po twoim lesie w twoim kraju przy twojej wiosce.
Kiedy zamknęłaś się w domu, widziałaś tylko przez okno przeskakujących szybko w lesie członków oddziałów, którzy przeszukiwali cały teren. Myślałaś właściwie, że może to z przepracowania coś ci się wydawało. Ale byłaś jednak pewna, że na pewno czułaś tą czakre.
Czułaś jej ostrość, czułaś jej siłę, jej niebezpieczeństwo i to jak elektryczna była. Co to u licha miało znaczyć...?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top