0.7°°0.7

-Hidan. - Konan z rana zapukała do pokoju Jashinisty z pewnym listem w rękach.
Szaro-włosy w tym momencie wycierał świeżo umyte włosy.

-Znalazłam list do ciebie przed wejściem. - facet spojrzał zaciekawiony w jej stronę.

-List? Do mnie? - zapytał i podszedł biorąc do rąk dokument.

-Leżał przed wejściem. Kto do ciebie pisze? I o co chodzi? - wypytywała równie zaciekawiona.

-Skąd mam kurwa wiedzieć. Pierwsze widz- - Hidan momentalnie zamarł kiedy na liście ujrzał znajome mu imię.

-Hidan? - Konan trochę podeszła by zobaczyć co tak ruszyło jej znajomym.

-Nie wierze! Ona naprawdę nie żartowała! - krzyknął radośnie widząc treść.

-[Y/N]? Skąd ona wie gdzie Akatsuki ma swoją kryjówke...? - fioletowo-włosa wzięła list do rąk.

-A chuj mnie to? Ona chce sie ze mną totalnie widzieć! -

=

Byłaś aktualnie na odludziu.
Po przystanku w Konosze skończyłaś najedzona i wypoczęta, dlatego postanowiłaś popracować trochę nad sobą. Można powiedzieć, że nawet nie tylko nad sobą.
Ćwiczyłaś w odosobnieniu na pustkowiu, a nie w pobliżu wioski bo wiedziałaś, że techniki, które znasz i których się uczysz mogłyby przynieść tylko więcej szkód twojej wiosce, dlatego też takie odosobnienie było bezpieczniejsze, również dla dobra twoich przyjaciół.
Mówiąc o pracowaniu nad "nie tylko sobą", brałaś pod uwagę to, że w istocie rzeczy - nie byłaś sama.
Jako Jinchuriki posiadałaś swojego Biju. A dokładniej tego o mniejszym gronie zainteresowania, zarazem chyba najbardziej morderczego i konsekwentnego w swoich działaniach.
Jedenastka - który nie posiada swojego docelowego imienia, a to jego "właściciele" przydzielają mu je wraz ze swoją wolą.
Ty postanowiłaś nadać mu Chikufu. Brzmi możliwie losowo i całkiem dziecinnie lecz rozkładając je na czynniki, mamy "Chi" jako krew oraz "Kufu" jako strach, lęk czy niepokój, a nawet horror czy terror.
Musisz przyznać, że nie jesteś z tego faktu zadowolona. Jednak twój poprzednik przy pieczętowaniu zmarł co skutkowało niepowodzeniem akcji. A ty, jakby to przysłowiowo powiedzieć...
Byłaś noworodkiem "pod ręką".
Mimo że jesteś dość silna i pewna swoich poczynań to z tym wilczurem nie masz ochoty pracować. Przez bardzo wiele lat udawało ci się chować go i jego moc głęboko w sobie i nie miałaś ochoty nigdy korzystać z niego ani z jego mocy.
Choć zdawałaś sobie sprawę, że kiedyś nadejdzie dzień kiedy stracisz swoją kontrolę i to on ją przejmie.
Od kiedy zostałaś jego Jinchuriki, odezwałaś się do niego raptem 3 razy w swoim życiu.
Dlaczego? Po prostu.
Ponad to, moc Chikufu potrafi żyć swoim życiem, a treningi nad tym zajmują lata i prędzej odbiorą żywot. Stwierdziłaś, że nie zamierzasz tracić na to czasu i narażać swojego zdrowia.
Ale nie mogłaś zaprzeczyć faktowi, że nie raz uratował ci tyłek w walce albo coś podpowiedział, gdy trenowałaś. Mimo że wasze "więzi" praktycznie nie istnieją, to są momenty gdzie możesz na nim polegać.

Minęło już trochę czasu więc postanowiłaś zrobić sobie przerwe z obcowaniem z technikami i przysiadłaś pod kamieniem niedaleko, a przy okazji zastanawiałaś się o co chodzi z tą całą akcją z Akatsuki. Choć właściwie to nie mogłaś być pewna czy to na pewno oni kręcą się po wioskach. Jaki mieliby w tym motyw?
Od momentu twojego powrotu do wioski, zauważyłaś już po drodze pare oddziałów ANBU z Konohy, których obiecała ci wysłać Hokage.
Fakt, że robią co im się podoba lekko cię irytował i to, że wtykają wszędzie swoje trzy grosze też nie było zbyt przyjemne, ale co miałaś poradzić
Próbowałaś rozważyć czemu mieliby się kręcić koło twojej wioski, w której i tak nic dla siebie nie znajdą.
Choć może szukają ciebie? Przecież zależy im na Jinchuriki, a ty byłaś jednym z nich, a od innych różniłaś się tylko tym, że moc twojego współlokatora jeszcze od kiedy żyjesz nie wyszła na światło dzienne, a sam Chikufu sieje terror raz na bardzo wiele lat, naprawdę, bardzo, bardzo rzadko.
Twoje rozmyślania przerwali członkowie ANBU, którzy pojawili się przed tobą. Podniosłaś na nich wzrok z ziemi.

-Przeszukaliśmy cały teren i do tej pory nie znaleźliśmy nic groźnego. Jedynie pojedynczych ninja chowających się w lesie. - poinformował jeden z nich.

-W porządku. To norma. - zapewniłaś wstając z ziemi.

-Normalne jest tu tyle dziwaków w lesie? - dołączył kolejny.

-Tak, myszkują tu szczególnie łowcy głów ze względu na gęstość lasu i fakt, że często przechodzą przez niego ich "nagrody". - odpowiedziałaś krótko.

-Jasne. Pani Hokage wydała rozkaz byśmy stanęli na warcie przy twojej wiosce więc możesz być pewna, że nic nam nie umknie. - skinęłaś głową i odesłałaś ich w celu dalszego treningu.
Jednocześnie oczekiwałaś na pewnego obywatela, który najwyraźniej się zgubił i nie potrafił dotrzeć do ciebie...

=

Minęło trochę czasu, kiedy w końcu Hidanowi udało się ciebie znaleźć.
W między czasie próbowałaś swoich sił w równowadze.

-Hej! - krzyknął w twoją stronę i podszedł.

-Co ty robisz? - Hidan tylko zlustrował cię wzrokiem kiedy jak gdyby nigdy nic stałaś sobie na rękojeści swojej kosy wbitej w ziemie ostrzem od góry.

-To jakiś rytuał? - zerknęłaś na przyjaciela i zeszłaś na ziemię wyciągając narzędzie.

-Nie, aczkolwiek w pewnym sensie. - odpowiedziałaś krótko i stanęłaś przodem do rozmówcy.

-No to zajebiście. - podsumował uśmiechając się pod nosem.

-Czemu tak długo ci zeszło? - dopytałaś z lekka zaciekawiona.

-Ta, lider kazał mi najpierw coś nie istotnego zrobić, więc starałem się uwinąć, ale za chuja nie umiałem tego zrobić więc powiedziałem znajomemu żeby zrobił to za mnie i jestem. - parsknęłaś do siebie i również się uśmiechnęłaś.

-Rety, nie spodziewałem się, że naprawdę będziesz chciała znowu ćwiczyć razem! -

-Mówiłam ci, że jestem chętna. -

-Tak, ale myślałem, że palisz głupa. - zaśmiałaś się lekko i odeszłaś kawałek dalej.

-Czy ja kiedyś ci coś obiecałam i nie dotrzymałam słowa? - spytałaś ironicznie.

-A tak! - spojrzałaś na niego spode łba.

-Co takiego? -

-Że kiedyś zaprosisz mnie do siebie i poczęstujesz ciasteczkami parszywy człowieku. - pokiwałaś głową.

-Chętnie bym to zrobiła, aczkolwiek teraz nie ma to najlepszego momentu. - szaro-włosy zerknął nie zrozumiale na ciebie.

-A to dlaczego? - dopytał.

-Ktoś kręci się w pobliżu mojej wioski i jest dość niebezpieczny i aktualnie mam oddział ANBU na warcie. -

-Masakra! A kto to? Może jakieś duchy? - zażartował.

-Nie, aczkolwiek podejrzewam, że być może to Akatsuki? - Hidan wziął wdech jakby oburzony.

-O co ty nas oskarżasz kobieto? Jak to tak można! Ale nie, to nie my. Aktualnie mamy inne cholerne sprawy na głowie. - odpowiedział stąpając w miejscu.

-Hm... w porządku. -

-Zostawmy to. Mam nadzieje, że nie straciłeś sił przez próby dotarcia do mnie, bo nie mam zamiaru się z tobą bawić w kotka i myszkę. —

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top