►Część siódma◄
Nie każdy związek jest idealny.
Pewnie, na początku pojawia się to uczucie, gdy z ukochaną o. sobą przy boku możesz zdobyć cały świat, lecz wcześniej czy później dochodzi się do punktu, gdy błahe problemy mogą zniszczyć go kompletnie.
Dla Luke'a i Ashtona ten moment nastał podczas kolacji, ściślej mówiąc, podczas jego biurowej kolacji. Po dwóch miesiącach bycia razem i wygłaszaniu przemów o tym, jak idealnym partnerem jest Luke, jego współpracownicy chcieli go poznać. Albo przynajmniej potwierdzić jego istnienie.
W ten sposób obydwoje wylądowali w barze razem z pięcioma znajomymi z biura Ashtona. W rzeczy samej, Ashton nie nazwałby ich dobrymi przyjaciółmi, zgodził się na spotkanie, ze względu na Luke'a, który nalegał na wspólne spędzenie wieczoru. Byli oni typem ludzi, którzy po kilku drinkach gadali głupoty.
W żadnym wypadku nie wprowadzali Ashtona w kłopoty, a nawet jeśli, były to tylko nieśmieszne żarty, za którymi nie było żadnych złych intencji. Był tylko zmartwiony, że Luke nie zrozumie tego typu humoru i poczuje się obrażony.
To by było niezręczne.
Po dwóch godzinach picia, wszystkie zmartwienia Ashtona odeszły w niepamięć. Oczywiście nie obyło się bez komentarzy, o tym jak bardzo zakochany jest w niebieskookim. Nie było w tym nic, co Ashton uważałby za złe lub nieodpowiednie.
I w tym momencie wszystko odwróciło się przeciwko niemu.
Zaczęło się, gdy jeden z bardziej upitych kolegów, zadał to jedno pytanie. Rozlewając piwo, nachylił się nas stołem, jakby zaraz chciał zdradzić wszystkie tajemnice wszechświata. "Więc, wydaje mi się, że znam odpowiedź, ale chcę się upewnić... kto jest dziwką w tym związku?" Zapytał z lichym uśmiechem.
"Um, przepraszam?" Zapytał spokojnie Luke, jedyne o czym w tym momencie myślał Ashton to, jak natychmiastowo zapaść się pod ziemię.
Kilkoro z kolegów zaśmiało się, niektórzy wyglądali trochę nieswojo. "No wiesz, myślę, że jesteś to ty, bez urazy." Powiedział machając ręką w kierunku Luke'a, który siedział ze zmarszczonymi brwiami. Ashton wciąż nie odezwał się ani słowem, resztka piwa, która pozostała w szklance nagle wydała się niezwykle fascynująca.
"Dlaczego miałbym czuć się urażony?" Zapytał Luke z fałszywym uśmiechem na twarzy i przesadną uprzejmością w głosie.
Ashton usiłował wymyślić cokolwiek, aby zmienić temat rozmowy, ale jego umysł był zupełnie pusty. Kolejne pytanie, które usłyszał, sprawiło, że chciał zniknąć bez śladu. "Więc, nie chcę żebyś myślał, że mam cię za ciotę czy coś tylko zastanawia mnie, że Ash po prostu czuje do ciebie to coś. Rozumiesz?." Ashton widzi kontynuację tej rozmowy jako kopanie własnego grobu, ale co najgorsze dopiero miało nadejść.
"Nie, nie do końca wiem, co masz na myśli, jakie uczucie?" Luke nacisnął łokciem na żebra Ashtona, ale ten nic powiedział.
"On tylko bierze, no nie?" Wybełkotał zataczając się. Teraz Ashton przekonał się, że zmiana towarzystwa po tym wieczorze będzie nieunikniona. "Jest jakby to powiedzieć niezbyt męski, no wiesz o co mi chodzi. Pewnie do niczego innego się nie nadaje."
Ashton siedział z rozdziawionymi ustami, powoli czuł jak jego twarz przybiera czerwony kolor, nie mógł zmusić się, aby spojrzeć na Luke'a, a co dopiero odpowiedzieć na pytanie swojego kolegi. Na szczęście ktoś inny przejął inicjatywę. "Stary, zostaw ich w spokoju, to nie nasza sprawa." Powiedział jego znajomy, tak jak myślał, ten temat został porzucony.
Ashton i Luke wyszli nie długo po tym incydencie. Ich nastrój był totalnie zabity, a raczej brutalnie zamordowany, a jego zwłoki spalone i wyrzucone do śmieci. Wszyscy zdali sobie z tego sprawę, gdy Luke oświadczył, że musi zbierać się do domu, bo musi wstać do pracy następnego dnia.
Zazwyczaj obydwoje wracają razem i śpią w jednym z mieszkań, ale tej nocy Ashton nie był gotowy, aby spojrzeć Luke'owi w twarz. Słowa, które zostały wypowiedziane w barze odbijały się echem w jego głowie. Nie był w stanie czuć się winny, za to co się stało, a zraniony wyraz twarzy Luke'a łamał jego serce, gdy żegnał go pocałunkiem na dobranoc, pocałunkiem, który trwał zaledwie dwie sekundy i bardziej pasował do pocałunku, który zarezerwowany jest dla starszych członków rodziny, niż mężczyzny, którego kocha.
Tej nocy Ashton nie mógł spać.
Druga połowa łóżka wydawała się pusta bez Luke'a. W głowie Ashtona ciągle odbijały się słowa wypowiedziane tego wieczoru. Wszystkie myśli, które miał zanim zaczął umawiać się z Luke'iem, zanim tajemnicza przesyłka trafiła w jego ręce powróciły.
Ashton nie zamierzał, aby jego myśli przejęły nad nim władzę. Nigdy.
-
Jego myśli oddziaływały na niego nie korzystnie.
Minęły dwa tygodnie od feralnego spotkania w barze, od tego czasu Ashton dominował w łóżku. Nie robił tego specjalnie, jednak, gdy Luke proponował zamianę pozycji lub spróbowanie czegoś, co sprawi Ashtona bardziej poddanym, on zawsze znajdował na to wymówkę lub robił coś, co rozproszy jego uwagę. Na przykład pieprzył go, co było jego ulubioną metodą rozproszenia.
Problemem było to, że Luke zaczął to zauważać, a co gorsza domyślał się czym to jest spowodowane. Najgorsze było to, kiedy zapytał się wprost.
Znajdowali się w kuchni i sprzątali po kolacji, gdy Luke zaproponował coś, na co jego wybranek zgodziłby się jeszcze dwa tygodnie temu, ale jedyne, co teraz słyszy to słowa powracające z tamtego wieczora.
dziwka w związku
mało męski
ten, który bierze
To, że Luke miał dość, było bardziej niż oczywiste.
"Dało ci to do rozumienia, prawda?" Powiedział Luke, z ręką opartą o biodro pochylił się nad kuchenną ladą. "To, co powiedzieli ci w barze."
"Co? Nieprawda, nic mi nie dali do rozumienia." Powiedział Ashton z nutą zawahania w głosie. "Ja tylko..."
"Nie, ja wiem lepiej, do dało ci rozumienia. I to dużo. Boisz się przyznać, bo co? Bycie na dole tak często robi z ciebie ciotę? Jesteś przez to mniej męski? Czyni cię dziwką w związku?"Naciskał Luke. W jego głosie można było wyczuć twardy ton, którego Ashton nigdy nie słyszał. Głos Luke'a zmienił się na smutny, a jego oczy niebezpiecznie się szkliły. "Czy tak o mnie myślisz, kiedy mnie pieprzysz, Ash?" Powiedział ze wzrokiem wbitym w podłogę.
Ashton nienawidził, kiedy Luke cierpi przez niego, a to, co powiedział jest zupełną nieprawdą. Nigdy nie byłby w stanie tak pomyśleć o miłości swojego życia.
"Oczywiście, że nie, przecież to wiesz. Czemu tak myślisz?"
Złość w głosie Ashtona sprawiła u Luke'a nieprzyjemne uczucie. "A czemu miałbym myśleć inaczej?" Powiedział pretensjonalnym tonem. "Wciąż cię to zawstydza, prawda?"
"Może tak jest!" Odpowiedział Ashton, bez dokładnego przemyślenia swoich myśli."J-ja nie wiem." Wymruczał opierając się o stół z ręką niedbale przeczesującą włosy.
Doskonale wie. Wie, że powodem dla którego tego nienawidzi jest, to, że jakaś jego część to uwielbia.
"To nic złego lubić, to, co sprawia ci przyjemność, Ash." Powiedział Luke delikatnym głosem robiąc krok w stronę Ashtona. Oparł brodę na jego ramieniu, jego ręka powoli głaskała włosy brązowookiego chłopaka. Ashton pozwolił sobie zatopić się w tym uczuciu. To był najbardziej uległy gest na jaki sobie pozwolił w ciągu ostatnich dwóch tygodni. "Wiesz, co? Postaram ci się to udowodnić." Powiedział Luke odrywając się od Ashtona.
Ashton popatrzył na niego z ukosa, po tym jak blondyn ruszył w kierunku drzwi. "Co masz na myśli?"
"Czekaj na mnie w sypialni."
"Luke..."
"Po prostu to zrób." Powiedział, znikając w głębi korytarza. "A, i jeszcze jedno..." Krzyknął Luke. "Jedyne, co ma na tobie zostać to bokserki, zrozumiano?"
"J-jasne."
"Świetnie, wrócę za minutę kochanie." Rzekł blondyn, puszczając oczko wystarczająco już sfrustrowanemu Ashtonowi.
~*~*~*~*~*~*~*~
To ja. Żyję i mam się dobrze.
xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top