Rozdział 45 ~ Niespodzianka

W następnym tygodniu

Od trzech godzin stałam za ladą w kawiarnii Teda i jedynym o czym marzyłam było moje wygodne i ciepłe łóżko. Tak wyszło, że Sally z którą powinnam dzisiaj pracować rozchorowała się, więc musiałam robić za dwóch.

Dochodziła dwunasta, więc udałam się na zasłużoną przerwę. W pierwszej kolejności wyjęłam komórkę i napisałam wiadomość do Zayna. Martwiłam się trochę, bo od rana nie reagował na moje telefony, co zwłaszcza w tym dniu wyjątkowo niszczyło mi humor. Dwudzieste drugie urodziny ma się raz w życiu.

Westchnęłam, kiedy po kilku minutach nie doczekałam się odpowiedzi. Może po prostu był czymś zajęty.

Byliśmy razem równy tydzień, a moja mama nadal pozostawała w nieświadomości. Nie wiedzieć czemu bałam się jej powiedzieć. Zayn mówił mi, że jego matka dowiedziała się przez jego własną głupotę, w co nie zamierzałam wątpić. Ponoć miała jakieś obiekcje, więc jak zareagowałaby moja mama?

Przerwa dobiegła końca, a ja miałam wrażenie, że trwała pięć minut, nie piętnaście.

Skończyłam pracę równo o szesnastej. Cieszyłam się, ponieważ Zayn obiecał, że mnie dzisiaj odbierze, a nie widziałam go cały dzień, podobnie jak wczoraj. Twierdził, że był bardzo zajęty, więc starałam się przyjąć to do wiadomości, mimo że dawało mi to do myślenia. Co mogło zabrać mu tyle czasu? Przecież nie pracował.

Wyszłam z kawiarnii, pożegnawszy się z Ted'em i stanęłam przy chodniku, by zaczekać na Malika. Długo nie przyjeżdżał, więc zaczynałam się niecierpliwić. W dodatku zaczął padać deszcz i to nie byle jaki. Po piętnastu minutach bezsensowanego stania w miejscu stwierdziłam, że Zayn nie przyjedzie i ruszyłam w kierunku najbliższego przystanku autobusowego- Nie zdąrzyłam jednak przejść nawet pięciu metrów, bo zatrzymał się przy mnie samochód, a zza szyby wychylił się Zayn, mówiąc żebym wsiadała.

-Przepraszam, coś mi wypadło- oznajmił i pocałował mnie w policzek- Mocno zmarzłaś?- spytał i dotknął mojej chłodnej dłoni.

-Nie- zaprzeczyłam cicho, patrząc za szybę. Rozpadało się na dobre. Deszcz praktycznie uniemożliwiał widoczność, a ciężkie krople wody z hukiem uderzały w szyby auta.

Zayn ruszył- jechaliśmy w ciszy, a to dlatego, że nie miałam humoru na rozmowę. Pół dnia w pracy, chłopak ma w dupie twoje telefony i wiecznie coś mu wypada, zapomina powiedzieć chociaż "Sto lat". O takich urodzinach marzyłam.

-Coś się stało?- odezwał się Zayn, kiedy wyszliśmy z samochodu. Mężczyzna położył ręke na mojej talii i przyciągnął mnie do siebie.

Tak, nawet więcej niż coś, ale ty o tym nie wiesz, bo jesteś zajęty- miałam ochotę wtrącić, ale powstrzymałam się w ostatniej chwili.

-Nie- pokręciłam przecząco głową, kiedy zaczeliśmy wchodzić po schodach.

-To dobrze, bo mam dla ciebie niespodziankę- złapał mnie za dłoń i uśmiechnął się szeroko- Uśmiechnij się, sztywniaro- powiedział i przycisnął swoje usta do moich- Kocham cię- cmoknął mnie w policzek, a kąciki moich ust uniosły się w górę wbrew mojej woli- A teraz musisz zamknąć oczy- oznajmił tajemniczo, a ja zmarszczyłam czoło- Nie pytaj czemu- uprzedził mnie zanim zdąrzyłam otworzyć usta- Nie podglądaj- poinstruował i zakrył mi oczy dłonią.

Słyszałam jak chłopak przekręca zamek w drzwiach- no tak. Miał zapasowe klucze- i ostrożnie prowadzi mnie przez próg. Pomógł zdjąć mi kurtkę i poszliśmy dalej. Zapewne do salonu.

-Co ty znowu kombinujesz?- spytałam i przewróciłabym oczami, gdyby nie istotny fakt, że miałam je zamknięte. Usłyszałam cichy śmiech, nie podobny do śmiechu Zayna, no ale...

-Na trzy otwórz oczy- powiedział mulat, a ja przytaknęłam- Raz...dwa...trzy!- no i otworzyłam.

-Niespodzianka!- krzyknęła grupa osób zebrana w moim salonie.

Rozszerzyłam oczy ze zdziwiena i uśmiechnęłam się szeroko, widząc znajome twarze- Kelly, Nialla, Polly, Harry'ego, Lottie...Chwila, chwila. Harry?! Co on tu robił? Jeszcze tydzień temu wydawało mi się, że mnie nienawidził. Jego obecność zaskoczyła mnie najbardziej, ale nie dałam tego po sobie poznać.

Po uroczystym odśpiewaniu "Sto lat" odwróciłam się twarzą do Zayna i skrzyżowałam ręce na piersi. W oczach miał coś z małego chłopczyka, który został przyłapany przez mamę na płataniu figli. Pokręciłam z niedowierzaniem głową i przytuliłam się do chłopaka.

-Pieprzony dupek- powiedziałam mu na ucho tak, że tylko on mógł to usłyszeć.

Tak mnie wrobić! Ja wyobrażałam sobie nie wiadomo co, a on po prostu chciał zrobić mi niespodziankę.

Kiedy oderwałam się od Malika, wszyscy ustawili się w kolejce do mnie i po kolei wręczali mi prezenty, co wprawiało mnie w zakłopotanie- może to dziwne, ale nie lubiłam dostawać prezentów.

Gdy przyszła pora na Harry'ego, trochę się spięłam. Nie wiedziałam jak powinnam się zachować, bo przecież od naszej kłótni nie widzieliśmy się ani razu, jednak szczery uśmiech loczka pozbawił mnie wątpliwości.

-Wszystkiego najlepszego- powiedział zielonooki, a ja przytuliłam go z całej siły. Może była jeszcze jakaś nadzieja, że się pogodzimy. Ostatni podszedł do mnie Zayn.

-Sto lat, kochanie- pocałował mnie w usta- Prezent ode mnie dostaniesz później- wyszeptał mi na ucho i uśmiechnął się tajemniczo. Szczerze mówiąc, bałam się wiedzieć co siedziało mu w tej chorej główce. Po Zayn'ie można było spodziewać się absolutnie wszystkiego.

-To jeszcze nie koniec, moja droga- u mojego boku pojawiła się rozweselona Kelly- Zamykaj oczy- rozkazała, a ja westchnęłam. Wykonałam jej polecenie. Doyle złapała mnie za jedno ramie, a na plecach poczułam czyjąś dłoń. Zgadłam, że należała ona do Malik'a, bo tylko pod wpływem jego dotyku serce biło mi dwa razy szybciej.

Zostałam poprowadzona do innego pomieszczenia. Pytanie, jakiego?

-Mam nadzieję, że się na nas nie obrazisz...- usłyszałam głos Polly- Ale na wszelki wypadek wspomnę, że to był pomysł Niall'a- zachichotała, a ja zmarszczyłam czoło. Za co miałabym się obrazić?

Kelly zabrała rękę z moich oczu i zobaczyłam wielki tort w kształcie...zielonej oliwki.

-Wy sobie ze mnie jaja robicie- powiedziałam poważnie, lecz hamowałam śmiech- Oliwki!- poklepałam się otwartą dłonią w czoło- Słaby żart- burknęłam, rozbawiona i spojrzałam na wesołe twarze swoich przyjaciół. Nie potrafiłam się nie uśmiechnąć. Może i byli zdrowo stuknięci, ale też najlepsi pod słońcem.

-Ale jest całkiem dobry- stwierdził Niall, grzebiąc łyżeczką we wnętrzu ciasta- Bardzo całkiem- Horan podał mi łyżeczkę, więc posmakowałam. Czekolada. To lubię.

-Chyba wam wybaczę- oznajmiłam i wszyscy wybuchliśmy śmiechem.

Udaliśmy się z powrotem do mojego salonu, gdzie usiedliśmy na podłodze w kółku. Ja- pomiędzy Zayn'em i Niall'em. Obok Horana Polly, dalej Kelly, Lottie i Harry. Lottie stwierdziła, że musimy zagrać w prawda czy wyzwanie. Nie ma to jak zabawy z dzieciństwa. Postawiliśmy w środku naszego kółka butelkę, a Polly nią zakręciła.

Proszę, nie ja.

No, ale butelka nie spełniła moich oczekiwań. Westchnęłam i spojrzałam wyczekująco na Polly. Knuła coś perfidnego. Czułam to.

-Pocałuj Zayn'a- klasnęła po chwili w dłonie. Uniosłam brew i zerknęłam pytająco na Malik'a- Tak, wiemy- powiedziała blondynka- Twój chłopak się wygadał- podkreśliła dwa pierwsze słowa i zachichotała.

Rzuciłam mulatowi spojrzenie, mówiące- ty zdrajco- i pocałowałam go lekko w usta.

-Eeeej! A może troche ognia?- zasugerowała znacząco zawiedziona Polly- Jeśli na codzień też się tak całujecie, to życzę wam powodzenia- burknęła, a ja się uśmiechnęłam.

Graliśmy dalej. Pomysły moich przyjaciół nie przestawały mnie zadziwiać i bawić. Najlepszy był Niall:

-Olivia- odezwał się- Do końca gry nie patrz na Malik'a- powiedział i kolejny raz tego wieczoru wszyscy wybuchneliśmy śmiechem- Wiem, że to trudne, ale na pewno dobrze ci to zrobi.

Kiedy skończyliśmy, Kelly zaproponowała, że moglibyśmy obejrzeć jakiś ciekawy horror- okoliczności były idealne. Za oknem było już ciemno, padał deszcz i wiał silny wiatr. W ten sposób skończyłam owinięta ciepłym kocem i wtulona w jeszcze cieplejsze ramię Zayna. Siedzieliśmy oparci o kanapę, obok nas był Styles, a trochę dalej od loczka- Kelly. Niall i Polly przytulali się przy fotelu, a Lottie siedziała sama i najwyraźniej jej to nie przeszkadzało.

W połowie filmu sześcioletnia dziewczynka wkroczyła na teren starego, zniszczonego budynku i schowała się przy szafie. Psychol, który ścigał ją od początku seansu ruszył jej śladem z zakrwawionym nożem w ręku. Mężczyzna wszedł do pokoju, w którym ukryło się dziecko- nie zobaczyłam zakończenia tej sceny, ponieważ, przeczuwając co się zdarzy, schowałam twarz w ramieniu Zayna, jakkolwiek dziwnie to brzmiało. Usłyszałam jedynie piskliwy krzyk dziewczynki, chwilę ciszy i szyderczy śmiech.

-Tak szybko wymiękasz?- głos Malik'a dotarł do mojego ucha. Jego opiekuńcze i spokojne brzmienie okazało się dla mnie kojące. Dopiero teraz uświadomiłam sobie jak bardzo mi na nim zależało- Czemu się tak na mnie patrzysz?- wyszeptał tak cicho, że nikt poza mną nie mógł go usłyszeć.

-Kocham cię- pocałowałam policzek chłopaka i uśmiechnęłam się szeroko, co on odwzajemnił tym samym.

-Oooh, jakie to słodkie- z transu wyrwał nas głos Lottie. Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na brunetkę. Wszyscy się na nas patrzyli.

-Oglądaj film- wytknęłam jej język, a ona zachichotała.

-Słodziaki- wysłała mi buziaka w powietrzu i odwróciła się do ekranu telewizora.

Film dobiegł końca godzinę później, czyli punkt dwudziesta pierwsza. Chłopcom się nudziło, więc wymyślili, że urządzimy sobie konkurs na picie wódki. Oczywiście Kelly, Lottie, Polly i ja zachowałyśmy umiar i wypiłyśmy jedynie dwa drinki autorstwa Styles'a, ale ci debile robili swoje- na stole w salonie ustawili trzy szklanki i trzy butelki alkoholu. Zasady były proste- kto szybciej wypije całą butelkę, wygrywa.

W mniej więcej połowie swojej butelki Niall odszedł do stołu i uciekł do łazienki, więc zostali tylko Harry i mój idiota. Skończyło się tak, że oboje byli tak pijani, że musiałyśmy interweniować.

Wieczór był bardzo udany, jednak wszyscy zaczynali się powoli zbierać do domów. Polly i Niall wyszli najszybciej, gdyż okazało się, że irlandczyk ma bardzo słabą głowę, a Kelly zobowiązała do odwiezienia loczka. Kiedy wyszscy opuścili moje mieszkanie, pomogłam Malik'owi przejść do sypialnii i położyłam go w łóżku. Sama poszłam wziąść szybki prysznic. Gdy wyszłam z łazienki, przebrałam się w piżamę i położyłam się obok mulata.

-Livi...- mruknął chłopak i przyciągnął mnie do siebie i wybełkotał coś, co brzmiało trochę jak "dobranoc".

Wolałam nie myśleć co będzie się z nim działo rano.

***Następny dzień, rano***

Otworzyłam oczy, poczuwszy na skórze chłodny powiew wiatru. Spojrzałam na okno- była otwarte. Super. Wstałam niechętnie z łóżka i zamknęłam okno. Wróciłam do nadal śpiącego Zayn'a i przykryłam nas kołdrą.

-Olivia?- usłyszałam nagle przy uchu. Malik rozchylał powoli powieki, a na jego twarzy malowało się zmęczenie- Dużo wczoraj wypiłem?- spytał i przetarł zaspane oczy wierzchem dłoni.

-Sam odpowiedz sobie na to pytanie, geniuszu- powiedziałam, dotykając jego miękkich włosów. Wplotłam w nie kilka palców i zaczęłam się nimi bawić- Teraz będę musiała cie niańczyć, Zenuś- wywróciłam oczami i wyszłam z łóżka.

-Mhm...Jakie widoczki z samego rana- odezwał się mulat, ponieważ byłam bez spodni. Taa, moja piżama składała się z koszulki, która podwinęła mi się do pleców, dając Zayn'owi idealny widok na moje pośladki. Tego zboczeńca nawet kac nie zniechęci.

Otworzyłam szafę i wertowałam ją w poszukiwaniu spodni.

-Nie ubieraj się, mała- zaprotestował zaniepokojony Malik- Lubię niegrzeczne pielęgniarki- uśmiechnął się łobuzersko, a ja westchnęłam. Ubrałam mało seksowne szare dresy, specjalnie z myślą o moim chłopaku.

Z sypialnii przeszłam do kuchni, gdzie nalałam do szklanki zimnej wody. Wyjęłam z szafki dwie tabletki na ból głowy i wróciłam do swojego pokoju. Zayn siedział oparty o ramę łóżka, więc podałam mu kubek i pigułki.

-Miejmy nadzieje, że zadziała, bo za dwie godzinywychodzimy- stwierdził mężczyzna, a ja wydęłam wargi.

-Gdzie?- spytałam, patrząc niezrozumiale na bruneta.

-Niespodzianka- to słowo w jego ustach brzmiało złowrogo. Starczy mi niespodzianek do następnego roku.

Tak jak zapowiedział Zayn- wyszliśmy z mojego mieszkania po dwunastej. Chłopak uparł się, że nie powie mi, gdzie jedziemy, więc całą drogę żyłam w niepewności. Jechaliśmy prawie pół godziny, a Zayn zatrzymał auto na parkingu.

-Pamiętasz, jak mówiłaś mi, że chciałaś zrobić sobie tatuaż?- spytał brązowooki, kiedy wyszliśmy z samochodu i ruszyliśmy przed siebie, a ja przytaknęłam- To właśnie mój prezent- oznajmił, a ja zamarłam.

Staliśmy przed nowoczesnym studiem tatuażu.

-Uu, Zee- westchnęłam- Serio?- uśmiechnęłam się nieśmiało- Dziękuje- przytuliłam go i pocałowałam w policzek.

Weszliśmy do środka- wszędzie pełno luster, biurek i papierów. Na ścianach projekty tatuaży i fotel, na którym się je wykonuje. Ale nie to zwróciło moją szczególną uwagę- najbardziej zdziwił mnie widok Louis'a Tomlinson'a, który siedział na krześle.

-I że chcesz mnie oddać w jego ręce?- spojrzałam na Malika, palcem wskazując Lou- Co za debil zatrudnił cie do takiej pracy?- uśmiechnęłam się złośliwie.

-To moje studio, mała- brunet puścił do mnie oczko, a Zayn odchrząknął- Sorry, stary- uniósł ręce w obronnym geście- Nastawiona psychicznie?- Tomlinson zwrócił się do mnie.

-Zayn raczył mnie poinformować trzy minuty temu, więc nie- stwierdziłam, a mój wzrok padł na te wszystkie igły- Ale co tam- wzruszyłam ramionami. Chciałam zrobić ten tatuaż.

-W takim razie zmykaj do przebieralni i zdejmij koszulkę- oookej?

Zrobiłam co kazał Louis i wróciłam do pomieszczenia, zakrywając biust czarną koszulką. Chłopak przygotował specjalny szablon mojego tatuażu, a ja położyłam się w wyznaczonym miejscu.

-Zdenerwowana?- spytał Zayn, siadając obok mnie.

-Eee, nie wcale- mój głos przepełniała ironia.

-Dobra, cicho- zarządził Tomlinson- Chyba nie chcesz żebym coś spieprzył?

Pierwsze ukłócie był najgorsze, ale z czasem przyzwyczaiłam się troche do bólu. Ostatecznie nie było tak potwornie, jak wszyscy mówili.

Po wykonanym zabiegu podeszłam do dużego lustra i zerknęłam na swój pierwszy tatuaż- pióro na środku pleców z odlatującymi na łopatkę ptakami. Cudo!

-Zadowolona?- odezwał się Malik, kiedy opuściliśmy studio Louisa.

-Odpowiem ci, jeśli w przeciągu tygodnia nie zgniją mi plecy- uśmiechnęłam się i pocałowałam chłopaka w usta- To były najlepsze urodziny jakie miałam.

Ha! Zdąrzyłam przed północą xd Pozdrawiam barcelonowa07 :*

Zostały 3 i koniec...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top