Rozdział 35 ~ Wspomnienia północy
Ten rozdział piszę w pamięci o Zayn'ie Malik'u- R.I.P 23.07.2010-25.03.2015 [*]
Przepraszam, musiałam xd
Połowę dzisiejszej nocy spędziłam na bezsensownym leżeniu w łóżku. Większość czasu ślepo wpatrywałam się w sufit sypialnii- być może dlatego, że dzisiejszego dnia wypiłam kilka kubków kawy podczas spisywania notatek z wykładów. Gdy wybiła godzina pierwsza w nocy, wstałam z łóżka, ponieważ wpadłam na wyjątkowo...dziwny pomysł. Nie myśląc nad tym, co chcę zrobić, ubrałam spodnie i sweter, po czym sięgnęłam po telefon.
Do Idiota:
Będę u ciebie za kwadrans, Malik. Wiem, że nie śpisz xx
Schowawszy komórkę do kieszeni, ubrałam kurtkę oraz buty i opuściłam mieszkanie. Podeszłam do samochodu zaparkowanego kilkanaście metrów od mojego bloku, wsiadłam i odpaliłam silnik.
Ulice Londynu były opustoszałe ze względu na późną godzinę, a ciemne niebo świeciło milionami gwiazd. Srebrny księżyć był w pełni i rzucał szarą poświatę na rozciągającą się przede mną ulicę. Nieoświetlone bloki i panująca cisza były wyjątkowym zjawiskiem w Wielkiej Brytanii.
W połowie drogi do domu Zayna mój telefon zawibrował. Wyjęłam urządzenie z kieszeni i odczytałam wiadomość od Malika.
Od Idiota:
Nie myśl, że ci otworze :)
Do Idiota:
A pamiętasz, że tydzień temu dałeś mi klucze? :))
Nie odpisał.
Uśmiechając się zwycięsko pod nosem, jechałam dalej, aż blok Zayna pojawił się w zasięgu mojego wzroku. Zaparkowałam auto niedaleko wejścia, zamknęłam je i przekroczyłam próg budynku. Dotarłam do mieszkania Malika w niecałe trzy minuty i zadzwoniłam dzwonkiem.
Po kilku sekundach przyszła do mnie wiadomość:
Od Idiota:
Nie mam zamiaru się ruszyć.
Westchnęłam i wyjęłam z torby klucze do mieszkania mulata, po czym otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Zdjęłam zbędne odzienie i po cichu udałam się w kierunku sypialnii chłopaka. Domyśliłam się, że kształt przykryty kołdrą i poduszkami jest Zaynem, więc przekroczyłam próg pokoju i usiadłam na brzegu łóżka.
-Nie ma to jak udawać, że się śpi, co nie?- szturchnęłam mulata w ramie.
-Ale ja wcale nie udaje- zaprzeczył brunet, zakrywając głowę poduszką- Zastanawiam się tylko, co ci odjebało.
-Wypiłam za dużo kawy i nie mogłam zasnąć...- wyjaśniłam, śmiejąc się pod nosem z własnej głupoty.
-I dlatego postanowiłaś uniemożliwić to również mi?- zapytał Malik- To co chcesz robić?- powiedział i usiadł na łóżku, opierając się o jego ramę, a ja zauważyłam, że nie ma na sobie koszulki.
-Nie wiem- wzruszyłam ramionami- Cokolwiek byle nie spać- uśmiechnęłam się lekko, gdy zobaczyłam przerażone spojrzenie Malika, wbite w przedmiot za moimi plecami- Na co się tak patrzysz?- spytałam, odwracając się za siebie.
-Na nic- pokręcił szybko głową i uśmiechnął się sztucznie- Chodź, obejrzymy coś- wstał z łóżka, położył rękę na moich plecach i skierował w stronę drzwi.
-Nie masz zamiaru się ubrać?- uniosłam brwi, patrząc na Zayna.
-Po co?- spytał- I tak prędzej czy później mnie rozbierzesz- wzruszył ramionami i wyszedł z pokoju, pozostawiając mnie samą z rumieńcem na twarzy.
-A może wyjdziemy na zewnątrz?- zaproponowałam niepewnie- Zaraz druga w nocy, ale co nam zaszkodzi- stwierdziłam, czekając na odpowiedź mulata.
-Okej- powiedział i ruszył w kierunku swojej sypialnii- Zaraz przyjdę- dodał i zniknął w pokoju.
Wrócił do mnie po niecałej minucie, ubrany w ciemną koszulkę i bluzę.
-Możemy iść- powiedział i się uśmiechnął.
Wspólnie opuściliśmy mieszkanie Zayna i wyszliśmy z bloku. Na zewnątrz wiał lekki wiatr, było zimno, a chmury na niebie były ciężkie i ponure. Czułam, że zanosi się na deszcz. Ulicą sporadycznie przejeżdżały małe samochody osobowe, poza tym było zupełnie pusto- Nie pamiętałam, kiedy ostatnim razem byłam poza domem o tak późnej porze. Stwierdziłam też, że bez Zayna napewno nie odważyłabym się odejść stąd dalej niż o kilkanaście metrów.
Stanęłam przed wyjściem z budynku, czekając na Malika, która grzebał w kieszeniach. Zmarszczyłam czoło, widząc zrezygnowaną minę chłopaka i uśmiechnęłam się lekko, kiedy westchnął i powiedział:
-Poczekaj chwilę, zapomniałem papierosów.
I zniknął za drzwiami.
Potarłam ramiona dłońmi, czując na skórze chłodny powiew wiatru, który targał moimi włosami na wszystkie strony. Rozejrzałam się po pustej ulicy, aby upewnić się, że napewno jest pusta- niespodziewanie zza rogu wyłonił się wysoki mężczyzna z kapturem na głowie. Odwróciłam wzrok, myśląc, że minie mnie obojętnie, jednak on zatrzymał się u mojego boku i oparł o ścianę bloku.
Nic nie mówiąc, zdjął kaptur, ukazując ciemne włosy i niebieskie oczy. Gdyby nie późna godzina, fakt, że byłam tutaj sama- pewnie uznałabym, że jest przystojny. Chłopak zbliżył się do mnie. Poczułam zapach alkoholu i dymu papierosowego.
-Jesteś sama?- zapytał niskim, tajemniczym głosem, a mnie przeszył dreszcz.
Malik. Lepiej się pospiesz.
-Nie- zaprzeczyłam, unikając wzroku nieznajomego- Czekam na przyjaciela.
-Poczekać z tobą?- powiedział, kładąc jedną dłoń na mojej talii.
Odruchowo odsunęłam się kilka kroków w bok. Serce zaczęło łomotać mi w piersi.
-Nie musisz- zapewniłam, a mężczyzna ponownie przyciągnął mnie do siebie, tym razem gwałtowniej- Puść mnie- spróbowałam wyrwać się z uścisku bruneta, on jednak nie ustępował- zakrył mi usta dłonią i przycisnął do zimnej, szorstkiej ściany bloku.
-Twój kolega chyba się spóźnia- wycedził ironicznie, przygryzając płatek mojego ucha.
-Odpierdol się- powiedziałam drżącym głosem, próbując oderwać się od chłopaka.
-Wiesz, co...- udawał zamyślonego- Chyba załatwimy to inaczej- oznajmił i pociągnął mnie za włosy w kierunku ciemnego zaułka pomiędzy dwoma sąsiednimi blokami. Jęknęłam czując ból, a w moich oczach wzebrały łzy.
Chwilę później ktoś gwałtownie odsunął ode mnie nieznajomego i popchnął go na pobliską ścianę. W moim wybawcy rozpoznałam Zayna i odrazu odetchnęłam z ulgą. Malik obdarzył mojego prześladowcę niezliczoną ilością przekleństw, po czym odwrócił się w moją stronę. Przygryzłam wargę, próbując zapanować nad szalejącymi emocjami, podczas gdy mulat delikatnie objął mnie ramionami i przytulił. Bez oporów ułożyłam głowę na klatce piersiowej bruneta i przymknęłam oczy, lśniące kropelkami łez. Kilka z nich opuściło moje oczy, spłynęło po policzku i wylądowało na chodniku.
-Już dobrze- odezwał się Malik, kojącym głosem- Nic ci nie zrobił?- spytał, obserwując moją twarz ze zmartwieniem.
-Nie- pokręciłam przecząco głową i wytarłam mokre policzki.
-Chcesz wrócić do domu?- głos Zayna był opiekuńczy jak nigdy, przez co nie potrafiłam się nie uśmiechnąć- Co?- brunet zmarszczył czoło, patrząc na mnie ze zdziwieniem.
-Jesteś uroczy- zachichotałam, oberwując reakcję Malika. Uniósł obie brwi i uśmiechnął się lekko.
-Nie ogarniam dziewczyn- westchnął i ruszył przed siebie.
Dogoniłam Zayna w kilka sekund i dorównałam mu kroku. Szliśmy chodnikiem, wzdłuż ulicy w kierunku bliżej nieokreślonym.
-Co tak długo tam robiłeś?- spytałam po chwili ciszy.
-Sąsiadka usłyszała dziwne dźwięki i myślała, że to złodziej- zaśmiał się brunet- Zrobiła mi kazanie- wzruszył ramionami- Standardowo.
* * *
Udaliśmy się do parku. O tej porze roku trudno było nazwać go przytulnym miejscem- drzewa zostały pozbawione liści, które leżały na trawie. Nie rosły żadne kwiaty, a krzaki przypominały mi wyschnięte chwasty.
Szliśmy przed siebie wolnym krokiem, na zmianę rozmawiając lub idąc w ciszy. Domyślałam się, że dochodziła już trzecia, chociaż pewności nie miałam.
-Powiedz mi coś o sobie- odezwałam się do Zayna- Jakby się przyczepić, to nic o tobie nie wiem.
-Wiesz o mnie o wiele więcej, niż powinnaś- stwierdził Malik i szturchnął mnie łokciem- Co jeszcze chcesz ze mnie wyciągnąć?
-Absolutnie wszystko- powiedziałam i usiadłam na drewnianej ławce- Muszę mieć czym cię szantażować- uśmiechnęłam się szeroko i sztucznie, prosto w twarz Zayna- Naprawdę jesteś aż taki nudny, że nie masz żadnych zainteresowań? Czy może jedyną rzeczą na której ci zależy, są papierosy, hm?- spytałam denerwująco.
-Trafiłaś w dziesiątkę- oznajmił Malik, a ja wywróciłam oczami- Lubię rysować, zadowolona?- westchnął, zobaczywszy wyraz mojej twarz.
-Naprawdę?- zainteresowałam się- Czemu o tym nie wiedziałam?- spytałam z wyrzutem.
-Nikt nie wiedział- wzruszył ramionami brunet- A spróbuj komuś powiedzieć- powiedział i zmierzył mnie morderczym spojrzeniem.
-Okej, okej- uniosłam dłonie w obronnym geście, uśmiechając się w tym samym momencie- Ale bądź pewny, że w najbliższym czasie urządze ci rewizję wszystkich szafek.
Po kilku minutach klimat Londynu zmusił nas do opuszczenia parku. W jednej sekundzie strugi deszczu polały się z nieba i zamieniły miasto w wielkie jezioro. Szliśmy szybkim krokiem, by nie zmoknąć za bardzo, jednak już po kilku minutach oboje byliśmy przemoczeni do suchej nitki. Gdy dotarliśmy pod blok, w którym mieszkał Zayn, nasze ubrania nie nadawały się do noszenia. Weszliśmy do mieszkania Malika, gdzie zdjeliśmy kurtki i buty.
Moje włosy, spodnie, a nawet skarpetki, przesiąknęły wodą. W jednej chwili zrobiło mi się przeraźliwie zimno.
-Chodź- odezwał się mulat, klepnąwszy mnie po ramieniu- Musisz się przebrać.
Zayn poszedł do swojego pokoju, a ja stałam chwilę w miejscu.
Udałam się do sypialnii Malika- chłopak stał przy swojej szafie w samych bokserkach- moja twarz natychmiastowo pokryła się różowym rumieńcem na ten widok.
-Przepraszam- wymamrotałam i odwróciłam się w przeciwną stronę.
-Nic czego nie widziałaś, Olivia- usłyszałam za sobą głos bruneta. Niespodziewanie chłopak objął mnie od tyłu ramionami i przyciągnął do siebie- Masz ochotę się upić?- zapytał dwuznacznie i przygryzł płatek mojego ucha. Poczułam falę gorąca, które uderzyła we mnie z prędkością światła i miałam wrażenie, że temperatura w pokoju sięgnęła tysiąca stopni. Zayn zaczął składać pojedyncze pocałunki na mojej szyji, a prawą rękę położył na moim biodrze.
Odwróciłam się przodem do chłopaka i szybko złączyłam nasze usta, na co Malik zareagował cichym pomrukiem aprobaty. Ułożywszy dłonie na moich pośladkach, skierwał nas w stronę łóżka, na którym mnie położył. Jego ręce wkradły się pod materiał mojej koszulki, gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
Zmarszczyliśmy brwi, gwałtownie wyrwani z transu i spojrzeliśmy na siebie. Zayn bezwładnie opadł na materac, mówiąc coś w stylu- "Sąsiedzi mają wyczucie czasu".
-Nie pójdziesz zobaczyć kto to?- spytałam.
-Nie za bardzo mam taką możliwość- powiedział, zerkając na materiał swoich bokserek, a ja zaśmiałam się pod nosem.
-Okej, to ja pójdę- zaproponowałam, wstanąwszy z łóżka.
-Nie myśl, że ci odpuszczę, mała- Zayn puścił do mnie oczko, a ja wyszłam z jego sypialnii, wywracając oczami.
Dzisiejszy rozdział należy do tych luźniejszych- W sumie to miałam zamiar napisać coś zupełnie innego, ale pomyślałam, że nie będę niszczyć Wam humoru z uwagi na ostatnie wydarzenia.
Jak tam samopoczucie po odejściu Zayna z One Direction? Mi humor poprawia jeden fakt- że Zayn będzie mógł żyć normalnie, tak jak chciał. Trzymamy za niego kciuki! Nigdy go nie zapomnimy! <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top