Rozdział 29 ~ "Ładnie wyglądasz"
Standardowo...Przepraszam za dziwne błędy, które napewno popełniłam, pisząc po północy :P
Dwa tygodnie później
Dzisiejszy dzień był dniem imprezy urodzinowej Louisa, a ja odczuwałam niewyjaśniony niepokój przed tym wydarzeniem. Dlaczego? Właściwie trudno było znaleźć odpowiedź na to pytanie. Być może obawiałam się ponownej konfrontacji z Tomlinsonem, gdyż nie zrobił on na mnie piorunującego pierwszego wrażenia, gdy widzieliśmy się poraz ostatni. Starałam się nie zapominać o słowach Zayna "Spokojnie, nie będzie niczego próbował" i myśleć, że rzeczywiście tak będzie.
Moje stosunki z mulatem uległy diametralnej zmianie od czasu naszej rozmowy na temat Harry'ego. Wyjaśniliśmy sobie wiele spraw, które należało omówić, zwłaszcza kwestię poziomu, na którym znajdowała się nasza znajomość i jasno ustaliliśmy granice. Od dwóch tygodni nie pocałowaliśmy się ani raz, mimo że cholernie nas do siebie ciągnęło. Wydawało mi się, że dzięki temu oboje poprawimy swoją umiejętność samokontroli. Byłam zdania, że ostatecznie taka przerwa wyjdzie nam na dobre.
Nie mogłam również narzekać na sytuację między mną, a moimi przyjaciółmi, Kelly i Harry'm. Dzięki Zayn'owi wszystko wróciło do normy, a Styles i Doyle nareszcie się do niego przekonali. Nie mówię, że za sobą szaleją, ale przynajmniej mogę rozmawiać z Malik'iem, nie obawiając się ich reakcji.
Całe to szczęście przypieczętowane zostało upragnionym powrotem mojej mamy do domu. Po chorobie nie ma śladu, mama czuje się bardzo dobrze, a ja odwiedzam ją co dwa dni, by mieć pewność, że wszystko jest w porządku. Podsumowując- moje życie wreszcie powróciło do normalności. Wszystko było świetnie, a ja czułam, że odżywam.
Z samego rana, z racji piątku, udałam się na ostatnie zajęcia w tym tygodniu, wróciłam do domu o 14:00 i poszłam do pracy. Dzień minął mi szybko i pomimo zmęczenia zaczęłam przygotowywać się do wyjścia. Nie chciałam przesadnie się odstawiać, ale nie mogłam również pójść w dresach.
W pierwszej kolejności wzięłam szybki prysznic, po czym udałam się do sypialnii, gdzie zaczęłam przeglądać swoją szafę. Ostatecznie zdecydowałam się na dopasowane, czarne rurki oraz jaskrawo-żółtą bluzkę, lekko odsłaniającą brzuch. Włosy postanowiłam zostawić w aktualnym stanie, pomalowałam jeszcze oczy tuszem i byłam gotowa do wyjścia.
Zegar w moim telefonie wskazywał godzinę 18:58, co oznaczało, że Zayn niedługo przyjedzie pod mój blok.
Zdąrzyłam jedynie założyć buty, a moja komórka zawibrowała.
Od Zee:
Rusz ten tyłek, czekam od pół minuty.
Uśmiechnęłam się lekko i odpisałam.
Do Zee:
Już idę.
Zgodnie z zapowiedzią, chwilę potem opuściłam swoje mieszaknie, zamykając je na klucz. Zeszłam szybko po schodach i znalazłam się na zewnątrz. Wiał lekki, przyjemny wiatr, niebo było bezchmurne. Nawet nie odczułam, że mam na sobie jedynie cienką bluzkę.
Rozejrzałam się w poszukiwaniu samochodu mulata i zobaczyłam je już po kilku sekundach. Pokonałam dzielący nas dystans i wsiadłam do wnętrza auta Malika.
-Cześć- przywitałam się, posyłając uśmiech w kierunku bruneta i zapięłam swój pas.
-Cześć- odezwał się chłopak, przyglądając mi się uważnie, a w jego oku spostrzegłam ten znajomy błysk- Ładnie wyglądasz- dodał po chwili.
-Dziękuje- odparłam i zmierzyłam go wzrokiem: Miał na sobie czarne spodnie oraz koszulę tego samego koloru, którą rozpiął, przez co bez problemu mogłam dostrzec kilka tatuaży chłopaka. Do kompletu jeden wielki nieład na głowie oraz zniewalające oczy i uśmiech. Kusząca mieszanka- Ty też.
-Ładnie?- spytał mężczyzna, unosząc brew- Jak facet może wyglądać ładnie?
-Dobra, dobra- uniosłam ręce w obronnym geście- Jakie określenie ci pasuje?
-Seksownie- odparł Malik i uśmiechnął się szeroko.
-Zapomnij- prychnęłam i odwróciłam wzrok- Jedziemy?- spytałam po chwili, a Zayn jedynie skinął głową, i ruszyliśmy w drogę do klubu.
* * *
Dojechaliśmy na miejsce kilkanaście minut później. Jak się okazało, do klubu, który odwiedziłam ostatnio z Kelly. Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w kierunku wejścia do budynku, oznaczonego wielkim neonowym napisem. Staneliśmy w kolejce i chwilę potem przekroczyliśmy próg imprezowni. Panował tu wręcz nieznośny hałas, muzyka grała, a pomieszczenie wypełnione było ogromną ilością bawiących się ludzi. Niektórzy tańczyli, inni siedzieli w kanapach i rozmawiali, jeszcze inni stali przy barze.
-Lepiej złap mnie za ręke, bo jeszcze cię zgubię- odezwał się Zayn, pochylając się nade mną, bym mogła go usłyszeć.
Kątem oka spojrzałam na chłopaka, nieświadoma, że przygryzam wargę i niepewnie chwyciłam jego dłoń. Poczułam nowe, przyjemne uczucie, kiedy splotłam nasze palce i pomyślałam, że mogłabym się do tego przyzwyczaić.
Tymczasem Zayn ruszył przed siebie, prowadząc mnie przez tłum w tylko sobie znanym kierunku. Przedarliśmy się przez pokaźną ilość ludzi i wreszcie dotarliśmy na sam koniec pomieszczenia, gdzie znajdowały się czarne, skórzane kanapy oraz stolik. Przy jednym z nich, tym najbardziej odosobnionym, siedział Louis, dwóch nie znanych mi chłopaków oraz jedna dziewczyna. Wszyscy byli zajęci rozmową, więc nie zauważyli naszego przyjścia. Zwrócili na nas uwagę dopiero, kiedy Zayn odchrząknął i wypowiedział słowa Tomlinson, idioto.
-Nawet dzisiaj musisz mnie wyzywać?- spytał brunet, podchodząc do Malika.
Cała trójka wstała od stolika i zaczęła się z sobą witać, podczas gdy ja stałam w miejscu, nie wiedząc jak powinnam się zachować. Obawy co do stylu bycia przyjaciół Zayna znowu zawitały w mojej głowie. Zamyśliłam się i nawet nie spostrzegłam wysokiej blondynki, która znalazła się przy mnie. Z otępienia wyrwał mnie jej melodyjny głos.
-Cześć- powiedziała, uśmiechając się w moją stronę- Lottie- wyciągnęła dłoń, więc ją ścisnęłam.
-Cześć- odezwałam się i kąciki moich ust uniosły się ku górze- Olivia.
-Nie przejmuj się tymi idiotami- spojrzała w kierunku trzech chłopaków, pochłoniętych rozmową- Mnie też olewają większość czasu- wzruszyła ramionami i zachichotała- I uwierzyć, że jeden z nich to mój brat...- pokręciła głową i opadła na kanapę, więc zrobiłam to samo.
-Louis?- spytałam, patrząc na dziewczynę. Faktycznie, nawet byli podobni.
-Taa...Nie widać, co?- westchnęła- Nie ważne- uśmiechnęła się, a ja nie mogłam powstrzymać cichego śmiechu- Lepiej mi powiedz jakim cudem wyrwałaś tego tam- wskazała palcem w kierunku Zayn'a.
-Co?- spytałam, marszcząc czoło- Nikogo nie wyrwałam- zaprzeczyłam, rumieniąc się lekko.
Nikogo, a już napewno nie Zayn'a.
-Jak to nie?- skrzywiła sie Lottie, patrząc na mnie- Trzymaliście się za ręce.
-Och...- westchnęłam- To było tylko na chwilę...żebyśmy się nie zgubili w tym tłumie- wyjaśniłam, gasząc entuzjazm dziewczyny.
-Oo...- rozszerzyła oczy- Faktycznie, to wiele wyjaśnia- stwierdziła, kiwając głową- Ale to i tak niespotykany widok, jeśli chodzi o Zayn'a- dodała- Więc coś musi być na rzeczy...
-O czym panie rozmawiają?- usłyszałam głos po swojej prawej stronie i spojrzałam w tym kierunku. Louis właśnie zajął miejsce obok swojej siostry, podobnie jak dwaj nieznani mi mężczyźni. Natomiast Zayn usiadł obok mnie i aktualnie ciągnął za rękaw mojej koszuli/
-Co ty odpie...- zaczęłam, lecz Malik przerwał mi samym swoim spojrzeniem- Dobra, co?- poprawiłam się.
-Wszystko słyszałem- wyszeptał mi chłopak na ucho, wywołując na moim ciele gęsią skórkę- Nikogo nie wyrwałam...- uśmiechnął się, imitując brzmienie mojego głosu.
-Dupek- prychnęłam, a brunet już otwierał usta, by coś powiedzieć, gdy przerwał mu głos blondyna, siedzącego obok.
-Malik, nie przedstawisz nas swojej...znajomej?- odezwał się chłopak, podczas gdy ja się mu przyjrzałam. Miał jasne włosy, niebieskie oczy i sprawiał wrażenie wysokiego- Chyba jeszcze mnie nie znasz. Prawda, kochanie?- spytał, wpychając się między mnie, a mulata. Objął mnie ramieniem i swobodnie oparł się o kanapę- Luke- uśmiechnął się, ukazując rząd białych jak śnieg zębów.
-Olivia- odwzajemniłam uśmiech, ignorując nachalne spojrzenie blondyna.
-A go wodą nie oblejesz?- włączył się Louis, zajmując dotychczasowe miejsce Lottie. Patrzył na mnie z udawaną pretensją w tęczówkach- To niesprawiedliwe, mała- pokręcił głową, wzdychając teatralnie.
-Chłopaki- Zayn zabrał głos- Uspokójcie się. Nie przyprowadziłem jej tu po to, by uciekła po pięciu minutach- stwierdził, a ja posłałam w jego stronę mordercze spojrzenie, mówiące: Policzymy się później.
W tej sposób rozpoczeliśmy rozmowę. Poza Lukiem, poznałam jeszcze Caluma- uroczego bruneta o ciemno-brązowych oczach oraz Louisa, którego właściwie już znałam, w taki czy inny sposób. Po kilkunastu minutach dialogu musiałam przyznać, że wcale nie było tak źle, jak przypuszczałam. Co prawda, Louis był bardzo bezpośredni, ale nie oznaczało to, że nie dało się z nim rozmawiać. Luke był typowym pajacem, który czerpał radość z własnych wygłupów, natomiast Calum wydawał się tym najbardziej zrównoważonym psychicznie członkiem paczki. Po mniej więcej pół godzinie rozmowy, chłopakom zaczęło się nudzić, więc poszli zamówić coś do picia. Ja postanowiłam, że tym razem będe uważać z alkoholem, wiadomo dlaczego. Pozwoliłam zaciągnąć się na parkiet- najpierw Zayn'owi- potem poddałam się naleganiom reszty nowych znajomych i skończyło się tak, że zatańczyłam również z Louis'em, Lukiem oraz Calum'em. Nie obyło się bez dużej dawki śmiechu i dobrej zabawy. Po około trzech godzinach pobytu w klubie wszyscy ponownie zajeliśmy miejsca przy stoliku w rogu sali.
-O, nie!- krzyknął Calum, odpychając Luke'a- Tym razem ja siadam obok Olivii- zarządził, a ja musiałam powstrzymałam śmiech, kiedy chłopak zadowolony usiadł przy moim boku- Cześć- rzucił w moją stronę i uśmiechnął się szeroko.
Chyba trochę się upił...
Po kolejnych kilkudziesięciu minutach Louis również przesadził z alkoholem i postanowiliśmy, że razem z Lottie pojadą już do domu. Niedługo potem Luke i Calum także opuścili klub, a ja i Zayn zostaliśmy sami.
-To co, idziemy?- spytał chłopak, łapiąc moją dłoń. Pokiwałam głową i wspólnie wyszliśmy z budynku- Wiesz...chyba nie powinienem prowadzić- stwierdził, patrząc w kierunku swojego samochodu- Przejdziemy się?- zaproponował, zerkając na mnie. Pomyślałam, że spacer napewno mi nie zaszkodzi i się zgodziłam.
Wolnym krokiem poszliśmy chodnikiem, nie odzywając się do siebie, lecz nie była to niezręczna cisza.
Było już po 23:00, dookoła panował mrok, zakłócany jedynie przez słabe światło latarni i księżyca. Niebo było granatowe, upstrzone milionami jasnych gwiazd, co dawało olśniewający efekt. Zdałam sobie sprawę, że pogoda powoli się psuje, kiedy poczułam na skórze chłodny powiew wiatru. Wzdrygnęłam się mimowolnie, czując jak zimno roznosi się po całym moim ciele, pozostawiając po sobie jedynie gęsią skórkę.
-Ty naprawdę robisz to celowo- odezwał się nagle Zayn i zdjął swoją bluzę, po czym podał mi ją.
-Dzięki- uśmiechnęłam się i założyłam na siebie kurtkę. Niemal odrazu poczułam upragnione ciepło oraz mięte, którą pachniało okrycie chłopaka. Zapięłam zamek, założyłam kaptur na głowę i ukryłam ręce w kieszeniach.
-Wyglądasz jak mała gangsterka- stwierdził Malik, mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu. Szedł tyłem, twarzą do mnie, a ja miałam nieodparte przeczucie, że nie skończy się to dobrze.
-Zaraz się przewrócisz- powiedziałam, uśmiechając się sztucznie do bruneta- Nie mam zamiaru zbierać cię z chodnika.
-Nie będzie takiej potrzeby- zapewnił mulat, ponownie stając przy moim boku- Idziemy do mnie?- spytał niespodziewanie.
-Możemy- pokiwałam głową.
Cześć :* Dzisiaj tak na szybko, bo za 20 minut 03:00- Rozdział wyszedł taki sobie, ale co tam xd DZIĘĘĘEEKUJE ZA 14K odczytu i CHOLERKA (sorrry) 1K GWIAZDEK!!! Wiem...szybka jestem :D Kocham Was!
Pozdrawiam wszystkich zakochanych w dniu walentynek, które ja spędze jedząc lody z pudełka! I na sam koniec- Dzisiaj 14.02.2015 premiera 50 twarzy Grey'a, a ja płaczę, ponieważ nie mogę tego oglądać :( Kto łączy się ze mną w bólu, a kto kupuje bilecik do kina?
A miało być szybko...Pozdrawiam jeszcze moją siostrę, która pozwoliła mi rozsiąść się na jej kanapie i nawet oddała mi ostatnią saszetkę herbaty! :*
Dobranoc!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top