Rozdział 47 ~ "Mój świat legł w gruzach'

W moich drzwiach stał zdenerwowany Zayn. Chłopak spojrzał na mnie niepewnie. Był jednym wielkim kłębkiem nerwów- widziałam to po jego zachowaniu.

-Co...- ledwo zaczęłam, a Malik przerwał mi, mówiąc słabym głosem:

-Powiedziałem jej.

-Zayn...Może zacznij od początku- zaproponowałam i złapałam chłopaka za ramię- Chodź- uśmiechnęłam się i zrobiłam mu miejsce w przejściu.

Weszliśmy do salonu, a Zayn usiadł na kanapie i nieprzerwanie nerwowo stukał butem o podłogę.

-Powiedz, co się stało- usiadłam obok bruneta i położyłam dłoń na jego przedramieniu- Zay, o co chodzi?- spytałam zmartwiona, kiedy milczenie chłopaka przedłużało się.

-Powiedziałem mamie, że wiedziałem, że tata pił i ją bił- odezwał się wreszcie brązowooki i odetchnął z ulgą.

Rozchyliłam usta, by powiedzieć coś sensownego, lecz zamknęłam je chwilę później, wiedząc, że żadne słowa nie byłyby stosowne w tej sytuacji. Zamiast tego usiadłam na kolanach chłopaka i mocno oplotłam jego szyję ramionami, co odwzajemnił.

Siedzieliśmy w takiej pozycji kilka minut w zupełnej ciszy. Miałam wrażenie, że Zayn'owi to odpowiadało. Dobrze jest czasem wspólnie pomilczeć.

-To...to dobrze, Zayn- stwierdziłam i spojrzałam mu w oczy. Nigdy nie widziałam żeby był tak przejęty- Jak zareagowała?- dopytywałam.

-Na początku patrzyła na mnie, jak na potrąconego, potem się rozpłakała i wyszła z pokoju- oznajmił Malik, tonem wyssanym z emocji.

-Niedługo napewno z tobą porozmawia- pocieszałam go- Postaw się na jej miejscu. Napewno jest w szoku.

-Czasami mam wrażenie, że myślisz za nas oboje- przyznał mulat i uśmiechnął się słabo, a ja zachichotałam- Masz rację. Znowu- westchnął i wywrócił oczami.

-No wiem- pocałowałam bruneta w policzek- Nie załamuj się, będzie dobrze- uśmiechnęłam się radośnie i poczochrałam włosy chłopaka- Uśmiech proszę- położyłam palce w kącikach ust Zayn'a i pociągnęłam je w górę- Odrazu ci ładniej- stwierdziłam, patrząc na twarz Malik'a, który obserwował mnie ze zmarszczonym czołem.

Zeszłam z kolan Zayn'a i o mało się nie przewróciłam, poczuwszy lekkie zawroty głowy. Momentalnie zrobiło mi się słabo, jednak nie chciałam by chłopak to zobaczył. Niepotrzebnie by się martwił, a stresu mu nie brakowało.

-Zaraz przyjdę- oznajmiłam i udałam się do łazienki.

-Wszystko w porządku?- dotarł do mnie głos mulata.

-Tak- zapewniłam i zamknęłam za sobą drzwi. Gdy tylko zostałam sama, oparłam się o pralkę, stojącą za mną, a po chwili opłukałam twarz zimną wodą.

Opuściłam łazienkę i zobaczyłam Zayn'a stojącego zaprzeciwko mnie.

-Dlaczego kłamiesz?- spytał, mierząc mnie spojrzeniem- Przecież widzę, że źle się czujesz- powiedział, a ja spuściłam głowę- Powinnaś pójść do lekarza- chłopak uniósł mój podbrudek i spojrzał mi w oczy.

-To nic takiego...- przygryzłam wargę- Zaraz mi przejdzie- wzruszyłam ramionami.

-I tak w kółko- ton głosu bruneta był poważny- Chodź. Jeśli nie dla siebie, to dla mnie- złapał mnie w talii i poprowadził do drzwi.

-Okej- westchnęłam i zaczęłam się ubierać.

Pojechaliśmy do pobliskiej przychodni i na życzenie Zayn'a pozwoliłam się zbadać. Lekarzowi nie zajęło długo zdjagnozowanie moich problemów. Powiedział, że mam regularnie jeść, wysypiać się i zapisał mi jakieś witaminy. Twierdził, że bóle i zawroty głowy powinny minąć po miesiącu takiego trybu życia.

-Odwieź mnie do domu- poprosiłam, a Malik skinął głową- Idę jutro do pracy, więc nie przychodź rano- poinformowałam.

-Oczywiście, pani Lime- odparł mężczyzna rzeczowym tonem- Coś jeszcze?- spytał.

-Idiota- pokręciłam z niedowierzaniem głową.

Dojechaliśmy pod mój blok w ciągu dziesięciu minut- wyszliśmy z auta i ruszyliśmy do zimnej klatki schodowej.

-Jak się czujesz?- usłyszałam to pytanie poraz setny dzisiejszego dnia i wywróciłam oczami.

-Dobrze, Zayn- westchnęłam i uśmiechnęłam się pobłażliwie- Mówiłam, że mi przejdzie- przypomniałam i spojrzałam na chłopaka wymownie.

-Czy ja wiem...- Malik niespodziewanie wziął mnie na ręce, przez co pisnęłam.

-Puść mnie- zachichotałam i spróbowałam wyrwać się z objęć bruneta, ale ten niewzruszony pokonywał kolejne stopnie.

-Uznajmy to za mój trening- powiedział mężczyzna i odstawił mnie na ziemię, gdy znaleźliśmy się przy moim mieszkaniu.

-Jestem aż tak ciężka?- spytałam, przekręcając klucz z zamku.

-Wręcz przeciwnie- zaprzeczył Zayn, kiedy weszliśmy do środka- Ważysz tyle, co piórko i musimy to zmienić- stwierdził chłopak i pocałował mnie w policzek.

-Zajmij się czymś, a ja idę wziąść prysznic- oznajmiłam i udałam się do pomieszczenia obok. Zabrałam z łóżka przygotowane wcześniej rzeczy i wyszłam z pokoju.

-Wykąpiemy się razem, będzie oszczędniej- mulat przyciągnął mnie do siebie i mocno pocałował.

-Ugh- westchnęłam- Dobra, chodź- powiedziałam, a Zayn uśmiechnął się szeroko.

Weszliśmy do łazienki, a Malik odrazu przycisnął moje ciało do chłodnej ściany i zaczął całować moją szyję.

-Chyba odpuścimy sobie grę wstępną- odezwał się i przeciągnął przez głowę swoją koszulkę. W mgnieniu oka pozbył się naszych ubrań i ponownie złączył nasze usta.

Na ślepo dotarliśmy do kabiny prysznicowej- Brunet złapał moje pośladki, a ja oplotłam go nogami w biodrach. Chłopak założył prezerwatywę, którą wyjął wcześniej z kieszeni spodni i wszedł we mnie boleśnie powoli. Przygryzłam lekko wargę, gdy brązowooki zaczął poruszać się w przód i w tył, coraz bardziej zagłębiając się w moje wnętrze. Jęknęłam głośno, kiedy Malik zassał i przygryzł skórę na mojej szyi, tworząc małą malinkę.

Zacisnęłam palce na jego ramionach, czując przyjemność, która przejmowała kontrolę nad moim ciałem z każdym kolejnym pchnięciem.

Przycisnęłam swoje usta do jego i przygryzłam dolną wargę mężczyzny, gdy poczułam jego penisa jeszcze głębiej.

-O boże...- westchnęłam, a Malik przyspieszył swoje ruchy. Zaczęłam poruszać desperacko biodrami, wiedząc, że spełnienie jest blisko.

-Tutaj?- spytał Zayn, kiedy niemal krzyknęłam prosto w jego usta.

-T..tak- pokiwałam głową i przymknęłam powieki, rozkoszując się nowymi doznaniami. Brunet jęknął gardłowo, kiedy pocałowałan go pewnie i mocno i ścisnął moje pośladki, sprawiając, że kolejne westchnięcia wydostały się z moich ust.

-Dojdź, mała- Zayn wyszeptał mi na ucho niskim głosem i poruszył się we mnie jeszcze kilka razy. To wystarczyło by orgazm objął całe moje ciało. Chłopak doszedł chwilę po mnie i odchylił głowę do tyłu.

Mężczyzna puścił moje pośladki, a ja ustanęłam o własnych siłach. Mulat oparł swoje czoło o moje by unormować oddech.

-Najlepszy seks w moim życiu- powiedział i pocałował mnie czule w usta.

-Bo ze mną- przygryzłam zaczepnie wargę chłopaka, a on uśmiechnął się pod nosem.

***Następny dzień***

Z niecierpliwością odliczałam minuty dzielące mnie od zakończenia pracy. Jedyne pół godziny i będe mogła pójść do domu.

Szczęśliwie na zmianie pracowała ze mną Mandy. No tak, nie dość, że chodziłyśmy do jednej szkoły to dodatkowo musiałyśmy spędzać ze sobą czas w pracy. Co mnie w niej denerwowało? Świeciła cyckami przed każdym facetem bez względu na jego wiek, wygląd czy zachowanie- ale najgorsze było to, że próbowała podrywać Zayn'a. Od kiedy zobaczyła go pierwszy raz pod szkołą, wiedziałam, że będzie z nią problem. Gdy przychodził do kawiarnii, wyglądała jakby miała się na niego rzucić. Bardzo mnie cieszyło, że chłopak konsekwentnie miał ją w dupie.

Przyjęłam zamówienie starszej kobiety i przygotowałam czarną kawę, po czym zaniosłam do stolika emerytki.

Kolejne zerknięcie na zegar- pięć minut!

Udałam się szczęśliwa na zaplecze, gdzie zabrałam swoje rzeczy i ubrałam kurtkę.

-Do zobaczenia, Mandy!- powiedziałam wesoło, a blondynka burknęła coś pod nosem.

Opuściłam kawiarnię i w tym samym momencie doszedł do mnie sms.

Od Przytulanka

Zaraz po ciebie przyjadę xx

Uśmiechnęłam się pod nosem i schowałam telefon do kieszeni. Ostatnio Zayn coraz częściej odbierał mnie z pracy. Rano zepsuł mi się samochód, a on stwierdził, że nie pozwoli jechać mi autobusem.

-Olivia- usłyszałam przy uchu i podskoczyłam w miejscu, wystraszona.

Odwróciłam się twarzą do inteligenta, który przerwał mój spokój i zamarłam.

James. Chłopak, który zostawił mnie, kiedy zmarł mój tata. Nie myślałam, że jeszcze kiedykolwiek go spotkam, dlatego patrzyłam na niego dłuższą chwilę ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.

-Wiem, że jestem przystojny, ale bez przesady- no, tak. Zapomniałam, że to zapatrzony w siebie laluś, dupek i ham.

-Odpuść sobie- burknęłam, krzyżując ręce na piersi. Zayn, pospiesz się.

-Czyli jednak mnie pamiętasz- uśmiechnął się podstępnie- Jak leci?- spytał.

-Dobrze, bo pozbyłam się ciebie- zmusiłam się do uśmiechu.

-Olivia...Cały czas tak samo zadziorna- James pokiwał głową z uznaniem.

-Czego ode mnie chcesz?- wywróciłam oczami. Niech on sobie pójdzie, proszę.

-Dowiedziałem się, że nadal jesteś w Londynie i pomyślałem, że moglibyśmy odnowić znajomość...Jeśli wiesz, co mam na myśli- uśmiechnął się i przyciągnął mnie do siebie. Natychmiast go od siebie odepchnęłam- Daj spokój, mała. Nadal przeżywasz, że rozjechali ci tatuśka pięć lat temu?- spytał, a mi opadła szczęka. Moje oczy wypełniły się łzami wbrew mojej woli.

-Jeszcze raz powiesz tak o moim ojcu to...

-To co?- przerwał mi z tym cholernym pewnym siebie wyrazem twarzy.

Perspektywa Zayn'a

To co?- spytał facet, stojący obok Olivii. Najwyraźniej nie wiedział, że stałem metr od niego.

-To będziesz musiał zbierać swój ryj z ulicy- powiedziałem, a on odwrócił się twarzą do mnie- Czego chcesz od mojej dziewczyny?- celowo podkreśliłem dwa ostatnie słowa.

-Już niczego. Znajdę sobie lepszą do pieprzenia- powiedział i odszedł, a ja skupił swoją uwagę na roztrzęsionej Olivii.

-Jedźmy do domu- wymamrotała, przygryzając mocno wargę, a ja skinąłem głową.

Wsiedliśmy do samochodu. Mniej więcej w połowie drogi usłyszałem cichy szloch, więc zerknąłem na Lime- kilka łez spływało po jej policzku.

-Co takiego powiedział?- spytałem, kładąc rękę na drżącej dłoni dziewczyny.

-Później- udało jej się wydusić.

Resztę drogi siedzieliśmy w ciszy. Dopiero kiedy weszliśmy do mieszkania bruetki postanowiłem się odezwać.

-Dlaczego płaczesz?- przytuliłem Olivię do siebie- Co to za jeden?- pytania opuszczały moje usta.

-To był...Mój były- wydukała, ocierając mokre od łez policzki- Powiedział, że... "Nadal przeżywam, że rozjechali mi tatuśka"...- powiedziała i zaniosła się płaczem, a ja ponownie zamknąłem ją w szczelnym uścisku.

Więc jej tata zginął na drodze? Nie wiedziałem czemu, ale dziwnie się poczułem, kiedy to powiedziała.

-Och, przepraszam...Ty nic nie wiesz- zrozumiała, dostrzegwszy pytający wyraz mojen twarzy- Mój tata miał wypadek samochodowy...Mam ci opowiedzieć? Tak naprawdę to wiedzą wszyscy poza tobą.

-Nie musisz...- widziałem ile bólu sprawiało jej mówienie o ojcu. Nie chciałem by musiała przypominać sobie to wszystko.

-Ten jeden raz dam radę- uśmiechnęła się- Tylko mnie przytul- przeszliśmy na kanapę, a Olivia usiadła na moich kolanach i wtuliła się w moje ramię- To był szósty października- zaczęła mówić spokojnym głosem- Znajomy mojego taty miał urodziny i poszli razem do jakiegoś klubu...Wiesz, męski wypad. Pamiętasz, jak odprowadzałeś mnie kiedyś do domu, a ja tak dziwnie zareagowałam, kiedy przeszliśmy przed jedną ulicę?- spytała, a ja skinąłem głową. Rox Street. Ja też nie miałem dobrych wspomnień z tym miejscem. Ale kurwa...Tam zginął jej ojciec?- I właśnie tam był ten wypadek...- westchnęła- Było późno i pamiętam, że padał śnieg. Dziwne, nie?...No i razem z mamą przyszłam odebrać tatę z tego klubu. Wyszedł, pomachał nam i nie rozjerzał się...- przełknęła głośno ślinę, a jej głos zrobił się wyższy- Nie zobaczył samochodu, który jechał z lewej strony...

-Wiadomo kto to zrobił?- spytałem bardzo cicho, a moje serce zaczęło bić trzy razy szybciej, kiedy czekałem na odpowiedź.

-Nie...Gość nawet się nie zatrzymał- powiedziała, a moje serce praktycznie przestało bić.

Szósty października, rozwód moich rodziców, śmierć taty Olivii, sprawca nie znaleziony, podczas kiedy ja najebany jechałem autem właśnie przez Rox Street. Cholera, takich rzeczy się nie zapomina. Byłem pewien, że to tam.

I nagle to wszystko ułożyło się w logiczną całość. To nie mógł być pieprzony przypadek- zbyt wiele faktów się zgadzało.

Mój świat legł w gruzach, kiedy dotarło do mnie, że to ja potrąciłem ojca Olivii.

Przeeepraszam :(

Pamiętajcie, że 2 część ropocznie się odrazu po skończeniu tej (został 1 rozdział).

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top