Rozdział 33 ~ Zaufanie

Perspektywa Polly (mam nadzieję, że pamiętacie kim ona jest)

-Chodź, Niall- ponagliłam chłopaka, ciągnąc go za rękaw od kurtki.

-Gdzie ci się tak spieszy, kobieto?- spytał Horan, łapiąc mnie w talii- Kilka minut nas nie zbawi- powiedział i splótł nasze palce.

Zwolniliśmy kroku i po chwili opuściliśmy teren lotniska w Londynie. Złapaliśmy pierwszą lepszą taksówkę, wpakowaliśmy walizki do bagażnika i ruszyliśmy w kierunku centrum. Po niecałych piętnastu minutach podróży wysiedliśmy z samochodu i staneliśmy przed wysokim blokiem, w ktorym jak mniemam, mieszkała Olivia. Wspieliśmy się po schodach, a Niall zapukał do drzwi mieszkania numer siedem. Po kilku sekundach usłyszeliśmy klucz przekręcany w zamku. 

-Polly?- Olivia uniosła brwi na nasz widok i uśmiechnęła się szeroko- Wchodźcie- powiedziała, uchylając szerzej drzwi- Co wy tu robicie?- spytała i uśmiechnęła się od ucha do ucha.

-Też się cieszę, że cie widzę- odezwałam się, przytulając przyjaciółkę.

-Przepraszam, przepraszam- wywróciła oczami, podchodząc do Nialla- Zaskoczyliście mnie- przyznała, witając się z Horanem.

-Eeej, nie tak długo- powiedziałam, a Olivia odsunęła się od blondyna- To moje.

-W porządku...Nie będziemy chyba stać tutaj cały dzień, siadajcie na kanapie- zaproponowała brunetka i cała nasza trójka przeniosła się do salonu- Napijecie się czegoś?- spytała.

-Nie, dzięki- odrzekliśmy z Niallem w tej samej chwili.

-Widzę, że się wam powodzi- stwierdziła Lime, zajmując miejsce obok nas- Musicie mi opowiedzieć, co u was- uśmiechnęła się, gotowa na przeprowadzenie przesłuchania.

Perspektywa Olivii 

Kiedy zamknęłam drzwi za Niall'em oraz Polly, zabrałam się za nadrobienie zaległości. Widząc stos notatek i kartek, czekających aż się nimi zajmę, westchnęłam głośno i usiadłam na krześle. Po dokładnym przeanalizowaniu zaledwie sześciu arkuszy, moje oczy zaczęły samowolnie się zamykać, więc odłożyłam papiery z powrotem na swoje wcześniejsze miejsce i poszłam do kuchni, by zrobić zaparzyć sobie kawy. Wraz z gorącym kubkiem udałam się przed telewizor w nadzieji, że znajdę w nim coś ciekawego. Ciepły napój rozgrzał moje ciało i nieznacznie mnie rozbudził. Nim zdąrzyłam się zorientować, zegar wybił godzinę piętnastą. Nie wiedząc, czym powinnam się zająć, ubrałam kurtkę oraz buty i opuściłam swoje mieszkanie. Wsiadłam do samochodu i odpaliłam silnik, po czym pojechałam w kierunku mieszkania mojej mamy. Droga była krótka, bo kilkuminutowa. Zamknąwszy auto, weszłam do małego bloku dwu-rodzinnego i udałam się na drugie piętro pod mieszkanie numer cztery. Zadzwoniłam dzwonkiem, a po kilku sekundach drzwi otworzyła mi mama, witając się szerokim uśmiechem. Zaprosiła mnie do środka, a ja rozejrzałam się po jej dobytku. Zdałam sobie sprawę jak dawno mnie tutaj nie było i uśmiechnęłam się, poczuwszy sentyment do tego miejsca. Mieszkanie było w miarę duże z uwagi na fakt, że w budynku mieszkały tylko dwie rodziny. Ściany w salonie były beżowe, podłoga jasna, a trzy duże kanapy, stojące po prawej stronie pokoju, zajmowały większość miejsca. Po drugiej stronie pomieszczenia znajdowało się wejście do kuchni oraz łazienki, a na przeciwko mnie- sypialnia niegdyś należąca do moich rodziców i mój dawny pokój.

-Co cię sprowadza?- spytała moja mama, urzędując w kuchni- Herbata czy kawa?- wychyliła głowę zza drzwi.

-Herbata- uśmiechnęłam się, chłonąc wzrokiem każdy najmniejszy szczegół salonu, w którym spędziłam większość swojego dotychczasowego życia- Przyszłam odwiedzić swoją mamę. Nie muszę chyba mieć powodu- stwierdziłam i weszłam do niewielkiej kuchni. Usiadłam przy drewnianym stole, który do tej pory umazany był moimi szalonymi rysunkami z dzieciństwa. Uniosłam lekko obrus, by przyjrzeć się bazgrołom, jakie tworzyłam jako pięcolatka- Nie zmyjesz tego?- zaśmiałam się lekko, zauważyszy koślawe serduszka, zdobiące krawędź stołu.

-Nigdy w życiu- powiedziała moja mama- To twoje pierwsze rysunki- uśmiechnęła się, siadając obok mnie i podała mi kubek gorącej herbaty- Tata był zły, że pomazałaś nowy stół pisakami, ale szybko mu przeszło- westchnęła kobieta.

-Ja też za nim tęsknie- przyznałam smutno i przełknęłam gulę, powoli formującą się w moim gardle- Niedługo minie pięć lat. 

-Porozmawiajmy o czymś bardziej pozytywnym- zaproponowała moja mama i uśmiechnęła się kolejny raz- Co u Zayn'a?- spytała.

-Um...- skrzywiłam się. Nie był to dla mnie rozluźniający temat, biorąc pod uwagę to co robiliśmy zaledwie dwa dni temu...Nie wiedziałam nawet czy będę w stanie normalnie z nim rozmawiać po tym co między nami zaszło- Chyba w porządku- wzruszyłam ramionami- Pojechał na urodziny siostry do Ameryki. Pewnie czuje się trochę dziwnie, bo jest pokłócony z tatą...- urwałam i miałam ochotę mocno uderzyć się w głowę za to, co powiedziała. Chyba jednak nie potrafiłam trzymać języka za zębami. 

-Pokłócony?- moja mama uniosła brwi- O co?- spytała.

-Nie wiem- skłamałam i wzruszyłam ramionami- Nie powiedział mi.

-Dziwnie reagujesz, Olivia- stwierdziła kobieta, patrząc na mnie uważnie- Coś się stało?- przysunęła się bliżej mnie. 

-Nie, wszystko jest w porządku- zapewniłam, uśmiechając się najbardziej naturalnie jak tylko byłam w stanie.

-Musiałabym nie znać własnej córki żeby ci uwierzyć- pokręciła głową- Do czegoś między wami doszło?- spytała, a ja uniosłam brwi, zdziwiona. Na zawsze pozostanie dla mnie zagadką jak matki to robią, że wszystko wiedzą o swoich dzieciach. To było trochę przerażające. 

-To głupie- westchnęłam i miałam wrażenie, że teraz nie mam odwrotu. Moja mama nigdy nie odpuszczała i potrafiła sprawić, że powiem jej dosłownie wszystko nawet jeśli sama nie będę tego chciała- Wkurzysz się. I to ostro- stwierdziłam nerwowym głosem. 

-No, zobaczymy- uśmiechnęła się kobieta.

-Nie pomagasz- burknęłam, wbijając wzrok w swoje palce- I odrazu mówię, że nie chodzi o to jak się zachował. W tej kwestii moje zdanie nie uległo zmianie- przestrzegłam, wyczuwszy, że moja mama pomyślała dokładnie o tym- Bo...Wiesz...Jakoś tak wyszło, że się z nim przespałam- powiedziałam szeptem na jednym wdechu, a moja twarz pokryła się buraczanym rumieńcem. 

-Olivia- zaczęła Amy( mama Olivii xd)- Naprawdę nie chcę ponawiać tego tematu, ale...

-Więc nie zaczynaj- przerwałam, czując że nasza rozmowa skończy się następną kłótnią jeśli nie zmienię tematu- To nic takiego, jesteśmy tylko przyjaciółmi- powiedziałam zgodnie z prawdą- Poza tym jestem dorosła i mogę robić co chcę.

-Dobrze, kochanie. Skoro tak uważasz.

Perspektywa Zayn'a

Wybrałem numer do Olivii odrazu, gdy wyszedłem z mieszkania swojego...ojca. Większość dzisiejszego dnia miałem o tyle dużo szczęścia, że nie było go w domu, ale przed chwilą zobaczyłem jego twarz pierwszy raz od dwunastu miesięcy i nie wytrzymałem. Nie byłem w stanie na niego patrzeć, pamiętając te wszystkie pieprzone słowa, które krzyczał do mamy. Traktował ją jak szmatę, nie raz podniósł na nią rękę, a potem zgrywał perfekcyjnego tatusia, myśląc że żadne z nas tego nie widziało. Mówiąc nas mam na myśli mnie i Doniye, bo tylko my wiedzieliśmy co tak naprawdę działo się w naszym domu. Waliyha i Safaa były zbyt młode żeby cokolwiek zrozumieć, poza tym obie dawno spały, kiedy nasi rodzice zaczynali się kłócić. Doniya poradziła sobie z tym lepiej niż ja, ale nie zmieniało to faktu, że odnosiła się do mamy i taty z rezerwą. 

Opuściłem wieżowiec i z telefonem w dłoni udałem się na poszukiwanie jakiegokolwiek parku, w którym panowała cisza. Albo przynajmniej coś co ją przypominało. Polegając na swojej pamięci, szedłem kilka minut w wyznaczonym sobie kierunku i po chwili zobaczyłem park, który rok temu odwiedziłem z Safą. Dotarłem do ławki, której cudem nie otaczała grupa ludzi i usiadłem na niej, po czym zadzwoniłem do Olivii. Nie wiedziałem dlaczego chciałem porozmawiać akurat z nią, ale nie przywiązałem do tego większej uwagi. 

-Halo?- usłyszałem w słuchawce głos dziewczyny i odrazu trochę się uspokoiłem- Boże, Zayn...Wiesz jaka jest u mnie godzina?- burknęła, niezadowolona.

-Trzy minuty po dziewiątej...?- spytałem- Wiem, że dla ciebie to dopiero wczesny ranek, ale musze z tobą porozmawiać.

-O czym?- westchnęła, ziewając- Mam nadzieję, że to coś poważnego, skoro mnie zbudziłeś- dodała groźnie.

-Można tak powiedzieć...- powiedziałem cicho- Zobaczyłem przed chwilą ryj swojego ojca i musiałem wyjść- dodałem z zawahaniem.

-Aż tak źle?- spytała Lime- Zayn...Przecież wiesz, co powinieneś zrobić. Porozmawiaj z nim jak z człowiekiem, twój tata nie ma pojęcia, że to wszystko widziałeś. 

-Mógłby ruszyć głową i się domyśleć- burknąłem- Nie moge na niego patrzeć. Potrafiłabyś spojrzeć w oczy komuś, kto bił twoją matkę i jechał po niej jak po szmacie, a potem udawał wzorowego członka rodziny?- spytałem, celowo nie podając za przykład ojca Olivii. Wiedziałem, że nie żyje od kilku lat, ale Lime nigdy nie powiedziała mi jak umarł. 

-Nie wiem, Zayn- westchnęła- Masz rację, jesteś w gównie- przyznała- Nie pomogłam za bardzo, co nie?- spytała zrezygnowanym głosem.

-Pomogłaś- zapewniłem ją- Właściwie mogę spróbować z nim porozmawiać, ale jakby co idzie na ciebie- uśmiechnąłem się.

-Okej...Pozwolisz mi spać dalej?- spytała dziewczyna- Muszę się zregenerować.

-Nie ma sprawy, mała- powiedziałem.

-Nie jestem mała- burknęła Olivia- Do usłyszenia, Zayn- pożegnała się i zakończyła połączenie.

Aaach, te końcówki :D

Nie wiem za bardzo co napisać, bo ilość odczytu i gwiazdek wypala mi dziurę, aktualnie w czaszce, bo mózg mi już dawno eksplodował :3 

Podziękujmy mojej sis, która puszczając mi to :  sprawiła, że dostałam takiego kopa weny, że napisałam praktycznie cały rozdział XD 

PS. Co sądzicie o nowym wyglądzie wattpada? Według mnie jest to, bez przeproszenia, jedna wielka porażka...Nie da się normalnie czytać, kiedy napisy zajmują większą część ekranu -,- Przynajmniej u mnie tak jest xd 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top