Rozdział 28 ~ "Nie wiem jak ci się odwdzięczę"

Przepraszam za błędy :* 

-Nie wychodź jeszcze- powiedziała Olivia i spojrzała na mnie, kiedy usiadłem na jej kanapie.

-Nie miałem takiego zamiaru- uśmiechnąłem się i poklepałem miejsce obok siebie- Siadaj.

Dziewczyna przebyła dzielący nas dystans w kilka sekund, jednocześnie zerkając na wyświetlacz komórki. Domyślałem się, że sprawdzała godzinę, by kontynuować swoje wieczne planowanie wszystkiego w nawet najmniejszym detalu.

-O czym myślisz?- spytałem, gdy brunetka zajęła miejsce obok mnie. Wyglądała na przytłoczoną i zamyśloną, z resztą jak zwykle.

-O szkole- westchnęła i rozsiadła się wygodnie na kanapie. Na jej twarzy ponownie zawitało przygnębienie, dziewczyna przygryzła wargę, po czym zacisnęła usta w wąską linię, zastanawiając się nad czymś intensywnie- Może faktycznie powinnam dać sobie z tym spokój?- spojrzała na mnie, a po tonie jej głosu stwierdziłem, że chciała żebym coś jej poradził.

-Przecież wiesz co o tym myślę- zacząłem- Nie ma sensu żebyś dalej to ciągnęła, jeśli nie dajesz rady- wzruszyłem ramionami, a coś w jej spojrzeniu mówiło mi, że w głębi duszy zgadzała się ze mną w stu procentach.

-Nie wiem- mruknęła pod nosem, na tyle głośno bym zdołał usłyszeć i pokręciła głową. Usiadła na brzegu kanapy i ukryła twarz w dłoniach, wzdychając przy tym głośno- Mam tego dość- powiedziała bardzo cicho, słabym głosem.

-Ej, ej- odparłem, siadając obok dziewczyny- Nie wymiękaj- dodałem, kładąc dłonie na jej ramionach. Oczywiście wiedziałem, że jej zachowanie nie jest spowodowane jedynie masą nauki, ale również postawą jej przyjaciół- Olivia. Na nauce się świat nie kończy- stwierdziłem, a cichy śmiech wydobył się z moich ust.

-Jesteś głupi- burknęła Lime i zgarnęła kosmyk włosów za ucho.

-Kierowanie się głupotą to dobry pomysł na życie- kontynuowałem, nieprzerwanie patrząc na Olivię, która wbiła swój wzrok w podłogę- Wiesz co robiłem kiedy moi rodzice krzyczeli na siebie jak opętani?- zacząłem, a kiedy dziewczyna pokiwała przecząco głową, oznajmiłem- Oglądałem Tom'a i Jerry'ego-  na te słowa Olivia wybuchła głośnym śmiechem- Już lepiej?- spytałem, a brunetka skinęła głową, nadal chichocząc- Okej, pośmiałaś się ze mnie, już wystarczy.

-Przepraszam- wydukała Lime, biorąc kilka głębokich oddechów- Chyba po prostu potrzebuję śmiechu.

Perspektywa Olivii

-Chyba jednak wole nabijać się z ciebie- burknęłam, podczas gdy Zayn zkręcał się ze śmiechu po zobaczeniu zdjęcia przedstawiającego mnie, zwisającą z gałęzi wielkiego drzewa. Nie miałam pojęcia kiedy chłopak zdąrzył wejść do mojego pokoju, przeszukać wszystkie szafki i znaleźć tą żenującą fotografię. Nie było by tak okropnie, gdyby nie fakt, że wyglądałam jak mały, umazany czekoladą, szatan- Co zabawnego w tym widzisz?- spytałam, zerkając krzywo na Malika, który usilnie próbował się uspokoić- Nie wierzę, że ty nigdy tak nie robiłeś. 

-To zdjęcie wcale nie jest takie śmieszne, ale...To już tak- stwierdził i pokazał mi obrazek, na którym byłam przy tym samym drzewie, lecz już nie na nim, tylko na ziemii obok niego- Co za debil robił ci zdjęcia, zamiast cie podnieść?- spytał chłopak, ponownie zanosząc się śmiechem- Musze go poznać.

-Zachowujesz się jak nastolatka, której buzują hormony- powiedziałam, odsuwając się od chłopaka na bezpieczną odległość- Przerażasz mnie trochę, uspokój się. 

Kiedy skończyliśmy, a raczej Zayn skończył, oglądać moje zdjęcia, postanowiliśmy obejrzeć pierwszy lepszy film, na który natrafiliśmy. Padło na niedawno nakręcony, amerykański horror, którego zażyczył sobie mulat, stwierdzając przy tym, że nie wytrzymam więcej niż piętnastu minut bez krzyczenia i przytulania się do niego. Seans zaczynał się niewinnie- rodzina wprowadzała się do nowego domu nad jeziorem, wszystko wyglądało na całkowicie normalne, dopóki nie nastała noc. Standardowo w mieszkaniu zaczęły dziać się dziwne rzeczy, takie jak samowolne otwieranie się okien, kroki, szelesty i podmuchy wiatru, aż wreszcie akcja rozkręciła się- Jedna z córek małżeństwa zeszła po schodach, chcąc udać się do sypialnii rodziców, niestety przeszkodziły jej w tym tajemnicze, przezroczyste postacie z pustymi oczodołami. Dalsze losy bohaterów były zgodne z szablonem każdego amerykańskiego horroru, mimo to moja natura, skłonna do paranoji, nie pozwoliła zapomnieć o sobie na długo.

-O mój boże- otworzyłam szeroko oczy na widok dwóch zakrwawionych trupów i małej, niskiej dziewczynki, stojącej obok- Fuj, nie mogę na to patrzeć- oznajmiłam i skrzywiłam się- Zayn?- szarpnęłam lekko materiał koszulki chłopaka, a ten spojrzał w moim kierunku z uśmiechem na twarzy. Odchylił swoje ramię i skinieniem głowy dał znać żebym się przysunęła. Nie zwlekałam zbyt długo z reakcją i wtuliłam się w ciepłe ramie bruneta chwilę potem- Jak ty mnie dobrze znasz- mruknęłam, czując ciepło emanujące od ciała chłopaka i miętowy zapach jego perfum. 

Nim zdąrzyłam się zorientować, poczułam rosnące zmęczenie. Moje powieki stały się ciężkie, aż wreszcie opadły całkowicie, pozwalając mi odpłynąć w objęcia Morfeusza. 

Perspektywa Harry'ego

Głośne brzęczenie metalu rozległo się po niewielkiej klatce schodowej, kiedy pchnąłem drzwi. Skrzywiłem się i ostrożnie je zamknąłem, po czym ruszyłem po schodach na górę. Dotarłem do mieszkania Olivii kilka minut później i zadzwoniłem dzwonkiem. Jedynym celem mojej wizyty było zdobycie od dziewczyny notatek z lekcji, na których mnie nie było. Narazie nie miałem ochoty rozmawiać z nią o czymkolwiek innym, ponieważ w dalszym ciągu czułem zdenerwowanie na samą myśl o tym pieprzonym Maliku, z którym ostatnio spędzała większość wolnego czasu. Nie trawiłem gościa, był cholernym podrywaczem i chciał po prostu by Olivia była kolejną dziewczyną na jego liście, zatytułowanej Zaliczone, więc moje zdziwienie osiągnęło apogeum, kiedy to właśnie on otworzył drzwi jej domu. 

-Co ty tu robisz?- spytałem, narazie trzymając emocje na wodzy. Narazie. Mimo, że próbowałem się powstrzymać, nie potrafiłem zapanować nad rosnącym wkurwieniem na widok jego w jej mieszkaniu. 

-Po co przyszedłeś?- odezwał się, ignorując moje wcześniejsze pytanie. Patrzył w moim kierunku jakby miał do mnie jakiś problem, a to przecież ja miałem powody by wpierdolić mu tutaj, w tej chwili. 

-Chce spotkać się z Olivią. Nie twoja sprawa- oznajmiłem, czekając na reakcję Malika.

-Śpi- powiedział po prostu i po chwili dodał- Tak nagle cie olśniło czy może chodzi o coś innego?- spytał, a sztuczna uprzejmość wymalowana na jego twarzy doprowadzała mnie do szału i przywaliłbym mu, gdyby nie to co wydarzyło się potem. 

-Czemu miałoby mnie olśnić?- zmarszczyłem czoło na słowa bruneta i oparłem się bokiem o framugę drzwi.

-Jeszcze pytasz?- uniósł brwi i wyglądał na szczerze zdziwionego- A nie wydaje ci się, że jesteś jej winny jakiekolwiek przeprosiny?- spytał, krzyżując ręce na piersi. 

I nie. Nie czułem się odpowiedzialny za sytuację zaistniałą między mną, a Olivią. To ona ponosiła całkowitą winę za całe to gówno, bo to ona nie chce pozwolić sobie pomóc i nie rozumie, że tem dupek chce ją zwyczajnie wykorzystać. Ja nie miałem zamiaru jak idiota, cały czas próbować przemówić jej do rozumu. Były dwa wyjścia- albo ona sama się opamięta, albo więcej nie porozmawiamy. Trudno.

-Co ty możesz o tym wiedzieć?- odparłem ostro, zaciskając ręcę w pięści- Jesteś tylko pieprzonym skurwielem, nie masz pojęcia o co chodzi, więc się nie wtrącaj. 

-Jesteś kurwa pewien, że nie wiem?- odezwał się z gromami w oczach, a ja się uśmiechnąłem. Oczywiście, że nie wiedział- Naprawdę jesteś tak pojebany czy tylko udajesz? Nie obchodzi cię to gówno, które ona teraz przeżywa? Twierdzisz, że jesteś jej pieprzonym przyjacielem, a masz to wszystko to w dupie?- zmrużyłem powieki na słowa Malika i odwróciłem wzrok w inną stronę- Naprawdę nie mam pojęcia co sobie ubzdurałeś, ale między mną, a Olivią, nie ma absolutnie niczego poza przyjaźnią, więc się kurwa ogarnij i porozmawiaj z nią jak człowiek- skończył i sprawiał wrażenie jeszcze bardziej wkurwionego niż ja przed chwilą. Tymczasem ja zacząłem poważniej zastanawiać się nad jego słowami, które w sumie nie były by pozbawione sensu, gdyby nie fakt, że zwyczajnie mu nie ufałem.

-I mam wierzyć, że nie chcesz jej przelecieć?- spytałem, już spokojny.

-Nie chcę kurwa, to naprawdę takie zdumiewające?

-Zayn?- usłyszałem nagle cichy i zaspany głos Olivii. Spojrzałem ponad ramieniem Malika i zobaczyłem dziewczynę stojącą niedaleko za nim, przy wyjściu ze swojej sypialnii. Przecierała oczy rękoma, chcąc się rozbudzić- Z kim rozmawiasz?- spytała, podchodząc bliżej i zamarła, kiedy ujrzała mnie- Um...Harry? Co ty tu robisz?- przygryzła wargę i wiedziałem, że się denerwuje. 

-Ja...- zacząłem, biorąc głęboki oddech. Kątem oka zerknąłem na Zayna i wkońcu odezwałem się ponownie- Chcę porozmawiać- westchnąłem, a Lime pierwszy raz spojrzała mi w oczy. Dostrzegłem w nich niepewnośc i... ból? I nagle uświadomiłem sobie jakim idiotą byłem, odsuwając się od niej. Zostawiając ją samą z tymi wszystkimi problemami. 

-Aha- mruknęła niepewnie- To chodź- oznajmiła i zniknęła w swojej sypialnii. 

Perspektywa Olivii

-O czym chcesz porozmawiać?- spytałam, kiedy Harry pojawił się w moim pokoju i usiadłam na brzegu swojego biurka. Nie ukrywałam, że zdziwiła mnie jego wizyta, chciałam dowiedzieć się co sprowadziło go do mojego mieszkania o osiemnastej wieczorem, podczas gdy nasza relacja przechodzia kryzys.

-Wiesz...Właściwie to o wszystkim- wzruszył ramionami brunet i oparł się plecami o powierzchnię drzwi- Ale najpierw... Muszę cię przeprosić za swoje zachowanie- westchnął i spojrzał mi w oczy, a ja uniosłam brwi- Kolejny raz dowiodłem, że jestem idiotą, który nie nadaje się na przyjaciela- stwierdził, a ja się uśmiechnęłam. Nie miał pojęcia ile czekałam na ten moment. Być może wreszcie wszystko wróci do normy- Przepraszam, Olivia. Nie powinienem cie zostawiać, tylko ci pomóc. Wybaczysz? Znowu?- spytał, a jego usta drgnęły, ukazując dołeczki.

-Ugh, Harry- odezwałam się, podchodząc do chłopaka- Pewnie, że tak, ale nie chce znowu takiej sytuacji- oznajmiłam i przytuliłam się do Stylesa- Co sprawiło, że tak nagle postanowiłeś ze mną porozmawiać?- spytałam, a chłopak spiął się. Milczał dłuższą chwilę i pomyślałam, że mi nie powie.

-E...To trochę dziwne- stwierdził i wyczułam, że się uśmiechnął- Powiedzmy, że odpowiednia osoba trochę mnie opierdoliła.

-Zayn?- odparłam powoli, marszcząc brwi, a na moje usta z nie wiadomych powodów wkradł się uśmiech.

-Taa- burknął Harry- Może wcale nie jest tak zły, jak myślałem- przyznał brunet, a ja spojrzałam na niego zszokowanym spojrzeniem. 

I wtedy mnie olśniło.

-Gdzie on jest?- spytałam, bardziej do samej siebie, niż do przyjaciela, który i tak udzielił mi odpowiedz. Nie wiem bardzo mi pomogło- Pewnie wyszedł- mruknęłam pod nosem i założyłam buty oraz, zapominając o kurtce, wyszłam z swojego mieszkania, a później z budynku. Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu mulata- jego auta nie było nigdzie w pobliżu, ponieważ, z tego co wiem, nie przyjechał do mnie samochodem. Zobaczyłam chłopaka dopiero po dłuższej chwili- szedł wolnym krokiem wzdłuż chodnika, zapewne w kierunku swojego domu. Zaczęłam biec, chcąc go dogonić i udało mi się to, co prawda kosztem siły w nogach. Gdy tylko znalazłam się przy brunecie, złapałam go za rękaw od kurtki, odwróciłam w swoją stronę i przyciągnęłam szybko do siebie. Przytuliłam go z całej siły jaka pozostała mi po biegu, a Zayn, nieco zaskoczony, odwzajemnił moje działania. 

-Dziękuje- powiedziałam głosem pełnym wdzięczności- Nie wiem jak ci się odwdzięczę. Chyba zapewnię ci darmową kawę do końca życia- odparłam, uśmiechając się. 

-Trzymam cię za słowo- odezwał się Malik.

-Właśnie awansowałeś na mojego przyjaciela- oznajmiłam, a kąciki moich ust uniosły się ku górze- Gratulację, panie Malik- dodałam, odsuwając się niechętnie od chłopaka. Zorientowałam się, że Harry nas obserwuje, a w mojej głowie pojawiła się kolejna, nie koniecznie pozytywna, myśl- I jeszcze jedna sprawa...- zaczęła, spuszczając głowę- Musimy skończyć z całym tym całowaniem, bo nie chcę go oszukiwać- westchnęłam i zerknęłam na Zayna. 

-Nie ma problemu, pani Lime- oznajmił mulat i przyciągnął mnie do siebie gwałtownie- Ale w zamian za to oczekuję dużej dawki przytulania.

-Nie ma problemu, panie Malik- zachichotałam, a pierwsze, pojedyncze krople deszczu zetknęły się z moją skórą. Wkrótce mżawka przerodziła się w prawdziwą ulewę, a ja zorientowałam się, że mam na sobie jedynie letnią bluzkę.

-Gdzie masz kurtkę, idiotko?- spytał Zayn i zdjął swoją bluzę, po czym podał mi ją- Załóż. 

-Dzięki- uśmiechnęłam się- Wracamy do mnie?- zaproponowałam, on tylko pokiwał twierdząco głową i ruszyliśmy z powrotem do mojego mieszkania. 

Okej, wiem, to chore xd Dodaje rozdział, a za chwilę druga w nocy xd Rozdział znowu ma prawie 2000 słów! Rozpieszczam Was :D Przepraszam jeśli piszę coś bez sensu, ale bolą mnie plecy i chce spać xd Dobranoc!!!! :* I taki mały spamik...30 rozdział będzie dla Was bardzo ciekawy, zboczuchy <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top