Nowy Świat (cz.1)
Jasmine
W nowym świecie czułam się świetnie. Oczywiście Lief
" Wielki Władca " musiał mnie ratować dosłownie przed wszystkim. Barda był nie przekonany do nowego położenia. Nie wiem czemu. Na początku również ja się bałam, ale już po kilku godzinach miałam w głowie plan. Najpierw musiałam "wyciągnąć" z Soe jak najwięcej w jak najszybszym czasie. Byłam pewna, że mi się uda. Ale nie. Nic mi się nie udało z niej "wyciągnąć ". Ona ciągle zmieniała temat. Oto przykład jednej z takich rozmów:
- Cześć Soe. Chciałabym wiedzieć dużo rzeczy na temat...
- Proszę cię. Nic ci nie powiem. Sama musisz wszystko zrozumnieć. Ależ ten Lief jest świetny, co nie?
- Jasne. Przecież za parę dni miałam za niego wyjść. Ty to rozumiesz?
- Ja tam bym się cieszyła! To jest facet moich marzeń! A tak w ogóle ile wy macie lat?
- Ja mam 20, Lief też, a Barda z jakieś 25 może mniej, może więcej. Z nim nigdy nic nie wiadomo. A ty?
- Ja mam 20 tak jak ty i Lief. Ale fajnie! Mogę być jego dziewczyną!
- Tak jasne.
"A ja myślałam, że to mój przyszły mąż.
Ale będzie śmiesznie jak tylko wrócimy do domu.
Ciekawe co zrobi Lief.
Zostawi Soe czy też ją weźmie?
Tego akurat nie wiem!
Będzie śmiesznie jestem tego pewna."
- Hej, Jasmine!
- Hmmm... co się stało Lief?
- Chciałem porozmawiać z tobą o naszej przyszłości.
- Hahaha! Lief nie ma już " naszej przyszłości"! Jeszcze tego nie zrozumiałeś?!
- Ależ Jasmine! O co znowu się na mnie wściekasz?
- Ja? O nic.
- To dlaczego mnie już nie chcesz?
- Poprosu cię już nie kocham, rozumiesz?
- Ale... ja... cię...
- Lief koniec z nami. Koniec. Nie ma nas. Koniec... koniec...
- Ale dla czego?
- Lief, koniec!
- Lief, daj spokój.
- Dzięki Soe
- Nie ma za co, Lief.
Ruszyliśmy dalej na miasto.
Lief
Dotarliśmy do miasta. Od razu Soe powiedziała:
- To dla was. Pieniądze w naszym świecie są ważne, by coś kupić. Na przykład jeśli muszę kupić bułkę to idę do sklepu. Biorę pieczywo, idę do kasy. Kasjerka kasuje, płacę i wychodzę. Rozumiecie?
- Jasne. Dzięki
Wszyscy rozeszliśmy się, wcześniej uzgadniając gdzie się spotkamy. Ja i Soe poszliśmy się przejść po parku.
- Wiesz, Soe, podobasz mi się
- O co ci chodzi?
- Podobasz mi się, w sensie, kocham cię!
- To miłe. Ja ciebie też. Ale co z Jasmine?
- Z nią? Ja i Jasmine to przeszłość. Sama tak powiedziała. Przecież słyszałaś!
- Masz rację. Dobra mogę być twoją dziewczyną.
- Kocham cię! Dziękuję.
- No co ty! Za co?
- Za uwolnienie mnie od niej...
- Od kogo?
- Od Jasmine!
- Aha, już rozumiem.
- Już późno. Tylko nic nie mów Jasmine. Dobra?
- Dobra!
Ruszyliśmy w stronę centrum gdzie mieliśmy się spotkać z Bardą i Jasmine.
- Hej ludzie!
- Barda, co z nim?
- A skad ja mam to wiedzieć?
- No znasz go trochę, więc powinieneś wiedzieć!
- Barda, Jasmine! O czym rozmawiacie?
- O niczym!
- Na pewno, Jasmine?
- No jasne!
- Dobra. Trzeba was gdzieś ulokować.
- Ależ Soe. Możemy mieszkać z tobą. Co nie?
- No tak, że też sama na to nie wpadłam!
Poszliśmy spowrotem do domu Soe. Gdy tam dotarliśmy podzieliła nam pokoje. Kocham ją.
Jasmine
Dostałam pokój z balkonem. Widok był nie do opisania, więc go nie opiszę. Chociaż może później, jak znajdę właściwe slowa. Ale jak na razie muszę wyjść na zewnątrz. Wyszłam wołając na kogoś w kuchni, że wychodzę. Mam tylko nadzieję, że mnie usłyszała ta osoba...
Lief
Usłyszałem jakieś wołania ale nie zwróciłem na to uwagi. Zauważyłem, że Jasmine gdzieś idzie. Tylko gdzie?
- Hej, Jasmine!
- Tak?
- Dokąd idziesz?
- Jesteś moją mamą żebym musiała ci się spowiadać gdzie idę i co będę robić? Bo mi się nie wydaje.
- Ale gdzie idziesz?
- Spotkać się z kimś. Nic ci do tego z kim. Do zobaczenia! Jeszcze jedno.
- Co tym razem?
- Na kolację poproszę coś pysznego. Na przykład...hmmm... naleśniki, dobrze?
- Jasne. Twoje ulubione. Robi się!
- Dziękuję.
Po tym gdzieś poszła...
Jasmine
Poszłam do pewnej kawiarenki. Podobno mają tu dobre desery.
Rozglądałam się za...
Soe
Weszłam do kawiarenki. Rozglądałam się za Jasmine. W tłumie przy barze jej nie było. Spojrzałam na stolik numer 12 i tam ją zobaczyłam. Podeszłam do niej.
- Cześć.
- Och jesteś wreszcie.
- Długo czekałaś?
- Dopiero przyszłam. Posłuchaj, musimy porozmawiać. Jak dziewczyny. Dobra?
- Spoko. O czym?
- O Liefie.
- Stwarza problemy?
- Coś ty? Nie.
- To o co ci chodzi?
- O to, że on miał być moim mężem.
- To chyba dobrze, co nie?
- Nie jestem do końca pewna czy to dobrze.
- Czemu?
- On chce być z tobą. Nie rozumiesz tego?
- Pamiętasz kiedy byliśmy w mieście?
- Jasne.
- Ja i Lief poszliśmy na spacer po parku i wtedy... Lief powiedział, że mnie kocha. Zatkało mnie...
- Co wtedy zrobiłaś?
- Odparłam, że ja go też... no wiesz taki rewanż.
- A kochasz go na prawdę?
- Oczywiście, że tak, ale to jest twój narzeczony. Więc zostawiam go tobie.
- Soe, hej. Ja zerwałam zaręczyny. Nie rozumiesz?
- Dlaczego?
- Bo mnie wkurza. Jest irytujący i głupi...
- Jasmine on cię kocha. Ja to wiem. Na pewno.
- Dobra. Powiedzmy, że tak jest. To co?
- Powiedz mu to co czujesz i tyle.
- I tyle? Tak?
- Pewnie... taką mam nadzieję.
- Spoko.
- Muszę iść. Mam spotkanie ze znajomą.
- Cześć
- Pa.
Jasmine
Dotarłam do domu Soe. Myślałam nad tym co mi powiedziała:
" powiedz mu co czujesz i tyle." Jak powiedzieć takie rzeczy takiej głupiej osobie jak Lief. No ale może jednak... spróbuję. Weszłam do domu.
- Lief! Musimy porozmawiać.
- Co się stało? Jak coś to naleśniki są już gotowe.
- Nie chodzi mi o naleśniki. Ale dobrze wiedzieć... przynajmiej tyle potrafisz zrobić.
- To w czym rzecz?
- Jest mały problem... to znaczy ja i Soe spotkałyśmy się w kawiarni i rozmawiałyśmy o pewnym chłopaku. Wiesz o kim mowa?
- Oczywiscie o mnie.
- Trafiłeś. Więc zastanawiałam się wraz z Soe, bo wszyscy wiemy, że musisz wybrać jedną z nas. No chyba, że znajdziesz sobie inną. Ale dopóki nie znajdziesz masz tylko dwie kandydatki. Więc która z nas? Ja czy Soe? Nie trzymaj mnie w nie pewności...
- Wybieram...
Nie zdążył dokończyć, bo nagle do domu weszła Soe.
- Mam nadzieję, że się nie spóźniłam.
- Lief właśnie miał wybrać.
- To dobrze!
- Dziewczyny!
- Ach... Lief! Możesz mówić
- Dziękuję... A więc... zebraliśmy się tu z powodu mojej przyszłej dziewczyny. Mam dwie kandydatki. Lecz którą wybiorę zależy od ich zachowania...
- LIEF!!!
- Ach dobra już, już... wybieram...
*
********************
Jak wam się podoba?
Mam pytanie! Czy ktoś to czyta?
Kogo wybierze Lief ?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top