~XX~
Orochimaru stał nad nagim ciałem chłopca. Naruto był przykuty do stołu, a w jego ciało zostały wbite szpikulcr mające na celu zatrzymanie wadliwych w jakimś stopniu dusz. Wężowy sennin musiał przyznać, że trochę bawił się chłopcem przeciągając jak się da cały proces. Patrzenie jak młodszy cierpi było tak zabawne, że nie mógł się powstrzymać.
- Jak się czujesz, demonie? - Niebieskie oczy które straciły blask dawno temu były dalej lekko zaczerwienione, ale daleko im było do czerwieni z początku operacji. Łzy wyschły, a chłopiec ponownie zadzwonił dzwonkiem by wyzbyć się uczuć.
- To nieważne. - Uśmiech wpełzł na twarz wężoluba.
- Masz rację, to nie ma znaczenia. - Nagle zamachną się i wbił kunaj w jego klatkę. Źrenice młodszego zmniejszyły się nienaturalnie i zadrgały w geście szoku. Krew wypłynęła z jego ust, a on czuł, że zalewa mu płuca. Czarnowłosy uśmiechną się szerzej gdy poczuł na sobie zamglone oczy blondyna i zdezorientowany spojrzał, jak odrywa rękę od stołu i wsadza ją do nowo powstałej rany. Żaden normalny, żywy człowiek nie byłby w stanie tego przeżyć. Ale blondyn ani nie był człowiekiem, ani nie był normalny. Żywy? To również mógł poddać dyskusji. - Cholery Demon. - Mrukną widząc, że blondyn używa medycznego jutsu by przyspieszyć, i tak już nienaturalnie szybki, proces regeneracji. - Pieprzony, cholerny demon.
I blondyn uśmiechną się po czym pozwolił sobie wykaszleć pozostałość krwi z płuc. By to zrobić zniszczył resztę kajdanków trzymających go przy stole i Orochimaru poddał wątpliwości jego inteligencję.
Skoro mógł uciec dlaczego dobrowolnie dał się torturować? Tak bardzo lubił ból czy jego instynkt samozachowawczy został już do końca wypaczony przez wspomnienia psychopatów i morderców które krążyły w jego głowie? Nie wiedział, może nawet można mu było zarzucić, że nie chciał wiedzieć.
- Skończyliśmy, Orochimaru-sama? - Zapytał niewinnie, tonem w którym czarnowłosy nie doszukał się sarkazmu. Choć chciał go znaleźć, ba, szukał bardzo rzetelnie. - Orochimaru-sama?
- Gdybyśmy skończyli nie ty byś ze mną rozmawiał. - I przebiegły uśmiech wpełzł na twarz chłopca, a oczy zmieniły kolor na krwisty. - Dlatego nie lubię pracować z pojemnikami, nigdy nie wiesz kiedy demon wyskoczy z pudełka.
Kurama zaatakował.
###
Minęło kilka tygodni. Do egzaminu na chunina pozostał równy tydzień, a drużyna siódma dalej nie była kompletna. Brak blondyna zaczął się od słów "Matołek stchórzył", ale dzisiejsze zdanie brzmiało lekko inaczej "Czy z Naruto wszystko w porządku?". Hatake obserwował zmartwienie swoich podopiecznych w ciszy, ze zmarszczonymi brawami i równym niepokojem kryjącym się w oczach. Słowa "Na pewno nic mu nie jest" nie przechodziły już przez jego gardło, nie miał siły się okłamywać.
Nagle usłyszał chrząkniecie i zdał sobie sprawę, że teraz jego kolej. Westchną przeciągle i otworzył oko, nawet jeśli by chciał, nawet jeśli tamta dwójka okazała się mistrzami w swoich dziedzinach, to była tylko dwójka.
- Hatake Kakashi, mistrz drużyny siódmej w której skład wchodzą: Uchiha Sasuke, Haruno Sakura i Naruto Shimura. - Ostatnia osoba wywołała lekkie poruszenie, ale szarowłosy to zignorował. - Nie-- - Gdy miał oznajmić, że jego podopieczni nie wezmą udziału w teście na chunina ktoś wszedł mu w słowo.
- Przepraszam za spóźnienie. - Danzō wszedł do pomieszczenia, a za nim podążył chłopiec w lisiej masce. Hatake przysiągłby, że jego serce na moment się zatrzymało gdy blondyn uklękną na ziemi w ten swój charakterystyczny sposób. To był Naruto, nie było mowy o pomyłce. - Kontynuuj Kakashi. - Ich oczy się spotkały, a na usta starszego wpłyną uśmiech. A więc planował to od samego początku. Hatake przeniósł swoje spojrzenie z Danzō na blondyna, ale ten mu nie odpowiedział stojąc prosto za swoim Panem. Wpatrywał się w niego więc jeszcze chwilę, dużo intensywniej niż wcześniej, a blondyn odwrócił głowę w przeciwnym kierunku.
Naruto bil się z myślami i poczuciem winy wracając do sytuacji która miała miejsce dzień temu. Czuł się gorzej niż gówno, gdy tylko zauważył prawdziwego Kakashi'ego dalej mając w pamięci jak dobrze mu było, gdy przyjął, że to jego brat, a nie Wąż, który przybrał jego twarz.
Ale to był wąż, cholera, jego imię cholernie dobrze pasowało do jego osobowości.
- Płaczesz tak gorzko, a Twoje łzy są tak ciężkie... - Blondyn wrócił do jego słów z tamtej chwili i żałował każdej łzy która niekontrolowanie spłynęła wtedy po jego policzku. Teraz spluną by mu w twarz nawet jeśli mieliby go za to zabić. Pamiętał, że mógł, pamiętał jak nachylał się nad jego związanym ciałem z tym swoim parszywym uśmiechem. Pamiętał, jak przeszło mu przez myśl, że cieszył się gdyby Kakashi zabił węża tak jak reszty cieszących się jego ciałem anbu, ponieważ sam nie mógł go zabić, same myślenie o tym sprawiało mu ból, ale mimo wszystko żałował, że w tamtej chwili jedynie na niego patrzył. Po tym jak przegapił swoją szansę mężczyzna nagle wstał wypowiadająca słowa które rozpoczęły mętlik w głowę blondyna. - Czy czułbyś się lepiej, gdyby stał tu Kakashi? Czuł byś się dobrze badać pieprznym przez niego?
UWAGA
Autorka nie zaleca czytania poniższego fragmentu osobom poniżej osiemnastego roku życia, całość zostanie skrócona w opisie na dole.
Naruto miał ledwie dwanaście lat. Jego ciało było umięśnione i pokryte bliznami, ale również przytłaczająca malutkie. Jego usta, zaszyte grubym drutem rozerwały się gdy został uderzony batem. Jego członek zadrżał lekko, ale bynajmniej nie z przyjemności gdy ręka Kakashi'ego, nie, ręka mężczyzny który przybrał jego twarz, potarła go.
-Chciałbyś być przez niego pieprzony? W czym ten gnój jest lepszy ode mnie? Dlaczego mi to robisz, Naru~ - Naruto nienawidził tego przezwiska mocniej niż faktu, że był dla Hatake tylko Bratem. - Czy on również widział te piękne oczy płaczące w ten sposób? Moje serce jest rozdarte, tak bardzo kocham gdy płaczesz przeze mnie i tak bardzo nienawidzę gdy to robisz.
Źrenice blondyna zmniejszyły się i zadrgały gdy mężczyzna wszedł w niego gwałtownie. Błaganie wydobyło się z ust Naruto gdy mężczyzna pod postacią jego nauczyciela szarpał go równie mocno co w niego wchodził. Przyjemność którą mu sprawiał zagłuszał ból który powodował. Naruto patrzył bezbarwnie w dal, jakby puste betonowe ściany były niezwykle ciekawe, a jego spojrzenie stawało się co raz pustsze z każdym kolejnym pchnięciem.
- Lubisz to? - Pytanie jak i odpowiedź w tym przypadku nic nie znaczyły, ale mężczyzna z jakiegoś powodu lubił bawić się w ten sposób. Szarowłosy zatrzymał się, ale liny którymi związał Naruto i które rozkołysał podczas stosunku sprawiły, że wbił się jeszcze głębiej powodując tym samym głośny odgłos uderzania o siebie ciał. Naruto zaskomlał gdy mężczyzna wbił się jeszcze raz, chwytając za jego szyję. - Lubisz, jak boli, prawda?
- T-tak... - Nie było sensu się przeciwstawiać. Naruto nauczył się odpowiadać w przychylny sposób dla swojego oprawcy i choć łamał tym regulamin ból powodowany przez pieczęcie był mało wyczuwalny.
- Naruto... - Mężczyzna którego głos był łudzący podobny do głosu jego sensei'a upomniał go, a blondyn nie mógł zrobić nic poza poprawianiem się.
- Tak, lubię to, sensei! Proszę, proszę daj mi więcej. - Skończ to szybko, błagam. - Naruto Czuł się źle krzycząc te słowa. To nie był Kakashi, nie, nie był nim mimo, że brzmiał jak on i miał jego twarz.
-Hmmmm? O co prosisz, Naru~?
- P-proszę, proszę... - Naruto odwrócił głowę by zobaczyć uśmiechającą się przez maskę twarz Hatake. - Proszę, pieprz mnie, Sensei.
Blondyn czuł się brudny widząc jak jego brat spełnia jego polecenie, czuł się brudny ponieważ gdyby nie widział jego twarzy nie zdobył się by na tak odważne wyzwanie, czuł się brudny, pozwalając swojemu umysłowi uznać swojego oprawce za jego Kakashi'ego i czerpać przyjemność z tego, jak jego penis ślizga się w jego wnętrzu. Czuł się tak brudny jęcząc i rozkładając nogi przed mężczyzna który dotychczas gwałcił go ilekroć miał możliwość.
- Och, jęczysz jak dziwka. - Mężczyzna zacina dłoń na jego szyi i gwałtownie pociągną przyśpieszając. Naruto zawył, zmuszony do wyprostowania się, mimo że fiut w nim domagał się, by się pochylił. Ręka na jego szyi nie pozwoliła mu nabrać oddechu, sprawiając, że wiercił się by go złapać. Kakashi pierzył go ostro, ale blondyn nie czuł już bólu, jego penis ociekał dziwnym płynem. Naruto nie wiedział co to jest i nie mógł się skupić by przypomnieć sobie tą część z lekcji jaką otrzymywał. Głuche jęki i westchnienia odbijały się od ścian pokoju za każdym razem gdy Kakashi wychodził z blondyna po sam czubek i znów wchodził cała swoją długością. Szarowłosy nie gonił za orgazmem długo, a gdy doszedł we wnętrzu blondyna uśmiechną się zbereźnie. Patrzył z satysfakcja jak sperma wypływa z czerwonej dziury niebieskookiego, a on sam upokorzony z zaczerwionymi oczami i różowymi policzkami oddycha ciężko z lekko rozchylonymi ustami. Cholera, ten widok sprawił, że anbu miał ochotę pieprzyć go jeszcze bardziej i jeszcze mocniej. Nagle mężczyzna przeciął linę, a Naruto, dalej w połowie związany, upadł na ziemię i zwiną się z bólu. Mimo wszystko patrzył wprost na niego, patrzył jak nigdy wcześniej. Mężczyzna nie mógł się powstrzymać ukazując swój kolejny zbereźny uśmiech. - Pokaż mi, jak dochodzisz.
Blondyn był zagubiony. Nie wiedział co miał zrobić ani jak to zrobić. Mężczyzna widząc jego poruszenie zaśmiał się w głos i ułożył swoja stopę na penisie klęczącego nastolatka.
Gdy naciskał Naruto czuł się naprawdę dobrze.
- Jesteś dzisiaj inny, czy to dlatego, że mam jego twarz? - Szarowłosy nacisną mocniej a Naruto skulił się pod wpływem nagłego bólu. - Jesteś jak pies. Liz. - Wskazał na swój wpół stojącego penisa, a syn Minato lekko rozchylił usta i przybliżył się by polizać jego czubek. - Ach, cholera.
Naruto nie używał rąk, nie mógł ich użyć, ale nauczył się radzić sobie bez nich.
- Moja piękna dziwka. - Zacisną rękę na włosach blondyna odchylając jego głowę. - Połóż się na brzuchu i unieś biodra. Tak, bardzo ładnie. - Rozchylił jego nogi trochę bardziej i zauważył, że w jego dziurze dalej znajduje się jego nasienie. Cholera, tak bardzo chciał znaleźć się z powrotem w jego wnętrzu. - Chcesz więcej?
Kakashi pchnął jego klatkę piersiową bardziej w dół, więc blondyn musiał rozchylić nogi jeszcze trochę bardziej i otworzyć się dla Kakashi'ego, który z uśmiechem wszedł z powrotem doznając tego wspaniałego uczucia, jego wzrok dalej był utkwiony w opuchniętym czerwonym wejściu, które zjadało go tak zachłannie.
Blondyn znów poczuł chwilowy ból który przyćmiła przyjemność, ale nagle drzwi otworzyły się. Musiał się pozbierać: Danzō-sama nie mógł czekać na niego zbyt długo.
~1690-słowa~
Streszczenie: Wąż przybrał twarz Kakashi'ego doskonale wiedząc jakie uczucia żywi Naruto do swojego nauczyciela i robi z nim złe rzeczy, dopóki Danzō nie wzywa blondyna.
Będę wdzięczna za opinie dotyczące sceny +18. Przepraszam również, że rozdział pojawia się dopiero teraz.
Odpowiedzi na Q&A znajdziecie w "Nominacjach" na moim profilu!
Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top