~XVII~

Reszta drużyny z entuzjazmem przyjęła wiadomość o misji rangi C, zwłaszcza Sakura która prawdziwie dygotała na myśl o wyjściu z wioski, cieszyła się, że uda im się wykonać misje "eskortową" nie opuszczając Konohy. 

- Podzielimy się na dwa zespoły. - Kakashi zaczął patrząc na nich znad książki. - Ja i Sasuke będziemy drużyną I, a Naruto i Sakura drużyną II. Musicie pamiętać, że samopoczucie waszego klienta jest najważniejsze! - Aiko roześmiała się na słowa Hatake trochę jakby z przymusu, ale nie mogąc się opanować wydukała:

- N-hahahaha, N-nie sądzę, pfff, że jesteś odpowiednią osobą by ich pouczać. - Pamiętała jak Kakashi odmawiał jej przerw, nawet tych na toaletę, ponieważ gonił go termin, albo jak przywiązał ją do pasa jednego z ich ochroniarzy by poruszali się szybciej wytykając jej otwarcie, że wlecze się jak żółw. - Dalej pamiętam jak kazałeś mi spać na drzewie zapewniając, że złapiesz mnie gdy spadnę we śnie, po czym rzeczywiście mnie złapałeś, a gdy ci dziękowałam specjalnie upuściłeś mnie pół metra nad ziemią. 

Naruto też to pamiętał. To on uleczył dziewczynę po tym incydencie.

- Znaliście się wcześniej, ty i Kakashi? - Rzucił luźno Sasuke, a Hatake zdzielił go po głowie.

- Nie zapominaj się, Uchiha, Aiko-sama jest ważnym gościem naszej wioski. Eskortowałem Panią domu Furawāzu podczas zawierania sojuszu między wioskami. - Kakashi wyjaśnił. - Początkowo misja miał polegać na dostarczeniu zwoju, ale wioska z której pochodzi Aiko-sama postanowiła wcisnąć mi ją jako swoją przedstawicielkę do popisania sojuszu.

- To brzmi jakbym była piątym kołem u wozu. - Dziewczyna schowała swoją twarz za wachlarzem. - Lis nie był tak negatywnie nastawiony jak ty.

- Mój partner był wtedy wypaczony z uczuć, nie możesz być pewna, jak odbierał twoja obecność. - Hatake spiął się na wzmiankę o Naruto. Nie powinni o nim rozmawiać i dziewczyna o tym wiedziała. Robiła mu na złość? Chciała się podroczyć? Nie ważne co zamierzała, to było niebezpieczne. - Dobrze, skoro już wszyscy wiemy jak będzie wyglądać nasza misja, Drużyna druga pójdzie z Aiko-sama i pokarze jej wioskę, a ja z Sasuke udamy się po za mury w poszukiwaniu eskorty pani Furawāzu.

Sasuke chciał zapytać dlaczego nie przybyli z nią, ale szarowłosy uciszył go zasłaniając mu usta. Wszelkie pytania które mogłyby wprawić dziewczynę w zakłopotanie były z góry zabronione przez Hokage. Hatake nie wiedział co takiego stało się dziewczynie, ale jako były anbu rozumiał, że nie musi wiedzieć wszystkiego by wykonać misję dobrze.

- Ugryzę cię. - Uchiha warkną gdy reszta drużyny zniknęła za drzewami, a szarowłosy zabrał swoją ręka i wytarł ją ocierając nią o ubranie. - Nie jesteś ciekawy?

- Jestem. - Przyznał z lekkim uśmiechem nawet nie patrząc na młodszego. - Ale jestem wystarczająco dorosły by opanować swoje emocje. - Kakashi nie miał zamiaru się kłócić, więc uderzył w miejsce które bolało brata Itachi'ego skutecznie go tym uciszając. Sasuke nie odezwał się słowem nawet gdy rozchodzili się do domów. - Jak było, Naruto?

Gdy kobieta udała się spać byli partnerzy usiedli na przeciwko siebie. Naruto trzymał w rękach herbatę, a Hatake wybrał sake jak miał w zwyczaju. Pił je zawsze w soboty ponieważ wiedział, że następnego dnia dane mu będzie odespać: Tym razem do pomysłu picia namówił go Naruto, tłumacząc, że poradzi sobie bez niego te dwie godziny więcej.

Mam wrażenie, że zrozumienie Sakury jest dla mnie nieosiągalne. Staram się jak mogę, ale ona potrafi jedynie patrzeć na mnie z obawą. — Spojrzenie różowowłosej nie zmieniło się od tamtego wydarzenia, choć widać było poprawę. — Jak przebiegły poszukiwania? Im dłużej nie ma śladu tym większe prawdopodobieństwo, że nie znajdziemy ich żywych.

- Też mnie to martwi, ale nie znalazłem nic, co mogłoby naprowadzić nas na ich ślad. Rozpłynęli się w powietrzu, więc albo nas uprzedzono i ktoś inny zdążył ich odnaleźć, albo postanowili przeczekać negocjacje w bezpiecznym miejscu. - Miał nadzieję, że tak właśnie było. - Nie pijesz? - Młodszy odwrócił głowę. - Nie chce cię do niczego zmuszać, ale twój stan... Martwię się o ciebie, Naruto. Kocham cię jak brata i chce byś się na mnie otworzył. Wiem, że wiele od ciebie wymagam... Nie wiem co przeszedłeś gdy nie było mnie przy tobie i poczekam ile tylko zechcesz, ale nie odtrącaj mnie.

Przepraszam. — Odparł młodszy z lekkim rozżaleniem, to nie tak, że nie chciał otworzyć się na szarowłosego, rozkaz pozostawał jednak rozkazem, nawet jeśli pieczęcie czasami nie reagowały. — Pójdę się rozejrzeć.

Kakashi uśmiechną się smętnie. Ich relacje były co raz lepsze, ale dalej nie wystarczająco dobre, a jeśli już mowa o relacjach to wypadało by przedstawić relacje Naruto z resztą jego drużyny. Te również zdawały się być lepsze niż na samym początku jednak jego rówieśnicy dalej zachowywali w stosunku do niego dystans, wyczuwalny choć wcale nie duży. Sakura co noc śniła koszmary jak chłopiec w masce lisa spogląda na nią, cały we krwi, trzymając głowę która chwilę temu oddzielił od ciała i choć ona sama również wzięła te głowę do rąk: to było coś innego. Jej ręce były roztrzęsione a ona starała się trzymać dystans jak tylko mogła, Naruto za to... Lisi chłopiec stał niewzruszony, a jego pokryta krwią maska wydawała się w końcu pełna. Gdy nie było na niej krwi, gdy była czysta, wyglądała nienaturalnie i wielbicielka Sasuke bała się, że wrażenie wybrakowania jakie odczuwała patrząc na czystą maskę jest uzasadnione. Myśl o tym, że to nie było pierwsze ścięcie jakiego dokonał blondyn sprawiała, że Sakura mimowolnie dygotała. To ją przerażało, nie ważne jak bardzo chłopiec ocieplał swój wizerunek, nie ważne ile fajnych i zabawnych rzeczy pokazał, ona nie potrafiła chwycić jego ręki, nie potrafiła spojrzeć na jego maskę.

Nie robiła tego specjalnie, nie chciała ranić jego uczuć, ona po prostu się bała.

Bała się tak, jak Sasuke, który po raz pierwszy od czasu masakry jego klanu wstrzymywał łzy stachu kiełkujące w jego oczach.

Nigdy po tym wydarzeniu nie został sam na sam z blondynem, i nie ważne jak bardzo nie chciał okazywać emocji, Naruto wywoływał w nim przerażenie. To nie było pierwsze zabójstwo które miał zaszczyt podziwiać: Gdy był małym dzieckiem takie rzeczy zdawały się być codziennością, ale teraz... Itachi'ego nie było przy nim. Nie było również jego matki, ani jego ojca. Sasuke był sam i czuł się jak bezbronne dziecko gdy blondyn spoglądał na niego. Czarnowłosy wiedział, że Naruto nie widzi, ale przysiągłby, że spojrzenie blondyna wypala w nim dziurę ilekroć skieruje swoją twarz w jego stronę. Nie dało się opisać tego jak wdzięczny był Kakashi'emu, że podzielił drużyny w ten sposób. Rozważał używanie tytułu w podzięce, ale Hatake dalej był zbyt denerwujący by ostatni Uchiha odważył się nazwać go "sensei" to słowo po prostu nie przechodziło mu przez gardło.

- Kakashi-s-ugh... Kakashi. - Ostatni Uchiha zrezygnował z lekko czerwoną twarzą i obdarzył mężczyznę zawstydzonym spojrzeniem. - Gdzie jest Naruto? Nie widziałem go od wczoraj, nie przyszedł także na spotkanie z Sakurą. To dziwak, ale nie sądzę by olał tak ważną misję.

Został uderzony.

- Nie nazywaj swojego kolegi z drużyny dziwakiem, Naruto jest inny, ale to nie jego wina i nie powód by go wyzywać. - Hatake skarcił go tak jak zawsze, wypowiadając te same słowa, co zawsze. - Naruto wyruszył wczoraj, ale wrócił zmienić mnie o pół nocy, rano gdy się obudziłem śniadanie było już na stole, a Naruto w drzwiach... Sądzę, że coś znalazł.

-Nie powiedział ci? - Aiko która do tych czas przysłuchiwała się rozmowie z boku, wtrąciła się. - Sądziłam, że jesteście dość blisko, zwłaszcza, że robi się zazdrosny gdy tylko próbujesz być szarmancki w stosunku do mnie. - Kobieta nie oceniała: Wiedziała, że miłość nie wybiera z własnego przykładu. Przez jej głupią miłość wywołała całe to zamieszanie, ale nie żałowała. Kochała to, co robiła i była w stanie poświęcić wszystko dla tego, dla kogo to robiła. - cóż, może to zemsta.

Zaśmiała się lekko.

- Nie mści się, nie potrafi. - Szarowłosy ukrócił temat rozumiejąc gdzie zmierza młodsza. - Znam tego dzieciaka dość długo, jest mi jak brat. - Kobieta nic nie odpowiedziała, ta chwila ciszy była przeznaczona dla biednego blondyna który, mimo, że jeszcze nie do końca rozumiał, czuł złość i smutek za każdym razem gdy został nazwany przez Hatake "bratem".

Znalazłem. — W głowie szarowłosego rozbrzmiał dobrze znany mu głos. — Wszyscy są Martwi... Jej ochroniarze, jej rodzina, jej wioska... Musisz powiadomić Hokage, to ona, to ona to zrobiła.

~1298-słów~

Wróciłam z wakacji... Kto tęsknił? ^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top