~XVI~
Gdy wreszcie wrócili postanowili, że ich relacja pozostanie tajemną. Naruto obiecał rozmawiać z Kakashi bardziej swobodnie i czasem zabrać się z drużyną na ramen, więc Hatake zgodził się na ukrywanie tego, że są "braćmi". Blondyn szczerze znienawidził to określenie.
Tak miały dni, a tygodnie. To był całkiem monotonny czas, w którym Naruto nie miał jednak możliwości się nudzić. Była noc, ale promyki słońca powoli przedostawały się na nocne niebo tworząc zapierające w piersiach widoki. Blondyn jednak podziwiał coś innego. W jego rękach spoczywało jeszcze bijące serce, a on sam delikatnie nim obracał.
— Więc tak ono wygląda. — Naruto nigdy wcześniej nie widział ludzkiego serca. — Ciepłe... — Jego ofiara również była jeszcze ciepła. Zbiegły ANBU, mówiono, że jest niebezpieczny, ale tak naprawdę był tylko tchórzem który bał się własnego cenienia. — Powinienem iść zdać raport na temat działania nowej broni i przebiegu misji.
Metalowe pazury również ociekały krwią. Naruto zdziwił się, jak skuteczne są. Normalnie przebicie człowieka gołą ręką byłoby dla niego trudne i czasochłonne, a te pazury wbiły się w mięso i przecięły wszystkie kości które napotkały z taką łatwością.
— Powinienem pokazać je Sakurze. — Pamiętając, że dziewczyna lubi poznawać nowe rzeczy Naruto pomyślał o niej. Starał się zacisnąć więzi z drużyną. Obiecał Hatake, że będzie się starać. — Jednak Danzō-sama będzie przeciwny.
A zdanie jego Pana zawsze było na pierwszym miejscu. Blondyn zdecydował wrócić od razu po zapieczętowani u ciała, miał jeszcze godzinę która mógł swobodnie wykorzystać, ale jego pan byłby zły, gdyby przeciągał misję ponieważ miał taką zachciankę.
— Danzō-sama. — Chłopiec uklękną zaraz po tym jak starzec pozwolił mu wejść do biura. Nie byli sami, na krześle siedziała znajoma mu dziewczyna. Naruto wykonał ukłon w stronę kobiety który miał znaczyć "Pozdrawiam panią domu Furawāzu".
Pamiętał misje w sprawie sojuszu z wioska lodu. W drodze powrotnej byli zobowiązani zabrać ze sobą dziedziczkę rodu i jej ochronę. Później dziewczyna poprosiła o nich, gdy Konohagakure zaproponowało dodatkowa eskortę.
- Och, czy to ty, lisie? Urosłeś. - Kobieta uśmiechnęła się ciepło do dziecka. Była od Naruto trochę starsza, ale gdy ze sobą rozmawiali nie było czuć różnicy wiekowej i dzięki temu Aiko, bo tak nazywała się pani domu Furawāzu, naprawdę polubiła blondyna. - Twoje ubranie... - Naruto przypomniał sobie o krwi która go oblepiała. - Nie zraniłeś się, prawda?
Blondyn zaprzeczył ruchem głowy a później opuścił ją w dół wyrażając wdzięczność za zmartwienie się jego stanem zdrowia.
- Lisie, odłóż zwój na biurko i przygotuj się, będziesz od dzisiaj strzegł Panny Aiko wraz z tymi dzieciakami i wilkiem. Masz godzinę. - Młodszy znikną w kłębie białego dymu a starzec zwrócił się do kobiety z lekka pogardliwością. - Nie sądziłem, że Pani domu Furawāzu będzie tak bezmyślna by wyruszyć w podróż bez swojej ochrony.
- Nie uważam, by to była Pana sprawa, a teraz proszę wybaczyć, chciałabym zwiedzić kwaterę lisa. - Opuściła swoją wioskę w pośpiechu i skontaktowała się z Hokage który wysłał po nią oddział ANBU, cała ta sytuacja była podejrzana i w pewnym stopniu niezrozumiana również dla sprawczyni zamieszania. - Oprowadzi mnie Pan?
- Tak, oczywiście, zapraszam... - Powiedział przez zęby. Nie był zadowolony, że kobieta była w budynku głównym korzenia, a oprowadzanie jej było ostatnim co chciał zrobić, ale jako, że była honorowym gościem odmówienie jej sprawiło by mi nie lada problemów z radą. A tego nie chciał. Naprawdę nie potrzebował więcej zamieszania. - To klatka po środku.
Niechlujnie pokazał ręka. Naruto był w środku swojej celi i przebierał się. Maska na jego twarzy wyglądała jakby była scalona ze skórą, ale reszta, nawet ta mocno przyklejona, odchodziła od jego ciała zdecydowanie łatwo. Żywe pieczęcie które swobodnie ruszały się po jego ciele nie lubiły być zatrzymywane, a zwłaszcza przez ciecz przylepiona do ciała. Ciecz była tym, czego nie lubiły najbardziej.
- C-co mu jest? - Zapytała nie potrafiąc opanować drżenia głosu.
- Nie sądzę, by była to twoja sprawa, Aiko-sama. - Widząc, że Naruto wygląda odpowiednio do swojej roli przywołał go ręka, a później wręcz wręczając mu dziewczynę kazał udać się do Hokage. Prezentował się dość elegancko jak na niego: były to jedyne ubrania które nie były ani razu podarte czy ubrudzone krwią, czarny jak heban strój z białym znakiem Konohy idealnie komponował się z biała lisią maską, jego, sięgające mu trochę za szyję, włosy związał czerwoną wstążką.
Prawdopodobnie większość nie widziałaby w tym niczego specjalnego, ale Naruto wyglądał w tym stroju aż zbyt dobrze. Zasłonięta twarz wcale nie sprawiała, że nie mógł zostać uznany za, jak na jego wiek, przystojnego. Kobieta którą niósł na rękach skacząc po dachach budynków również uważała, że jest przystojny. Słońce już dawno wstało, a Konoha powoli budziła się do życia. Tej nocy blondynowi nie dany był sen, ale to nie była pierwsza z z nieprzespanych nocy, więc jego świadomość była niezachwiana.
- Głowa Rodu Furawāzu pozdrawia szanownego Hokage. - Kobieta pokłoniła się w powitalny sposób głosząc wyuczona na pamięć formułkę, blondyn znów klęczał ze spuszczoną głową pozdrawiając Hokage tylko gestem.
- Aiko-sama, cieszę się, że cię widzę. Chciałbym przedstawić ci Jonin który nadzoruje drużynę siódma i zajmie się na zmianę z Naruto pilnowaniem cię. Kakashi. - Hatake pojawił się u boku starszego mężczyzny w swojej dawnej masce.
- Pozdrawiam głowę rodu, moje imię brzmi Hatake Kakashi, poznała mnie pani jako "wilka". - Hatake dobrze wspominał tamten czas tak samo jak dziewczyna. Mimo, że na początku niemiłosiernie jej nie znosił, a ona nie była zadowolona z tego w jaki sposób ją ignorował, blondyn w końcu zawiązał między nimi nitkę porozumienia.
- Miło cię widzieć. - Odpowiedziała kobieta z uśmiechem. - I miło widzieć, że mimo wszystko dalej jesteście razem.
- Tak... - Hatake odwzajemnił jej uśmiech. - Powinniśmy się zbierać, Aiko-sama. Na tą chwilę wraz z Naruto zamieszkacie w mojej starej posiadłości, jest tam bezpiecznie. W czasie twojego pobytu postaramy się również odnaleźć twoich ochroniarzy. - Kakashi ukłonił się i wyciągną rękę. - Jeśli panienka pozwoli...
Lekko szarmancki ton w żadnym stopniu nie przypadł Naruto do gustu. Blondyn chwycił Hatake za wystawioną dłoń, a kobietę za skrawek ubrania i przeniósł ich w miejsce które odnalazł w wspomnieniach Hatake. Kakashi, który chciał podrażnić się z dziewczyną spojrzał w stronę blondyna niezrozumiale.
— Nie próbuj, Braciszku... — Blondyn po raz pierwszy odważył się nazwać go w ten sposób. Te słowa sprawiły, że twarz mężczyzny rozpromieniała, był szczęśliwy, naprawdę szczęśliwy. Cała wcześniejsza sytuacja poszła w niepamięć, nie była ważna! Naruto w końcu nazwał go bratem. To uczyniło go bardziej szczęśliwym, niż myślał, że będzie gdy to się stanie.
- Twój dom, jest piękny. - Powiedziała kobieta z rozmarzeniem. Rzeczywiście: Dom Kakashi'ego miał w sobie to coś, nutę tajemniczości w której odnaleźć można było ciepło i spokój. Tylko Hatake tak nie uważał.
- Dziękuję, chociaż mój skromny dom nie jest nawet w połowie tak piękny jak pani posiadłość. - Chciał zejść z tego tematu. Pomógł mu w tym Naruto który wystawił kartkę z informacją o spotkaniu drużyny. Tego dnia Kakashi nie mógł się spóźnić, nie, on naprawdę tego nie chciał. Mimo wszystko delikatnie złapał dłoń Naruto i napisał na niej, że zamierza odwiedzić przed treningiem swoją drużynę, Blondyn przytakną. - Naruto Panią oprowadzi a ja w tym czasie zorientuje się, czy jesteśmy w wiosce bezpieczni.
To było kłamstwo, kolejne. Kakashi zdecydowanie kłamał zbyt dużo. Naruto tego nie rozumiał, ale nie wydał go. Odszukał w umyśle swojego nauczyciela układ domu, przechodząc przez każdy pokój, dopóki szarowłosy nie zablokował go. "Tam nie." Naruto nie spytał, ale co w cale nie tak, że nie chciał wiedzieć...
"Tutaj będzie Pani spała" Naruto wskazał jej jedna z większych sypialni dla gości. Była schludna, jasny i urządzona w starym stylu i mimo, że pokój wydawał się być dawno nie używany był czysty, Naruto nie mógł znaleźć ziarnka kurzu. Nie wierzył, że Kakashi naprawdę mógł utrzymać dom tak czysty. " Proszę chwilę odpocząć, przygotuje Herbaty a później udamy się do reszty mojej drużyny", napisał szybko. Jego styl pisma był wręcz identyczny jak ten Kakashi'ego, ale było to zrozumiałe, ponieważ to właśnie od niego blondyn uczył się pisać.
- Wróciłem, sprawdziłem również drogę, możemy iść. - Hatake wpadł do domu z szybki bijącym sercem. Biegł, naprawdę się spieszył. Naruto uznał to za urocze. - Pani pozwoli...
Jednak nie, szarowłosy w najmniejszym stopniu nie był uroczy. Był denerwujący i podburzał nieznane blondynowi emocje. Piekące uczucie w klatce piersiowej które go dotknęło, chciało, by rozerwał dziewczynę na strzępy, chociaż dziewczyna była niewinna. Hatake odpowiadał za wszystko.
~1339-slow~
Zły Kaszalot, zły, nie ładnie tak zdarzać Naru, uważaj, bo cię Kushina przyjdzie wyjaśnić, a nie jesteś zlepkiem czakry by się z tego podnieść.
Sayonara!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top