~XIII~
Dni mijały a przepaść między nimi zamiast maleć zaczęła rosnąć. Naruto stawiał między nimi coraz grubszy i wyższy mur, Kakashi nie potrafił się przebić, obejść go przy przeskoczyć. Dotarcie do chłopca wydawało mu się co raz bardziej niemożliwe. Naruto został uznany za członka drużyny siódmej, Iruka przepuścił go za namową Kakashi'ego, a Hokage poinformował o tym radę i wynegocjował dogodne warunki z Danzō. Przywódca korzenia nie miał zbyt wiele od powiedzenia, ale Saraburi wiedział, że jeśli zlekceważy jego zdanie, Shimura zrobi wszystko, by wyszło na jego. Dlatego też po za misjami Naruto dalej działał jako ANBU, oczywiście nie dostawał długoterminowych misji jak wcześniej, ale Danzō dbał o to by blondyn się nie nudził.
W końcu przyszedł dzień w którym drużyna siódma dostała misję rangi C. Nie była to trudna misja. Zwykła eskorta jakiegoś starca, a mimo wszystko dla Hatake wydała się uciążliwa.
- Te szczyle mają mnie eskortować? - Pierwszy odezwał się Sasuke który pozwolił sobie wygarnąć ich pracodawcy co o nim myśli, później odezwała się Sakura przepraszając za swój obiekt westchnień, a na samym końcu znudzony głosem wtrącił się Kakashi, informując o swojej randze i gwarantując klientowi bezpieczeństwo. - A ten co? Niemowa?
Blondyn przytakną.
Nigdy nie wiedział, dlaczego gdy ludzie się o tym dowiadywali atmosfera robiła się inna a oni jakby potulnieli.
Dlaczego ten arogancki mężczyzna nagle zaczął się jąkać i drapać po głowie?
Kakashi westchną widząc, jak ich klient czerwienieje. To zawsze kończyło się w ten sposób. Niezręczna cisza została przerwana przez Hokage, który oznajmił kiedy wyruszają.
Drużyna siódma rozeszła się by spotkać następnego dnia pod brama wioski. Po raz pierwszy Kakashi pojawił się na czas, a pierwszym o co poprosił swoich podopiecznych było pokazanie plecaków:
Sakura lekko zarumieniona pokazała torbę. Kakashi widząc jej zakłopotanie rozkazał chłopcom odejść. Szybko przeszperał jej plecak i jedyne, do czego mógł się przyczepić był mały miś.
- Jest Ci bardzo potrzebny? - Dopytał różowowłosa dziewczyna potrząsnęła głową potwierdzająco. - Ech, niech będzie.
Oddał jej własności i podszedł do Sasuke który z całych sił starał się zmusić Naruto do zwrócenia na niego uwagi.
- Sasuke, nie mecz go. Nie wszyscy mają ochotę na rozmowę z tobą. - Ostatni Uchiha wywrócił oczami w odpowiedzi. A Kakashi przeszperał jego plecak w poszukiwaniu niepotrzebnych rzeczy, wyrzucił kilka gazetek i oddał torbę. - Naprawdę nie sądzę, byś potrzebował tych czytadeł, nie będziesz miał czasu by czytać.
- A ty będziesz miał czas? - Zapytał wskazując na książkę która Kakashi trzymał przy pasie.
- Ja nie jestem dzieckiem, Sasuke. - Kakashi trafił w punkt który najbardziej bolał czarnowłosego. Uchiha odwrócił się i odszedł z irytacja na twarzy. Szarowłosy uśmiechną się lekko widząc do jakiego stanu doprowadził swojego ucznia i spojrzał na Naruto. Blondyn jak zwykle nie zabrał ze sobą nic prócz broni. - Powinieneś zacząć nosić swój śpiwór.
Chciał po czochrać go po głowie, ale syn czwartego odsuną się.
— Albo lepiej nie, przynajmniej dasz się dotknąć gdy każe ci się położyć obok. — Kakashi westchną.
- Ruszajmy! - rozkazał, a dzieci podążyły za jego słowami, zabrały rzeczy i podbiegły do klienta.
Cisza podczas drogi była przytłaczająca, przynajmniej dla najstarszego z gromady. Nie rozumiał, dlaczego dzieciaki nie rozmawiają, ani dlaczego cały czas czuje na sobie wzrok zamaskowanego dziecka. Miał ochotę odwrócić się i spytać o co chodzi, ale po wczorajszej wiadomości dalej czuł się niezręcznie. Po za tym, blondyn był niemowa: nawet jeśli by go zapytał nie dostałby odpowiedzi.
Nagle został pociągnięty w dół. Blondwłosy chłopiec który go przewrócił zwrócił unik przed mężczyzna a potem chwycił podążający za nim łańcuch i używając go walna mężczyzna w drzewo. Zostali zaatakowani. Pierwszy padł Hatake który dał zajść się od tyłu.
- Kakashi-sensei! - Sakura krzyknęła. Sasuke otrząsną się i również dobył broni starając się odeprzeć atak drugiego z zabójców. Napastnik okazał się silniejszy i wytrącił kunaj który Uchiha trzymał w ręce, po czym zaatakował jego szyję.
Hatake poderwał się by go zatrzymać, ale Naruto okazał się szybszy.
Sasuke stał cały we krwi, trochę nieprzytomnie rejestrując coś się stało. Naruto trzymał głowę napastnika w ręce, a pod jego stopni leżała reszta ciała. Czarnowłosy nie raz widział martwe ciało, to nie było również pierwsze jego spotkanie z krwią, ale był zszokowany na równi z Sakurą która chwilę potem zaczęła się trząść.
- Ty...! - Drugi napastnik rzucił się by pomścić towarzysza, ale został zatrzymany przez kopiującego ninja i powalony na ziemię.
- Dobra robota, Naruto. - Blondyn się ukłonił. - Masz sznur? Nie sądziłem, że będziemy kogoś wiązać. - Naruto zawsze miał przy sobie sznur. Mógł nie mieć prowiantu, śpiwora ani niczego, co normalny człowiek uznał by za niezbędne, ale zawsze miał że sobą sznur, nóż i jakąś truciznę. Nazywał to "niezbędnikiem ANBU". Tłumaczył kiedyś Kakashi'emu, że jako skrytobójca musi być gotów zabić w każdy sposób, nawet upozorować samobójstwo albo wypadek gdy trzeba było zabić kogoś, kogo sojusznicy mogli zagrozić w późniejszym etapie wiosce. - Dziękuję.
Związali go tylko by wydobyć z niego informacje. Gdy już to zrobią i jego prawdopodobnie zabiją.
Hatake spojrzał kontem oka na roztrzęsiona resztę.
Ale na pewno nie zrobią tego w tym miejscu.
- Kim jesteście i kto was przysłał? - Kakashi zapytał, był pewien, że mężczyźni znajdowali się w księdze Bingo. Nie wiedział jednak, czy mieli zostać zabici czy złapani żywcem.
Mężczyzna spluną mu w twarz.
- Rozumiem. - Westchną i wstał. Nie chciało mu się przesłuchiwać napastnika.
- T-to d-demoniczni bracia... C-czytałam o nich. - Różowowłosa powiedziała po chwili. - W-wydaje mi się, że byli w księdze bingo.
— Bingo. — Pomyślał Hatake i zamachną się by przeciąć szyję drugiego z braci, ale przypomniał sobie, że nie jest sam.
- Zabierzemy go do wioski, ale za nim to... Dobra robota, Naruto. - Pojemnik lisa znów uciekł przed dotykiem starszego. Drzonek na jego masce zadzwonił lekko gdy robił unik. - Ty również, Sasuke, dobra reakcja. Natomiast ty, Sakuro...
- On go zabił. - Sasuke w końcu zdołał coś z siebie wykrztusić. - Ten dziwak zabił człowieka!
Namikaze przechylili głowę w geście pytania. Zrobimy coś źle? Jeden dalej żył, więc dało się wyciągnąć z niego informacje, blondwłosy nie wiedział gdzie popełnił błąd.
- Masz rację Sasuke, Naruto go zabił, tak, jak Ninja powinien. Jeden wciąż jest żywy, więc możemy wyciągnąć z niego informacje, bez brata również nie stanowi wielkiego zagrożenia...
- Jak sensei może tak mówić?! - Sakura krzyknęła. - O-on odciął mu głowę...
Kakashi postanowił ich zignorować podstawiając na swoje miejsce Naruto. Oburzona dwójka zaczęła na niego krzyczeć domagając się odpowiedzi. Blondyn nie rozumiał w czym tkwił problem.
Hatake odwrócił wzrok od swojej drużyny patrząc na starca.
- Chce Pan nam coś powiedzieć...? - Tazuna milczał przez chwilę zanim zaczął wyjaśniać Kakashi'emu kto na niego poluje. Dla byłego ANBU stało się jasne, że rzekoma misja rangi C była co najmniej misja rangi B i dzieci nie powinny się w nią mieszać. - Wracamy do wioski.
- Jak to? - Sasuke spojrzał na niego marszcząc przy tym brwi. - A misja?
- Nie wyślę dzieci na samobójczą misję, Sasuke. Jeszcze przed chwilą krzyczałeś na Naruto, że zabił człowieka, nie jesteście gotowi na walkę na śmierć i życie. - Czarnowłosy działał Hatake wyjątkowo na nerwy, był trudnym dzieckiem, a może po prostu zbyt rozpieszczonym, a może tym i tym, Kakashi'ego obchodziło to tak bardzo, że aż w cale. - Wracamy.
- Nie, dokończymy misję. - Blondyn machną ręką do Sakury by pomogła mu zapieczętować ciało. Dziewczyna przełknęła ślinę i wzięła do rąk głowę by położyć ją na pergaminie. Wchłonęła się. W oczach różowowłosej pojawił się dawny błysk. Ot, jak nie wiele trzeba by ucieszyć dziewczynę: pokazać jej coś nowego. - Dobrze! Zagłosujmy. - Dwójka pochłonięta pisaniem na temat działania zwoju spojrzała na swoich towarzyszy. - Kto jest za ruszeniem dalej?
Sasuke podniósł rękę a zaraz potem uniósł ją Pan Tazuna. Sakura wąchała się, ale w końcu i ona to zrobiła.
Czarnowłosy który ustalił, że musi uzyskać przynajmniej cztery z pięciu głosów patrzył na Naruto wyczekująco. Blondyn nie załapał aluzji. Uznał, że Kakashi wie lepiej na co gotowa jest drużyna i postanowił podążyć za wola swojego nowego nauczyciela.
- Przykro mi Sasuke, wracamy. - Pan Tazuna nie ruszył się.
- N-nie, błagam ja... Nie mam pieniędzy na wyższa rangę, a-a bez mostu... - Staruszek był bliski płaczu.
- Przykro mi, nie możemy tego zrobić. - Mimo sprzeciwu ostatniego Uchihy ruszyli z powrotem do wioski.
~1318-słów~
Wszyscy rzygamy tą misją ¯\_(ツ)_/¯
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top