~V~

Blondyn obudził się dopiero następnego ranka. Hatake nie chciał być natarczywy a jednocześnie pragną poznać odpowiedzi na pytania. pierwsze z nich brzmiało "jak się czujesz" i ku jego zaskoczeniu, chłopiec odpowiedział cicho: "Dobrze". Szarowłosy zdał sobie wtedy sprawę jak absurdalne pytanie zadał. Postanowił spróbować ponownie, ale i to pytanie było w złym guście "Możesz opisać co ci zrobili?", młodszy uśmiechną się lekko a wilk zdał sobie sprawę jak promienny jest jego uśmiech. "Nic szczególnego, to co zawsze, trzymali się zasad".

- To co zawsze? O jakich zasadach mówisz? Jak często to robią? Czy zawsze cię przy tym tną, czy... - lawina pytań zasypała młodszego. To było za dużo, przez kilka minut trwali w ciszy, ponieważ pojemnik demona nie był wstanie wykrztusić z siebie słowa.

- Robią to, kiedy mają szansę... Nie często, Danzō-sama nie życzy sobie by robili to gdy jest obacny, dzisiaj jednak go rozzłościłem... t-to moja wina. - Jego słowa były ciche, ale wystarczająco wyraźne. Kakashi chciał coś zrobić, ale zdał sobie sprawę, że każdy dotyk paraliżuje chłopca. - Zasady... To Danzō-sama je ustalił, nie mogą mnie "tam" tknąć dopuki nie osiągnę odpowiedniego wieku.

- Odpowiedniego wieku? Ile będziesz mieć lat gdy zakaz przestanie obowiązywać. - Młodszy cicho policzył na palcach.

- 10, wtedy przeważnie moi rówieśnicy stają się ninja, więc mój pan uznał ten wiek za odpowiedni. - Kakashi zacisną pięści. Spokój w głosie młodszego podsycał jego chęć mordu. Jego oczy były takie same jak oczy jego mistrza, a mimo wszystko tak bardzo puste... To było tylko dziecko. Hatake dostrzegł w nim młodszą wersję siebie i zrozumiał, że nie może zostawić tak tej sytuacji.

- Naruto...? - To była próba, młodszy spojrzał na niego w szoku.

-S-skąd znasz moje imię...? - Do oczu napłynęły mu łzy. - M-moje imię. "Naruto" Jestem "Naruto". - Młodszy pogubił się, ponieważ chciał powiedzieć wszystko szybciej niż mógł. - Skąd wiesz, że nazywam się Naruto...? S-sądziłem, że tylko Pan lis zna moje imię... Jestem Naruto, nie jestem "lisem" jestem Naruto.

- Tak, Naruto-kun, jesteś Naruto, wiem to. - Nie wiedział dlaczego zaczął się śmiać, ale cieszył się, że młodszy mu zawtórował. Poczuł ulgę tego śmiechu. - Czy to, że jesteś Naruto jest czymś specjalnym?

- Nigdy nie sądziłem, że mam imię. Zawsze nazywano mnie "lisem", "demonem, "potworem" miałem dużo imion, ale nie były to prawdziwe imiona. Jesteś jedynym który nazwał mnie "Naruto", prócz Pana lisa. - To musiało wiele znaczyć. Kakashi posłał mu uśmiech pełen troski.

- Od dziś będę ci mówić Naruto nie patrząc na sytuacje, dobrze? - Młodszy pokiwał głową entuzjastycznie. - Ubierz się, ugotuje coś.

Kakashi zamkną drzwi do pokoju i złapał się za głowę. Łzy spłynęły mu po policzkach. Syn jego mistrza, Naruto... To zdecydowanie był on. Wszystkie fakty się pokrywały. Znalazło się uzasadnienie dlaczego młodszy mógł utrzymać w sobie lisa i dlaczego nie miał nawiązywać z nim bliższych relacji. Prawie wszystkie odpowiedzi się znalazły.

- Danzō... Obyś miał dla mnie resztę odpowiedzi, bo inaczej skutki twojej niewiedzy mogą być dla ciebie niezadawalające. - Wy warczał sam do siebie. - L... Naruto, jesteś już gotowy?!

Młodszy wyszedł z pokoju a Hatake nie zdołał zdusić śmiechu.

- P-przepraszam. - Blondyn nie wiedział jak zareagować.

-N-nie to... pff... hahaha. Przepraszam nie c-chciałem cię przestraszyć. - Kakashi posłał mu mały uśmiech. - Poczekaj, znajdę coś mniejszego. - Po kilku minutach wyciągną białą bluzkę z wirem na plecach. - Łap!

Młodszy podziękował ukłonem i zmienił ubranie.

- Jedz powoli. - Napomniał go Hatake widząc jak młodszy nie gryząc nawet jedzenia połyka je. - Mamy czas. - Nie mieli go, gdyby Danzō nie obawiał się kopiującego ninja i tego kto za nim stoi już dawno zostałby zabity a Naruto zaciągnięty z powrotem. Na szczęście Kakashi miał za sobą największego z graczy, samego Hokage. To dlatego Danzō spokojnie czekał, choć mimo wszystko zdecydował się posłać ANBU korzenia by mieć pewność, że szarowłosy przedwcześnie nie skontaktuje się z Hokage. Najpierw musieli porozmawiać.

- D-dziękuję za posiłek. - Głos młodszego wyrwał go z zamydleń. Zjadł wszystko, musiał być naprawdę głodny. Chciał spytać, czy mu smakowało, ale usłyszał cichy pomruk. Pojemnik lisiego demona zaczerwienił się gdy jego brzuch wydał z siebie odgłos zadowolenia. Chwilę później jedzenie odbiło mu się a on całkowicie spłoną czerwienią. - P-przepraszam!

Kakashi umył naczynia i postanowił skoczył po jakieś ubrania do sklepu. Ku jego zdziwieniu, sklep nie miał do zaoferowania zbyt wielu ubrań dla dzieci a wszystkie dostępne ubrania miały tak wyraziste kolory, że Kakashi kupił jedynie maskę z lisim wizerunkiem i przetrząsną swój "artystyczny nieład" by odnaleźć swoje stare stroje. Gdy stwierdził, że młodszy wygląda dobrze, udali się w stronę grobu rodziców niebieskookiego.

- Dokąd zmierzamy? - Zapytał blondyn a Kakashi spojrzał na niego ze smutkiem w oczach.

- Spotkać się z twoimi rodzicami. - Naruto wiedział, że miał rodziców, ale nie był w stanie ich sobie wyobrazić.

- Sądziłem, że moi rodzice odeszli dawno temu. - Wtrącił młodszy dalej nie do końca rozumiejąc.

- Tak, to prawda, ale to nie znaczy, że nie możesz się z nimi spotkać. - "Zabijesz mnie?!" w pierwszej chwili głowę niebieskookiego wypełniło przerażenie. - Często chodzę na cmentarz by porozmawiać z nimi i moim byłym zespołem, to pomaga oczyścić umysł. - Naruto w to nie wierzył, jego partner bowiem nigdy nie miał czystego umysłu. Zawsze o czymś myślał, wyrzuty sumienia zawsze nim targały, od trzech lat byli partnera a on ani razy nie widział jak Kakashi śpi spokojnym snem. Zawsze się budził, zdyszany, zdezorientowany i przerażony. Patrzył na swoje ręce, czasem wpadał w panikę a jeszcze innym razem szorował skórę aż nie zaczął krwawić.

- Nie powinniśmy tam iść. - "Dlaczego?" pytanie nie padło, ale słowa wysiały w powietrzu. - Twoje ciało już drży. - "Nieprawda" zdawał się mówić, ale zdecydowanie drżał.

- Przepraszam. - Poddał się. Oczywiście, że obwiniał siebie za wszystko: Za śmierć każdego z niego towarzyszy, za śmierć swojego mistrza, jego żony i, do niedawna, dziecka. Obwiniać mógł demona, zabójców i tych, którzy decydowali czy posłać ich na misje czy nie, ale obwiniał jedynie siebie. Nosił ciężar za duży dla jednej osoby.

- To nie ma znaczenia. - Naruto delikatnie złapał go za rękę. To było tak nie spodziewane, że Kakashi w pierwszej chwili chciał odskoczyć. Nie zrobił tego jednak ściskając rękę młodszego. - Powinniśmy iść.

- Tak. - Powinni, ale prawda było, że to mógł być ich ostatni dzień razem. Jeśli coś pójdzie nie tak, szansa na to, że jeszcze się spotkają będzie niewielka...

- Huh? Itachi? - Młodszy wydał z siebie cichy pomruk a Kakashi podążył za jego wzrokiem. Rzeczywiście, Itachi szedł właśnie w ich stronę niosąc na plecach swojego młodszego brata, Sasuke. Za nimi podążała ich matka. - Ależ...

- Coś nie tak? - Kakashi spojrzał na niego pytająco zastanawiając się co chciał powiedzieć. Młodszy odwrócił głowę w jego stronę, ale nie powiedział nic więcej, Kakashi zrozumiał, że nie mógł.

- Hatake-san. - Kakashi skiną mu głową. Niektórzy członkowie ANBU znali nawzajem swoje tożsamości, nie wszyscy - nie wszyscy byli godni zaufania, ale osoby które w ANBU służyły już wystarczająco długo czasem po prostu potrzebowały wyjść gdzieś, odreagować: i zazwyczaj robiono to grupowo. I choć Kakashi nie brał przeważnie w takich wypadach udziału, kilka razy zjawił się gdy musiał zapomnieć o całym dniu. - A to jest...?

Itachi spojrzał na młodszego uśmiechając się.

-To Naruto. - Blondyn pokłonił się. Nie miał za złe Itachi'emu, że go nie rozpoznał. Prawdopodobnie w ogóle nie pamiętał, że kiedykolwiek się spotkali. - Ma sześć lat, jest niemową.

-Naruto? J-jak syn...? - Matka chłopców wyszła przed nich przyglądając się dziecku. Wyciągnęła ku niemu rękę ale on jedynie się cofną. "Nie ważne co, nie ściągaj tej cholernej maski". Jeden z rozkazów huczał mu w głowie. Oczywiście zdążały się sytuację w których nie mógł nic poradzić, bo jeden z rozkazów wykluczał drugi, ale nigdy nie znieważył rozkazu umyślnie. Zresztą, gdyby to zrobił, został by zabity przez pieczęcie na jego ciele.

- Proszę wybaczyć... Nie jest przyzwyczajony do dotyku. - Powiedział Kakashi całkowicie zapominając, że chwilę temu szli trzymając się za rękę.

- W-w porządku, to ja przepraszam. - Wzrok młodszego zdawał się wiercić dziurę w najstarszym z synów Mikoto.

- Na co się patrzysz? - Zapytał Sasuke do tej pory spokojnie siedzący na plecach swojego brata. Mikoto od razu upominała młodszego z synów i już miała zamiar przepraszać, gdy Sasuke znów się odezwał. - Przestań patrzeć na mojego starszego brata! To mój brat!

Naruto był trochę zakłopotany, nigdy nie spotkał żadnego dziecka, a Kakashi za miast mu pomóc próbował zachować swoją lodowata twarz. To było trudne zważywszy na to, jak zabawne było niewinne zakłopotanie młodszego który chciał coś powiedzieć, ale jednocześnie pamiętał, że nie może używać swojego głosu od tak. Naruto wiedział, że nie może go używać, chociaż nigdy nie otrzymał rozkazu nie mówienia bezpośrednio, po prostu nie chciał denerwować Danzō więc przestał mówić. A zaczął korzystać ze sposobów komunikacji demonów - włamując się do umysłu osoby z którą chciał porozmawiać.

W końcu zdecydował się napisać na ręce Kakashi'ego zdanie:

- "Nie musisz być zmartwiony, nie odbiorę Ci twojego starszego brata". - Kakashi powiedział w stronę Sasuke który patrzył niezrozumiałe na cały proces. - "Pragnę jednak byś pożyczył mi jego uwagę na kilka sekund, muszę zamienić z nim słowo".

Matka chłopca spojrzała na Naruto z uśmiechem.

- Nie musisz brzmieć tak formalnie, jesteście w podobnym wieku. - Powiedziała w końcu, a Kakashi nie wydawał się chętny wytłumaczenia, że nigdy nie spotkał nikogo w podobny wieku i nie do końca wiedział jak się ma do niego zwracać, więc blondyn jedynie przytakną. - Daj mi Sasuke, pójdę dalej, a wy porozmawiajcie.

Kobieta uśmiechnęła się. Naruto już nie trudząc się z pisaniem wszedł gwałtownie do głosy Itachi'ego.

- Nie karz Danzō czekać. - I łapiąc Kakashi'ego ponownie znikną zostawiając brata Sasuke z szokiem na twarzy.

~1543-słow~

Nie mam bladego pojacia co pisać pod rozdziałami, więc podzielę się dobra nowiną i poinformuję was, że moja suczka spodziewa się potomstwa.

Miłej nocy ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top