Przepraszam.
Złączone usta, ciało przeciśnięte do ciała. Ciche westchnienia, wydobywające się spomiędzy warg. Latające po małym pokoju ubrania. Nagość. Żar. Pot.
Skóry ocierające się o siebie.
Skrzypiące łóżko i coraz śmielsze odgłosy.
Czuła namiętność i brutalny seks.
A potem sen. Głęboki sen jednego z mężczyzn.
***
Stark westchnął cicho, kiedy szedł na umówione spotkanie z ukochanym. Czuł się słabo i niepewnie, wiedział co nastąpi tego wieczora. A jednak musiał zobaczyć się z Lokim.
Jego wejście do kawiarni oznajmił dzwoneczek, zawieszony nad drzwiami. Wzrokiem odszukał swojego narzeczonego i natychmiast podszedł, łącząc ich usta w gorącym pocałunku.
Zajął miejsce naprzeciw i zamówił podwójne espresso.
Czuł palce boga, przebiegające po jego udzie i cicho zamruczał.
-Co się dzieje?
Westchnął cicho.
-Nie tutaj, Lokes.
Dłoń bruneta nagle zacisnęła się na jego kroczu, powodując cichy jęk.
-Mów.
-Jadę ze Stevem na misję w ten weekend.
-Z Rogersem? Dlaczego akurat z nim?
-Pogadaj z Furym, może ci powie- prychnął. Dłoń na jego męskości wzmocniła uścisk- Loki.. nie tutaj...
-Więc chodźmy do mnie-wyszeptał bóg i nie czekając na odpowiedź, opuścił kawiarnię. A Tony'emu nie trzeba było dwa razy powtarzać.
***
Wstał powoli z łóżka i zaczął się rozglądać. Nie był pewien od czego zacząć i jak zachować przy tym ciszę, ale wiedział, czego szukał.
Cicho podszedł do pierwszej komody, która okazała się trafna. Trzymał w ręku plik zdjęć i notatek. Były numery telefonów, nagie zdjęcia obcych mężczyzn tuż po seksie, a także fotografie, przedstawiające jego ukochanego z innym.
Potarł swoją twarz, czując zbierające się w oczach łzy. Odrzucił fotki na szafkę, nawet nie kryjąc się z ukrywaniem ich.
Niech wie, że wiem.
***
-Już nigdy tego nie zrobię. Wybacz mi to.
-Masz ostatnią szansę. Więcej nie mam cierpliwości.
-Kocham cię.
Loki złączył ich usta w czułym pocałunku.
-I tak pojadę ze Stevem w weekend.
Loki zawarczał cicho, po czym zamknął oczy, udając się do krainy Morfeusza.
***
Kiedy jego ukochany zasnął, wstał i w pośpiechu zaczął pakować swoje rzeczy.
Mieszkali razem od kiedy Tony zaczął coraz częściej jeździć ze Rogersem na misje.
Musieli spędzać ze sobą więcej czasu.
Bardzo się kochali i być może właśnie to uczucie zmusiło go do podjęcia takiej decyzji.
Zabrał wszystkie ubrania, posprzątał mieszkanie i zrobił zakupy.
Stłukł ramkę z ich zdjęciem, a następnie wrócił do łóżka i pocałował ukochanego w czoło.
***
Kiedy się obudził, bolała go głowa. Niewiele pamiętał z poprzedniej nocy. Zaczął ręka szukać swojego ukochanego, ale nie mógł go dotknąć.
Szukał, ale wiedział, że nie znajdzie. Jego rzeczy nie było. Jego nie było.
Już od kilku miesięcy.
Nie znał powodu, dla którego mężczyzna odszedł, ale nie był gotowy poznać.
Żałował wielu rzeczy.
Ale najbardziej tego, że tamtej nocy zapadł w sen.
***
Ubrał się i ostatni raz spojrzał na kochanka. Uśmiechnął się smutno i opuścił mieszkanie.
***
Ubrał się w jakieś dresowe spodnie i usiadł na kanapie, włączając telewizor. Jego życie właśnie tak wyglądało, od kiedy on odszedł.
Po raz kolejny odrzucił przychodzące połączenie i po raz kolejny udał, że nie ma go w domu, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi.
Potem poszedł spać, a następny dzień wyglądał dokładnie tak samo...
***
Duszkiem wypił zawartość szklanki i podszedł do tańczącego blondyna. Stanął za nim i przycisnął swoje krocze między jego pośladki, poruszając przy tym biodrami w rytm muzyki. Położył dłonie na jego biodrach, usta przycisnął do szyi, a godzinę później pieprzył go mocno w hotelowym pokoju.
Rano wyszedł bez pożegnania.
A kiedy noce spędzał samotnie, myślał o nim i o tym, że musiał go zostawić.
I tęsknił i nadal kochał i cierpiał i żałował, że tak to się potoczyło.
Wymyślał przeróżne scenariusze ich ponownej rozmowy. Ale wiedział, że nie dojdzie do spotkania. Nie pozwoli.
Chciałby mu tylko wyjaśnić, dlaczego to zrobił i błagać o wybaczenie.
Chciał, żeby ułożył sobie życie z kimś innym, chociaż sama myśl bolała. Chciał żeby o nim zapomniał.
Chciał, żeby go znienawidził.
Sam chciałby go nienawidzić, ale nie potrafił.
Tony chciałby tylko powiedzieć: "przepraszam".
***
Minął rok.
Stłuczona ramka wciąż leżała na podłodze.
----
Nieco krócej niż zwykle, ale musiałam to tak zakończyć..
Chciałam również poinformować, bo nie wiem czy ktoś czytał [nowy] opis, że chętnie napiszę coś na zamówienie. Dajcie tylko znać! :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top